Mafię paliwową osłaniali znani politycy i oficerowie tajnych służb - wynika ze śledztwa reporterów "Wprost" i TVP 1 oraz z zeznań Andrzeja Czyżewskiego Jakie to szczęście, że nasza prokuratura nie stała się organem ścigania mafii, a sądy mafijnym trybunałem" - mówił włoski prokurator Giovanni Falcone, zabity przez mafię. We Włoszech prokuratura i sądy nie stały się narzędziami mafii, ale takim narzędziem stała się policja. W latach 80. chroniła mafię paliwową i pomogła jej wyprać miliony dolarów. Teraz włoski scenariusz przerabiamy w Polsce: wiele wskazuje na to, że o części naszych tajnych służb będzie się mówić jako o agencji bezpieczeństwa mafii.
Pół biedy, gdyby polską mafię paliwową współtworzyły i kontrolowały jedynie tajne służby, co ujawnia śledztwo reporterów "Wprost" i programu "Misja specjalna" TVP 1. Ze złożonych kilka dni temu zeznań Andrzeja Czyżewskiego, przebywającego w Niemczech byłego prokuratora i biznesmena działającego w branży paliwowej, wynika, że za nielegalnymi interesami paliwowymi stoją znani polscy politycy. Na dodatek powiązani korupcyjnymi więzami z tzw. układem wiedeńskim, a zwłaszcza z jego szefem - Jeremiaszem Barańskim, ps. Baranina.
- Mafię paliwową stworzyły służby specjalne i skorumpowani przez gangsterów politycy - twierdzi w rozmowie z "Wprost" Andrzej Czyżewski. Kolejne zeznania ma złożyć już w tym tygodniu. Ujawnił "Wprost", że będzie mówił prokuratorom i posłom z sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu o związkach z mafią paliwową takich polityków, jak Aleksander Kwaśniewski i Marek Ungier. Wcześniej Czyżewski wskazywał m.in. na Stanisława Cioska, Jerzego Szmajdzińskiego, Krzysztofa Janika, Władysława Frasyniuka i Andrzeja Celińskiego. Oczywiście, może być tak, że rzucając oskarżenia na tak wielu znanych polityków, Czyżewski jest narzędziem tych, którzy chcą sprawę mafii paliwowej ośmieszyć, a nie ją wyjaśnić (wcześniej robił to tygodnik "Nie").
Wszyscy ludzie mafii
Kulisy działania paliwowej mafii tygodnik "Wprost" opisał jako pierwszy już w marcu 2001 r. ("Mafia paliwowa", nr 10). Ujawniliśmy wówczas m.in. mechanizmy działania spółki BGM. Wkrótce potem krakowska prokuratura wszczęła śledztwo, w wyniku którego zatrzymano ponad 100 osób. Zarzucono im pranie pieniędzy i wyłudzanie akcyzy.
- Paliwowi baronowie jeździli z ochroną ubraną w paramilitarne stroje, stały przed nimi otworem nie tylko gabinety posłów i ministrów. Swoich ludzi mieli i mają wszędzie: w policji, prokuraturach i sądach. Niewygodnych likwidowano, a politycy otrzymywali stałe łapówki za ochronę interesu - mówi "Wprost" Andrzej Czyżewski. Z dokumentów, które posiada, wynika, że struktury mafii paliwowej organizowali byli oficerowie SB i Wojskowych Służb Informacyjnych, którzy przed 1989 r. nadzorowali sektor paliwowy. Na szczycie piramidy stał - zdaniem Czyżewskiego - biznesmen i dawny oficer WSI, Wiesław S. Z zeznań Czyżewskiego wynika też, że dla WSI pracował także prezes BGM Arkadiusz Grochulski, uważany przez prokuraturę za mózg przestępczego procederu. Cała struktura miała być podporządkowana Jeremiaszowi Barańskiemu. Jako jednego z bossów paliwowej mafii Czyżewski wymienia Bogusława Lepiarza, byłego prokuratora związanego ze służbami specjalnymi. Kilka miesięcy temu "Wprost" opublikował zdjęcie Lepiarza z Aleksandrem Kwaśniewskim. Zdaniem prezydenta fotografia ta nie dowodzi jego znajomości z Lepiarzem.
