- Anastezjologia finansowa Balickiego
W ubiegłym tygodniu zarzuciliśmy ministrowi zdrowia Markowi Balickiemu, że w kwietniu 2004 r. forsował niewinną z pozoru poprawkę do nowelizacji ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. Z pozoru, bo jej skutkiem będzie uniemożliwienie usunięcia ze szpitali pasożytujących na ich majątku fundacji. O tym, jakim wynaturzeniem są prywatne fundacje zakładane w publicznych szpitalach, świadczy działalność Fundacji Zdrowie przy Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym im. prof. Jana Bogdanowicza w Warszawie (przy ul. Niekłańskiej 4/24). W latach 1998-2001 pracował w niej Marek Balicki (jednym z założycieli fundacji był dyrektor szpitala Jan Ciszewski). Na przykład 28 września 1998 r. Balicki jako dyrektor lecznicy w Fundacji Zdrowie podpisał umowę ze szpitalem przy ul. Niekłańskiej, dotyczącą "świadczeń w zakresie anestezjologii i intensywnej terapii", które fundacja miała wykonywać na rzecz szpitala. Po co szpital zatrudniający własnych anestezjologów miał wynajmować ich od fundacji? Umowę zawarto na trzy miesiące, ale w sprawozdaniu finansowym Fundacji Zdrowie wyczytaliśmy, że jej "wpływy z Urzędu Wojewódzkiego na kontrakt anestezjologiczny" wyniosły aż 459,9 tys. zł. Jakim cudem fundacja mogłaby tyle wydać na znieczulanie pacjentów jednego szpitala zaledwie przez trzy miesiące? Być może tę kwotę miał uzasadnić par. 4 umowy podpisanej przez Balickiego, w którym czytamy, że liczba uprawnionych do świadczeń to 230 tys. osób (szpital przy ul. Niekłańskiej rocznie ma około 10 tys. pacjentów). Według naszych szacunków, w ciągu kilku lat Fundacja Zdrowie wyciągnęła w podobny sposób z kasy szpitala 6-7 mln zł. Szpital oddał jej za grosze m.in. własną kotłownię, a potem płacił fundacji za korzystanie z niej. W pewnym okresie fundacja za wynajmowany od szpitala budynek płaciła mu czynsz w wysokości 1 zł za m2! (JP, KT)
- Wildstein a sprawa Mlecznej Drogi
Gdyby przyznawano nagrody za najbardziej aberracyjną notkę prasową roku, duże szanse miałaby sobotnia publikacja "Gazety Wyborczej" - "Lista W. psuje biznes". Przez wiele tygodni "GW" tropiła rzekome ofiary listy Wildsteina, zapowiadając prawdziwą apokalipsę. Kiedy się okazało, że w Polsce nie doszło jednak do wojny domowej ani serii samobójstw, "GW" postanowiła poszukać ofiar za granicą. Oto dowiadujemy się, że lista Wildsteina "popsuła atmosferę prowadzenia biznesów" w Niemczech. Nasi zachodni sąsiedzi, chcąc sprawdzić wiarygodność polskich przedsiębiorców, wpisują ich nazwiska do internetowej wyszukiwarki i wyskakuje im link do listy Wildsteina. Jak wiadomo, Niemcy są przewrażliwieni na punkcie agentów, więc nie mają zaufania do tych, których nazwiska są na liście. Podpowiadamy "GW" kolejne, tym razem globalne konsekwencje listy W. Na przykład zakaz wstępu na pokład samolotu dla wszystkich Polaków, których nazwiska pokrywają się z tymi z listy W. Zatrzymywanie im praw jazdy za granicą, bo przecież osoba podejrzana nie może bezpiecznie prowadzić. Potem będzie na przykład niewpuszczanie Polaków z listy W. do Australii, bo kangury mogłyby czuć dyskomfort. Całe szczęście, że zamiast autografu Adama Michnika na Tytana nie poleciała lista Wildsteina, bo mogłoby to spowodować galaktyczną wojnę. (RP)
TRZY SZYBKIE
Rokita woli babki
Rozmowa z Nelly Rokitą, żoną lidera Platformy Obywatelskiej (SLD)- Kto maluje jaja?
- Kaśka robi pisanki, ja maluję w cebuli, a Rokita naciera je sadłem czy czymś tam, żeby się błyszczało. Potem się bijemy jajami. Mam nawet strategię: trzeba wybierać te z ostrzejszym czubkiem. Tylko że mąż jest zawzięty, więc i tak musi wygrać. Ale święta to nie tylko jaja, ale i babki, mazurki...
- Dziękuję bardzo.
