Kurs ekonomii NBP i "Wprost", czyli z kogo brać przykład, aby godziwie zarabiać
Większa liczba pracujących to szybszy rozwój gospodarczy. Niskie zatrudnienie oznacza zaś marnotrawienie dostępnych źródeł zwiększania dobrobytu. W debatach poświęconych problemom wysokiego bezrobocia zbyt często zapomina się, że prawa ekonomii obserwowane na rynku dóbr konsumpcyjnych obowiązują także na rynku pracy. Wysokie koszty pracy powodują spadek zatrudnienia. Trwały wzrost popytu na pracę następuje wyłącznie wtedy, gdy łączny koszt zużytych surowców i pracy jest niższy od wartości wytworzonych dóbr i usług. Wartość pracy i wysokość wynagrodzenia zależą od wydajności. Ta z kolei zależy od wiedzy, umiejętności, wykorzystywanych narzędzi (kapitału), technologii produkcji oraz organizacji pracy. Wzrost dochodów jest skutkiem, a nie przyczyną wzrostu wydajności pracy.
Praca w urzędzie pracy
Podnoszenie produktywności wymaga dostosowania wielkości zatrudnienia do faktycznych potrzeb przedsiębiorstw. Od początku lat 90. taki proces zachodzi w Polsce i w innych krajach wprowadzających reformy rynkowe. Skala redukcji zatrudnienia pokazuje, jak dużo nieproduktywnych miejsc pracy istniało w okresie socjalizmu. Różnice w stopniu wykorzystania zasobów pracy wynikają też z otoczenia instytucjonalnego rynku pracy, które determinuje zdolność gospodarek do tworzenia nowych miejsc pracy. Wysokie koszty pracy, łatwo dostępne transfery społeczne, świadczenia umożliwiające wcześniejszą dezaktywizację zawodową i niesprawny system sądownictwa hamują rozwój przedsiębiorczości i zwiększanie zatrudnienia. Wśród przyczyn wysokiego bezrobocia w Polsce można także wymienić brak dostatecznej kontroli i weryfikacji poszukiwania pracy przez osoby bezrobotne. Nie jest tajemnicą, że znaczna część z nich rejestruje się w urzędach pracy wyłącznie w celu uzyskania prawa do bezpłatnej opieki zdrowotnej. Bez gruntownej reformy instytucji mających wpływ na funkcjonowanie rynku pracy nie możemy oczekiwać istotnego wzrostu zatrudnienia i obniżenia stopy bezrobocia do poziomu obserwowanego w takich krajach, jak Irlandia (4,3 proc.), Wielka Brytania (4,7 proc.) czy USA (5,1 proc.).
Know-how rynku pracy
Wbrew powszechnym opiniom wzrost wydajności pracy nie jest sprzeczny z wzrostem zatrudnienia. W skali całej gospodarki wprowadzanie nowych technologii czy automatyzacja procesów produkcji nie powodują spadku popytu na pracę. Zależność odwrotnie proporcjonalna między wydajnością a zatrudnieniem może występować jedynie w krótkim okresie i wynikać z konieczności dostosowania się przedsiębiorstw do nowych warunków rynkowych. W dłuższej perspektywie wzrost produktywności stwarza stabilne podstawy trwałego wzrostu liczby osób pracujących i wynagrodzeń. W latach 1994-2004 liczba zatrudnionych w Irlandii wzrosła o 51,7 proc., w Wielkiej Brytanii o 10,3 proc., a w USA o 13,2 proc. Kraje te są światowymi liderami w zakresie wykorzystania nowych technologii.
Hiszpański wzór
Olbrzymi wzrost zatrudnienia odnotowano w tych latach także w Hiszpanii (45,3 proc.). Źródłem sukcesu tego kraju są gruntowne reformy rynku pracy, polegające na liberalizacji prawa pracy, zaostrzeniu kryteriów przyznawania świadczeń społecznych oraz zmniejszeniu wpływu związków zawodowych na tempo wzrostu wynagrodzeń, które dotychczas przewyższało tempo wzrostu wydajności pracy. Hiszpania istotnie zmniejszyła także wydatki publiczne (o 6 proc. PKB), a jej wejście do strefy euro ułatwiło rozwój przedsiębiorczości. Mimo wysokiego bezrobocia Hiszpania otworzyła swój rynek pracy dla imigrantów. W latach 1998-2003 do tego kraju napłynęło ponad 2,5 mln osób. Podjęły one pracę, której nie chcieli wykonywać Hiszpanie. Podobne reformy należy wprowadzić także w Polsce.