Posłowie z sejmowej komisji śledczej, początkowo sceptyczni wobec zeznań Czyżewskiego, traktują je poważnie. Bo - jak mówią - były prokurator na potwierdzenie niemal każdej swojej informacji pokazuje jakiś wiarygodny dokument. - To układa się w pewną wiedzę na temat tak istotnych zjawisk, jak łączność kancelarii pana prezydenta z procesem prywatyzacyjnym, z tym układem, który nazwany jest mafią paliwową. Ale także łączy się to z ośrodkiem wiedeńskim i z Baraniną - ocenia zeznania Czyżewskiego Zbigniew Wassermann, poseł PiS z sejmowej komisji ds. Orlenu.
Przyjaciele Victorii
Podobnych firm jak BGM było w łańcuchu paliwowej mafii kilkaset. Reporterzy "Wprost" i TVP 1 odkryli kulisy działania jednej z najważniejszych - spółki Konsorcjum Victoria. W 2002 r. Victoria znajdowała się na skraju bankructwa. Rok później zdobyła już jednak intratne kontrakty, dzięki którym zaczęła zarabiać miliony na rozprowadzaniu produktów z polskich rafinerii. Jak doszło do tego cudu? Prokuratura Apelacyjna w Krakowie przesłuchała w tej sprawie byłego wiceszefa ABW gen. Pawła Pruszyńskiego i ppłk. Marka Wróblewskiego, zastępcę szefa pionu zajmującego się przestępczością zorganizowaną. Wkrótce będą przesłuchiwani oficerowie Wojskowych Służb Informacyjnych.
Na początku lutego 2005 r. zostali aresztowani szefowie Victorii: prezes Adam C. i jego współpracownik Andrzej Z. Prokuratura zarzuca im wyłudzenie od skarbu państwa ponad 3,5 mln zł. Podczas przeszukań siedziby spółki znaleziono dokumenty z urzędów państwowych, dotyczące mafii paliwowej. Zainteresowanie prokuratorów wzbudziły też intensywne kontakty oficerów tajnych służb z paliwowymi baronami. Łącznikami mieli być - wedle zeznań pracowników Victorii - gen. Pruszyński i ppłk Wróblewski. Obaj w latach 2003-2004 kilkadziesiąt razy kontaktowali się z szefami Victorii. Mieli się widywać z Adamem C. i Andrzejem Z. w warszawskich lokalach, m.in. w Cafe Rozdroże.
- Spotkania z przedstawicielami Victorii miały charakter czysto służbowy - zapewnia w rozmowie z "Wprost" gen. Paweł Pruszyński. Teraz wyjaśniają to prokuratorzy. - Związki między przesłuchanymi oficerami służb i osobami z Konsorcjum Victoria mogły mieć przestępczy charakter. Badamy też taką hipotezę - mówi Włodzimierz Krzywicki, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. A były szef Urzędu Ochrony Państwa płk Zbigniew Nowek dodaje: "W praktyce działania specsłużb nie zdarza się, aby w czynności czysto operacyjne zaangażowani byli tak wysocy oficerowie, jak gen. Pruszyński i ppłk Wróblewski".
Prokuratura bada, jak w 2003 r. Victorii udało się podpisać kilka lukratywnych kontraktów z państwowymi firmami, na przykład rafineriami w Czechowicach-Dziedzicach i Trzebini czy z Ośrodkiem Badawczo-Rozwojowym PKN Orlen w Płocku. Według zeznań świadków, szefowie Victorii przy ich zawieraniu powoływali się na znajomości z wysokimi oficerami tajnych służb.
