Ameryka mogła być zasiedlona, gdy w Europie królował neandertalczyk! Przed 40 tys. lat grupa ludzi przemieszczała się brzegiem jeziora opodal wulkanu Cerro Toluquilla w dzisiejszym Meksyku. Nie wiadomo, czy polowali, czy uciekali przed erupcją wulkanu. Ślady ich stóp odcisnęły się w wulkanicznym popiele, podobnie jak setki śladów zwierząt. Aż 269 odcisków zostało "zacementowanych", bo zagłębienia wypełniły osady z wezbranego jeziora i popiół z wulkanu. Ludzie, którzy odcisnęli stopy w wulkanicznym popiele, mieszkali w Meksyku 30 tys. lat wcześniej, niż powstały najstarsze odkryte dotychczas ślady materialnej obecności człowieka w Ameryce!
Od czasu, kiedy za Cortezem i Pizarrem w Ameryce pojawili się Europejczycy, ba dacze Starego Świata zastanawiali się, skąd wzięli się ludzie w Nowym Świecie.
W 1589 r. jezuita Jose de Acosta wysunął teorię, według której pędzeni głodem łowcy z Syberii przybyli do Ameryki w pogoni za mamutami. Doszedł do wniosku, że istniało lądowe połączenie między Eurazją i Ameryką. Uznał, że taki pomost znajduje się w północnych regionach, które w jego czasach nie były znane.
Łowcy z Syberii
Uczeni twierdzą, że Ameryka została zasiedlona przez łowców z Syberii, którzy 14-12 tys. lat temu przeszli przez Cieśninę Beringa w pogoni za mamutami i mastodontami. Poziom mórz był wtedy niższy niż dzisiaj i istniał prawdopodobnie pomost lądowy, tzw. Beringia, łączący Syberię z Alaską. Około 12 tys. lat temu, gdy lodowce zaczęły się cofać, otworzył się korytarz między masywami lądolodu - kordylierskim i laurentyńskim, którym łowcy przedostali się na południe. Ludzie z Clovis, jak określono ich od nazwy stanowiska archeologicznego w Nowym Meksyku, wytwarzali znakomite groty włóczni do polowania na grubego zwierza. Zasiedlili dzisiejsze USA 11 500-10 800 lat temu. W ciągu tysiąca lat dotarli w pobliże Ziemi Ognistej. Tyle że w obu Amerykach archeolodzy odnajdują coraz więcej śladów działalności człowieka starszych niż kultura Clovis.
Nie wiadomo, czy 20 tys. lat temu człowiek był w stanie przetrwać w ujemnych temperaturach w Beringii: nie potrafił wytwarzać odzienia ze skór i futer, budować trwałych schronisk, niecić ognia ani polować w grupie. Coraz więcej badaczy uważa jednak, że kolonizacja Ameryki nastąpiła drogą morską. Łodzie "pierwszych Amerykanów" mogły wylądować na Zachodnim Wybrzeżu i stamtąd ludzie rozprzestrzenili się na oba kontynenty. Zwolenniczką tej teorii jest odkrywczyni odcisków stóp koło Cerro Toluquilla, Silvia Gonzalez z Liverpool John Moores University. Morska droga wzdłuż wybrzeża miała wiele zalet, m.in. obfitość pożywienia: skorupiaków, ryb i ptaków. Podmorskie lasy wodorostów służyły jako falochrony, osłabiając siłę, z jaką fale uderzały o brzeg.
Podróż łodzią lub tratwą przez ocean wydaje się trudniejsza niż lądem, ale w ten sposób 50 tys. lat temu ludzie zasiedlili Australię. Norweg Thor Heyerdahl pokazał, jak taka przeprawa mogła wyglądać. Tratwą z pni balsy wyruszył 28 kwietnia 1947 r. z Callao w Peru i 101 dni później wylądował na wyspie Raroia w Polinezji. Tratwa Kon-Tiki, wykorzystując prąd transoceaniczny, płynęła w kierunku w przeciwnym do tego, który musieli obrać koloniści Ameryki, ale dowiodła, że już wtedy można było przepłynąć ocean.
