Po trzech latach badań Bioton złamał monopol zachodnich koncernów farmaceu-tycznych na produkcję insuliny Gdy w 2002 r. niemiecki potentat farmaceutyczny Bayer próbował wykorzystać nagle zwiększone zapotrzebowanie na szczepionki przeciwko ospie w Stanach Zjednoczonych, prezydent George W. Bush zagroził, że jeżeli koncern nie obniży ceny, jego patent przestanie być w Ameryce chroniony. Niemcy ugięli się i znacząco obniżyli cenę szczepionki.
Kolejne polskie rządy mające o wiele mniejszą siłę perswazji niż Bush nie radzą sobie w negocjacjach z koncernami farmaceutycznymi. Skutek jest taki, że Polacy, jak również Łotysze, płacą najwięcej za lekarstwa. W USA z zawyżającymi ceny megakoncernami wygrało też kilkanaście mniejszych firm, które wprowadziły na rynek odpowiedniki niektórych leków, nie łamiąc przy tym prawa. Ostatnio amerykańskie sposoby zaczęło stosować kilka polskich firm. Pierwsze są Bioton, Adamed i Polpharma, które wykorzystały nie opatentowane technologie i wyprodukowały własne lekarstwa. Powstały już polskie odpowiedniki tak popularnych leków jak insulina czy viagra. Zarobiły firmy, ale także pacjenci, którzy za lekarstwa o tym samym działaniu płacą nawet o połowę mniej. Efekty ofensywy polskich firm farmaceutycznych widać już teraz: w pierwszej połowie 2004 r. po raz pierwszy w historii osiem obecnych w Polsce największych zachodnich koncernów farmaceutycznych (m.in. Pfizer, Johnson & Johnson, Novartis, Eli Lilly i Novo Nordisk) sprzedało mniej leków niż rok wcześniej.
Monopolołamacze
Kiedy w 1421 r. florencki marynarz Filippo Brunelleschi zbudował barkę przystosowaną do przewożenia marmuru i otrzymał pierwszy w historii świata patent, nie zdawał sobie sprawy, że to, co miało służyć słusznemu celowi ochrony jego interesu jako wynalazcy, kilkaset lat później stanie się przyczyną powstania najbogatszego monopolu na świecie: międzynarodowych koncernów farmaceutycznych. Nikt - poza samymi producentami - nie ma bowiem bladego pojęcia, jakie są naprawdę koszty opracowania i wdrożenia nowego lekarstwa. Firmy schowane za murami zbudowanymi z patentów na produkcję lekarstw nie są zainteresowane wprowadzaniem nowych leków dopóty, dopóki zarabiają na starych, nawet mniej skutecznych. Dlatego największe koncerny na badania nad nowymi lekami przeznaczają tylko 14,1 proc. przychodów, a na reklamę - 30,8 proc. Skutek jest taki, że dyktują astronomiczne ceny za swoje produkty: w 2004 r. dziesięć największych amerykańskich firm farmaceutycznych zarobiło 90 mld USD - to więcej niż 490 pozostałych firm z listy 500 największych amerykańskich przedsiębiorstw.
Kiedy przedstawiciele światowych koncernów, takich jak Pfizer czy Eli Lilly, na początku lat 90. zawitali do Polski, uznali, że zagrożenie ze strony miejscowych naukowców i ledwo zipiących państwowych firm jest tak znikome, iż nie warto się nawet przed nimi zabezpieczać. Zastrzegali więc zwykle tylko po jednym sposobie produkcji leku. Tak naprawdę, gdyby nawet opatentowali więcej metod, niewiele by wskórali, bo w farmacji dróg dochodzenia do podobnego celu jest wiele.
Polska ofensywa
Pierwszy lukę w patentowym murze zauważył Maciej Adamkiewicz, właściciel Adamedu z Czosnowa koło Warszawy. Jego firma opracowała własny sposób na produkcję amlodypiny, leku na nadciśnienie, który regularnie musi przyjmować pół miliona Polaków. Monopolistą na naszym rynku był wówczas amerykański koncern Pfizer, największa firma farmaceutyczna na świecie. Miesięczna kuracja amlodypiną, którą Pfizer sprzedawał pod nazwą norvasc, kosztowała 140 zł. W sierpniu 1998 r. na rynek wszedł opracowany przez Adamed amlozek. - Działał dokładnie tak samo, ale kosztował tylko 15 zł - wspomina Maciej Adamkiewicz. W ciągu trzech lat lek Pfizera praktycznie zniknął z polskiego rynku (spadek sprzedaży z 50 tys. opakowań w 1998 r. do 8 tys. w 2002 r.), a jego miejsce zajął amlozek. W 2004 r. Adamed znalazł własny sposób na produkcję leku na schizofrenię (olanzapiny) i sprzedaje go o jedną trzecią taniej niż amerykański koncern Eli Lilly. W ten sposób polska firma zwiększyła przychody o 100 proc. (do 305 mln zł) i awansowała do dziesiątki największych firm farmaceutycznych w Polsce. W ślady Adamedu poszedł warszawski Bioton, należący od niedawna do Ryszarda Krauzego. Po trzech latach badań złamał monopol zachodnich koncernów Novo Nordisk, Eli Lilly i Aventis na produkcję insuliny dla cukrzyków. Dziś sprzedaje ją o jedną czwartą taniej niż konkurenci. Do ofensywy dołącza też Polpharma, należąca do Jerzego Staraka, która przed końcem roku wprowadzi w Polsce do sprzedaży o połowę tańszy odpowiednik viagry.