- [śmiech] Pewnie pana nie zmartwię, ale Rokita woli babki niż mazurki. I to do tego stopnia, że babki nawet piecze.
- Uff, uspokoiła mnie pani.
- Tak, Rokita mazurków nie piecze. On mazurki zjada.
Rozmawiał Robert Mazurek
- Pamięć i tożsamość
Trudno zrozumieć pontyfikat Jana Pawła II bez uważnej lektury ostatniej jego książki "Pamięć i tożsamość. Rozmowy na przełomie tysiącleci". Polską wersję przygotowało właśnie wydawnictwo Znak. Inspiracją do powstania dzieła były rozmowy w 1993 r. w Castel Gandolfo. Gośćmi papieża byli filozofowie ks. prof. Józef Tischner oraz prof. Krzysztof Michalski (założyciel Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu). Mało kto wie, że pierwszą wersję książki zredagował ks. Tischner. Papież jej nie zaakceptował, gdyż uważał, że zawiera zbyt wiele odniesień personalnych. Obecną redakcję zawdzięczamy ks. prałatowi Pawłowi Ptasznikowi. W papieskich rozważaniach najbardziej przejmujące jest pytanie, dlaczego historia XX wieku tak głęboko została naznaczona przez zło, uosabiane przez totalitarne systemy - nazizm i komunizm. Papież w odpowiedzi odwołuje się do metafizyki: stwierdza, że zarówno dobro, jak i zło są stale obecne w dziejach ludzkości i tak będzie do "ostatniej fazy historii". W tej perspektywie Jan Paweł II rozważa losy Europy oraz Polski. Przypomina, często nieznane w zachodniej Europie, dzieje narodów, które po 1945 r. znalazły się po gorszej stronie żelaznej kurtyny. Mówi o cenie, jaką przyszło im za to zapłacić, oraz znaczeniu ich doświadczenia dla jednoczącego się kontynentu. Książka jest wielkim manifestem wiary w najlepsze siły cywilizacji europejskiej i jej ducha, którego tak bardzo przestraszyli się twórcy projektu europejskiej konstytucji.
Andrzej Grajewski
- Kościelna rewizja
Rewizją antyżydowskich pieśni wielkopostnych oraz niektórych modlitw odmawianych w Polsce powinna się zająć Komisja Episkopatu ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów - postuluje ks. prof. Michał Czajkowski. Współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów oraz członek Komitetu Episkopatu ds. Dialogu z Judaizmem uważa, że wiele modlitw czy pieśni przeczy współczesnemu nauczaniu Kościoła. Chodzi m.in. o znaną pieśń "Ludu, mój ludu" - pełną fałszywych oskarżeń pod adresem Żydów: "Jam cię wyzwolił z mocy faraona, a tyś przyrządził krzyż na me ramiona (...) tyś mi zgotował śmierci znak hańbiący (...) tyś mnie octem poił (...)". Tymczasem, według Biblii, to Rzymianie skazali Jezusa i Rzymianie wykonali na nim wyrok. - Włochów o śmierć Chrystusa nikt nigdy jednak nie oskarżał. Od prawie dwóch tysięcy lat wszystkiemu winni są Żydzi. To pokazuje, jak głębokie są warstwy antysemityzmu w umysłach i sercach chrześcijan - tłumaczy ks. prof. Czajkowski.
Polska Rada Chrześcijan i Żydów stara się też o zmianę błędnego tłumaczenia wielkopiątkowej modlitwy za Żydów z Mszału Rzymskiego. Polska jest jedynym krajem, gdzie wierni modlą się "za Żydów, którzy byli niegdyś narodem wybranym", podczas gdy łacińskie słowa "populus acquisitionis prioris" należy tłumaczyć: "lud, który był wybrany na początku". Polska wersja tekstu jest sprzeczna z doktryną Kościoła, która głosi, że naród żydowski nie został odrzucony przez Boga. - Wystarczyłoby wydrukować maleńką erratę do mszału. Jesteśmy za biedni? Nie stać nas na kawałek papieru? - zastanawia się ks. Czajkowski. Ks. dr Romuald Weksler-Waszkinel z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego uważa, że redakcyjnych zmian wymagają także niektóre przypisy i śródtytuły w polskim tłumaczeniu Biblii, na przykład "Odrzucenie Żydów" czy "Bezpłodny Izrael", a także część modlitw w odmawianej przez kapłanów Liturgii Godzin.
