Odzież, którą do tej pory wiek raczej dyskwalifikował, obecnie traktowana jest jak wyjątkowe cenne okazy antyków
Julia Roberts na oscarową galę założyła oryginalną suknię Valentino z 1982 r. Keira Knightley, nominowana do Oscara za rolę w "Dumie i uprzedzeniu", miała na sobie oryginalny naszyjnik Bulgari z lat 60., a Nicole Kidman na premierę "Moulin Rouge" wybrała kreację Lorisa Azzary z lat 70. Najpierw Hollywood, a teraz kolejne celebrities ogarnęła moda na vintage, czyli stare, markowe, świetnie zachowane stroje i dodatki. W Polsce restauratorka Agnieszka Kręglicka przeszukuje pchle targi z modą, modelka Ilona Felicjańska chwali się chanelowską małą czarną sprzed 30 lat, a posłanka Platformy Obywatelskiej Ewa Kopacz nosi przedwojenną biżuterię, a na ważne uroczystości zamawia u krawcowej kreacje wzorowane np. na stylu New Look Christiana Diora z lat 40. Odzież, którą dotychczas wiek raczej dyskwalifikował, zaczęła być traktowana niczym stare meble, porcelana, pióra czy samochody. I przyczyniła się do odnowy zarówno dawnych stylów, jak i legendarnych domów mody.
Z lumpeksów na wybiegi
W miniony weekend na Warsaw Fashion Street na Nowym Świecie większość z 70 pokazanych kolekcji nawiązywała do vintage
- od barokowych gorsetów po stroje z lat 30. Własne wersje koszul z XIX wieku pokazał Michał Starost. Natascha Pavluczenko przypomniała klimaty z czasów amerykańskiej prohibicji, a Svarowski zaprezentował biżuterię inspirowaną czasami carskiej Rosji.
- Nie sądziłam, że szorty z lumpeksu za 50 pensów mogą odmienić moje życie - powiedziała Kylie Minogue, oddając do Centrum Sztuk w Melbourne słynne złote "gatki" - symbol jej wizerunku. Moda na vintage podbiła nie tylko show-biznes, ale i ulice, bo daje kolejną możliwość wykreowania oryginalnego wizerunku. Sukienki Elsy Schiaparelli z lat 30., futurystyczne kombinezony Pierre'a Cardina z lat 60. czy torebki Gucciego z lat 70. są dziś bardziej poszukiwane niż np. najnowsza kolekcja Jeana Paula Gaultiera. Jeszcze kilka lat temu odwiedzanie lumpeksów było uważane za przejaw ubóstwa, dziś jest trendy. Second-handy odwiedzają gwiazdy i styliści, poszukując oryginalnych klipsów czy pasków potrzebnych do sesji. Przed warszawskimi sklepami Vintage czy Perpetum Mobile kolejki ustawiają się czasem dwie godziny przed otwarciem. I tam, na przykład za 250 zł, można dostać koszulę Cacharel sprzed 30 lat czy biżuterię Diora z lat 60. ubiegłego wieku.
W krajach Zachodu egzemplarze designerskich strojów i dodatków w sklepach vintage są zwykle ułożone chronologicznie, by łatwo można było ustalić rok ich powstania. Do londyńskiego Steinberg & Tolkien (prowadzonego przez bliską krewną J.R.R. Tolkiena) zaglądają m.in. top modelki Kate Moss i Naomi Campbell. Dla tych, którzy wolą modę francuską, agencje turystyczne oferują wycieczki objazdowe po sklepach vintage w Paryżu, m.in. w Marais i Saint-
-Quen. W Stanach Zjednoczonych popularne są targi mody z drugiej ręki, na przykład Vintage Fashion Expo w Kalifornii, gdzie można kupić stroje z epoki wiktoriańskiej czy buty na platformach `a la David Bowie. Wśród klientów widuje się Jane Seymour bądź Barbrę Streisand z mężem Jamesem Brolinem. Zdaniem menedżerki tych targów Doris Raymon, gwiazdy lubią vintage, bo mają gwarancję, że nikt poza nimi w takiej samej kreacji się nie pojawi, co w wypadku nowych strojów zdarzało się dość często.
