Czy politycy pozwolą Polakom wreszcie się wyzwolić spod polskiej okupacji?
W starym żarcie pracownik fabryki samowarów w Tule próbował z ukradzionych części złożyć samowar, ale jakkolwiek je składał, zawsze wychodził mu kałasznikow; w nowym żarcie jakkolwiek by się składało propozycje zawarcia koalicji rządzącej składane przez polityków PiS, zawsze wychodzą przyspieszone wybory. I dobrze, albowiem tak jak w ekonomii zdrowsze są systemy, w których nierentowne firmy szybko bankrutują, od systemów, w których proces bankructwa przebiega powoli i dlatego dużo kosztuje, tak w polityce zdrowsze są te systemy, które w wypadku niewyłonienia przez wyborców zdolnej do skutecznego rządzenia stabilnej większości szybko otwierają drogę do kolejnych wyborów, od tych systemów, które kreują labilne koalicje większościowe lub samobójczo stabilne mniejszości, zdolne co prawda do długiego, ale zazwyczaj bezowocnego i kosztownego dla wyborców trwania.
Naturalnie można nie wierzyć w sensowność tej prostej zależności, a wierzyć w nonsensy, które akurat są modne - jak ten, że każda arytmetycznie możliwa do sklecenia większość rządząca jest lepsza od przyspieszonych wyborów, a przyspieszone wybory to zagrożenie dla demokracji. Tym łatwiej w to uwierzyć, że wszystkie poważne partie garną się do wejścia w koalicję z PiS i skarżą się, że ich zaloty są ignorowane, a ja marzę, żeby któraś z nich o tym nie marzyła. Tak samo mocno jak na konstruktywnej, czyli silnej władzy, opartej na stabilnej większości, zależy mi bowiem na twardej, czyli destrukcyjnej opozycji, z konkurencyjnym wobec PiS pomysłem na Polskę, a nie na opozycji złożonej z jęczących posłów, którzy z obawy przed wcześniejszymi wyborami gotowi byliby choćby dziś wstąpić do PiS w niezbędnej liczbie co najmniej siedemdziesięciu trzech (trzech już to uczyniło), by w ten sposób zapewnić partii Jarosława Kaczyńskiego większość w Sejmie.
Aby w tak istotnej jak przyspieszone wybory kwestii Polska nigdy więcej nie miała przeciw sobie prywatnego interesu posłów i senatorów "dietetycznych", czyli przykutych do parlamentarnych foteli głównie poselskimi i senatorskimi dietami, warto przy tej okazji rozważyć uchwalenie "poprawki Gabryela", którą kilka miesięcy temu zgłosiłem w "Loży prasowej" w TVN 24. Zaproponowałem wtedy, aby z problemem parlamentarzystów "dietetycznych" uporać się raz na zawsze, deklarując wypłacanie - w razie wcześniejszego rozwiązania parlamentu - wszystkim posłom i senatorom, którzy nie zostaliby wybrani do parlamentu następnej kadencji, diet za pełną ich kadencję. Sprawniejszy mechanizm wyłaniania zdolnej do skutecznego rządzenia krajem większości parlamentarnej po wielekroć zrekompensowałby nam koszt odpraw. Ale też z mechanizmu tego nie trzeba byłoby często korzystać, gdyby już teraz, przed przyspieszonymi wyborami, znalazła się większość zdolna tak znowelizować ordynację wyborczą, by jeszcze silniej niż obecna premiowała zwycięskie partie.
Wybory nie są jednak celem, lecz tylko środkiem do osiągania go, dlatego podstawowe pytanie brzmi: jeśli ewentualne przyspieszone wybory nareszcie wyłonią stabilną większość, cóż ona uczyni ze zdobytą władzą? Czy pomoże Polakom wreszcie się wyzwolić spod polskiej okupacji, czy też tę okupację pogłębi? Coraz więcej faktów wskazuje na to, że Polacy co prawda na początku lat 90. wyzwolili się spod okupacji sowieckiej, ale szybko trafili pod okupację polską. Jak bowiem inaczej określić rządy polityków, którzy działają na szkodę państwa, nakładając na obywateli coraz wyższe podatki i niemiłosiernie zadłużając nasze państwo, czyli nas samych? Tylko w ostatnich latach realne obciążenia podatkowe wzrosły dla 90 proc. podatników o ponad 30 proc., dług Polski przyrasta o ponad 300 dolarów na sekundę, a poziom korupcji bije wszelkie rekordy. Podczas gdy Czechy - z PKB per capita w wysokości 73 proc. średniej unijnej - jako pierwszy kraj Europy postsowieckiej wyprzedziły właśnie najbiedniejszy kraj "starej unii"- Portugalię (z PKB w wysokości 71,4 proc. średniej unijnej), Polska z orła wolnego rynku zmieniła się w żółwia (z PKB w wysokości 51 proc. średniej unijnej). Czas ucieka nam bezpowrotnie, najlepiej więc, żeby Jarosław Kaczyński - zamiast zamieniać Polskę w destabilizacyjną strefę stabilizacyjną - dokonał przyspieszonego wyboru i albo szybko sprowokował przyspieszone wybory, albo jeszcze szybciej sformował w tym Sejmie taką stabilną większość, która pozwoli Polakom wreszcie się wyzwolić spod polskiej okupacji.
Fot. T. Strzyżewski
Więcej możesz przeczytać w 4/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.