SKANER POLSKA
KOLEKCJA
Göring, brytyjska królowa i skarb Wrocławia
Skarb wrocławski, czyli bezcenna kolekcja wyrobów złotników ze stolicy Dolnego Śląska, który nabyło właśnie Muzeum Miejskie Wrocławia, to najprawdopodobniej część prezentu ślubnego Hermanna Göringa. Pochodzenie kolekcji, którą Wrocławowi sprzedał niemiecki dom aukcyjny Galeria Neuse z Bremy, otacza tajemnica. Domy aukcyjne nie informują, kto wystawia dzieła na sprzedaż. Oficjalnie poinformowano tylko, że kolekcja opuściła Wrocław jeszcze przed wojną. To zaś oznacza, że może to być część kolekcji hitlerowskiego zbrodniarza.
Göring od 1933 r., kiedy NSDAP objęła władzę w III Rzeszy, gromadził dzieła sztuki. O słabości ówczesnego premiera Prus i ministra spraw wewnętrznych wiedziały niemieckie kręgi przemysłowe, które kupowały jego przychylność (i zarazem kontrakty państwowe) w zamian za drogie prezenty. W 1935 r. Hitler przymusił swojego paladyna do ślubu z aktorką Emmy Sonnemann, z którą po śmierci pierwszej żony nawiązał romans. Jednym z najcenniejszych prezentów, jakie otrzymała para, był dar Reichsbanku - słynny wrocławski serwis zamkowy. Na prezent składała się porcelana wytwórni KPM oraz dzieła wrocławskich złotników. O prezencie wspomniał biograf Göringa David Irving. Po wojnie na mocy wyroku trybunału w Norymberdze Göringa skazano na śmierć i orzeczono przepadek jego majątku. Göring uniknął stryczka, popełniając samobójstwo, a konfiskata majątku również nie została w pełni przeprowadzona. Spadkobierczynie - żona Emmy i córka Edda - wywalczyły przed niemieckimi sądami zwrot części kolekcji. Sąd uznał, że większość majątku zgromadzonego przez Göringa przed wojną ma legalne pochodzenie i zwrócił m.in. ślubne prezenty. Co ciekawe, nie było wśród nich porcelany. Odnalazła się kilkanaście lat później, kiedy królowa Wielkiej Brytanii podarowała królewską zastawę w prezencie miastu Berlin. Kolekcja złotnicza zniknęła. W 1973 r. żona Göringa zmarła i jedyną spadkobierczynią marszałka Rzeszy została jego córka Edda. Nigdy nie wyszła za mąż. Dziś ma 68 lat i mieszka w Monachium.
Cezary Gmyz
MSZ
Zalewski za Mellera?
Rozmowa z Pawłem Zalewskim, szefem sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, kandydatem na stanowisko ministra spraw zagranicznych
- Zmieni pan gabinet na Wiejskiej na mi-nisterialny w MSZ?
- Dobrze się czuję w moim sejmowym gabinecie. To wszystko, co na ten temat mogę powiedzieć.
- Ale koncepcję zmian w polskiej polityce zagranicznej pan ma?
- Potrzebna jest zarówno kontynuacja, jak i zmia-ny. Kontynuacja, jeśli idzie o zasadnicze kierunki: NATO, UE, sojusz z USA, aktywność na Wschodzie. Zmiany są zaś konieczne w sposobach działania. Polsce potrzebna jest jasna strategia zagranicz-na: nie dyplomacji, ale całego państwa, bo mit samotnego dyplomaty w cylindrze to już odległa historia. Tak jak fakt, że sami nie zbudujemy swojej pozycji w unii. Nasza siła w Brukseli będzie funkcją znaczenia Polski w regionie. W przeszłości, gdy Polska była silna, zwracała się ku Bałtykowi, a w istocie była silna, bo jedną z osi naszej polityki zagranicznej było Morze Bałtyckie. Warto do tego wrócić. Zwłaszcza że możemy być krajem zwornikiem między Bałtykiem a południem - Grupą Wyszehradzką i Bałkanami. A poza regionem powinniśmy dbać o to, by utrzymać specjalne stosunki z USA. No i wyciągnąć wnioski oraz korzyści, nie tylko polityczne, z naszego zaangażowania w Iraku.
