Dzieci dotknięte mutyzmem są jak Dr Jekyll i Mr Hyde - w szkole są małomówne, w domu bywają nadpobudliwe
Monika Florek-Moskal
Mowa jest srebrem, milczenie złotem - mówi jedna z przypowieści w Biblii. Niestety, zbyt częste milczenie, choćby tylko w niektórych sytuacjach, może być objawem poważnej choroby. W ostatnich latach coraz większe zaniepokojenie wywołuje wzrost zachorowań na autyzm czy zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD). Tymczasem dwukrotnie więcej osób cierpi na mutyzm wybiórczy, zanik mowy występujący jedynie w niektórych sytuacjach, nie związany z uszkodzeniami narządów mowy - wykazały badania opublikowane w "Journal of the American Academy of Child and Adolescent Psychiatry".
- Dotkniętych mutyzmem ludzi, zarówno dzieci, jak i dorosłych, z roku na rok przybywa, głównie z powodu coraz częstszego niskiego poczucia własnej wartości i braku wiary w siebie oraz nasilającego się poczucia zagrożenia związanego m.in. z atakami terrorystycznymi i katastrofami - mówi doc. Joanna Meder z Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Takie osoby, przebywając wśród obcych, są małomówne, nie odpowiadają na pytania i potrafią rozmawiać tylko z tymi, których znają. Nie patrzą nikomu w oczy i nigdy nie wypowiadają się spontanicznie.
Dr Jekyll i Mr Hyde
Mutyzm wybiórczy najczęściej pojawia się w dzieciństwie, między trzecim a szóstym rokiem życia, kiedy dziecko zaczyna na-wiązywać kontakty z osobami spoza rodziny. Dotyka nawet te dzieci, które przedtem były otwarte i świetnie mówiły. Chorzy w domu na ogół nie mają kłopotów z mówieniem, a ich aparat mowy jest wykształcony prawidłowo. Umieją właściwie artykułować głoski i prawidłowo budują zdania. Jedynie w kontaktach z obcymi milkną lub posługują się wyłącznie monosylabami.
- Takie dzieci są jak Dr Jekyll i Mr Hyde, w różnych sytuacjach przejawiają dwa skrajne sposoby zachowania. Ciche w szkole, w domu bywają nadpobudliwe, nie reagują na polecenia rodziców, a na widok obcych uciekają lub wybuchają płaczem - mówi dr Anita Bryńska z Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego Akademii Medycznej w Warszawie. Siedmioletnia Oliwia świetnie nawiązywała kontakt z dziećmi, ale nigdy nie witała się z babciami, dziadkami, ciociami i wujkami. Czasem nie reagowała też na widok powracającej z pracy mamy. Z kolei siedmioletnia Emilia po dwóch tygodniach pobytu w przedszkolu przestała mówić. Unikała kontaktu wzrokowego z innymi i uciekała, gdy zbliżało się do niej jakieś dziecko.
Wychowawcy rzadko zwracają uwagę na to zaburzenie u małych dzieci, bo dotknięte nim przedszkolaki nie są hałaśliwe i nie sprawiają większych kłopotów w grupie. Mutyzm częściej wykrywany jest w szkole, bo cierpiący na niego uczniowie nie odpowiadają na pytania nauczycieli i nie nawiązują kontaktu z kolegami. Rozmawiają tylko w wybranymi rówieśnikami. Ale i wtedy nauczyciele nie wiążą ich zachowania z chorobą. - Najczęściej akceptują niechęć do mówienia i zamiast ośmielać do ustnych odpowiedzi, każą pisać. Jedna z moich pacjentek, nie mówiąc w szkole ani słowa, doszła do klasy maturalnej - opowiada dr Bryńska.
Kara milczenia
Uczniowie z mutyzmem są uważani za upartych lub skrajnie nieśmiałych. Zanim nauczyciele czy rodzice zorientują się, że niechęć do mówienia nie wynika z braku sympatii do niektórych osób, lecz z problemów psychicznych, zaburzenie się pogłębia i może nastąpić trwała tendencja do niemówienia, nazywana wtórnym autyzmem.W dzieciństwie doświadczył tego amerykański aktor James Earl Jones (jego głosem mówił Dart Vader, bohater "Gwiezdnych wojen"). W szkole, w wyniku stresu wywołanego kontaktem z obcymi osobami, najpierw się jąkał, potem wypowiadał jedynie pojedyncze sylaby, a w końcu przestał zupełnie mówić.