Nikomu nie udało się jednak wykryć śladów takiej podróży. Niewykluczone, że ocean, którego poziom podniósł się przez 10 tys. lat, zalał osady pierwszych kolonizatorów. Ślady wczesnej migracji na kontynent amerykański można wykryć jedynie na południu Peru, gdzie dno morskie opada gwałtownie i stosunkowo niewielki obszar lądu został zalany. Ekipa Daniela Sandweissa z uniwersytetu w Maine, natrafiła w tym rejonie na stanowisko Quebrada Jaguay sprzed 11 tys. lat, a David Keefer i jego koledzy z U.S. Geological Survey w Menlo Park w Kalifornii odnaleźli stanowisko Quebrada Tacahuay sprzed 10 700 lat. Badania szczątków kostnych wykazały, że zamieszkujący je ludzie byli zależni od fauny morskiej. Jest więc mało prawdopodobne, że byli to ludzie Clovis.
Australijski łącznik
Ameryka prawdopodobnie była zasiedlana wielokrotnie. Badacze uważają, że tylko obecnością różnych grup ludzkich przybyłych z różnych kulturowo obszarów można wytłumaczyć różnorodność biologiczną i językową mieszkańców Ameryki. Theodore Schurr i Douglas C. Wallace z uniwersytetu w Atlancie ustalili, że populacja Indian amerykańskich reprezentuje cztery tzw. haplogrupy mitochondrialnego DNA, oznaczone literami od A do D, oraz piątą haplogrupę związaną z eurazjatycką grupą X. Nosiciele haplogrup A, C i D musieli się pojawić w Ameryce 30 tys. lat temu. Druga fala imigrantów 13-17 tys. lat temu przyniosła prawdopodobnie haplogrupę B. Haplogrupa X, która pojawiła się w Ameryce przed ostatnim maksimum zlodowacenia, w ogóle nie występuje u współczesnych mieszkańców Syberii.
Johanna Nichols z uniwersytetu w Berkeley twierdzi, że w przeszłości co najmniej cztery fale migracji dotarły z Azji do Ameryki. Badając postęp zmian językowych w miarę rozprzestrzeniania się ludzi po kontynencie, Nichols wyliczyła, że pierwsi imigranci pojawili się w Nowym Świecie przed 22 tys. lat. Duża część Ameryki Północnej przykryta była wtedy lodem, jest więc prawdopodobne, że dotarli oni przez morze na południe kontynentu. Jeśli to prawda, ludzie Clovis byli jedynie potomkami jednej z wielu migrujących grup, która przed 10 tys. lat cofnęła się na północ Ameryki.
W 1589 r. jezuita Jose de Acosta wysunął teorię, według której pędzeni głodem łowcy z Syberii przybyli do Ameryki w pogoni za mamutami. Doszedł do wniosku, że istniało lądowe połączenie między Eurazją i Ameryką. Uznał, że taki pomost znajduje się w północnych regionach, które w jego czasach nie były znane.
Łowcy z Syberii
Uczeni twierdzą, że Ameryka została zasiedlona przez łowców z Syberii, którzy 14-12 tys. lat temu przeszli przez Cieśninę Beringa w pogoni za mamutami i mastodontami. Poziom mórz był wtedy niższy niż dzisiaj i istniał prawdopodobnie pomost lądowy, tzw. Beringia, łączący Syberię z Alaską. Około 12 tys. lat temu, gdy lodowce zaczęły się cofać, otworzył się korytarz między masywami lądolodu - kordylierskim i laurentyńskim, którym łowcy przedostali się na południe. Ludzie z Clovis, jak określono ich od nazwy stanowiska archeologicznego w Nowym Meksyku, wytwarzali znakomite groty włóczni do polowania na grubego zwierza. Zasiedlili dzisiejsze USA 11 500-10 800 lat temu. W ciągu tysiąca lat dotarli w pobliże Ziemi Ognistej. Tyle że w obu Amerykach archeolodzy odnajdują coraz więcej śladów działalności człowieka starszych niż kultura Clovis.