- A kto powinien być najważniejszy w polityce zagranicznej, bo mamy co najmniej trzy konkurujące ośrodki?
- Naturalna rola lidera należy do prezydenta, bo może on koncentrować różne dziedziny aktywności państwa. Rząd, premier, prezydent muszą sobie ufać i mówić wobec zagranicy jednym głosem. Nie bać się myślenia w kategoriach interesu narodowego i nie rezygnować z przeko-nywania do "polskiego marzenia" - naszej wizji Europy i świata.
Rozmawiała Agata Jabłońska
MARSZ ŻYWYCH
Kadisz za nienarodzone dzieci
Marsz Żywych (piętnasty już) jest kadiszem, żydowską modlitwą za dusze zmarłych, ale nie tylko tych zamordowanych w obozach zagłady. Przede wszystkim to modlitwa za dusze nigdy nienarodzonych dzieci ofiar hitlerowskiej zbrodni. Gdy wybuchła wojna, Żydów było 18 mln. Gdyby nie Zagłada, dziś byłoby ich może nawet 40 mln, a Polska liczyłaby 50 mln mieszkańców i pewnie byłaby jednym z największych i najbardziej liczących się europejskich mocarstw. W obozach zagłady wymordowano bowiem nigdy nienarodzonych myślicieli, ludzi nauki, artystów, pewnie nawet laureatów Nagrody Nobla. Marsz Żywych to marsz wnuków ofiar. Nie tylko musi przypominać o Zagładzie, ale też ma być symbolem pojednania, solidarności i znakiem sprzeciwu wobec ksenofobii, antysemityzmu i zła.
Szewach Weiss
DYPLOMACJA
Kawiorowy buddyzm Labudy
Najmniej 12 tys. euro miesięcznie kosztuje utrzymanie synekury dla byłej minister w kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Barbara Labuda w najbliższy czwartek w stolicy Wielkiego Księstwa Luksemburga uroczyście otworzy nową ambasadę RP. Jej siedzibą będzie urokliwa willa o powierzchni ok. 700 m2. Luksemburscy polonusi oszacowali koszt utrzymania pani ambasador, porównując ceny na lokalnym rynku nieruchomości. Sama ambasada to - według wyliczeń polskiego finansisty żyjącego od lat w Wielkim Księstwie - 9 tys. euro miesięcznego czynszu plus obsługa. Dla byłej minister MSZ wynajął na rezydencję willę w dzielnicy Cents, w dodatku z kucharką-pokojówką. Francuscy ministrowie mają prawo do mieszkań służbowych o maksymalnej powierzchni 80 m2 dla małżeństwa plus 20 m2 na każde dziecko. Barbara Labuda mieszka sama. Na placówce ma wiele miejsca i czasu na buddyjskie medytacje, bo jako ambasador w Luksemburgu nie ugina się raczej pod nawałem obowiązków w przeciwieństwie do swych kolegów z pobliskiej Brukseli. (JJ)
MODA
Spontaniczna Helena
Lubię Polaków za ich spontaniczność i przekorne poczucie humoru, którego jednak trzeba się nauczyć, by właściwie je odbierać - powiedziała "Wprost" duńska modelka Helena Christensen. W miniony piątek odwiedziła Warszawę. Przyznała, że nauki polskiego poczucia humoru pobierała w szkole, chodząc do jednej klasy z polską emigrantką. Christensen przyjechała na zaproszenie marki Lexus, by na imprezie Lexus Fashion Night przejść po wybiegu w specjalnie na tę okazję zaprojektowanych strojach Gosi Baczyńskiej i Agnieszki Maciejak. (MZ)