W obronie swoich interesów koncern Eli Lilly próbował pozywać do sądu hurtownie, które sprzedawały leki Adamedu. Były to niewielkie firmy z prowincji, które najłatwiej zastraszyć. Podobnie było, gdy Bioton zaczynał produkować insulinę. Andrzej Bauman, prezes finansowanego przez Novo Nordisk Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków, wysłał do mediów list otwarty, przekonując w nim, że zmiana leku z zagranicznego na polski może być... stresująca dla chorych. W imieniu zachodnich koncernów interweniowała nawet Komisja Europejska. Kampanie okazały się nieskuteczne.
Wschód pieniędzy
Polskie firmy farmaceutyczne próbują wypierać droższe leki zachodnich koncernów z innych krajów Unii Europejskiej, USA i Chin. Na przykład Bioton walczy nie tylko o wart 200 mln USD polski rynek, ale również o rynek globalny, wart aż 5 mld USD. Na początku marca przejął udziały w SciGen, biotechnologicznej spółce z Singapuru, aby sprzedawać swoją insulinę w Chinach i Australii. Atak na pozycje zachodnich koncernów w Europie Środkowej i Azji przygotowuje także Polpharma, która chce eksportować własną wersję viagry. Ponieważ zamierza ją oferować o połowę taniej niż Pfizer, może liczyć na sukces. Na nowej viagrze firma Staraka może zarabiać nawet pół miliarda dolarów rocznie! Z kolei Adamed chce powtórzyć sukces kampanii amlozeku w Polsce i wyprzeć Pfizera z chińskiego rynku preparatów na nadciśnienie.
Ofensywa polskich firm zaskoczyła zachodnie koncerny. W pozostałych krajach byłego bloku wschodniego innowacyjny przemysł farmaceutyczny praktycznie przestał istnieć. Lokalne firmy z Europy Wschodniej ograniczały się zwykle do kupowania tzw. substancji czynnej, czyli głównego składnika, leków generycznych (tych, na które patenty już wygasły).
Tymczasem polskie firmy farmaceutyczne nie poprzestają na wymyślaniu odpowiedników zachodnich leków, ale przygotowują się do produkcji pierwszych polskich leków innowacyjnych, powstałych z zupełnie nowych, nieznanych substancji chemicznych. Na przykład w marcu 2005 r. Adamed założył w USA spółkę-córkę i chce w tamtejszych klinikach testować pierwszy lek na raka stworzony przez polskich naukowców.
Fot. Zbigniew Furman, Krzysztof Pacuła
Monopolołamacze
Kiedy w 1421 r. florencki marynarz Filippo Brunelleschi zbudował barkę przystosowaną do przewożenia marmuru i otrzymał pierwszy w historii świata patent, nie zdawał sobie sprawy, że to, co miało służyć słusznemu celowi ochrony jego interesu jako wynalazcy, kilkaset lat później stanie się przyczyną powstania najbogatszego monopolu na świecie: międzynarodowych koncernów farmaceutycznych. Nikt - poza samymi producentami - nie ma bowiem bladego pojęcia, jakie są naprawdę koszty opracowania i wdrożenia nowego lekarstwa. Firmy schowane za murami zbudowanymi z patentów na produkcję lekarstw nie są zainteresowane wprowadzaniem nowych leków dopóty, dopóki zarabiają na starych, nawet mniej skutecznych. Dlatego największe koncerny na badania nad nowymi lekami przeznaczają tylko 14,1 proc. przychodów, a na reklamę - 30,8 proc. Skutek jest taki, że dyktują astronomiczne ceny za swoje produkty: w 2004 r. dziesięć największych amerykańskich firm farmaceutycznych zarobiło 90 mld USD - to więcej niż 490 pozostałych firm z listy 500 największych amerykańskich przedsiębiorstw.
