Zamiast ludzi wszechświat zdobywają kosmiczne roboty Sonda Deep Impact w kilka sekund uzyskała więcej informacji o najbliższej Ziemi przestrzeni kosmicznej niż astronauci prowadzący prawie od siedmiu lat badania na Międzynarodowej Stacji Orbitalnej Alfa. Technicznie było to trudniejsze przedsięwzięcie niż lot wahadłowca na orbitę okołoziemską. Po sześciu miesiącach lotu i pokonaniu prawie 400 tys. mln km pędząca z prędkością 37 tys. km/godz. sonda wystrzeliła pocisk Impactor o rozmiarach pralki, który trafił w kometę Tempel 1 o średnicy zaledwie sześciu kilometrów. To tak jakby guma do żucia wystrzelona z Warszawy została rozgnieciona nad Atlantykiem na szybie boeinga 767 lecącego z Nowego Jorku.
Zaplanowana w szczegółach kolizja jest największym osiągnięciem NASA od lądowania na Marsie w 2004 r. próbników Opportunity i Spirit. W wyniku zderzenia na powierzchni komety powstał krater o rozmiarach boiska piłkarskiego, a z jej wnętrza wydostała się materia, której analiza pozwoli lepiej poznać historię Układu Słonecznego i komet. Te obiekty zawierają cząsteczki z czasów formowania się naszego systemu planetarnego. Podejrzewa się, że komety rozsiewają zarodki życia, a woda przybyła na Ziemię dzięki lodowym kometom. Już teraz można podejrzewać, że jądro komety Tempel 1 ma inny skład, niż sądzono, bo powstała po zderzeniu chmura pyłu i gazu była ciemniejsza, niż oczekiwano.
Marsjańska mrzonka
Stacja Alfa miała być orbitalnym laboratorium, ale na jej pokładzie przebywają jedynie trzy osoby, a na doświadczenia poświęca się niewiele czasu, bo godzina badań kosztuje ponad 10 mln dolarów (wysłanie Deep Impact kosztowało 33 mln dolarów!). Tygodniowo przeprowadza się kilkanaście mało znaczących eksperymentów. Większość czasu załoga poświęca na utrzymanie stacji i naprawianie usterek.
Mało opłacalne są też loty załogowe, które pochłonęły kilka razy więcej publicznych pieniędzy niż inne badania, a dostarczyły tylko 10 proc. nowych informacji o wszechświecie. Podróże ludzi w kosmos wywołują wielkie emocje, ale na razie - poza wyprawą na Księżyc - możliwe są jedynie w filmach. Mrzonką jest lot załogowy na Marsa, choć w kilka dni astronautom udałoby się dowiedzieć o tej planecie więcej niż próbnikom penetrującym ją od półtora roku. Zwolennikami tych wypraw są badacze, którzy liczą, że skorzystają z funduszy na drogie misje załogowe. Lot amerykańskiego wahadłowca, który po dwuletniej przerwie ma wkrótce wystartować, kosztuje 1,5 mld dolarów. Wyprawa na Marsa pochłonęłaby co najmniej 30 mld dolarów!
Kosmiczne mity
Roboty kosmiczne wykonują coraz bardziej skomplikowane zadania. Sonda Stardust jako pierwsza w 2006 r. przywiezie na Ziemię materię z innego niż Księżyc ciała niebieskiego (w pojemniku pokrytym substancją zwaną aerożelem, w której zatopiły się cząstki pyłu warkocza komety Wild-2).
W kierunku komety Czuriumow-Gierasimienko podąża sonda Rosetta. Na jej pokładzie znajduje się ważący 100 kg lądownik Roland, który w 2014 r. ma osiąść na powierzchni komety. Szpikulec z czujnikami zostanie wbity młoteczkiem na głębokość 30-40 cm, a wszystkie zebrane przez niego dane (dotyczące m.in. temperatury, przewodnictwa cieplnego i gęstości kometarnej materii) zostaną natychmiast przesłane na Ziemię drogą radiową (na razie sonda przesłała zdjęcia mijanej komety Tempel 1).
W najbliższych 20 latach planowanych jest kilkadziesiąt spektakularnych wypraw, które mogą zmienić nasze wyobrażenia o wszechświecie. NASA myśli nawet o zautomatyzowaniu stacji Alfa. Już teraz większość badań na orbicie można by wykonywać przy użyciu zdalnie sterowanych robotów. Załogowa misja w stylu Star Trek jeszcze przez dziesięciolecia, jeśli nie stulecia, pozostanie filmową wizją.
Marsjańska mrzonka
Stacja Alfa miała być orbitalnym laboratorium, ale na jej pokładzie przebywają jedynie trzy osoby, a na doświadczenia poświęca się niewiele czasu, bo godzina badań kosztuje ponad 10 mln dolarów (wysłanie Deep Impact kosztowało 33 mln dolarów!). Tygodniowo przeprowadza się kilkanaście mało znaczących eksperymentów. Większość czasu załoga poświęca na utrzymanie stacji i naprawianie usterek.
Mało opłacalne są też loty załogowe, które pochłonęły kilka razy więcej publicznych pieniędzy niż inne badania, a dostarczyły tylko 10 proc. nowych informacji o wszechświecie. Podróże ludzi w kosmos wywołują wielkie emocje, ale na razie - poza wyprawą na Księżyc - możliwe są jedynie w filmach. Mrzonką jest lot załogowy na Marsa, choć w kilka dni astronautom udałoby się dowiedzieć o tej planecie więcej niż próbnikom penetrującym ją od półtora roku. Zwolennikami tych wypraw są badacze, którzy liczą, że skorzystają z funduszy na drogie misje załogowe. Lot amerykańskiego wahadłowca, który po dwuletniej przerwie ma wkrótce wystartować, kosztuje 1,5 mld dolarów. Wyprawa na Marsa pochłonęłaby co najmniej 30 mld dolarów!
Kosmiczne mity
Roboty kosmiczne wykonują coraz bardziej skomplikowane zadania. Sonda Stardust jako pierwsza w 2006 r. przywiezie na Ziemię materię z innego niż Księżyc ciała niebieskiego (w pojemniku pokrytym substancją zwaną aerożelem, w której zatopiły się cząstki pyłu warkocza komety Wild-2).
W kierunku komety Czuriumow-Gierasimienko podąża sonda Rosetta. Na jej pokładzie znajduje się ważący 100 kg lądownik Roland, który w 2014 r. ma osiąść na powierzchni komety. Szpikulec z czujnikami zostanie wbity młoteczkiem na głębokość 30-40 cm, a wszystkie zebrane przez niego dane (dotyczące m.in. temperatury, przewodnictwa cieplnego i gęstości kometarnej materii) zostaną natychmiast przesłane na Ziemię drogą radiową (na razie sonda przesłała zdjęcia mijanej komety Tempel 1).
W najbliższych 20 latach planowanych jest kilkadziesiąt spektakularnych wypraw, które mogą zmienić nasze wyobrażenia o wszechświecie. NASA myśli nawet o zautomatyzowaniu stacji Alfa. Już teraz większość badań na orbicie można by wykonywać przy użyciu zdalnie sterowanych robotów. Załogowa misja w stylu Star Trek jeszcze przez dziesięciolecia, jeśli nie stulecia, pozostanie filmową wizją.
Więcej możesz przeczytać w 28/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.