Moda z Armii Zbawienia
Styl inspirowany nadbałtyckimi krajobrazami, folklor brazylijski, japońska estetyka militarna - to trendy obowiązujące w połowie 2007 r. Projektanci mody jeszcze w zeszłym roku dostali katalogi (opracowane przez wielkie agencje coolhuntingowe), zawierające wszystko to, co będzie modne za kilka sezonów. I w znacznej części do tych wytycznych się zastosują, co pokazuje choćby obecny sezon. W tym samym czasie modny teraz styl marynarski pojawił się i u Ralpha Laurena, i u Dolce & Gabbany, i w New Yorkerze. Moda bowiem coraz częściej nie jest wymyślana w pracowniach projektantów, lecz jedynie przez nich akceptowana, a trendy rodzą się z raportów opracowywanych na podstawie obserwacji tzw. trendsetterów w światowych metropoliach. Moda vintage zrodziła się w opozycji do tych zjawisk - w poszukiwaniu indywidualności stroju, a także jego lepszej jakości, bowiem demokratyzacja mody doprowadziła do spadku jakości ubrań. Popularność vintage nie byłaby jednak tak duża, gdyby projektanci nie pokazali, że ten styl w istocie jest modny. Już w latach 70. Josiane Pividal, późniejsza właścicielka domu mody Lolita Lempicka, wyszukiwała ubrania w sklepach Armii Zbawienia, rozpruwała je i uzupełniała wymyślonymi przez siebie elementami. W 1991 r. Martin Margiela ubrał modelki w przefarbowane przez siebie suknie z lat 50. Kiedy w 1993 r. uciął dół kostiumom z lat 40., rozkwitł trend grunge, polegający na celowym postarzeniu nowych rzeczy, by wyglądały na znoszone. Moda na grunge czy retro, sprawiła, że mianem vintage zaczęto określać także pantofle `a la Mary Poppins Marca Jacobsa czy suknie Donny Karan, żywcem wyjęte z filmów noir. Również w Polsce zaczęto się inspirować vintage. Tomasz Ossoliński pokazał kolekcję inspirowaną filmem "Godziny". Monika Onoszko dokonała "dekonstrukcji" starych płaszczy, a przebojem okazały się kolekcjonerskie torebki Mary Frances i biżuteria Lindy Lacroix z utrzymanego w przedwojennym stylu warszawskiego domu mody Forget-Me-Not.
Vintage przekrojowy
Płaszcz trenczowy z 1914 r., stroje z gabardyny czy zapięcia na szlufki - najbardziej charakterystyczne ubrania i elementy w 150-letniej historii firmy Burberry znajdą się w jesiennej kolekcji tej firmy, nazwanej Icons Collection. - To będzie coś w rodzaju "The Best of Burberry", bo inspiracją do powstania każdego przedmiotu kolekcji były najbardziej odkrywcze wzory i tkaniny w historii firmy - mówi "Wprost" Roberta Hale z centrali Burberry'ego w Londynie.
Legendarne marki nieoczekiwanie stały się największymi beneficjentami mody vintage. Tak było m.in. w wypadku firmy Burberry - jej obecne sukcesy wynikają ze świetnego zarządzania i zatrudnienia zdolnego projektanta Christophera Baileya, ale sukcesom tym pomógł wzrost zainteresowania firmami o długiej tradycji. Nastąpił też powrót marek, które przez kilka ostatnich dekad były znane głównie z lumpeksów. O zapomnianym przedwojennym domu mody Lanvin nagle stało się tak głośno jak o Pradzie, a główny projektant Lanvina, Alber Elbaz, odebrał w zeszłym roku w Nowym Jorku Oscara Mody dla najlepszego projektanta świata. W tym roku nagrodę tę dostał projektant marki Rochas, która została reaktywowana na fali vintage. Znów liczą się w modzie do niedawna podupadłe domy mody, takie jak Balenciaga, Givenchy, Nina Ricci czy Cacharel. Wzrosło zainteresowanie kupnem starych, nie najlepiej sobie radzących marek. Sensację w Ameryce wywołało kupno przez kalifornijskiego biznesmena Asima Abdullaha, za relatywnie niewielką sumę (ok. 7 mln dolarów), marki Emanuel Ungaro, której - zdaniem analityków - wartość sprzedaży w ciągu trzech lat dojdzie do 120 mln dolarów.
