Najpotężniejsza niemiecka rodzina marnotrawi majątek przodków
Najpotężniejsza niemiecka rodzina marnotrawi majątek przodków
Małgorzata Zdziechowska
Berlin
Tak jak dewizą Winstona Churchilla było "żadnego sportu", tak dewizą rodziny Quandtów było do niedawna "żadnych mediów". Quandtowie, najbogatszy klan w Niemczech, uznawani za twórców potęgi BMW, szczycili się tym, że nigdy nie rozmawiali z dziennikarzami i nie pozwalali się fotografować. Trudno było ich dostrzec na imprezach towarzyskich. Teraz zostali zmuszeni do rezygnacji z prywatności, by ratować zagrożone imperium. Należący do Stefana Quandta konglomerat Delton przynosi coraz większe straty. Grupie chemiczno-farmaceutycznej Atlanta AG, w której większość udziałów ma jego siostra Susanne Klatten, grozi upadek. Troje dzieci Herberta Quandta z drugiego małżeństwa musiało sprzedać produkującą baterie i akumulatory Vartę, gdyż znalazła się na skraju bankructwa.
Rozpędzona przez Herberta Quandta machina traci tempo, bo po śmierci założyciela w 1982 r. w rodzinie nie ma osoby, która mogłaby z sukcesem przejąć stery imperium. Potomkowie Quandta skupili się na czerpaniu korzyści z dziedzictwa.
Imperium
"Dla każdej sekretarki wielkim wyróżnieniem byłoby bycie osobistą asystentką odnoszącego spektakularne sukcesy Niemca. Marzenie Johanny Bruhn się spełniło, kiedy jej szef poprosił ją o rękę" - tak "Sunday Times" pisał o 30-letniej Johannie, która poślubiając w 1960 r. o 16 lat starszego, niemal niewidomego Herberta Quandta, wżeniła się w jedną z najbardziej majętnych rodzin kraju. Fundamenty pod imperium Quandtów położył urodzony w Holandii dziadek Herberta Emil, który w 1883 r. w Brandenburgii założył fabrykę tekstyliów. Jego syn Günther rozbudował rodzinną firmę, w dużej mierze dzięki zamówieniom niemieckiego rządu składanym podczas II wojny światowej. Po jego śmierci w 1954 r. w skład rodzinnego imperium wchodziło około dwustu dobrze prosperujących firm, m.in. Varta, koncern petrochemiczny Wintershall, producent tekstyliów Stöhr. Rodzina miała również akcje koncernu Daimler-Benz.
W 1959 r. syn Günthera Quandta Herbert przejął stojącego na skraju bankructwa bawarskiego producenta samochodów BMW, ratując go przed przejęciem przez Daimler-Benz. BMW po latach okazało się największym sukcesem Herberta. Quandt zadbał o wsparcie bawarskich polityków, zatroszczył się o dopływ kapitału, dobrał ludzi na stanowiska kierownicze i stworzył nową politykę handlową BMW - samochody w sportowym stylu, ale po przystępnej cenie. W 1962 r. firma przestała przynosić straty, a w 1963 r. wypłacono pierwsze dywidendy; sprzedano wtedy 28 tys. aut, rok później - już o 10 tys. więcej, a w 1965 r. popyt był tak duży, że BMW nie nadążało z produkcją. - To był największy sukces Herberta Quandta. To jego dalekowzroczne decyzje spowodowały, że BMW jest dziś jednym z najlepszych producentów aut w sektorze premium - mówi "Wprost" Mathias Schmidt z BMW. Wartość koncernu zatrudniającego dziś ponad 100 tys. osób szacuje się na niemal 50 mld euro. W 2005 r. rodzina Quandtów, która nie jest już największym udziałowcem BMW, dostała 180 mln euro dywidendy, co nie zachwyciło zarządu firmy szukającego kapitału na dalszą ekspansję. - Na szczęście - mówią nieoficjalnie zarządzający koncernem - wpływy rodziny ograniczyły się do zasiadania w radzie nadzorczej.
