Zimna wojna była wojną idei. Historia upadku komunizmu jest tak skomplikowana, że wątpię, czy nawet przyszli historycy odpowiedzą na wszystkie związane z nią pytania. To, co teraz mówi się o komunizmie, jest zbiorem ogólników. Oto przykład. Wiemy, że konflikt między komunistami a nazistami został wykreowany przez Komintern i był przykrywką wspólnej pracy nad tworzeniem militarnej potęgi. Chodziło też o postawienie ludzi przed wyborem: nazizm albo komunizm. Niezależnie od demokratycznych czasem przekonań obywatele musieli się opowiedzieć po jednej z tych stron. 60 lat później sprawa wciąż jest aktualna. Na Zachodzie pokutuje przekonanie, że naziści byli źli, a komuniści dobrzy. I nie da się wytłumaczyć Europejczykom, że nie było politycznej różnicy między tymi ideologiami. Dlaczego narodowy socjalizm miałby być prawicowy, a międzynarodowy socjalizm lewicowy? To dla mnie tajemnica. Zachód przez dziesiątki lat przymykał oczy na zbrodnie Stalina i niemal go gloryfikował, chcąc uwidocznić zło popełniane przez Hitlera. A przecież Hitlera wyniosło do władzy i skłoniło do dokonania dzieła zniszczenia to samo, co powodowało Stalinem.
Po upadku muru berlińskiego przywódcy Zachodu ogłosili dwa największe kłamstwa naszych czasów: że zimna wojna się skończyła i że to oni ją wygrali. To nieprawda. Zimna wojna nie zaczęła się w dniu stworzenia muru berlińskiego i nie skończyła w dniu jego upadku. Zburzenie muru było jedynie manifestacją. Prawda jest taka, że zimna wojna była na rękę zachodnim przywódcom, z których wielu starało się wręcz uniemożliwić rozpad Związku Sowieckiego. Mitterrand w istocie wspierał Moskwę w 1991 r., Bush senior w tym samym roku pojechał do Kijowa i wygłosił słynne przemówienie, w którym starał się odwieść Ukraińców od myśli o wystąpieniu z ZSRR i stworzeniu własnego państwa.
Jeśli spojrzeć na zimną wojnę jako konflikt Układu Warszawskiego i NATO, to można dojść do wniosku, że ta wojna się skończyła i wygrał ją blok transatlantycki. Ale to była wojna idei między liberalną demokracją a totalitaryzmem. ZSRR i jego sojusznicy upadli pod ciężarem własnej głupoty, a nie za sprawą Zachodu. Przez ostatnich siedem lat istnienia ZSRR państwa zachodnie dały mu 45 mld dolarów w rozmaitych kredytach, których ani Związek Sowiecki, ani Rosja nie spłaciły. Nie przypominam sobie, by Zachód w spektakularny sposób świętował upadek komunizmu. Zachodni przywódcy sprawiali wrażenie zmartwionych, zawstydzonych tym największym wydarzeniem XX wieku. Poza kilkoma latami tuż po II wojnie światowej i kadencją Reagana Zachód prowadził miękką politykę w stosunku do ZSRR. Wygrał kilka bitew, ale nie zwyciężył w wojnie.
Mięso dla Jaruzelskiego
Co by było, gdyby po wojnie alianci przyjęli koncepcję pieriestrojki zamiast zniszczenia faszyzmu? Powstałby system posttotalitarny, w którym naziści i ich sprzymierzeńcy dalej sprawowaliby władzę, choć może w łagodniejszy sposób, nie doszłoby do przemian i oczyszczenia. Byli esesmani byliby szefami gangów, a może nawet policji i banków. Tak się stało nie tylko w Rosji, Bułgarii, Rumunii, Mołdawii, ale także na Węgrzech i w Polsce. Po kilku latach komuniści wrócili do władzy i nikt w Berlinie nawet się nie zdziwił, nie przestraszył.