Psychologowie zwykle łączą mutyzm z patologią w rodzinie. - To stereotyp powielany przez takie filmy jak "Fortepian", w którym bohaterka jest dotknięta mutyzmem na skutek traumatycznego wydarzenia - powiedziała w rozmowie z "Wprost" dr Elisa Shipon-Blum z Selective Mutism Anxiety Research & Treatment Center w Jenkintown. Z jej badań wynika, że mutyzm będący następstwem przemocy psychicznej bądź fizycznej stanowi zaledwie 10 proc. przypadków zaburzenia. Na mutyzm częściej zapadają dzieci nadopiekuńczych rodziców oraz nadmiernie uzależnione od matek. Jego ofiarami są także dzieci karane w domu milczeniem. - Jeśli rodzice za karę nie odzywają się do dziecka, uczą go nawyku niemówienia w sytuacjach zagrożenia i potęgują w nim lęk - tłumaczy dr Bryńska. Mutyzm pojawia się również, kiedy dziecku każe się, by nikomu nie mówiło o rodzinnych sekretach. Dziecko boi się wtedy, że nawiązując rozmowę, spotka się z naganą rodziców, i przestaje odpowiadać na pytania lub wręcz unika kontaktu z innymi osobami.
Uczeni z University of Philadelphia dowiedli, że mutyzm wybiórczy rozwija się u 70 proc. dzieci zamkniętych w gettach rodzinnych, nie utrzymujących kontaktów towarzyskich z innymi ludźmi. Żyją w oderwaniu od rzeczywistości i mają poczucie, że świat zewnętrzny jest zagrożeniem. W USA na mutyzm wybiórczy cierpi czworo na siedmioro dzieci imigrantów, które nagle znalazły się w obcym środowisku. Czują się w nim obco, podobnie jak bohater powieści Jerzego Kosińskiego "Malowany ptak". Opisywany w niej chłopiec w nowym środowisku nie potrafi odnaleźć własnej tożsamości, czuje się jak zadziobywany przez stado pomalowany ptak, więc wycofuje się z otoczenia i milknie.
Nie mówię, więc jestem
Mutyzm wybiórczy opisano pierwszy raz w 1870 r. Wtedy jednak sądzono, że cierpiące na niego osoby nie odzywają się celowo i dlatego zaburzenie nazwano aphasia voluntaria (afazją zamierzoną). Dopiero wyniki badań opublikowane w 1934 r. w magazynie "Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders" wykazały, że odmowa mówienia u osób z tym zaburzeniem nie jest indywidualnym wyborem i nie wynika z uporu, lecz jest przejawem fobii społecznej. Prawie dwukrotnie częściej zapadają na mutyzm dziewczęta niż chłopcy, ponieważ ich konstrukcja psychiczna powoduje, że w sytuacjach stresowych się wycofują. Wciąż jednak psychologom trudno jest diagnozować to zaburzenie. U trzy-, czterolatków mutyzm jest mylony z autyzmem, ponieważ cierpiące na niego dzieci, podobnie jak dziecko autystyczne, wolą spędzać czas samodzielnie niż z rówieśnikami, mało się uśmiechają, nie zachowują się spontanicznie i unikają kontaktu wzrokowego.
Brak mówienia u przedszkolaków rodzice często wiążą z opóźnieniem rozwoju mowy i pierwsze kroki kierują do logopedy. Wielu rodziców w ogóle nie zgłasza się do lekarza, licząc na to, że zaburzenia miną z wiekiem. - Nic bardziej błędnego. W ciągu szesnastoletniej pracy z osobami chorymi na mutyzm nie spotkałam się z samoistnym ustąpieniem zaburzenia - mówi dr Bryńska. Jej zdaniem, w wykryciu mutyzmu najważniejsze jest przeprowadzenie podczas wizyty u pediatry tzw. bilansu czterolatka. Lekarz powinien wtedy sprawdzić, jak dziecko mówi, dowiedzieć się, czy rozmawia z nieznajomymi w parku, czy odpowiada na pytania sąsiadów, czy odzywa się w sklepie. Jeśli terapia zacznie się natychmiast, wystarczą cztery miesiące, by nastąpiła poprawa i dziecko zaczęło normalnie funkcjonować.
Najlepsze efekty w leczeniu mutyzmu przynosi terapia behawioralna - wynika z danych Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego AM w Warszawie. Zwykle obejmuje się nią całą rodzinę, ponieważ to ona jest dla dziecka najważniejszym źródłem bodźców. U niektórych dzieci pomocne są środki farmakologiczne (inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny, takie jak fluoxetyna). Takiemu leczeniu poddał się James Earl Jones. "Gdyby nie uporczywe leczenie, nie mógłbym spełnić mojego życiowego marzenia i zostać aktorem" - mówi aktor. Niestety, zwykle właściwa diagnoza jest stawiana dopiero u nastolatków, kiedy mutyzm już się utrwalił. Dlatego na razie udaje się wyleczyć niespełna połowę pacjentów.
