W ostatni czwartek, przed południem, byliśmy w Sejmie świadkami historycznego wydarzenia. Konsumując sernik na zimno, słuchaliśmy ostatniego w kilkusetletnich dziejach polskiego parlamentaryzmu przemówienia Romana Jagielińskiego. Przemówienie uwiecznił ponoć rzeźbiarz Marian Konieczny (Lenin, Nike, braterstwo polsko-radzieckie, te rzeczy) i monument ma stanąć w jakimś godnym miejscu. Wchodzi w grę zamiana z kolumną Zygmunta lub Chopinem w Łazienkach.
Przemówienie było prawdopodobnie ostatnie, bo Romana Jagielińskiego jak dotąd nikt nie wystawił na listy. Krąży ponoć wokół Samoobrony, ale jakoś trudno nam uwierzyć, by Najsłynniejszy Polski Mulat całkowicie stracił rozum.
Coraz ciekawiej na linii Tusk - Rokita. Ten pierwszy za pomocą swojego Schetyny wyciął kandydatów Rokity do Sejmu i powpychał jakieś anonimowe postacie. Zwolennicy Rokity w rewanżu nie ustają w szyderstwach nad pozycją Tuska w rankingach prezydenckich. Poczekajcie jeszcze chwilkę, a PiS was pogodzi.
Dramatyczne czystki na listach Samoobrony! W Poznaniu z list tej partii miała startować szefowa tamtejszej gminy żydowskiej (i jednocześnie działaczka Krajowej Partii Emerytów i Rencistów) Alicja Kobus, ale raban podniosła "Gazeta Wyborcza", której nie podobają się inni kandydaci Samoobrony. Efekt? "Wyborcza" utrąciła Żydówkę. Pogratulować.
Utrącenie elementu semickiego to tylko jedna z odsłon prawdziwego oblicza "Gazety Wyborczej", pisma najbardziej zasłużonego w lansowaniu Młodzieży Wszechpolskiej i Jędrzeja Giertycha. Ostatnio przedrukowano nawet jego tekst. Nieważne, że sprzed 27 lat, ważne, że wciąż aktualny, bo o Michniku. Honorarium wpłacili na komitet wyborczy Macieja?
Sąd lustracyjny uznał, że Maciej Giertych nie współpracował z SB. W tej sytuacji, zdaniem sędzi Mojkowskiej, największą winą "Długiego" jest to, że nie współpracował z Michnikiem. Z takiej lustracji to mało kto się wywinie.
Jak wiadomo, największą zbrodnią Macieja Giertycha było zasiadanie w Radzie Konsultacyjnej gen. Jaruzelskiego (skądinąd "człowieka honoru", od którego należy się "odpieprzyć"). Tymczasem senator Andrzej Wielowieyski, pisząc w "Wyborczej" o wieloletnim szefie warszawskiego KIK prof. Andrzeju Święcickim, zauważa, że przyjął on "zaproszenie gen. Jaruzelskiego do uczestnictwa w Radzie Konsultacyjnej. Na tym forum prezentował konsekwentnie stanowisko mediacyjne, które z biegiem czasu zaczęło przeważać wśród generałów". Czyli Święcicki szukał kompromisu, a Giertych to kolaborant. Logiczne.
Taka obserwacja: wypracowane przez "Gazetę Wyborczą" standardy dziennikarskie dopuszczają wypominanie Giertychowi ojca albo i dziadka, bo endek i zakapior, no i w ogóle niedaleko pada jabłko od jabłoni. Prawda ta nie dotyczy jednak Cimoszewicza (ojciec - enkawudzista z Informacji Wojskowej) oraz Michnika (brat - sędzia stalinowski). Ot, ciekawostka.
Sami widzieliśmy: z sejmowej restauracji wyłaniają się całkowicie trzeźwi, ale bardzo przyjaźnie gaworzący Leszek Miller i Antoni Macierewicz. Obaj w eleganckich garniturach, dobrze uczesani, zadbani, ba krawat Macierewicza był o niebo lepszy od krawata Millera!
I to ma być narodowiec?!
Przemówienie było prawdopodobnie ostatnie, bo Romana Jagielińskiego jak dotąd nikt nie wystawił na listy. Krąży ponoć wokół Samoobrony, ale jakoś trudno nam uwierzyć, by Najsłynniejszy Polski Mulat całkowicie stracił rozum.
Coraz ciekawiej na linii Tusk - Rokita. Ten pierwszy za pomocą swojego Schetyny wyciął kandydatów Rokity do Sejmu i powpychał jakieś anonimowe postacie. Zwolennicy Rokity w rewanżu nie ustają w szyderstwach nad pozycją Tuska w rankingach prezydenckich. Poczekajcie jeszcze chwilkę, a PiS was pogodzi.
Dramatyczne czystki na listach Samoobrony! W Poznaniu z list tej partii miała startować szefowa tamtejszej gminy żydowskiej (i jednocześnie działaczka Krajowej Partii Emerytów i Rencistów) Alicja Kobus, ale raban podniosła "Gazeta Wyborcza", której nie podobają się inni kandydaci Samoobrony. Efekt? "Wyborcza" utrąciła Żydówkę. Pogratulować.
Utrącenie elementu semickiego to tylko jedna z odsłon prawdziwego oblicza "Gazety Wyborczej", pisma najbardziej zasłużonego w lansowaniu Młodzieży Wszechpolskiej i Jędrzeja Giertycha. Ostatnio przedrukowano nawet jego tekst. Nieważne, że sprzed 27 lat, ważne, że wciąż aktualny, bo o Michniku. Honorarium wpłacili na komitet wyborczy Macieja?
Sąd lustracyjny uznał, że Maciej Giertych nie współpracował z SB. W tej sytuacji, zdaniem sędzi Mojkowskiej, największą winą "Długiego" jest to, że nie współpracował z Michnikiem. Z takiej lustracji to mało kto się wywinie.
Jak wiadomo, największą zbrodnią Macieja Giertycha było zasiadanie w Radzie Konsultacyjnej gen. Jaruzelskiego (skądinąd "człowieka honoru", od którego należy się "odpieprzyć"). Tymczasem senator Andrzej Wielowieyski, pisząc w "Wyborczej" o wieloletnim szefie warszawskiego KIK prof. Andrzeju Święcickim, zauważa, że przyjął on "zaproszenie gen. Jaruzelskiego do uczestnictwa w Radzie Konsultacyjnej. Na tym forum prezentował konsekwentnie stanowisko mediacyjne, które z biegiem czasu zaczęło przeważać wśród generałów". Czyli Święcicki szukał kompromisu, a Giertych to kolaborant. Logiczne.
Taka obserwacja: wypracowane przez "Gazetę Wyborczą" standardy dziennikarskie dopuszczają wypominanie Giertychowi ojca albo i dziadka, bo endek i zakapior, no i w ogóle niedaleko pada jabłko od jabłoni. Prawda ta nie dotyczy jednak Cimoszewicza (ojciec - enkawudzista z Informacji Wojskowej) oraz Michnika (brat - sędzia stalinowski). Ot, ciekawostka.
Sami widzieliśmy: z sejmowej restauracji wyłaniają się całkowicie trzeźwi, ale bardzo przyjaźnie gaworzący Leszek Miller i Antoni Macierewicz. Obaj w eleganckich garniturach, dobrze uczesani, zadbani, ba krawat Macierewicza był o niebo lepszy od krawata Millera!
I to ma być narodowiec?!
Więcej możesz przeczytać w 31/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.