Rodzinny rynek paliwowy
Podczas ubiegłotygodniowych zeznań Andrzej Czyżewski opowiadał również o rodzinnych powiązaniach oficerów i polityków z paliwowymi interesami. My ustaliliśmy, że pracę w warszawskim biurze PKN Orlen znalazł m.in. syn gen. Pawła Pruszyńskiego. W spółkach powiązanych z Orlenem pracowali również żona Zbigniewa Siemiątkowskiego, byłego szefa UOP, a potem Agencji Wywiadu, oraz syn Marka Ungiera, byłego szefa gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Jeśli rację mają paliwowi baronowie, twierdzący, że to nie oni, lecz oficerowie tajnych służb i politycy zakładali i osłaniali mafię paliwową, będzie to koronny dowód na to, że mafiosi działali w najbardziej newralgicznych punktach systemu bezpieczeństwa kraju, a wręcz wpływali na politykę państwa.
- Mafię paliwową stworzyły służby specjalne i skorumpowani przez gangsterów politycy - twierdzi w rozmowie z "Wprost" Andrzej Czyżewski. Kolejne zeznania ma złożyć już w tym tygodniu. Ujawnił "Wprost", że będzie mówił prokuratorom i posłom z sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu o związkach z mafią paliwową takich polityków, jak Aleksander Kwaśniewski i Marek Ungier. Wcześniej Czyżewski wskazywał m.in. na Stanisława Cioska, Jerzego Szmajdzińskiego, Krzysztofa Janika, Władysława Frasyniuka i Andrzeja Celińskiego. Oczywiście, może być tak, że rzucając oskarżenia na tak wielu znanych polityków, Czyżewski jest narzędziem tych, którzy chcą sprawę mafii paliwowej ośmieszyć, a nie ją wyjaśnić (wcześniej robił to tygodnik "Nie").
Wszyscy ludzie mafii
Kulisy działania paliwowej mafii tygodnik "Wprost" opisał jako pierwszy już w marcu 2001 r. ("Mafia paliwowa", nr 10). Ujawniliśmy wówczas m.in. mechanizmy działania spółki BGM. Wkrótce potem krakowska prokuratura wszczęła śledztwo, w wyniku którego zatrzymano ponad 100 osób. Zarzucono im pranie pieniędzy i wyłudzanie akcyzy.
- Paliwowi baronowie jeździli z ochroną ubraną w paramilitarne stroje, stały przed nimi otworem nie tylko gabinety posłów i ministrów. Swoich ludzi mieli i mają wszędzie: w policji, prokuraturach i sądach. Niewygodnych likwidowano, a politycy otrzymywali stałe łapówki za ochronę interesu - mówi "Wprost" Andrzej Czyżewski. Z dokumentów, które posiada, wynika, że struktury mafii paliwowej organizowali byli oficerowie SB i Wojskowych Służb Informacyjnych, którzy przed 1989 r. nadzorowali sektor paliwowy. Na szczycie piramidy stał - zdaniem Czyżewskiego - biznesmen i dawny oficer WSI, Wiesław S. Z zeznań Czyżewskiego wynika też, że dla WSI pracował także prezes BGM Arkadiusz Grochulski, uważany przez prokuraturę za mózg przestępczego procederu. Cała struktura miała być podporządkowana Jeremiaszowi Barańskiemu. Jako jednego z bossów paliwowej mafii Czyżewski wymienia Bogusława Lepiarza, byłego prokuratora związanego ze służbami specjalnymi. Kilka miesięcy temu "Wprost" opublikował zdjęcie Lepiarza z Aleksandrem Kwaśniewskim. Zdaniem prezydenta fotografia ta nie dowodzi jego znajomości z Lepiarzem.
Posłowie z sejmowej komisji śledczej, początkowo sceptyczni wobec zeznań Czyżewskiego, traktują je poważnie. Bo - jak mówią - były prokurator na potwierdzenie niemal każdej swojej informacji pokazuje jakiś wiarygodny dokument. - To układa się w pewną wiedzę na temat tak istotnych zjawisk, jak łączność kancelarii pana prezydenta z procesem prywatyzacyjnym, z tym układem, który nazwany jest mafią paliwową. Ale także łączy się to z ośrodkiem wiedeńskim i z Baraniną - ocenia zeznania Czyżewskiego Zbigniew Wassermann, poseł PiS z sejmowej komisji ds. Orlenu.
