- SLD NIEZŁOMNIE TRWAprzy wrześniowym terminie wyborów. Nie robi tego dla siebie ani dla diet swych parlamentarzystów. Robi to dla Europy, bo jak prawica dojdzie do władzy, może zrobić krzywdę referendum konstytucyjnemu. To wzruszające, jak byli komuniści starają się zrobić przyjemność człowiekowi o nazwisku Valery Giscard d'Estaing.
- NA ROZBRAT WPADŁ PREMIER Belka. Kawioru nie było, było za to spotkanie z zarządem SLD. Premier podobno zachowywał się obraźliwie i prowokująco. Dawał do zrozumienia, że przyjść musiał, ale wyjść chce jak najprędzej, bo ma mało czasu. Zresztą on niedługo podaje się do dymisji, bo chce promować swoje nowe ugrupowanie, czyli Partię Demokratyczną. Liderzy SLD w tym momencie poczuli się jak potężne drzewo, na które siusiu robi mały piesek, a ono nic nie może mu zrobić.
- "PO CO SIĘ PAN W OGÓLE DO TEGO BRAŁ, skoro teraz chce pan odejść?" - pytała z goryczą postkomunistyczna wierchuszka. Belka szczerze odpowiedział: "A skąd ja miałem wiedzieć, że będziecie mieć 5 proc. poparcia, a nie 18 proc.?". Panie premierze, mówiąc między nami, to na nędzne notowanie SLD i pan ma pewien wpływ. Nawet całkiem spory.
- BARDZO NAS INTERESUJE CO SIĘ DZIEJE W GŁOWIE Krzysztofa Janika. Wszak to mąż ów dzielnie forsował Marka Belkę na premiera SLD-owskiego rządu. Taki Oleksy się do tego nie palił, wielu posłów też niespecjalnie, ale tak lubiany przez wszystkich Janik ich przebłagał, dopchnął klub sojuszu kolanem i jakoś poszło. Myślał, że jest bardzo sprytny, a okazał się gamoniem.
- FORSUJĄC BELKĘ, JANIK DZIAŁAŁ wespół z prezydentem Kwaśniewskim (ten niski, grubawy facet, co na zdjęciach zazwyczaj stoi przy Dochnalu). Ale wierność Janika nie została nagrodzona. Mieliśmy objawienie, w którym Jennifer Lopez przebrana za wielką wiewiórę oznajmiła nam, że Janik popadł w niełaskę u głowy państwa. Prezydent oświadczył, że w nowej lewicy nie ma miejsca dla Janika. I tu się z prezydentem nie zgadzamy. Szef klubu SLD ma swoje wady, wąsy i dziwaczne zwyczaje odzieżowe, ale lewica bez Janika to jak wódka bez zakąski.
- WŚRÓD LICZNYCH DZIWNYCH OŚWIADCZEŃ ALEKSANDRA Kwaśniewskiego płynących ostatnio z Pałacu Prezydenckiego jedno przykuło naszą szczególną uwagę. Otóż prezydent oznajmił, że nie interesuje go, z jakimi mężczyznami spotyka się jego żona. Gorzej, że nie interesuje go, z jakimi mężczyznami spotyka się on sam.
- JÓZEF OLEKSY OGŁOSIŁ, że SLD i UP będą szukały wspólnego kandydata na prezydenta. Obywatele, jakby ktoś się dobijał do drzwi - nie otwierać! Jeszcze wam się zalęgnie w domu Jaruga-Nowacka!
- JAKIŚ ZŁY CZŁOWIEK UWZIĄŁ SIĘ NA ANDRZEJA CELIŃSKIEGO i oczernia go przez Internet przed prokuraturą i komisją śledczą, do której wyżej wzmiankowany Celiński należy. Trzeba podkreślić, że poseł SDPL spokojnie przyjął stawiane mu zarzuty. Wbrew dotychczasowym zwyczajom nie wpadł w szał. Nie zaczął dusić Gruszki, nie pokopał Giertycha, nie rozwalił łącza internetowego ani nawet nie pogryzł Wassermanna (co akurat mógł potem zwalić na wodowstręt). Nie poszarpał też swojego ubrania. Ani chybi wystąpi w reklamie jakichś cudownych środków uspokajających.
- JUŻ WIADOMO, ŻE TOMASZ NAŁĘCZ WYSTARTUJE do Sejmu z Płocka. Dziwi nas, że nie Andrzej Celiński, kolega profesora z SDPL. Pamiętamy wszak opowieści Celińskiego, ile to on zrobił dla dawnej stolicy Mazowsza i jak go za to płocczanie kochają. Z tej miłości już go nawet raz nie wybrali do Sejmu. Żeby uchronić przed politycznym plugastwem, rzecz jasna.
Więcej możesz przeczytać w 12/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.