Gasnąca gwiazda
Po śmierci Herberta Quandta w 1982 r. zbudowane przez niego imperium podzielono między jego dzieci. Sonja, Sabina i Sven, dzieci z drugiego małżeństwa, przejęli większościowe udziały w grupie Varta. Za czasów Herberta Varta była liderem na rynku, ale kiedy rządy przejęły dzieci, firma przestała być konkurencyjna i zaczęła przynosić starty. W latach 1993- -1995 wyniosły one 150 mln marek. Zamiast zmodernizować koncern, Quandtowie sprzedali udziały: Sabina Quandt w 2000 r. za 40 mln euro, a jej rodzeństwo w 2002 r. za 120 mln euro.
Nie lepszymi biznesmenami okazały się dzieci Herberta Qunadta z trzeciego małżeństwa. Do kiedy majątkiem (m.in. 48,2 proc. akcji BMW, 100 proc. udziałów w koncernie Delton i 50,1 proc. w Altana AG) zarządzała wdowa po Herbercie, fabryka dobrze funkcjonowała. Po przejęciu kierownictwa przez Susanne i jej o trzy lata młodszego brata Stefana zaczęła się zadyszka.
Założonemu przez Herberta Quandta koncernowi chemiczno-farmaceutycznemu Altana, w którego skład wchodziły m.in. producenci odżywek dla dzieci Milupa, perfum Mouson oraz lekarstw, rozwój i miliardowe dochody zapewnia lek na wrzody Pantoprazol (w skrócie Panto), wynaleziony jeszcze przed wejściem Susanne Klatten do zarządu. Lek okazał się hitem. W 2000 r. zyski ze sprzedaży wyniosły 65 mln euro, a rok później - już 1,3 mld euro. Akcje firmy poszybowały w górę. W 1987 r. można je było kupić (w przeliczeniu) po mniej więcej 3 euro, na wiosnę 2002 r. za akcję spółki płacono już 60 euro. Do dziś panto jest źródłem zysków należącej w 50,1 proc. do Susanne Klatten Altany, zapewniając firmie w ubiegłym roku 3,3 mld euro, a właścicielce rekordowo wysokie dywidendy (w latach 2000-2005 - 330 mln euro). Tłuste lata jednak się kończą. W 2010 r. wraz z zakończeniem produkcji pantoprazolu (wpływy z jego sprzedaży stanowią 40 proc. zysków koncernu) zyski firmy spadną. Od czasu gdy wyszło na jaw, że prace nad następcą panto utknęły w martwym punkcie, cena akcji Altany spadła z rekordowych 64,50 euro w 2002 r. do 48 euro ostatnio. I, o czym są przekonani analitycy, jeszcze się obniży. Dlatego Susanne zamierza jak najszybciej sprzedać firmę.
Nosa do interesów po Herbercie nie odziedziczył także jego najmłodszy syn Stefan. Jego decyzje są całkowicie nietrafne (w 2002 r. kupił akcje firmy Thiel Logistik po 25 euro, dziś jedna kosztuje 3,60 euro), a świetnie rozwijający się konglomerat Delton pod jego kierownictwem zaczął przynosić straty: w 2005 r. wyniosły one 53 mln euro.
Szarzy znikający miliarderzy
Quandtowie jak ognia unikają rozgłosu. Twierdzą, że chcą chronić prywatność i ustrzec się przed porwaniami. Prawda jest jednak taka, że nie chcą, by ich majątek rzucał się w oczy, bowiem spora jego część jest owocem współpracy z nazistami. A nie mają ochoty płacić ewentualnych odszkodowań.