MOWA-TRAWA
Złotousty Pawlak
Jego najczęściej cytowana wypowiedź na każdy temat brzmi: "yyyyyy, eeeee, yyyyye, eeee". Waldemar Pawlak, były premier i szef PSL, przoduje w rankingach drętwej mowy. Oto próbki:
SKANER ŚWIAT
ROPA
Bush w baku
72,2 USD kosztowała 19 kwietnia w Londynie baryłka ropy Brent. W Nowym Jorku 20 kwietnia w obrocie elektronicznym zdrożała do
72,49 USD. Przyczyny wzrostu cen są znane. Długookresowe - to nasza rozrzutność i brak chęci do wdrażania energooszczędnych technologii. Średniookresowe - to boom gospodarczy w Chinach, które importują już połowę zużywanej na świecie ropy (przed trzema laty było to 31 proc.), a przyczyny krótkookresowe to niepokoje w świecie arabskim: brak stabilizacji w Iraku i agresywna polityka Iranu, który może się stać kolejnym frontem walki cywilizacji. Słuchając europejskich mędrców, można dojść do wniosku, że główna wina za wzrost cen spada na Stany Zjednoczone. To one, utrzymując dzięki łagodnej polityce podatkowej znacznie niższe od europejskich ceny paliw płynnych, przyzwyczaiły świat do stosowania energożernych technologii. To one przez swój kolosalny deficyt w handlu zagranicznym finansują chińskie szaleństwo inwestycyjne. I to one, prowadząc politykę zbyt słabego kija i zbyt skąpej marchewki, nie potrafią rozwiązać konfliktu w Zatoce Perskiej. Wskutek tych błędów polityki amerykańskiej ropa może drożeć dalej. Przekroczenie granicy 100 dolarów za baryłkę, co jeszcze niedawno wydawało się ponurym żartem, staje się realne. I niewiele na to będziemy mogli poradzić. Szaremu obywatelowi można jedynie powiedzieć, aby do drogiego paliwa i energii się przyzwyczajał, a wicepremier Gilowskiej radzić warto, aby jeszcze raz przemyślała swój pomysł podniesienia akcyzy na paliwo.
Michał Zieliński
BIAŁORUŚ
Autopolityka
Samochody produkcji irańskiej na byłej francuskiej licencji wkrótce wyjadą z dawnej montowni Forda w Obczaku na Białorusi. Ich rynkiem zbytu będzie Rosja. Auto Samand ma kosztować 10-15 tys. USD. Problem w tym, że rosyjskie pisma samochodowe krytycznie odnoszą się do wyrobów irańskiego przemysłu motoryzacyjnego. Zdaniem ekspertów, linia samanda jest czymś pośrednim między volkswagenem passatem a renault 19 z początku lat 90., a konstrukcja jest oparta na poprzednim dziecku perskiej motoryzacji, aucie Parsi, które z kolei jest nową wersją peugeota 406. Eksperci zwrócili uwagę, że tyle samo, co za samanda, trzeba zapłacić za nowocześniejsze auta tej klasy, na przykład forda focusa II. W 1997 r. w montowni pod Mińskiem zaczęto składać escorty i transity. Też miały być sprzedawane w Rosji. Montownię trzeba było jednak zamknąć, bo nikt ich nie kupował.