Niedawno pojawiła się też szansa na rozwiązanie bulwersującej sprawy obrazów w katedrze sandomierskiej. Wiszące tam siemnastowieczne dzieła Karola Gabriela de Prevota przedstawiają rzekome mordy rytualne dokonane przez sandomierskich Żydów na chrześcijańskich dzieciach. Na jednej ze scen przełożony miejscowej synagogi z nożem w ręku pochyla się nad nagim dzieckiem, na drugim obrazie dziecko jest zamknięte w pełnej gwoździ beczce, na trzecim - porąbane zwłoki ofiary pożera pies. Wkrótce przy obrazach prawdopodobnie pojawi się tablica informująca, że przedstawione wydarzenia nie odpowiadają prawdzie historycznej, a oskarżenia o mord rytualny były fałszywe.
Marcin Dzierżanowski
- LICZNIK
1 jaskółka - według popularnego powiedzenia - wiosny nie czyni
11 zł kosztuje polifoniczny dzwonek na telefon komórkowy z motywem "Wiosny" z "Czterech pór roku" Antonia Vivaldiego
12,5 centymetra wysokości mają średnio przebiśniegi - symbole wiosny
13 kolejek liczy wiosenna runda rozgrywek piłkarskiej ekstraklasy
14 numerów tygodnika "Wprost" zostanie wydanych tej wiosny
40-lecie istnienia świętują Skaldowie, którzy wylansowali przebój "Wiosna"
77 lat temu urodził się Wiaczesław Tichonow, rosyjski aktor filmowy, odtwórca roli Maksa Ottona von Stirlitza w serialu "Siedemnaście mgnień wiosny"
95 dni trwa kalendarzowa wiosna
98 minut trwa film Tadeusza Chmielewskiego "Wiosna, panie sierżancie"
100 dziko żyjących niedźwiedzi budzi się w Polsce ze snu zimowego
40 tysięcy par bocianów, czyli jedna czwarta światowej populacji, przylatuje wiosną do Polski
36,5 miliona Polaków deklaruje, że co roku urządza wiosenne porządki w swoich domach
- Jaja w Domu Qultury
Instalacje, obrazy oraz zdjęcia ze świątecznymi jajami zostaną zlicytowane 24 marca w warszawskim Centralnym Domu Qultury. Dochód będzie przeznaczony na pomoc dla wychowanków domów dziecka, bohaterów programu TVP 1 "Daj mi szansę" (patronem programu jest tygodnik "Wprost").
- Pedofil ze żłobka
Kolejny sukces antypedofilskiej akcji magazynu reporterów telewizji Polsat "Interwencja" oraz tygodnika "Wprost". Dzięki nam policja zatrzymała
w ubiegły czwartek pedofila, 28-letniego Grzegorza K., który pracował jako informatyk w Zespole Żłobków Miasta Stołecznego Warszawy przy ulicy Belgijskiej. W stolicy K. mieszka od niedawna - pochodzi z Rzeszowa. Korespondowaliśmy z nim przez miesiąc, podając się w Internecie za czternastolatka. K. przyszedł na umówione spotkanie i zaproponował podstawionemu przez nas osiemnastolatkowi (pedofilowi mówił, że ma 14 lat) płatny seks. W mieszkaniu Grzegorza K. policja znalazła pornografię dziecięcą. To już trzeci pedofil, którego udało nam się wspólnie zatrzymać.
- Kup sobie Orlen!
"Sprzedam Orlen, tel. 889 000 009" - tej treści billboardy pojawiły się niedawno na ulicach Warszawy. Ile kosztuje Orlen? Zaledwie 1-1,2 mln zł. Przynajmniej za taką kwotę chciał swego czasu sprzedać spółkę i prawa do znaku towarowego Marek T. (nie chce ujawnić nazwiska), właściciel warszawskiej firmy komputerowej Orlen sp. z o.o. Spółkę zarejestrował w 1992 r., osiem lat przed przemianowaniem koncernu naftowego z Płocka. PKN Orlen najpierw usiłował zmusić "mały Orlen" do zaprzestania posługiwania się nazwą, potem oferował mu za rezygnację z zarejestrowanego znaku 300 tys. zł. Marek T. uznał tę kwotę za śmieszną. Kompromitujący PKN Orlen spór trwa więc nadal. Firmy procesują się w Urzędzie Patentowym i sądzie gospodarczym o prawo do nazwy (Orlen sp. z o.o. wniósł o unieważnienie znaku używanego przez PKN Orlen). Każdy może teraz odkupić od Marka T. nazwę Orlen i sam dalej walczyć w sądzie z naftowym gigantem. Jeśli kogoś nie stać na wyłożenie miliona złotych, komputerowy Orlen oferuje mu również licencję na używanie logo. Poszukuje też inwestora, by rozwinąć działalność m.in. w takich dziedzinach, jak "produkcja piwa pod marką Orlen, produkcja alkoholu pod marką Orlen, sprzedaż hurtowa paliwa i gazu". (KT)
- Niewolnicy Rosji
Czy Putin jest liderem demokratycznym?" - zapytano Gerharda Schrodera. "Jestem przekonany, że nim jest" - odpowiedział kanclerz. Była to dobra inauguracja spotkania "grupy przyjaciół Rosji" - jak szczyt z udziałem przywódców Niemiec, Francji, Hiszpanii i Rosji ochrzciła moskiewska prasa.