Żyją jak na miliarderów skromnie. Susanne Klatten, zaczynając karierę, chciała być traktowana jak zwyczajna pracownica. Dlatego rozpoczynając staż w BMW, podała fikcyjne nazwisko. Tam poznała Jana Klattena. Dopiero po siedmiu miesiącach znajomości wyjawiła przyszłemu mężowi prawdziwe nazwisko. Klattenowie wraz z trzema córkami mieszkają w wilii w Szwabii. O najbogatszej Niemce wiadomo tylko to, że lubi golfa i jeździ na narty do Austrii, na co dzień jeździ BMW X5. Ubiera się skromnie, niemal nie nosi biżuterii. Ślub jej brata Stefana odbył się w ubiegłym roku w gronie najbliższej rodziny i przyjaciół w restauracji Erbprinz w 40-tysięcznym Ettlingen w landzie Badenia-Wirtembergia. O narodzinach córki nie wiedział nawet zwykle najlepiej poinformowany dziennik "Bild". Stefan wraz z żoną i trzymiesięczną córeczką mieszkają w 200-metrowym apartamencie we Frankfurcie.
Quandtowie od lat należą do największych darczyńców partii politycznych w Niemczech. W 1998 r. na konto CDU od Quandtów i firm do nich należących wpłynęło prawie 3 mln marek. Niemcy są przekonani, że to ułamek tego, co przekazywane jest do politycznych kas nieoficjalnymi drogami.
Za kilka lat po jednym z największych rodzinnych imperiów, do którego w latach świetności należało ponad 200 znakomicie prosperujących spółek, zostaną najpewniej tylko udziały w BMW. Susanne Klatten, najbogatsza Niemka i jedna z najbogatszych kobiet na świecie, w ciągu roku spadła na liście amerykańskiego "Forbesa" z 46. miejsca na 60. Jej brat Stefan znalazł się w tym roku na 82. pozycji (był 62.). W przyszłym roku oboje najpewniej wypadną z pierwszej setki. Tak toczy się historia rodziny, która zamiast powiększać majątek, marnotrawi ten, który zgromadzili przodkowie.
Współpraca: Aleksander Piński
Małgorzata Zdziechowska
Berlin
Tak jak dewizą Winstona Churchilla było "żadnego sportu", tak dewizą rodziny Quandtów było do niedawna "żadnych mediów". Quandtowie, najbogatszy klan w Niemczech, uznawani za twórców potęgi BMW, szczycili się tym, że nigdy nie rozmawiali z dziennikarzami i nie pozwalali się fotografować. Trudno było ich dostrzec na imprezach towarzyskich. Teraz zostali zmuszeni do rezygnacji z prywatności, by ratować zagrożone imperium. Należący do Stefana Quandta konglomerat Delton przynosi coraz większe straty. Grupie chemiczno-farmaceutycznej Atlanta AG, w której większość udziałów ma jego siostra Susanne Klatten, grozi upadek. Troje dzieci Herberta Quandta z drugiego małżeństwa musiało sprzedać produkującą baterie i akumulatory Vartę, gdyż znalazła się na skraju bankructwa.
Rozpędzona przez Herberta Quandta machina traci tempo, bo po śmierci założyciela w 1982 r. w rodzinie nie ma osoby, która mogłaby z sukcesem przejąć stery imperium. Potomkowie Quandta skupili się na czerpaniu korzyści z dziedzictwa.
Imperium
"Dla każdej sekretarki wielkim wyróżnieniem byłoby bycie osobistą asystentką odnoszącego spektakularne sukcesy Niemca. Marzenie Johanny Bruhn się spełniło, kiedy jej szef poprosił ją o rękę" - tak "Sunday Times" pisał o 30-letniej Johannie, która poślubiając w 1960 r. o 16 lat starszego, niemal niewidomego Herberta Quandta, wżeniła się w jedną z najbardziej majętnych rodzin kraju. Fundamenty pod imperium Quandtów położył urodzony w Holandii dziadek Herberta Emil, który w 1883 r. w Brandenburgii założył fabrykę tekstyliów. Jego syn Günther rozbudował rodzinną firmę, w dużej mierze dzięki zamówieniom niemieckiego rządu składanym podczas II wojny światowej. Po jego śmierci w 1954 r. w skład rodzinnego imperium wchodziło około dwustu dobrze prosperujących firm, m.in. Varta, koncern petrochemiczny Wintershall, producent tekstyliów Stöhr. Rodzina miała również akcje koncernu Daimler-Benz.