Kiedy zapoznałem się z komunistycznymi archiwami, zrozumiałem przyczyny klęski ZSRR. Jednym z głównych powodów była esencja reżimu, komunistyczna ekonomia, bezproduktywna i bezsensowna od samego początku. Wiemy doskonale, że socjalizm nie jest w stanie realnie funkcjonować. Nigdzie. Ten system doprowadził do tego, że w połowie lat 60. w Rosji było za mało siły roboczej. W tym samym czasie okazało się, że nie ma już ziemi zdatnej pod uprawę. W Rosji w latach 70. nie było już ropy. Komuniści, którzy postanowili za wszelką cenę zwiększyć produkcję, sprawili, że na siłę budowano nowe fabryki, zatrudniano masy ludzi, maksymalnie eksploatowano złoża naturalne. Ale to tylko jedna strona medalu. Koszty związane z istnieniem imperium wzrastały wraz z sukcesami polityki zagranicznej ZSRR. Im więcej krajów było wyzwalanych z sideł kapitalizmu, tym bardziej tonęła gospodarka. W Wietnamie utopiono 3,5 mld dolarów, a w wypadku Afryki nie da się nawet oszacować rozmiarów klęski finansowej.
Polski kryzys spowodował, że sowieccy przywódcy zrozumieli, iż znajdują się w ekonomicznej zapaści i system umiera. Kiedy gen. Jaruzelski wprowadził stan wojenny, poprosił ZSRR o przysłanie 30 tys. ton mięsa - mięso w sklepach miało choć częściowo uspokoić nastroje po wprowadzeniu stanu wojennego. Tymczasem ZSRR nie był w stanie przysłać tyle mięsa. Każde spotkanie Biura Politycznego zaczynało się od Breżniewa, który pytał, co będzie z mięsem dla Polaków. Gorbaczow, który był sekretarzem odpowiedzialnym za rolnictwo, odpowiadał: Tak, towarzyszu, wysłaliśmy polecenia do wszystkich miast i zewsząd otrzymujemy entuzjastyczne odpowiedzi. Na to Breżniew pytał: No dobrze, ale co z mięsem?. Mięsa nie zdołaliśmy zdobyć - stwierdzał Gorbaczow.
Przez wiele miesięcy supermocarstwo nie było w stanie zdobyć 30 tys. ton mięsa, udało mu się zgromadzić zaledwie połowę. Wtedy zrozumieli, że ich ekonomiczne możliwości są za małe jak na globalne ambicje. Od tego momentu zaczęli pracować nad koncepcją pieriestrojki. Pieriestrojka wcale nie była demokratycznym impulsem Gorbaczowa czy Jakowlewa. Prawda jest taka, że była to odpowiedź na rosnące koszty utrzymania imperium, wyreżyserowana przez specjalistów z KGB.
I wreszcie wyścig zbrojeń. Reagan świadomie tak rozkręcił wyścig zbrojeń, że zmusił ZSRR do wydawania olbrzymich funduszy na ten cel. Polityka Reagana była bardzo przemyślana i sprytna. Cały pomysł gwiezdnych wojen był w dużej mierze oparty na fikcji i dezinformacji. Rozmawiałem wówczas z asystentem sekretarza obrony USA i powiedziałem mu, że to, co prezentuje rzekomo USA, z naukowego punktu widzenia będzie realne dopiero za 20 lat. Odparł: No cóż, ale w tym czasie Związek Sowiecki będzie wydawał pieniądze na ściganie się z nami.
Gwoździem do trumny gospodarki ZSRR, który sprowokował pieriestrojkę, był dramatyczny spadek cen ropy. W połowie lat 80. cena baryłki ropy spadła z 38 do 12 dolarów, co oznaczało, że Związek Sowiecki stracił dwie trzecie dochodów. Co mógł w tej sytuacji zrobić? Przekonać Amerykanów do zaniechania wyścigu zbrojeń? Wycofać się z czynnego udziału w konfliktach zbrojnych w Afryce i Azji? Gorbaczow mówił wprost do wielu komunistycznych przywódców (świadczą o tym dokumenty), że jeśli ZSRR nie podejmie tych działań, będzie skończony.