Ilustracja: D. Krupa
Monika Florek-Moskal
Mowa jest srebrem, milczenie złotem - mówi jedna z przypowieści w Biblii. Niestety, zbyt częste milczenie, choćby tylko w niektórych sytuacjach, może być objawem poważnej choroby. W ostatnich latach coraz większe zaniepokojenie wywołuje wzrost zachorowań na autyzm czy zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD). Tymczasem dwukrotnie więcej osób cierpi na mutyzm wybiórczy, zanik mowy występujący jedynie w niektórych sytuacjach, nie związany z uszkodzeniami narządów mowy - wykazały badania opublikowane w "Journal of the American Academy of Child and Adolescent Psychiatry".
- Dotkniętych mutyzmem ludzi, zarówno dzieci, jak i dorosłych, z roku na rok przybywa, głównie z powodu coraz częstszego niskiego poczucia własnej wartości i braku wiary w siebie oraz nasilającego się poczucia zagrożenia związanego m.in. z atakami terrorystycznymi i katastrofami - mówi doc. Joanna Meder z Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Takie osoby, przebywając wśród obcych, są małomówne, nie odpowiadają na pytania i potrafią rozmawiać tylko z tymi, których znają. Nie patrzą nikomu w oczy i nigdy nie wypowiadają się spontanicznie.
Dr Jekyll i Mr Hyde
Mutyzm wybiórczy najczęściej pojawia się w dzieciństwie, między trzecim a szóstym rokiem życia, kiedy dziecko zaczyna na-wiązywać kontakty z osobami spoza rodziny. Dotyka nawet te dzieci, które przedtem były otwarte i świetnie mówiły. Chorzy w domu na ogół nie mają kłopotów z mówieniem, a ich aparat mowy jest wykształcony prawidłowo. Umieją właściwie artykułować głoski i prawidłowo budują zdania. Jedynie w kontaktach z obcymi milkną lub posługują się wyłącznie monosylabami.
- Takie dzieci są jak Dr Jekyll i Mr Hyde, w różnych sytuacjach przejawiają dwa skrajne sposoby zachowania. Ciche w szkole, w domu bywają nadpobudliwe, nie reagują na polecenia rodziców, a na widok obcych uciekają lub wybuchają płaczem - mówi dr Anita Bryńska z Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego Akademii Medycznej w Warszawie. Siedmioletnia Oliwia świetnie nawiązywała kontakt z dziećmi, ale nigdy nie witała się z babciami, dziadkami, ciociami i wujkami. Czasem nie reagowała też na widok powracającej z pracy mamy. Z kolei siedmioletnia Emilia po dwóch tygodniach pobytu w przedszkolu przestała mówić. Unikała kontaktu wzrokowego z innymi i uciekała, gdy zbliżało się do niej jakieś dziecko.
Wychowawcy rzadko zwracają uwagę na to zaburzenie u małych dzieci, bo dotknięte nim przedszkolaki nie są hałaśliwe i nie sprawiają większych kłopotów w grupie. Mutyzm częściej wykrywany jest w szkole, bo cierpiący na niego uczniowie nie odpowiadają na pytania nauczycieli i nie nawiązują kontaktu z kolegami. Rozmawiają tylko w wybranymi rówieśnikami. Ale i wtedy nauczyciele nie wiążą ich zachowania z chorobą. - Najczęściej akceptują niechęć do mówienia i zamiast ośmielać do ustnych odpowiedzi, każą pisać. Jedna z moich pacjentek, nie mówiąc w szkole ani słowa, doszła do klasy maturalnej - opowiada dr Bryńska.
Kara milczenia
Uczniowie z mutyzmem są uważani za upartych lub skrajnie nieśmiałych. Zanim nauczyciele czy rodzice zorientują się, że niechęć do mówienia nie wynika z braku sympatii do niektórych osób, lecz z problemów psychicznych, zaburzenie się pogłębia i może nastąpić trwała tendencja do niemówienia, nazywana wtórnym autyzmem.W dzieciństwie doświadczył tego amerykański aktor James Earl Jones (jego głosem mówił Dart Vader, bohater "Gwiezdnych wojen"). W szkole, w wyniku stresu wywołanego kontaktem z obcymi osobami, najpierw się jąkał, potem wypowiadał jedynie pojedyncze sylaby, a w końcu przestał zupełnie mówić.