W 1959 r. syn Günthera Quandta Herbert przejął stojącego na skraju bankructwa bawarskiego producenta samochodów BMW, ratując go przed przejęciem przez Daimler-Benz. BMW po latach okazało się największym sukcesem Herberta. Quandt zadbał o wsparcie bawarskich polityków, zatroszczył się o dopływ kapitału, dobrał ludzi na stanowiska kierownicze i stworzył nową politykę handlową BMW - samochody w sportowym stylu, ale po przystępnej cenie. W 1962 r. firma przestała przynosić straty, a w 1963 r. wypłacono pierwsze dywidendy; sprzedano wtedy 28 tys. aut, rok później - już o 10 tys. więcej, a w 1965 r. popyt był tak duży, że BMW nie nadążało z produkcją. - To był największy sukces Herberta Quandta. To jego dalekowzroczne decyzje spowodowały, że BMW jest dziś jednym z najlepszych producentów aut w sektorze premium - mówi "Wprost" Mathias Schmidt z BMW. Wartość koncernu zatrudniającego dziś ponad 100 tys. osób szacuje się na niemal 50 mld euro. W 2005 r. rodzina Quandtów, która nie jest już największym udziałowcem BMW, dostała 180 mln euro dywidendy, co nie zachwyciło zarządu firmy szukającego kapitału na dalszą ekspansję. - Na szczęście - mówią nieoficjalnie zarządzający koncernem - wpływy rodziny ograniczyły się do zasiadania w radzie nadzorczej.
Gasnąca gwiazda
Po śmierci Herberta Quandta w 1982 r. zbudowane przez niego imperium podzielono między jego dzieci. Sonja, Sabina i Sven, dzieci z drugiego małżeństwa, przejęli większościowe udziały w grupie Varta. Za czasów Herberta Varta była liderem na rynku, ale kiedy rządy przejęły dzieci, firma przestała być konkurencyjna i zaczęła przynosić starty. W latach 1993- -1995 wyniosły one 150 mln marek. Zamiast zmodernizować koncern, Quandtowie sprzedali udziały: Sabina Quandt w 2000 r. za 40 mln euro, a jej rodzeństwo w 2002 r. za 120 mln euro.
Nie lepszymi biznesmenami okazały się dzieci Herberta Qunadta z trzeciego małżeństwa. Do kiedy majątkiem (m.in. 48,2 proc. akcji BMW, 100 proc. udziałów w koncernie Delton i 50,1 proc. w Altana AG) zarządzała wdowa po Herbercie, fabryka dobrze funkcjonowała. Po przejęciu kierownictwa przez Susanne i jej o trzy lata młodszego brata Stefana zaczęła się zadyszka.