Putin, czyli Spectra
Jakie były następstwa pieriestrojki? Komunistyczni działacze przekształcili się w demokratów i biznesmenów, nastąpiła prywatyzacja, podział funkcji, wyodrębnienie się grupy miliarderów. Politbiuro zdecydowało, że potrzebna będzie nowa kadra, na uczelnie posłano więc grupę młodych ludzi, których kształcono w kierunkach marketingowych i biznesowych. Ci zaufani ludzie partii stanęli później na czele sprywatyzowanych przedsiębiorstw. Nie wiadomo, ile pieniędzy zniknęło podczas przekształceń i po nich. Wiadomo tylko, że 300 mld dolarów ulokowano w zachodnich bankach.
Teoretycznie komunizm zniknął, ale jego struktura organizacyjna została. Przedstawiciele nomenklatury są teraz bardzo bogaci. Po 10 latach wątpliwości i wahań postkomunistyczna Rosja przeszła do ofensywy. Prezydenckie wybory sprzed pięciu lat to najlepszy przykład tego, czym stała się dzisiejsza Rosja. Kiedy wyborcy musieli wybierać między komunistami a pseudodemokratami, właściwie nie mieli wyboru, bo obie strony niewiele się różniły. W tym zamkniętym układzie powiązań są też Sąd Najwyższy, banki i przedsiębiorstwa. A kim jest prezydent Rosji? Putin pracował przecież w KGB. Ta sytuacja przypomina jeden z odcinków przygód Jamesa Bonda, w którym występuje tajemnicza organizacja Spectra. Kiedy mówimy o strukturach rosyjskiej mafii, to musimy mieć świadomość, że rosyjska mafia to w rzeczywistości wierchuszka państwa, rząd i najwyżsi politycy. Rosja jako kraj cofa się, jej armia znowu ma sowiecką flagę, znów pojawiają się więźniowie polityczni. W ciągu ostatnich 10 lat Rosja była chaotyczna, teraz jest agresywna. Wtrąca się w sprawy Ukrainy, Gruzji i ma zaborcze intencje, także wobec krajów bałtyckich, mimo że znalazły się w NATO.
Ludzie, którzy kolaborowali z Sowietami, dopiero doszli do władzy. Komunizm we Włoszech wcale nie zniknął, pod zmienioną nazwą wygrał już raz wybory. Elity polityczne w zachodniej Europie są mniej lub bardziej otwarcie zaangażowane we współpracę z Rosją. Jack Straw, obecny szef brytyjskiego MSZ, utrzymywał kontakty z pracownikami KGB. I nikomu to nie przeszkadza. Oczywiście, ludzie, którzy doszli do władzy, a wcześniej mieli koneksje z ZSRR, teraz nie lubią rozmawiać o przeszłości.
Moralna schizofrenia
We współczesnym świecie zaczęliśmy z pozoru doceniać role sądu i kary dla zbrodniarzy. Morderców i katów wymieniamy z nazwiska i stawiamy przed trybunałami. W Serbii i Bośni publicznie wymieniają nazwiska zbrodniarzy wojennych. Ofiary reżimu, obojętnie czy w Afganistanie, czy w Kambodży, wołają o pomstę. Trybunał w Norymberdze pokazał, że niektóre historyczne fakty można zakwalifikować jako zbrodnie przeciw ludzkości. A Katyń? Przez wiele lat po upadku ZSRR był to temat tabu. Zbrodniarze komunistyczni, jak pułkownik Soprunienko, żyli spokojnie. Jak to się stało, że Zachód zapadł na moralną schizofrenię? Straszliwe zbrodnie Sowietów nie są uważane za zbrodnie. Co jakiś czas zdarzają się procesy byłych esesmanów w krajach Ameryki Południowej za mordy, których dokonali kilkadziesiąt lat temu, a ma jesteśmy dumni, że sprawiedliwość działa. Kiedy jednak mówimy o Erichu Honeckerze, który wydawał polecenia zabijania ludzi, podnoszą się krzyki, że to nieludzkie, bo on jest już stary, i w efekcie puszczamy go wolno. Dochodzi do absurdu.