Nad paryskim spotkaniem krążyło widmo Ukrainy. Utrata Ukrainy była najboleśniejszą z dotychczasowych porażek Władimira Putina, przekreśliła m.in. jego plany odbudowy "małego ZSRR". Prosto z Paryża Putin pojechał do Kijowa, najprawdopodobniej bogaty we francusko-niemiecko-hiszpańskie przyzwolenie
na spowodowanie "powrotu" Ukrainy pod opiekuńcze skrzydła matuszki Rosii.
W Paryżu Chirac & Co. jeszcze raz chcieli zaznaczyć, że stoją na antypodach Ameryki. "Serce wielkiej Europy - precyzuje sens szczytu Marie Mendras z Fundacji Nauk Politycznych - zawsze może się porozumiewać bez udziału świata anglosaskiego".
Musimy się pogodzić z oczywistością, że nie istnieje już jedna Unia Europejska, lecz dwie lub trzy. Nie sposób nie traktować spotkania "osi pokoju" jako policzka wymierzonego Polsce, krajom bałtyckim i całej Europie Wschodniej. Nie może być uznana za akt przyjazny wobec niekochanych partnerów
z UE promocja Putina w chwilę po zabójstwie Asłana Maschadowa ("Arafat zmarł wśród honorów Francji i Europy, Maschadow umarł, walcząc samotnie - napisał Andre Glucksman) i po oświadczeniu, że sowiecka eksterminacja 22 tys. przedstawicieli polskiej inteligencji nie była ludobójstwem. Afiszowane w Arras przez Kwaśniewskiego i Chiraca "retrouvaille" (ponowne odnalezienie), czyli odbudowa uprzywilejowanych stosunków polsko-francuskich, okazało się fikcją. Wydaje się wręcz, jakby Francja zamierzała wykorzystać Rosję jako rodzaj przeciwwagi dla Polski i jej sąsiadów.
Jacek Pałasiński
- Dziura Belki
Michał Zieliński wrzucił do jednego worka przeróżne projekty i nowelizacje ustaw, które jak napisał w artykule "Dziura Belki" (nr 6), po wprowadzeniu w życie mogą nas kosztować 90-100 mld zł rocznie. Wrzucono tam również poselski projekt Prawa i Sprawiedliwości o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków poniesionych w związku z budową i remontem budynków mieszkalnych lub ich części. Projekt tej nowej ustawy zakłada, że zwrot części wydatków poniesionych na budownictwo będzie finansowany z budżetu państwa.
Dlaczego? Ano dlatego, że wprowadzono 22-procentową stawkę podatku VAT na materiały budowlane, zamiast dotychczasowej w wysokości 7 proc., i chcemy, aby tę powstałą różnicę obywatele dostawali z powrotem. Bynajmniej nie z tego powodu, że jak pisze Zieliński, "w roku 2005 zarówno SLD, jak i prawicowa opozycja chcą znów wykorzystać końcówkę kadencji do załatwienia swoich interesów". Nie jesteśmy firmą budowlaną, a jeśli już, to zajmujemy się budową porządnego państwa. A w porządnym państwie motorem gospodarki, jednym z najważniejszych, jest budownictwo. I byłoby dobrze, gdyby mogło się rozwijać szybko, dając pracę tysiącom firm i setkom tysięcy ludzi, którzy im więcej zarobią, tym większy zapłacą podatek. Normalnie. Bez uciekania w szarą strefę, szacowaną na 30-40 proc. usług budowlanych!
Proponowany przez nas zwrot różnicy w podatku VAT da budownictwu impuls i przyniesie korzyści nie tylko bezosobowej "gospodarce", lecz po prostu ludziom, którzy w ogromnej większości stawiają i remontują domy i mieszkania metodą gospodarczą. Dzięki temu będą mogli więcej wysiłku włożyć w to, jak postawić równą ścianę, a nie jak skombinować worek cementu. Zarobią na tym wszyscy, oprócz kombinatorów.
LUDWIK DORN
przewodniczący Klubu
Parlamentarnego
Prawo i Sprawiedliwość
Więcej możesz przeczytać w 12/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.