Przyjaciele Victorii
Podobnych firm jak BGM było w łańcuchu paliwowej mafii kilkaset. Reporterzy "Wprost" i TVP 1 odkryli kulisy działania jednej z najważniejszych - spółki Konsorcjum Victoria. W 2002 r. Victoria znajdowała się na skraju bankructwa. Rok później zdobyła już jednak intratne kontrakty, dzięki którym zaczęła zarabiać miliony na rozprowadzaniu produktów z polskich rafinerii. Jak doszło do tego cudu? Prokuratura Apelacyjna w Krakowie przesłuchała w tej sprawie byłego wiceszefa ABW gen. Pawła Pruszyńskiego i ppłk. Marka Wróblewskiego, zastępcę szefa pionu zajmującego się przestępczością zorganizowaną. Wkrótce będą przesłuchiwani oficerowie Wojskowych Służb Informacyjnych.
Na początku lutego 2005 r. zostali aresztowani szefowie Victorii: prezes Adam C. i jego współpracownik Andrzej Z. Prokuratura zarzuca im wyłudzenie od skarbu państwa ponad 3,5 mln zł. Podczas przeszukań siedziby spółki znaleziono dokumenty z urzędów państwowych, dotyczące mafii paliwowej. Zainteresowanie prokuratorów wzbudziły też intensywne kontakty oficerów tajnych służb z paliwowymi baronami. Łącznikami mieli być - wedle zeznań pracowników Victorii - gen. Pruszyński i ppłk Wróblewski. Obaj w latach 2003-2004 kilkadziesiąt razy kontaktowali się z szefami Victorii. Mieli się widywać z Adamem C. i Andrzejem Z. w warszawskich lokalach, m.in. w Cafe Rozdroże.
- Spotkania z przedstawicielami Victorii miały charakter czysto służbowy - zapewnia w rozmowie z "Wprost" gen. Paweł Pruszyński. Teraz wyjaśniają to prokuratorzy. - Związki między przesłuchanymi oficerami służb i osobami z Konsorcjum Victoria mogły mieć przestępczy charakter. Badamy też taką hipotezę - mówi Włodzimierz Krzywicki, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. A były szef Urzędu Ochrony Państwa płk Zbigniew Nowek dodaje: "W praktyce działania specsłużb nie zdarza się, aby w czynności czysto operacyjne zaangażowani byli tak wysocy oficerowie, jak gen. Pruszyński i ppłk Wróblewski".
Prokuratura bada, jak w 2003 r. Victorii udało się podpisać kilka lukratywnych kontraktów z państwowymi firmami, na przykład rafineriami w Czechowicach-Dziedzicach i Trzebini czy z Ośrodkiem Badawczo-Rozwojowym PKN Orlen w Płocku. Według zeznań świadków, szefowie Victorii przy ich zawieraniu powoływali się na znajomości z wysokimi oficerami tajnych służb.
Rodzinny rynek paliwowy
Podczas ubiegłotygodniowych zeznań Andrzej Czyżewski opowiadał również o rodzinnych powiązaniach oficerów i polityków z paliwowymi interesami. My ustaliliśmy, że pracę w warszawskim biurze PKN Orlen znalazł m.in. syn gen. Pawła Pruszyńskiego. W spółkach powiązanych z Orlenem pracowali również żona Zbigniewa Siemiątkowskiego, byłego szefa UOP, a potem Agencji Wywiadu, oraz syn Marka Ungiera, byłego szefa gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Jeśli rację mają paliwowi baronowie, twierdzący, że to nie oni, lecz oficerowie tajnych służb i politycy zakładali i osłaniali mafię paliwową, będzie to koronny dowód na to, że mafiosi działali w najbardziej newralgicznych punktach systemu bezpieczeństwa kraju, a wręcz wpływali na politykę państwa.
Więcej możesz przeczytać w 12/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.