Orlenowska komisja wyrzuciła ze swego grona Andrzeja Różańskiego (SLD), bo ponoć groził on ekspertowi. Panowie, czy takiego Różańskiego można się bać?! Przecież to rencista, wystarczy spojrzeć.
Obrażony SLD wycofał więc z komisji Bujaka. Skóra nam ścierpła na wieść o tym, że czerwoni znów się Bujaka czepiają. Ulżyło nam dopiero na wieść, że to nie Zbyszek, tylko Bogdan albo jakoś podobnie.
W każdym razie podróba.
No i ta Podróba do spółki z Rencistą Różańskim napisali już raport, z którego czarno na białym wynika, że za aferę Orlenu odpowiada prawica, kradł Buzek do spółki z Rokitą i Kaczyńskim, a próbowali im w tym przeszkodzić Kwaśniewski, Kulczyk i J&S. Autentycznie. Czujemy się trochę bezradni, bo Podróba i Rencista są znacznie zabawniejsi od nas.
Wychodzi na to, że jednak Łódź. Mieszkańcy tego pięknego miasta (prosimy nie zapominać, że to jednak nieco żartobliwa rubryka) będą mieli niewątpliwy zaszczyt wybrania do Sejmu Leszka Millera. Z obowiązku głosowania na najlepszego premiera w historii nowożytnej Eurazji mają być zwolnieni tylko ci łodzianie, którzy na czas przyniosą zaświadczenie od lekarza, że od lat leczą się na schizofrenię.
Sondaże wskazują, że dr Cimoszewicz, znany hodowca świń i niedoszły hodowca szynszyli z Białostocczyzny, bije na łeb całą resztę. Czyli w lipcu Polacy nie marzą o niczym innym niż o wybraniu Włodzimierza Cimoszewicza na prezydenta, a Jolanty Kwaśniewskiej na pierwszą damę. No cóż, upały bywają nieznośne.
W ramach manifestowania swojej niezależności od czerwonych Pan Doktor Cimoszewicz wpadł na konwencję SLD i dał się poprzeć swojej partii. Zaraz potem ogłosił, że jest kandydatem ponadpartyjnym. Kiedyś było prościej, bo dziennikarze musieli przechodzić obowiązkowe szkolenia z dialektyki marksistowskiej i umieli wyjaśnić wszystko. A dziś my, takie jełopy nieszkolone, za nic w świecie nie potrafimy państwu wytłumaczyć, jakim cudem Cimoszewicz apartyjny jest.
Nie ma awantur o miejsca na listach SDPL do Sejmu. Gdzieniegdzie, czytaj w Poznaniu, Sylwia Pusz poprztyka się z Andrzejem Aumillerem, o to, kto ważniejszy jest, ale generalnie panuje spokój, nikt się specjalnie nie pcha. Świadczy to dobrze o rozeznaniu politycznym rodaków, którzy wiedzą, że SDPL następny Sejm oglądać będzie w telewizji.
Borówki dobrały też na swoje listy Zielonych 2004. Mamy tylko drobną uwagę, że dziwni to ekolodzy, skoro partię mają od jakichś siedmiu miesięcy przeterminowaną.
Nasz rządowo-opozycyjny premier zbrzydził się do reszty polityką (wypisz wymaluj jak do niedawna dr Cimoszewicz) i postanowił poszukać roboty za granicą. Jako że szkolony jest przez szkoły i służby różne, to celuje wysoko, bo w OECD, czyli ochronkę dla niechcianych w swych krajach ekonomistów, tyle że mniej prestiżową niż ta najważniejsza, czyli MFW. Belka jest tak zdeterminowany, że każdą robotę weźmie. Może w personalnym? Zna się przecież na teczkach.
Dalsze losy tego przesympatycznego kłamczuszka umiarkowanie nas interesować będą, bo co tam jeden histeryzujący karierowicz wte czy wewte, ale córki żal. Premier narobił bowiem pannie Marysi Belkównie wody z mózgu, ta do Młodego Centrum się zapisała (przedszkole PeDe), a teraz papa PeDe olał i zmyka. A dziewczyna plamę w CV ma do końca życia.