Cezary Goliński
BUŁGARIA
Nepotyzm operacyjny
Bułgaria może nie wstąpić do UE tak, jak planowano, czyli w styczniu 2007 r. Opublikowany właśnie unijny raport na temat walki z korupcją nie pozostawia na rządzie Bułgarii suchej nitki. W kraju panuje "otwarty nepotyzm", a system sądowniczy jest "niskiej jakości technicznej" i na "nie wystarczającym poziomie operacyjnym". W dodatku autorka raportu Susette Schuster twierdzi, że Bułgaria nie zrobiła nic, by ten stan rzeczy zmienić. Komisarze już grożą Bułgarii opóźnieniem wejścia do UE. Raport wywołał w Sofii polityczną burzę, zwłaszcza że od kilku dni w prasie pojawiały się przecieki. - Sfera sprawiedliwości być może jest niekompletna, ale informacja komisji nie jest pełna - mówi "Wprost" premier Bułgarii Sergiej Staniszew. Sprawa budzi emocje także dlatego, że unijni urzędnicy nie mają podobnych pretensji wobec Rumunii. Na pocieszenie do Sofii przybył premier Kazimierz Marcinkiewicz, który zapewniał, że Polska w pełni popiera jak najszybsze wejście Bułgarii do UE. Ostateczny raport Komisji Europejskiej, w którym zaleci ona przyjęcie Rumunii i Bułgarii do UE 1 stycznia 2007 r. albo 1 stycznia 2008 r., będzie zaprezentowany 16 maja.
Grzegorz Sadowski
Sofia
Fot: K. Pacuła, M. Stelmach, J. Marczewski
KOLEKCJA
Göring, brytyjska królowa i skarb Wrocławia
Skarb wrocławski, czyli bezcenna kolekcja wyrobów złotników ze stolicy Dolnego Śląska, który nabyło właśnie Muzeum Miejskie Wrocławia, to najprawdopodobniej część prezentu ślubnego Hermanna Göringa. Pochodzenie kolekcji, którą Wrocławowi sprzedał niemiecki dom aukcyjny Galeria Neuse z Bremy, otacza tajemnica. Domy aukcyjne nie informują, kto wystawia dzieła na sprzedaż. Oficjalnie poinformowano tylko, że kolekcja opuściła Wrocław jeszcze przed wojną. To zaś oznacza, że może to być część kolekcji hitlerowskiego zbrodniarza.
Göring od 1933 r., kiedy NSDAP objęła władzę w III Rzeszy, gromadził dzieła sztuki. O słabości ówczesnego premiera Prus i ministra spraw wewnętrznych wiedziały niemieckie kręgi przemysłowe, które kupowały jego przychylność (i zarazem kontrakty państwowe) w zamian za drogie prezenty. W 1935 r. Hitler przymusił swojego paladyna do ślubu z aktorką Emmy Sonnemann, z którą po śmierci pierwszej żony nawiązał romans. Jednym z najcenniejszych prezentów, jakie otrzymała para, był dar Reichsbanku - słynny wrocławski serwis zamkowy. Na prezent składała się porcelana wytwórni KPM oraz dzieła wrocławskich złotników. O prezencie wspomniał biograf Göringa David Irving. Po wojnie na mocy wyroku trybunału w Norymberdze Göringa skazano na śmierć i orzeczono przepadek jego majątku. Göring uniknął stryczka, popełniając samobójstwo, a konfiskata majątku również nie została w pełni przeprowadzona. Spadkobierczynie - żona Emmy i córka Edda - wywalczyły przed niemieckimi sądami zwrot części kolekcji. Sąd uznał, że większość majątku zgromadzonego przez Göringa przed wojną ma legalne pochodzenie i zwrócił m.in. ślubne prezenty. Co ciekawe, nie było wśród nich porcelany. Odnalazła się kilkanaście lat później, kiedy królowa Wielkiej Brytanii podarowała królewską zastawę w prezencie miastu Berlin. Kolekcja złotnicza zniknęła. W 1973 r. żona Göringa zmarła i jedyną spadkobierczynią marszałka Rzeszy została jego córka Edda. Nigdy nie wyszła za mąż. Dziś ma 68 lat i mieszka w Monachium.
Cezary Gmyz
MSZ
Zalewski za Mellera?
Rozmowa z Pawłem Zalewskim, szefem sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, kandydatem na stanowisko ministra spraw zagranicznych
- Zmieni pan gabinet na Wiejskiej na mi-nisterialny w MSZ?
- Dobrze się czuję w moim sejmowym gabinecie. To wszystko, co na ten temat mogę powiedzieć.