Kiedy przedstawiciele światowych koncernów, takich jak Pfizer czy Eli Lilly, na początku lat 90. zawitali do Polski, uznali, że zagrożenie ze strony miejscowych naukowców i ledwo zipiących państwowych firm jest tak znikome, iż nie warto się nawet przed nimi zabezpieczać. Zastrzegali więc zwykle tylko po jednym sposobie produkcji leku. Tak naprawdę, gdyby nawet opatentowali więcej metod, niewiele by wskórali, bo w farmacji dróg dochodzenia do podobnego celu jest wiele.
Polska ofensywa
Pierwszy lukę w patentowym murze zauważył Maciej Adamkiewicz, właściciel Adamedu z Czosnowa koło Warszawy. Jego firma opracowała własny sposób na produkcję amlodypiny, leku na nadciśnienie, który regularnie musi przyjmować pół miliona Polaków. Monopolistą na naszym rynku był wówczas amerykański koncern Pfizer, największa firma farmaceutyczna na świecie. Miesięczna kuracja amlodypiną, którą Pfizer sprzedawał pod nazwą norvasc, kosztowała 140 zł. W sierpniu 1998 r. na rynek wszedł opracowany przez Adamed amlozek. - Działał dokładnie tak samo, ale kosztował tylko 15 zł - wspomina Maciej Adamkiewicz. W ciągu trzech lat lek Pfizera praktycznie zniknął z polskiego rynku (spadek sprzedaży z 50 tys. opakowań w 1998 r. do 8 tys. w 2002 r.), a jego miejsce zajął amlozek. W 2004 r. Adamed znalazł własny sposób na produkcję leku na schizofrenię (olanzapiny) i sprzedaje go o jedną trzecią taniej niż amerykański koncern Eli Lilly. W ten sposób polska firma zwiększyła przychody o 100 proc. (do 305 mln zł) i awansowała do dziesiątki największych firm farmaceutycznych w Polsce. W ślady Adamedu poszedł warszawski Bioton, należący od niedawna do Ryszarda Krauzego. Po trzech latach badań złamał monopol zachodnich koncernów Novo Nordisk, Eli Lilly i Aventis na produkcję insuliny dla cukrzyków. Dziś sprzedaje ją o jedną czwartą taniej niż konkurenci. Do ofensywy dołącza też Polpharma, należąca do Jerzego Staraka, która przed końcem roku wprowadzi w Polsce do sprzedaży o połowę tańszy odpowiednik viagry.
W obronie swoich interesów koncern Eli Lilly próbował pozywać do sądu hurtownie, które sprzedawały leki Adamedu. Były to niewielkie firmy z prowincji, które najłatwiej zastraszyć. Podobnie było, gdy Bioton zaczynał produkować insulinę. Andrzej Bauman, prezes finansowanego przez Novo Nordisk Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków, wysłał do mediów list otwarty, przekonując w nim, że zmiana leku z zagranicznego na polski może być... stresująca dla chorych. W imieniu zachodnich koncernów interweniowała nawet Komisja Europejska. Kampanie okazały się nieskuteczne.
Wschód pieniędzy
Polskie firmy farmaceutyczne próbują wypierać droższe leki zachodnich koncernów z innych krajów Unii Europejskiej, USA i Chin. Na przykład Bioton walczy nie tylko o wart 200 mln USD polski rynek, ale również o rynek globalny, wart aż 5 mld USD. Na początku marca przejął udziały w SciGen, biotechnologicznej spółce z Singapuru, aby sprzedawać swoją insulinę w Chinach i Australii. Atak na pozycje zachodnich koncernów w Europie Środkowej i Azji przygotowuje także Polpharma, która chce eksportować własną wersję viagry. Ponieważ zamierza ją oferować o połowę taniej niż Pfizer, może liczyć na sukces. Na nowej viagrze firma Staraka może zarabiać nawet pół miliarda dolarów rocznie! Z kolei Adamed chce powtórzyć sukces kampanii amlozeku w Polsce i wyprzeć Pfizera z chińskiego rynku preparatów na nadciśnienie.
Ofensywa polskich firm zaskoczyła zachodnie koncerny. W pozostałych krajach byłego bloku wschodniego innowacyjny przemysł farmaceutyczny praktycznie przestał istnieć. Lokalne firmy z Europy Wschodniej ograniczały się zwykle do kupowania tzw. substancji czynnej, czyli głównego składnika, leków generycznych (tych, na które patenty już wygasły).
Tymczasem polskie firmy farmaceutyczne nie poprzestają na wymyślaniu odpowiedników zachodnich leków, ale przygotowują się do produkcji pierwszych polskich leków innowacyjnych, powstałych z zupełnie nowych, nieznanych substancji chemicznych. Na przykład w marcu 2005 r. Adamed założył w USA spółkę-córkę i chce w tamtejszych klinikach testować pierwszy lek na raka stworzony przez polskich naukowców.
Fot. Zbigniew Furman, Krzysztof Pacuła
Więcej możesz przeczytać w 12/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.