Obrażony SLD wycofał więc z komisji Bujaka. Skóra nam ścierpła na wieść o tym, że czerwoni znów się Bujaka czepiają. Ulżyło nam dopiero na wieść, że to nie Zbyszek, tylko Bogdan albo jakoś podobnie.
W każdym razie podróba.
No i ta Podróba do spółki z Rencistą Różańskim napisali już raport, z którego czarno na białym wynika, że za aferę Orlenu odpowiada prawica, kradł Buzek do spółki z Rokitą i Kaczyńskim, a próbowali im w tym przeszkodzić Kwaśniewski, Kulczyk i J&S. Autentycznie. Czujemy się trochę bezradni, bo Podróba i Rencista są znacznie zabawniejsi od nas.
Wychodzi na to, że jednak Łódź. Mieszkańcy tego pięknego miasta (prosimy nie zapominać, że to jednak nieco żartobliwa rubryka) będą mieli niewątpliwy zaszczyt wybrania do Sejmu Leszka Millera. Z obowiązku głosowania na najlepszego premiera w historii nowożytnej Eurazji mają być zwolnieni tylko ci łodzianie, którzy na czas przyniosą zaświadczenie od lekarza, że od lat leczą się na schizofrenię.
Sondaże wskazują, że dr Cimoszewicz, znany hodowca świń i niedoszły hodowca szynszyli z Białostocczyzny, bije na łeb całą resztę. Czyli w lipcu Polacy nie marzą o niczym innym niż o wybraniu Włodzimierza Cimoszewicza na prezydenta, a Jolanty Kwaśniewskiej na pierwszą damę. No cóż, upały bywają nieznośne.
W ramach manifestowania swojej niezależności od czerwonych Pan Doktor Cimoszewicz wpadł na konwencję SLD i dał się poprzeć swojej partii. Zaraz potem ogłosił, że jest kandydatem ponadpartyjnym. Kiedyś było prościej, bo dziennikarze musieli przechodzić obowiązkowe szkolenia z dialektyki marksistowskiej i umieli wyjaśnić wszystko. A dziś my, takie jełopy nieszkolone, za nic w świecie nie potrafimy państwu wytłumaczyć, jakim cudem Cimoszewicz apartyjny jest.
Nie ma awantur o miejsca na listach SDPL do Sejmu. Gdzieniegdzie, czytaj w Poznaniu, Sylwia Pusz poprztyka się z Andrzejem Aumillerem, o to, kto ważniejszy jest, ale generalnie panuje spokój, nikt się specjalnie nie pcha. Świadczy to dobrze o rozeznaniu politycznym rodaków, którzy wiedzą, że SDPL następny Sejm oglądać będzie w telewizji.
Borówki dobrały też na swoje listy Zielonych 2004. Mamy tylko drobną uwagę, że dziwni to ekolodzy, skoro partię mają od jakichś siedmiu miesięcy przeterminowaną.
Nasz rządowo-opozycyjny premier zbrzydził się do reszty polityką (wypisz wymaluj jak do niedawna dr Cimoszewicz) i postanowił poszukać roboty za granicą. Jako że szkolony jest przez szkoły i służby różne, to celuje wysoko, bo w OECD, czyli ochronkę dla niechcianych w swych krajach ekonomistów, tyle że mniej prestiżową niż ta najważniejsza, czyli MFW. Belka jest tak zdeterminowany, że każdą robotę weźmie. Może w personalnym? Zna się przecież na teczkach.
Dalsze losy tego przesympatycznego kłamczuszka umiarkowanie nas interesować będą, bo co tam jeden histeryzujący karierowicz wte czy wewte, ale córki żal. Premier narobił bowiem pannie Marysi Belkównie wody z mózgu, ta do Młodego Centrum się zapisała (przedszkole PeDe), a teraz papa PeDe olał i zmyka. A dziewczyna plamę w CV ma do końca życia.
Więcej możesz przeczytać w 28/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.