- Ale koncepcję zmian w polskiej polityce zagranicznej pan ma?
- Potrzebna jest zarówno kontynuacja, jak i zmia-ny. Kontynuacja, jeśli idzie o zasadnicze kierunki: NATO, UE, sojusz z USA, aktywność na Wschodzie. Zmiany są zaś konieczne w sposobach działania. Polsce potrzebna jest jasna strategia zagranicz-na: nie dyplomacji, ale całego państwa, bo mit samotnego dyplomaty w cylindrze to już odległa historia. Tak jak fakt, że sami nie zbudujemy swojej pozycji w unii. Nasza siła w Brukseli będzie funkcją znaczenia Polski w regionie. W przeszłości, gdy Polska była silna, zwracała się ku Bałtykowi, a w istocie była silna, bo jedną z osi naszej polityki zagranicznej było Morze Bałtyckie. Warto do tego wrócić. Zwłaszcza że możemy być krajem zwornikiem między Bałtykiem a południem - Grupą Wyszehradzką i Bałkanami. A poza regionem powinniśmy dbać o to, by utrzymać specjalne stosunki z USA. No i wyciągnąć wnioski oraz korzyści, nie tylko polityczne, z naszego zaangażowania w Iraku.
- A kto powinien być najważniejszy w polityce zagranicznej, bo mamy co najmniej trzy konkurujące ośrodki?
- Naturalna rola lidera należy do prezydenta, bo może on koncentrować różne dziedziny aktywności państwa. Rząd, premier, prezydent muszą sobie ufać i mówić wobec zagranicy jednym głosem. Nie bać się myślenia w kategoriach interesu narodowego i nie rezygnować z przeko-nywania do "polskiego marzenia" - naszej wizji Europy i świata.
Rozmawiała Agata Jabłońska
MARSZ ŻYWYCH
Kadisz za nienarodzone dzieci
Marsz Żywych (piętnasty już) jest kadiszem, żydowską modlitwą za dusze zmarłych, ale nie tylko tych zamordowanych w obozach zagłady. Przede wszystkim to modlitwa za dusze nigdy nienarodzonych dzieci ofiar hitlerowskiej zbrodni. Gdy wybuchła wojna, Żydów było 18 mln. Gdyby nie Zagłada, dziś byłoby ich może nawet 40 mln, a Polska liczyłaby 50 mln mieszkańców i pewnie byłaby jednym z największych i najbardziej liczących się europejskich mocarstw. W obozach zagłady wymordowano bowiem nigdy nienarodzonych myślicieli, ludzi nauki, artystów, pewnie nawet laureatów Nagrody Nobla. Marsz Żywych to marsz wnuków ofiar. Nie tylko musi przypominać o Zagładzie, ale też ma być symbolem pojednania, solidarności i znakiem sprzeciwu wobec ksenofobii, antysemityzmu i zła.