Siedem lat temu, kiedy opublikowałem książkę opartą na dokumentach znalezionych w Polsce, byłem przekonany, że Wojciech Jaruzelski wyląduje w więzieniu. Tymczasem widzę, jak w telewizji udowadnia, że jest bohaterem. Mimo że wszystkie dokumenty dowodzą, iż ma krew na rękach. Pamiętam wywiad dla BBC sprzed kilku lat. Kierowca, którego po mnie wysłano, powiedział mi, że wiózł niedawno Markusa Wolfa (byłego szefa Stasi), który przyjechał do Londynu, by promować swoją książkę. Dla mnie był to taki szok, jakby ktoś mi powiedział, że w telewizji puszczą wywiad z Himmlerem. Kiedy ktoś powiedział mi, że Jerzy Urban przeżył tsunami w Azji, wcale mnie to nie zdziwiło. Urban jest niezniszczalny.
Specjaliści z KGB
Tyle lat po zakończeniu wojny i kilkanaście lat po upadku komunizmu jakakolwiek próba ucięcia głowy totalitarnej hydrze napotyka potężny sprzeciw na Zachodzie. Próba potraktowania symboli komunistycznych tak, jak są traktowane nazistowskie, budzi sprzeciw. Kilka miesięcy temu w Rosji odbył się gigantyczny show propagandowy z okazji rocznicy zakończenia II wojny światowej. Przywódcy Zachodu radośnie bili brawa, choć zdawali sobie sprawę, że to święto miało poprzedzać wzniesienie nowego pomnika Stalina! Dzisiaj zachodni przywódcy chwalą urzędników KGB, którzy wsadzali do więzień takich ludzi jak ja.
W ramach tworzenia koalicji antyterrorystycznej premier Tony Blair po konsultacjach z USA pojechał do Rosji i stwierdził, że cieszy się, iż Rosja stoi wreszcie ramię w ramię z przywódcami Zachodu w walce z terroryzmem, bo ma wielkie doświadczenie w tej dziedzinie. To jest tak idiotyczne jak powiedzenie, że Niemcy mają wielkie doświadczenie w radzeniu sobie z Żydami.
Przecież to właśnie Rosja wymyśliła polityczny terroryzm naszych czasów. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że sprawcy większości ataków terrorystycznych - łącznie z Nowym Jorkiem czy Londynem - przeszli przez obozy szkoleniowe w ZSRR, co więcej - wielu z nich nadal otrzymuje wsparcie Rosji, może nawet finansowe. Szkolący ich KGB-owcy dalej sprzedają broń swoim starym klientom, system działa. Nikogo to nie obchodzi. Policja na całym świecie poszukuje Michaiła Buta, który jest głównym dostawcą broni dla Al-Kaidy. But mieszka w Moskwie i często udziela wywiadów prasie, nie ukrywa się, choć gdyby przyjechał do Londynu, natychmiast zostałby aresztowany. Kim jest? Byłym oficerem służb bezpieczeństwa.
Niedokończona bitwa
Czy cokolwiek osiągnęliśmy? Mimo wszystko tak. Przede wszystkim, co wynika z dokumentów, zdelegalizowaliśmy moralnie reżim komunistyczny do tego stopnia, że nawet aparatczycy nie chcieli być komunistami, a słowo komunizm stało się wstydliwe.
Zachód długo sądził, że musi się z Układem Warszawskim zaprzyjaźnić albo rozpocząć z nim wojnę, bo inaczej go nie pokona. Dysydenci w krajach komunistycznych pokazali, że ZSRR można pokonać bez wojny. Reagan i Thatcher dziękowali mi za to osobiście. To podziękowanie należy się wszystkim dysydentom, a tych dwoje polityków wiedziało, jak zniszczyć ZSRR. Nie wygrali jednak zimnej wojny. Komunizm nie zginie, póki nie wyrzucimy go na śmietnik historii, póki trybunał nie osądzi zbrodni komunistycznych. Stoimy przed zagrożeniem stworzenia w Rosji (i nie tylko) nowego potwora, który może być tak niebezpieczny jak komunizm.
Dinozaury komunizmu |
---|
Michaił Gorbaczow |
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.