Ilustracja: D. Krupa
Praca w urzędzie pracy
Podnoszenie produktywności wymaga dostosowania wielkości zatrudnienia do faktycznych potrzeb przedsiębiorstw. Od początku lat 90. taki proces zachodzi w Polsce i w innych krajach wprowadzających reformy rynkowe. Skala redukcji zatrudnienia pokazuje, jak dużo nieproduktywnych miejsc pracy istniało w okresie socjalizmu. Różnice w stopniu wykorzystania zasobów pracy wynikają też z otoczenia instytucjonalnego rynku pracy, które determinuje zdolność gospodarek do tworzenia nowych miejsc pracy. Wysokie koszty pracy, łatwo dostępne transfery społeczne, świadczenia umożliwiające wcześniejszą dezaktywizację zawodową i niesprawny system sądownictwa hamują rozwój przedsiębiorczości i zwiększanie zatrudnienia. Wśród przyczyn wysokiego bezrobocia w Polsce można także wymienić brak dostatecznej kontroli i weryfikacji poszukiwania pracy przez osoby bezrobotne. Nie jest tajemnicą, że znaczna część z nich rejestruje się w urzędach pracy wyłącznie w celu uzyskania prawa do bezpłatnej opieki zdrowotnej. Bez gruntownej reformy instytucji mających wpływ na funkcjonowanie rynku pracy nie możemy oczekiwać istotnego wzrostu zatrudnienia i obniżenia stopy bezrobocia do poziomu obserwowanego w takich krajach, jak Irlandia (4,3 proc.), Wielka Brytania (4,7 proc.) czy USA (5,1 proc.).
Know-how rynku pracy
Wbrew powszechnym opiniom wzrost wydajności pracy nie jest sprzeczny z wzrostem zatrudnienia. W skali całej gospodarki wprowadzanie nowych technologii czy automatyzacja procesów produkcji nie powodują spadku popytu na pracę. Zależność odwrotnie proporcjonalna między wydajnością a zatrudnieniem może występować jedynie w krótkim okresie i wynikać z konieczności dostosowania się przedsiębiorstw do nowych warunków rynkowych. W dłuższej perspektywie wzrost produktywności stwarza stabilne podstawy trwałego wzrostu liczby osób pracujących i wynagrodzeń. W latach 1994-2004 liczba zatrudnionych w Irlandii wzrosła o 51,7 proc., w Wielkiej Brytanii o 10,3 proc., a w USA o 13,2 proc. Kraje te są światowymi liderami w zakresie wykorzystania nowych technologii.
Hiszpański wzór
Olbrzymi wzrost zatrudnienia odnotowano w tych latach także w Hiszpanii (45,3 proc.). Źródłem sukcesu tego kraju są gruntowne reformy rynku pracy, polegające na liberalizacji prawa pracy, zaostrzeniu kryteriów przyznawania świadczeń społecznych oraz zmniejszeniu wpływu związków zawodowych na tempo wzrostu wynagrodzeń, które dotychczas przewyższało tempo wzrostu wydajności pracy. Hiszpania istotnie zmniejszyła także wydatki publiczne (o 6 proc. PKB), a jej wejście do strefy euro ułatwiło rozwój przedsiębiorczości. Mimo wysokiego bezrobocia Hiszpania otworzyła swój rynek pracy dla imigrantów. W latach 1998-2003 do tego kraju napłynęło ponad 2,5 mln osób. Podjęły one pracę, której nie chcieli wykonywać Hiszpanie. Podobne reformy należy wprowadzić także w Polsce.
Ilustracja: D. Krupa
Więcej możesz przeczytać w 17/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.