Szewach Weiss
DYPLOMACJA
Kawiorowy buddyzm Labudy
Najmniej 12 tys. euro miesięcznie kosztuje utrzymanie synekury dla byłej minister w kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Barbara Labuda w najbliższy czwartek w stolicy Wielkiego Księstwa Luksemburga uroczyście otworzy nową ambasadę RP. Jej siedzibą będzie urokliwa willa o powierzchni ok. 700 m2. Luksemburscy polonusi oszacowali koszt utrzymania pani ambasador, porównując ceny na lokalnym rynku nieruchomości. Sama ambasada to - według wyliczeń polskiego finansisty żyjącego od lat w Wielkim Księstwie - 9 tys. euro miesięcznego czynszu plus obsługa. Dla byłej minister MSZ wynajął na rezydencję willę w dzielnicy Cents, w dodatku z kucharką-pokojówką. Francuscy ministrowie mają prawo do mieszkań służbowych o maksymalnej powierzchni 80 m2 dla małżeństwa plus 20 m2 na każde dziecko. Barbara Labuda mieszka sama. Na placówce ma wiele miejsca i czasu na buddyjskie medytacje, bo jako ambasador w Luksemburgu nie ugina się raczej pod nawałem obowiązków w przeciwieństwie do swych kolegów z pobliskiej Brukseli. (JJ)
MODA
Spontaniczna Helena
Lubię Polaków za ich spontaniczność i przekorne poczucie humoru, którego jednak trzeba się nauczyć, by właściwie je odbierać - powiedziała "Wprost" duńska modelka Helena Christensen. W miniony piątek odwiedziła Warszawę. Przyznała, że nauki polskiego poczucia humoru pobierała w szkole, chodząc do jednej klasy z polską emigrantką. Christensen przyjechała na zaproszenie marki Lexus, by na imprezie Lexus Fashion Night przejść po wybiegu w specjalnie na tę okazję zaprojektowanych strojach Gosi Baczyńskiej i Agnieszki Maciejak. (MZ)
MOWA-TRAWA
Złotousty Pawlak
Jego najczęściej cytowana wypowiedź na każdy temat brzmi: "yyyyyy, eeeee, yyyyye, eeee". Waldemar Pawlak, były premier i szef PSL, przoduje w rankingach drętwej mowy. Oto próbki:
- "Oazy nowoczesności i postępu nie równoważą pustyni upadających przedsiębiorstw, zdegradowanych gospodarstw rolnych oraz ubożejących rodzin" (1992)
- "Zagrożenia dla demokracji rosną wtedy, gdy zwiększa się liczba pytań, a maleje liczba odpowiedzi. Kto stawia pytania? To na ogół wiemy. Kto ma na nie odpowiedzieć? Z tym jest znacznie gorzej" (1992)
- "Nie musimy jeść wołowiny, wystarczy nam schabowy. A nasze dziewczyny i tak sobie poradzą z urozmaicaniem jadłospisu" (1993)
- "Koalicja rządowa wielokrotnie proponowała chłopom pchanie wozu, jednak nie pozwoliła im na nim jechać" (1993)
- "Strajki mają duże nasilenie tylko w mass mediach. Naprawdę ich zasięg jest bardzo ograniczony" (1994)
- "Opowiedzenie się za każdą decyzją niesie za sobą odpowiedzialność, którą trzeba ponosić" (1995)
- "Wynik, jakiego spodziewam się w pierwszej turze, to przejście do drugiej tury" (1995)
- "Obniżanie podatków daje duże przebicie tylko regionom najbardziej zurbanizowanym" (1997)
- "Komputer to rupieć, który daje komfort korzystania z niego w prywatnym życiu" (1997)
- "Chopin też zaczynał od melodii ludowych.(...) Jeśli jego muzykę poddać analizie, okaże się doskonała technicznie, ale biedniejsza, jeśli chodzi o linię melodyczną - nie do końca wykorzystuje naszą muzykę ludową" (2001)
- "Nie zamierzamy skakać do basenu, nie sprawdziwszy, czy jest w nim woda" (2006)
- "Nie pomoże panu premierowi ani łabędzi śpiew pana Andrzeja Leppera, który stabilizuje tak uroczo, machając ogonkiem, ani pretensje pana przewodniczącego Giertycha w zakresie kalendarza medialnego pana premiera" (2006)
SKANER ŚWIAT
ROPA
Bush w baku
72,2 USD kosztowała 19 kwietnia w Londynie baryłka ropy Brent. W Nowym Jorku 20 kwietnia w obrocie elektronicznym zdrożała do
72,49 USD. Przyczyny wzrostu cen są znane. Długookresowe - to nasza rozrzutność i brak chęci do wdrażania energooszczędnych technologii. Średniookresowe - to boom gospodarczy w Chinach, które importują już połowę zużywanej na świecie ropy (przed trzema laty było to 31 proc.), a przyczyny krótkookresowe to niepokoje w świecie arabskim: brak stabilizacji w Iraku i agresywna polityka Iranu, który może się stać kolejnym frontem walki cywilizacji. Słuchając europejskich mędrców, można dojść do wniosku, że główna wina za wzrost cen spada na Stany Zjednoczone. To one, utrzymując dzięki łagodnej polityce podatkowej znacznie niższe od europejskich ceny paliw płynnych, przyzwyczaiły świat do stosowania energożernych technologii. To one przez swój kolosalny deficyt w handlu zagranicznym finansują chińskie szaleństwo inwestycyjne. I to one, prowadząc politykę zbyt słabego kija i zbyt skąpej marchewki, nie potrafią rozwiązać konfliktu w Zatoce Perskiej. Wskutek tych błędów polityki amerykańskiej ropa może drożeć dalej. Przekroczenie granicy 100 dolarów za baryłkę, co jeszcze niedawno wydawało się ponurym żartem, staje się realne. I niewiele na to będziemy mogli poradzić. Szaremu obywatelowi można jedynie powiedzieć, aby do drogiego paliwa i energii się przyzwyczajał, a wicepremier Gilowskiej radzić warto, aby jeszcze raz przemyślała swój pomysł podniesienia akcyzy na paliwo.
