Nie dajmy się nabrać na solidarność rozumianą jako tzw. sprawiedliwy podział
Nie dajmy się nabrać na solidarność rozumianą jako tzw. sprawiedliwy podział
Wacław Wilczyński
Liberalizm jest ohydny. Pełen bezprawia i niesprawiedliwości. Wszystko dla pieniędzy. Przekręt goni przekręt. Gospodarka rynkowa spowodowała bezrobocie i demoralizację. Liberalizm jest nie do pogodzenia z patriotyzmem, troską o niepodległość, z polskimi narodowymi tradycjami. Wszystko to wymaga kontrakcji, obrony prawdziwych wartości. Tu i ówdzie słyszy się nawet, że liberalizm jest gorszy od narodowego socjalizmu, że nie wolno nam ulegać liberalnej doktrynie i tracić kolejnych szesnastu lat. Polska powinna być solidarna, a nie liberalna! Wprawdzie trudno określić ustrojowe podstawy Polski solidarnej, ale wnioski są proste. Weźmy się wszyscy za ręce i stwórzmy mocny łańcuch solidarności. Wprawdzie nie wiadomo, kto będzie wtedy pracował, gdy wszyscy wezmą się za ręce, ale nie będziemy ulegać miazmatom liberalnej gospodarki rynkowej!
Zastanawiająca jest, proszę Państwa, ta degrengolada myśli państwowej i ustrojowej, głoszonej pod szyldem tradycji niepodległościowych i patriotycznych. Jako oficer Armii Krajowej, pamiętający poziom ustrojowych dyskusji czasu wojny, boleśnie przeżywam dziś ignorancję i zacietrzewienie polityków nie mających koncepcji ustrojowej, mogącej podołać wyzwaniom współczesności, a odrzucających rozwiązania, które zdały historyczny egzamin. Bardzo im daleko do nowoczesnej chadecji, a nawet do Romana Dmowskiego, który przy swoim nacjonalizmie bynajmniej nie zwalczał gospodarki rynkowej.
Czas makrokorupcji
Obozowi usiłującemu dziś rządzić Polską jest wyraźnie bliżej do tzw. ekonomii alternatywnej, czyli zestawu populistycznych postulatów nie mających pokrycia w zasobach, zorientowanych wyłącznie na podział, a nie na tworzenie. Nie ma to oczywiście nic wspólnego ani z ekonomią jako nauką, ani z realiami. Całość poczynań obozu rządzącego wykazuje centralistyczne ciągoty i niechęć do rynku, bez którego przecież nie ma mowy o wolności. Strach przed utratą głosów w sondażach skłania szefów PiS do makrokorupcji, do przekupywania całych grup zawodowych, zagrażającego dalszym pogarszaniem się stanu finansów publicznych. Najsmutniejsza jest w tym łatwość, z jaką PiS dogadał się z Samoobroną, partią, która otwarcie lansuje dywersyjny, a nie konstruktywny, program gospodarczy. Smutek, jaki wywołuje sytuacja na polskiej scenie politycznej, nie jest jednak pozbawiony rozweselających akcentów groteskowych. Któż by się bowiem spodziewał, że to właśnie negujące liberalizm i wspierające rząd Radio Maryja spróbuje zagrać na giełdzie, licząc na kokosowe zyski i używając w tym celu dużych pieniędzy ofiarowanych przez nieraz bardzo ubogich słuchaczy na ratowanie polskich stoczni. Naturalnie, musiał się tu zemścić brak wiedzy o tej znienawidzonej gospodarce rynkowej, o giełdzie, o elementarnych zasadach inwestowania. Miliony przepadły, a Radio Maryja znalazło się na liście ofiar(?) przekrętów niestety z własnej winy. Liberalizm dotkliwie się zemścił za lekceważenie pryncypiów racjonalnej gospodarki, z którymi oo. redemptoryści chyba się nie zapoznali. Któż by się uczył prawideł gospodarki, którą się odrzuca.
Rząd na giełdzie
Kuriozalny posmak miewają również wypowiedzi obecnych prominentów przekonanych, że zasługą obecnego rządu jest hossa na giełdzie. Pozwólmy sobie tutaj na zupełnie odmienną wykładnię tego pocieszającego trendu. Po pierwsze, to skutek decyzji podjętych jeszcze przez rząd Millera, takich jak obniżenie podatku CIT do 19 proc. Po drugie, to przekonanie świata biznesu o krótkotrwałości rządu opartego na koalicji antyrynkowych partii i o szybkim powrocie Polski na właściwą ścieżkę rozwoju. Sondaże wskazują, że hasła i obiecanki tych partii przestają już działać na opinię publiczną w pożądanym przez nie kierunku. Szanse na ponowny sukces wyborczy PiS maleją z dnia na dzień.
Nasze społeczeństwo czeka jednak duży wysiłek na drodze do racjonalnej mentalności, do nowoczesnego społeczeństwa obywatelskiego, warunkującego nasz wspólny sukces. Homo sovieticus daleko nie zajedzie we współczesnym świecie. Nie zajedzie się daleko, żądając wszystkiego od państwa, a zwłaszcza od jego budżetu. Nie zajedziemy daleko bez konsekwentnej prywatyzacji i likwidacji rozmaitych przywilejów grupowych, zwłaszcza emerytalnych. Czyżbyśmy nie przeprowadzili w roku 1999 reformy emerytalnej? Czy hasłem ma być nadal nieodpłatność jak największej liczby świadczeń? Nie dajmy się nabrać na solidarność rozumianą jako tzw. sprawiedliwy podział. To bardzo niebezpieczne dla gospodarki, dla nas wszystkich. Pseudosocjalizm już przerabialiśmy.