Vintage wydaje się żyłą złota do tego stopnia, że nawet na stronach ekonomicznych poważnych dzienników, jak brytyjski "The Independent", drukuje się porady, jakie ubrania vintage kupować, by najlepiej zarobić potem na ich odsprzedaży. Na przykład płaszcz Ossie Clark, który rok temu kosztował 400 funtów, dziś znajdzie nabywcę za 1,5 tys. funtów. Jeśli wierzyć ekspertom, powinniśmy skupować stare ubrania i torebki z metką Vivienne Westwood i Azzedine Alaia, bo w ciągu dwóch lat będą miały aż czterokrotną przebitkę.
Z lumpeksów na wybiegi
W miniony weekend na Warsaw Fashion Street na Nowym Świecie większość z 70 pokazanych kolekcji nawiązywała do vintage
- od barokowych gorsetów po stroje z lat 30. Własne wersje koszul z XIX wieku pokazał Michał Starost. Natascha Pavluczenko przypomniała klimaty z czasów amerykańskiej prohibicji, a Svarowski zaprezentował biżuterię inspirowaną czasami carskiej Rosji.
- Nie sądziłam, że szorty z lumpeksu za 50 pensów mogą odmienić moje życie - powiedziała Kylie Minogue, oddając do Centrum Sztuk w Melbourne słynne złote "gatki" - symbol jej wizerunku. Moda na vintage podbiła nie tylko show-biznes, ale i ulice, bo daje kolejną możliwość wykreowania oryginalnego wizerunku. Sukienki Elsy Schiaparelli z lat 30., futurystyczne kombinezony Pierre'a Cardina z lat 60. czy torebki Gucciego z lat 70. są dziś bardziej poszukiwane niż np. najnowsza kolekcja Jeana Paula Gaultiera. Jeszcze kilka lat temu odwiedzanie lumpeksów było uważane za przejaw ubóstwa, dziś jest trendy. Second-handy odwiedzają gwiazdy i styliści, poszukując oryginalnych klipsów czy pasków potrzebnych do sesji. Przed warszawskimi sklepami Vintage czy Perpetum Mobile kolejki ustawiają się czasem dwie godziny przed otwarciem. I tam, na przykład za 250 zł, można dostać koszulę Cacharel sprzed 30 lat czy biżuterię Diora z lat 60. ubiegłego wieku.
W krajach Zachodu egzemplarze designerskich strojów i dodatków w sklepach vintage są zwykle ułożone chronologicznie, by łatwo można było ustalić rok ich powstania. Do londyńskiego Steinberg & Tolkien (prowadzonego przez bliską krewną J.R.R. Tolkiena) zaglądają m.in. top modelki Kate Moss i Naomi Campbell. Dla tych, którzy wolą modę francuską, agencje turystyczne oferują wycieczki objazdowe po sklepach vintage w Paryżu, m.in. w Marais i Saint-
-Quen. W Stanach Zjednoczonych popularne są targi mody z drugiej ręki, na przykład Vintage Fashion Expo w Kalifornii, gdzie można kupić stroje z epoki wiktoriańskiej czy buty na platformach `a la David Bowie. Wśród klientów widuje się Jane Seymour bądź Barbrę Streisand z mężem Jamesem Brolinem. Zdaniem menedżerki tych targów Doris Raymon, gwiazdy lubią vintage, bo mają gwarancję, że nikt poza nimi w takiej samej kreacji się nie pojawi, co w wypadku nowych strojów zdarzało się dość często.