Michał Zieliński
BIAŁORUŚ
Autopolityka
Samochody produkcji irańskiej na byłej francuskiej licencji wkrótce wyjadą z dawnej montowni Forda w Obczaku na Białorusi. Ich rynkiem zbytu będzie Rosja. Auto Samand ma kosztować 10-15 tys. USD. Problem w tym, że rosyjskie pisma samochodowe krytycznie odnoszą się do wyrobów irańskiego przemysłu motoryzacyjnego. Zdaniem ekspertów, linia samanda jest czymś pośrednim między volkswagenem passatem a renault 19 z początku lat 90., a konstrukcja jest oparta na poprzednim dziecku perskiej motoryzacji, aucie Parsi, które z kolei jest nową wersją peugeota 406. Eksperci zwrócili uwagę, że tyle samo, co za samanda, trzeba zapłacić za nowocześniejsze auta tej klasy, na przykład forda focusa II. W 1997 r. w montowni pod Mińskiem zaczęto składać escorty i transity. Też miały być sprzedawane w Rosji. Montownię trzeba było jednak zamknąć, bo nikt ich nie kupował.
Cezary Goliński
BUŁGARIA
Nepotyzm operacyjny
Bułgaria może nie wstąpić do UE tak, jak planowano, czyli w styczniu 2007 r. Opublikowany właśnie unijny raport na temat walki z korupcją nie pozostawia na rządzie Bułgarii suchej nitki. W kraju panuje "otwarty nepotyzm", a system sądowniczy jest "niskiej jakości technicznej" i na "nie wystarczającym poziomie operacyjnym". W dodatku autorka raportu Susette Schuster twierdzi, że Bułgaria nie zrobiła nic, by ten stan rzeczy zmienić. Komisarze już grożą Bułgarii opóźnieniem wejścia do UE. Raport wywołał w Sofii polityczną burzę, zwłaszcza że od kilku dni w prasie pojawiały się przecieki. - Sfera sprawiedliwości być może jest niekompletna, ale informacja komisji nie jest pełna - mówi "Wprost" premier Bułgarii Sergiej Staniszew. Sprawa budzi emocje także dlatego, że unijni urzędnicy nie mają podobnych pretensji wobec Rumunii. Na pocieszenie do Sofii przybył premier Kazimierz Marcinkiewicz, który zapewniał, że Polska w pełni popiera jak najszybsze wejście Bułgarii do UE. Ostateczny raport Komisji Europejskiej, w którym zaleci ona przyjęcie Rumunii i Bułgarii do UE 1 stycznia 2007 r. albo 1 stycznia 2008 r., będzie zaprezentowany 16 maja.
Grzegorz Sadowski
Sofia
Fot: K. Pacuła, M. Stelmach, J. Marczewski
Więcej możesz przeczytać w 17/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.