Założonemu przez Herberta Quandta koncernowi chemiczno-farmaceutycznemu Altana, w którego skład wchodziły m.in. producenci odżywek dla dzieci Milupa, perfum Mouson oraz lekarstw, rozwój i miliardowe dochody zapewnia lek na wrzody Pantoprazol (w skrócie Panto), wynaleziony jeszcze przed wejściem Susanne Klatten do zarządu. Lek okazał się hitem. W 2000 r. zyski ze sprzedaży wyniosły 65 mln euro, a rok później - już 1,3 mld euro. Akcje firmy poszybowały w górę. W 1987 r. można je było kupić (w przeliczeniu) po mniej więcej 3 euro, na wiosnę 2002 r. za akcję spółki płacono już 60 euro. Do dziś panto jest źródłem zysków należącej w 50,1 proc. do Susanne Klatten Altany, zapewniając firmie w ubiegłym roku 3,3 mld euro, a właścicielce rekordowo wysokie dywidendy (w latach 2000-2005 - 330 mln euro). Tłuste lata jednak się kończą. W 2010 r. wraz z zakończeniem produkcji pantoprazolu (wpływy z jego sprzedaży stanowią 40 proc. zysków koncernu) zyski firmy spadną. Od czasu gdy wyszło na jaw, że prace nad następcą panto utknęły w martwym punkcie, cena akcji Altany spadła z rekordowych 64,50 euro w 2002 r. do 48 euro ostatnio. I, o czym są przekonani analitycy, jeszcze się obniży. Dlatego Susanne zamierza jak najszybciej sprzedać firmę.
Nosa do interesów po Herbercie nie odziedziczył także jego najmłodszy syn Stefan. Jego decyzje są całkowicie nietrafne (w 2002 r. kupił akcje firmy Thiel Logistik po 25 euro, dziś jedna kosztuje 3,60 euro), a świetnie rozwijający się konglomerat Delton pod jego kierownictwem zaczął przynosić straty: w 2005 r. wyniosły one 53 mln euro.
Szarzy znikający miliarderzy
Quandtowie jak ognia unikają rozgłosu. Twierdzą, że chcą chronić prywatność i ustrzec się przed porwaniami. Prawda jest jednak taka, że nie chcą, by ich majątek rzucał się w oczy, bowiem spora jego część jest owocem współpracy z nazistami. A nie mają ochoty płacić ewentualnych odszkodowań.
Żyją jak na miliarderów skromnie. Susanne Klatten, zaczynając karierę, chciała być traktowana jak zwyczajna pracownica. Dlatego rozpoczynając staż w BMW, podała fikcyjne nazwisko. Tam poznała Jana Klattena. Dopiero po siedmiu miesiącach znajomości wyjawiła przyszłemu mężowi prawdziwe nazwisko. Klattenowie wraz z trzema córkami mieszkają w wilii w Szwabii. O najbogatszej Niemce wiadomo tylko to, że lubi golfa i jeździ na narty do Austrii, na co dzień jeździ BMW X5. Ubiera się skromnie, niemal nie nosi biżuterii. Ślub jej brata Stefana odbył się w ubiegłym roku w gronie najbliższej rodziny i przyjaciół w restauracji Erbprinz w 40-tysięcznym Ettlingen w landzie Badenia-Wirtembergia. O narodzinach córki nie wiedział nawet zwykle najlepiej poinformowany dziennik "Bild". Stefan wraz z żoną i trzymiesięczną córeczką mieszkają w 200-metrowym apartamencie we Frankfurcie.
Quandtowie od lat należą do największych darczyńców partii politycznych w Niemczech. W 1998 r. na konto CDU od Quandtów i firm do nich należących wpłynęło prawie 3 mln marek. Niemcy są przekonani, że to ułamek tego, co przekazywane jest do politycznych kas nieoficjalnymi drogami.
Za kilka lat po jednym z największych rodzinnych imperiów, do którego w latach świetności należało ponad 200 znakomicie prosperujących spółek, zostaną najpewniej tylko udziały w BMW. Susanne Klatten, najbogatsza Niemka i jedna z najbogatszych kobiet na świecie, w ciągu roku spadła na liście amerykańskiego "Forbesa" z 46. miejsca na 60. Jej brat Stefan znalazł się w tym roku na 82. pozycji (był 62.). W przyszłym roku oboje najpewniej wypadną z pierwszej setki. Tak toczy się historia rodziny, która zamiast powiększać majątek, marnotrawi ten, który zgromadzili przodkowie.
Współpraca: Aleksander Piński
Więcej możesz przeczytać w 17/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.