Ilustracja: D. Krupa; Fot. Z. Furman
Wacław Wilczyński
Liberalizm jest ohydny. Pełen bezprawia i niesprawiedliwości. Wszystko dla pieniędzy. Przekręt goni przekręt. Gospodarka rynkowa spowodowała bezrobocie i demoralizację. Liberalizm jest nie do pogodzenia z patriotyzmem, troską o niepodległość, z polskimi narodowymi tradycjami. Wszystko to wymaga kontrakcji, obrony prawdziwych wartości. Tu i ówdzie słyszy się nawet, że liberalizm jest gorszy od narodowego socjalizmu, że nie wolno nam ulegać liberalnej doktrynie i tracić kolejnych szesnastu lat. Polska powinna być solidarna, a nie liberalna! Wprawdzie trudno określić ustrojowe podstawy Polski solidarnej, ale wnioski są proste. Weźmy się wszyscy za ręce i stwórzmy mocny łańcuch solidarności. Wprawdzie nie wiadomo, kto będzie wtedy pracował, gdy wszyscy wezmą się za ręce, ale nie będziemy ulegać miazmatom liberalnej gospodarki rynkowej!
Zastanawiająca jest, proszę Państwa, ta degrengolada myśli państwowej i ustrojowej, głoszonej pod szyldem tradycji niepodległościowych i patriotycznych. Jako oficer Armii Krajowej, pamiętający poziom ustrojowych dyskusji czasu wojny, boleśnie przeżywam dziś ignorancję i zacietrzewienie polityków nie mających koncepcji ustrojowej, mogącej podołać wyzwaniom współczesności, a odrzucających rozwiązania, które zdały historyczny egzamin. Bardzo im daleko do nowoczesnej chadecji, a nawet do Romana Dmowskiego, który przy swoim nacjonalizmie bynajmniej nie zwalczał gospodarki rynkowej.
Czas makrokorupcji
Obozowi usiłującemu dziś rządzić Polską jest wyraźnie bliżej do tzw. ekonomii alternatywnej, czyli zestawu populistycznych postulatów nie mających pokrycia w zasobach, zorientowanych wyłącznie na podział, a nie na tworzenie. Nie ma to oczywiście nic wspólnego ani z ekonomią jako nauką, ani z realiami. Całość poczynań obozu rządzącego wykazuje centralistyczne ciągoty i niechęć do rynku, bez którego przecież nie ma mowy o wolności. Strach przed utratą głosów w sondażach skłania szefów PiS do makrokorupcji, do przekupywania całych grup zawodowych, zagrażającego dalszym pogarszaniem się stanu finansów publicznych. Najsmutniejsza jest w tym łatwość, z jaką PiS dogadał się z Samoobroną, partią, która otwarcie lansuje dywersyjny, a nie konstruktywny, program gospodarczy. Smutek, jaki wywołuje sytuacja na polskiej scenie politycznej, nie jest jednak pozbawiony rozweselających akcentów groteskowych. Któż by się bowiem spodziewał, że to właśnie negujące liberalizm i wspierające rząd Radio Maryja spróbuje zagrać na giełdzie, licząc na kokosowe zyski i używając w tym celu dużych pieniędzy ofiarowanych przez nieraz bardzo ubogich słuchaczy na ratowanie polskich stoczni. Naturalnie, musiał się tu zemścić brak wiedzy o tej znienawidzonej gospodarce rynkowej, o giełdzie, o elementarnych zasadach inwestowania. Miliony przepadły, a Radio Maryja znalazło się na liście ofiar(?) przekrętów niestety z własnej winy. Liberalizm dotkliwie się zemścił za lekceważenie pryncypiów racjonalnej gospodarki, z którymi oo. redemptoryści chyba się nie zapoznali. Któż by się uczył prawideł gospodarki, którą się odrzuca.
Rząd na giełdzie
Kuriozalny posmak miewają również wypowiedzi obecnych prominentów przekonanych, że zasługą obecnego rządu jest hossa na giełdzie. Pozwólmy sobie tutaj na zupełnie odmienną wykładnię tego pocieszającego trendu. Po pierwsze, to skutek decyzji podjętych jeszcze przez rząd Millera, takich jak obniżenie podatku CIT do 19 proc. Po drugie, to przekonanie świata biznesu o krótkotrwałości rządu opartego na koalicji antyrynkowych partii i o szybkim powrocie Polski na właściwą ścieżkę rozwoju. Sondaże wskazują, że hasła i obiecanki tych partii przestają już działać na opinię publiczną w pożądanym przez nie kierunku. Szanse na ponowny sukces wyborczy PiS maleją z dnia na dzień.
Nasze społeczeństwo czeka jednak duży wysiłek na drodze do racjonalnej mentalności, do nowoczesnego społeczeństwa obywatelskiego, warunkującego nasz wspólny sukces. Homo sovieticus daleko nie zajedzie we współczesnym świecie. Nie zajedzie się daleko, żądając wszystkiego od państwa, a zwłaszcza od jego budżetu. Nie zajedziemy daleko bez konsekwentnej prywatyzacji i likwidacji rozmaitych przywilejów grupowych, zwłaszcza emerytalnych. Czyżbyśmy nie przeprowadzili w roku 1999 reformy emerytalnej? Czy hasłem ma być nadal nieodpłatność jak największej liczby świadczeń? Nie dajmy się nabrać na solidarność rozumianą jako tzw. sprawiedliwy podział. To bardzo niebezpieczne dla gospodarki, dla nas wszystkich. Pseudosocjalizm już przerabialiśmy.
Ilustracja: D. Krupa; Fot. Z. Furman
Więcej możesz przeczytać w 17/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.