Psychologowie zwykle łączą mutyzm z patologią w rodzinie. - To stereotyp powielany przez takie filmy jak "Fortepian", w którym bohaterka jest dotknięta mutyzmem na skutek traumatycznego wydarzenia - powiedziała w rozmowie z "Wprost" dr Elisa Shipon-Blum z Selective Mutism Anxiety Research & Treatment Center w Jenkintown. Z jej badań wynika, że mutyzm będący następstwem przemocy psychicznej bądź fizycznej stanowi zaledwie 10 proc. przypadków zaburzenia. Na mutyzm częściej zapadają dzieci nadopiekuńczych rodziców oraz nadmiernie uzależnione od matek. Jego ofiarami są także dzieci karane w domu milczeniem. - Jeśli rodzice za karę nie odzywają się do dziecka, uczą go nawyku niemówienia w sytuacjach zagrożenia i potęgują w nim lęk - tłumaczy dr Bryńska. Mutyzm pojawia się również, kiedy dziecku każe się, by nikomu nie mówiło o rodzinnych sekretach. Dziecko boi się wtedy, że nawiązując rozmowę, spotka się z naganą rodziców, i przestaje odpowiadać na pytania lub wręcz unika kontaktu z innymi osobami.
Uczeni z University of Philadelphia dowiedli, że mutyzm wybiórczy rozwija się u 70 proc. dzieci zamkniętych w gettach rodzinnych, nie utrzymujących kontaktów towarzyskich z innymi ludźmi. Żyją w oderwaniu od rzeczywistości i mają poczucie, że świat zewnętrzny jest zagrożeniem. W USA na mutyzm wybiórczy cierpi czworo na siedmioro dzieci imigrantów, które nagle znalazły się w obcym środowisku. Czują się w nim obco, podobnie jak bohater powieści Jerzego Kosińskiego "Malowany ptak". Opisywany w niej chłopiec w nowym środowisku nie potrafi odnaleźć własnej tożsamości, czuje się jak zadziobywany przez stado pomalowany ptak, więc wycofuje się z otoczenia i milknie.
Nie mówię, więc jestem
Mutyzm wybiórczy opisano pierwszy raz w 1870 r. Wtedy jednak sądzono, że cierpiące na niego osoby nie odzywają się celowo i dlatego zaburzenie nazwano aphasia voluntaria (afazją zamierzoną). Dopiero wyniki badań opublikowane w 1934 r. w magazynie "Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders" wykazały, że odmowa mówienia u osób z tym zaburzeniem nie jest indywidualnym wyborem i nie wynika z uporu, lecz jest przejawem fobii społecznej. Prawie dwukrotnie częściej zapadają na mutyzm dziewczęta niż chłopcy, ponieważ ich konstrukcja psychiczna powoduje, że w sytuacjach stresowych się wycofują. Wciąż jednak psychologom trudno jest diagnozować to zaburzenie. U trzy-, czterolatków mutyzm jest mylony z autyzmem, ponieważ cierpiące na niego dzieci, podobnie jak dziecko autystyczne, wolą spędzać czas samodzielnie niż z rówieśnikami, mało się uśmiechają, nie zachowują się spontanicznie i unikają kontaktu wzrokowego.
Brak mówienia u przedszkolaków rodzice często wiążą z opóźnieniem rozwoju mowy i pierwsze kroki kierują do logopedy. Wielu rodziców w ogóle nie zgłasza się do lekarza, licząc na to, że zaburzenia miną z wiekiem. - Nic bardziej błędnego. W ciągu szesnastoletniej pracy z osobami chorymi na mutyzm nie spotkałam się z samoistnym ustąpieniem zaburzenia - mówi dr Bryńska. Jej zdaniem, w wykryciu mutyzmu najważniejsze jest przeprowadzenie podczas wizyty u pediatry tzw. bilansu czterolatka. Lekarz powinien wtedy sprawdzić, jak dziecko mówi, dowiedzieć się, czy rozmawia z nieznajomymi w parku, czy odpowiada na pytania sąsiadów, czy odzywa się w sklepie. Jeśli terapia zacznie się natychmiast, wystarczą cztery miesiące, by nastąpiła poprawa i dziecko zaczęło normalnie funkcjonować.
Najlepsze efekty w leczeniu mutyzmu przynosi terapia behawioralna - wynika z danych Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego AM w Warszawie. Zwykle obejmuje się nią całą rodzinę, ponieważ to ona jest dla dziecka najważniejszym źródłem bodźców. U niektórych dzieci pomocne są środki farmakologiczne (inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny, takie jak fluoxetyna). Takiemu leczeniu poddał się James Earl Jones. "Gdyby nie uporczywe leczenie, nie mógłbym spełnić mojego życiowego marzenia i zostać aktorem" - mówi aktor. Niestety, zwykle właściwa diagnoza jest stawiana dopiero u nastolatków, kiedy mutyzm już się utrwalił. Dlatego na razie udaje się wyleczyć niespełna połowę pacjentów.
Ilustracja: D. Krupa
Więcej możesz przeczytać w 25/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.