Moda z Armii Zbawienia
Styl inspirowany nadbałtyckimi krajobrazami, folklor brazylijski, japońska estetyka militarna - to trendy obowiązujące w połowie 2007 r. Projektanci mody jeszcze w zeszłym roku dostali katalogi (opracowane przez wielkie agencje coolhuntingowe), zawierające wszystko to, co będzie modne za kilka sezonów. I w znacznej części do tych wytycznych się zastosują, co pokazuje choćby obecny sezon. W tym samym czasie modny teraz styl marynarski pojawił się i u Ralpha Laurena, i u Dolce & Gabbany, i w New Yorkerze. Moda bowiem coraz częściej nie jest wymyślana w pracowniach projektantów, lecz jedynie przez nich akceptowana, a trendy rodzą się z raportów opracowywanych na podstawie obserwacji tzw. trendsetterów w światowych metropoliach. Moda vintage zrodziła się w opozycji do tych zjawisk - w poszukiwaniu indywidualności stroju, a także jego lepszej jakości, bowiem demokratyzacja mody doprowadziła do spadku jakości ubrań. Popularność vintage nie byłaby jednak tak duża, gdyby projektanci nie pokazali, że ten styl w istocie jest modny. Już w latach 70. Josiane Pividal, późniejsza właścicielka domu mody Lolita Lempicka, wyszukiwała ubrania w sklepach Armii Zbawienia, rozpruwała je i uzupełniała wymyślonymi przez siebie elementami. W 1991 r. Martin Margiela ubrał modelki w przefarbowane przez siebie suknie z lat 50. Kiedy w 1993 r. uciął dół kostiumom z lat 40., rozkwitł trend grunge, polegający na celowym postarzeniu nowych rzeczy, by wyglądały na znoszone. Moda na grunge czy retro, sprawiła, że mianem vintage zaczęto określać także pantofle `a la Mary Poppins Marca Jacobsa czy suknie Donny Karan, żywcem wyjęte z filmów noir. Również w Polsce zaczęto się inspirować vintage. Tomasz Ossoliński pokazał kolekcję inspirowaną filmem "Godziny". Monika Onoszko dokonała "dekonstrukcji" starych płaszczy, a przebojem okazały się kolekcjonerskie torebki Mary Frances i biżuteria Lindy Lacroix z utrzymanego w przedwojennym stylu warszawskiego domu mody Forget-Me-Not.
Vintage przekrojowy
Płaszcz trenczowy z 1914 r., stroje z gabardyny czy zapięcia na szlufki - najbardziej charakterystyczne ubrania i elementy w 150-letniej historii firmy Burberry znajdą się w jesiennej kolekcji tej firmy, nazwanej Icons Collection. - To będzie coś w rodzaju "The Best of Burberry", bo inspiracją do powstania każdego przedmiotu kolekcji były najbardziej odkrywcze wzory i tkaniny w historii firmy - mówi "Wprost" Roberta Hale z centrali Burberry'ego w Londynie.
Legendarne marki nieoczekiwanie stały się największymi beneficjentami mody vintage. Tak było m.in. w wypadku firmy Burberry - jej obecne sukcesy wynikają ze świetnego zarządzania i zatrudnienia zdolnego projektanta Christophera Baileya, ale sukcesom tym pomógł wzrost zainteresowania firmami o długiej tradycji. Nastąpił też powrót marek, które przez kilka ostatnich dekad były znane głównie z lumpeksów. O zapomnianym przedwojennym domu mody Lanvin nagle stało się tak głośno jak o Pradzie, a główny projektant Lanvina, Alber Elbaz, odebrał w zeszłym roku w Nowym Jorku Oscara Mody dla najlepszego projektanta świata. W tym roku nagrodę tę dostał projektant marki Rochas, która została reaktywowana na fali vintage. Znów liczą się w modzie do niedawna podupadłe domy mody, takie jak Balenciaga, Givenchy, Nina Ricci czy Cacharel. Wzrosło zainteresowanie kupnem starych, nie najlepiej sobie radzących marek. Sensację w Ameryce wywołało kupno przez kalifornijskiego biznesmena Asima Abdullaha, za relatywnie niewielką sumę (ok. 7 mln dolarów), marki Emanuel Ungaro, której - zdaniem analityków - wartość sprzedaży w ciągu trzech lat dojdzie do 120 mln dolarów.
Vintage wydaje się żyłą złota do tego stopnia, że nawet na stronach ekonomicznych poważnych dzienników, jak brytyjski "The Independent", drukuje się porady, jakie ubrania vintage kupować, by najlepiej zarobić potem na ich odsprzedaży. Na przykład płaszcz Ossie Clark, który rok temu kosztował 400 funtów, dziś znajdzie nabywcę za 1,5 tys. funtów. Jeśli wierzyć ekspertom, powinniśmy skupować stare ubrania i torebki z metką Vivienne Westwood i Azzedine Alaia, bo w ciągu dwóch lat będą miały aż czterokrotną przebitkę.
Więcej możesz przeczytać w 29/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.