Nie wiadomo, czy 20 tys. lat temu człowiek był w stanie przetrwać w ujemnych temperaturach w Beringii: nie potrafił wytwarzać odzienia ze skór i futer, budować trwałych schronisk, niecić ognia ani polować w grupie. Coraz więcej badaczy uważa jednak, że kolonizacja Ameryki nastąpiła drogą morską. Łodzie "pierwszych Amerykanów" mogły wylądować na Zachodnim Wybrzeżu i stamtąd ludzie rozprzestrzenili się na oba kontynenty. Zwolenniczką tej teorii jest odkrywczyni odcisków stóp koło Cerro Toluquilla, Silvia Gonzalez z Liverpool John Moores University. Morska droga wzdłuż wybrzeża miała wiele zalet, m.in. obfitość pożywienia: skorupiaków, ryb i ptaków. Podmorskie lasy wodorostów służyły jako falochrony, osłabiając siłę, z jaką fale uderzały o brzeg.
Podróż łodzią lub tratwą przez ocean wydaje się trudniejsza niż lądem, ale w ten sposób 50 tys. lat temu ludzie zasiedlili Australię. Norweg Thor Heyerdahl pokazał, jak taka przeprawa mogła wyglądać. Tratwą z pni balsy wyruszył 28 kwietnia 1947 r. z Callao w Peru i 101 dni później wylądował na wyspie Raroia w Polinezji. Tratwa Kon-Tiki, wykorzystując prąd transoceaniczny, płynęła w kierunku w przeciwnym do tego, który musieli obrać koloniści Ameryki, ale dowiodła, że już wtedy można było przepłynąć ocean.
Nikomu nie udało się jednak wykryć śladów takiej podróży. Niewykluczone, że ocean, którego poziom podniósł się przez 10 tys. lat, zalał osady pierwszych kolonizatorów. Ślady wczesnej migracji na kontynent amerykański można wykryć jedynie na południu Peru, gdzie dno morskie opada gwałtownie i stosunkowo niewielki obszar lądu został zalany. Ekipa Daniela Sandweissa z uniwersytetu w Maine, natrafiła w tym rejonie na stanowisko Quebrada Jaguay sprzed 11 tys. lat, a David Keefer i jego koledzy z U.S. Geological Survey w Menlo Park w Kalifornii odnaleźli stanowisko Quebrada Tacahuay sprzed 10 700 lat. Badania szczątków kostnych wykazały, że zamieszkujący je ludzie byli zależni od fauny morskiej. Jest więc mało prawdopodobne, że byli to ludzie Clovis.
Australijski łącznik
Ameryka prawdopodobnie była zasiedlana wielokrotnie. Badacze uważają, że tylko obecnością różnych grup ludzkich przybyłych z różnych kulturowo obszarów można wytłumaczyć różnorodność biologiczną i językową mieszkańców Ameryki. Theodore Schurr i Douglas C. Wallace z uniwersytetu w Atlancie ustalili, że populacja Indian amerykańskich reprezentuje cztery tzw. haplogrupy mitochondrialnego DNA, oznaczone literami od A do D, oraz piątą haplogrupę związaną z eurazjatycką grupą X. Nosiciele haplogrup A, C i D musieli się pojawić w Ameryce 30 tys. lat temu. Druga fala imigrantów 13-17 tys. lat temu przyniosła prawdopodobnie haplogrupę B. Haplogrupa X, która pojawiła się w Ameryce przed ostatnim maksimum zlodowacenia, w ogóle nie występuje u współczesnych mieszkańców Syberii.
Johanna Nichols z uniwersytetu w Berkeley twierdzi, że w przeszłości co najmniej cztery fale migracji dotarły z Azji do Ameryki. Badając postęp zmian językowych w miarę rozprzestrzeniania się ludzi po kontynencie, Nichols wyliczyła, że pierwsi imigranci pojawili się w Nowym Świecie przed 22 tys. lat. Duża część Ameryki Północnej przykryta była wtedy lodem, jest więc prawdopodobne, że dotarli oni przez morze na południe kontynentu. Jeśli to prawda, ludzie Clovis byli jedynie potomkami jednej z wielu migrujących grup, która przed 10 tys. lat cofnęła się na północ Ameryki.
Więcej możesz przeczytać w 31/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.