Polscy śmiałkowie rozsławili najgłębszy kanion świata
Mieszkańcy Arequipy powiadają, że kiedy Księżyc oddzielał się od Ziemi, zapomniał zabrać z sobą okolice tego peruwiańskiego miasta. Gdyby jednak powierzchnia Księżyca wyglądała tak jak peruwiańska kraina kanionów i wulkanów, załoga z Apollo 11 miałaby znacznie większe trudności z poruszaniem się po Srebrnym Globie.
Canion de los Polacos
Arequipa, drugie co do wielkości (po Limie) miasto Peru, wpisane przez UNESCO na listę światowego dziedzictwa ludzkości, jest główną bazą łowców przygód z całego świata. Stąd ruszają w okoliczne góry i kaniony, w tym do najgłębszego kanionu świata - Colca, dwukrotnie głębszego niż słynny kanion Kolorado. Ćwierć wieku temu pierwszymi zdobywcami Colki byli śmiałkowie z Polski. Ich wyczyn - przepłynięcie kanionu na kajakach - jest przyrównywany do pierwszego w historii wejścia na Mount Everest. Niedawno, po upływie 25 lat od brawurowego spływu, jego uczestnicy spotkali się w Arequipie, by upamiętnić to wydarzenie. Towarzyszyły im rodziny, grupa przyjaciół, dziennikarze.
Siedmiu studentów z Krakowa przepłynęło i zbadało ponadstukilometrowy odcinek wiecznie spienionej groźnej rzeki, pełnej głazów i piętrowych spadków, zamkniętej w kleszczach skał o wysokości tysięcy metrów, na dnie głębokiego rowu tektonicznego. Dokonali tego "na podszytych wiatrem" kajakach i lekkim jak oddech pontonie. Byli to: Jacek Bogucki, Zbigniew Bzdak, Piotr Chmieliński, Stefan Danielski, Krzysztof Kraśniewski, Jerzy Majcherczyk, Andrzej Piętowski (kierownik wyprawy).
Teraz tych siedmiu wspaniałych mogło po raz pierwszy popatrzeć na miejsce swojego wyczynu z pokładu samolotu. Gdzieś dymiły wulkany, inne świeciły z daleka pokrywą śnieżną. Bliżej, nad krainą kanionów, pozbawione źdźbła zieleni, surowe grzbiety górskie ułożyły się obok siebie niby nieruchome, wpatrujące się w czerń dolin, gigantyczne krokodyle. Na cześć zdobywców najgłębszy fragment przełomu rzeki, ze stromizną wznoszącą się prawie 4200 m ponad lustro wody, został nazwany kanionem Polaków (Canion de los Polacos).
Kanion Colca - kanion Polka
Spacerując po rynku Arequipy, zwanym - jak w każdym niemal mieście Peru - Plaza de Armas, ćwiczyłem oddychanie na wysokości równej najwyższym szczytom Polski. Podziwiałem arkady z trzech stron placu, malowniczy tłum na środku pięknego skweru wypełnionego palmami, araukariami i kwiatami. Pod arkadami tłoczą się sklepiki, knajpki, hoteliki. A także biura podróży - w surrealistycznej liczbie prawie 150! Dominowały oferty wypraw do kanionu Colca. To największa atrakcja w tym rejonie Peru. Nadal najwięcej turystów melduje się w pobliskim Cuzco i Machu Picchu, ale już jezioro Titicaca ze swoimi sztucznymi wyspami, a także sławna Nazca z tajemniczymi rysunkami, ustępują Colce. W głębokim kanionie zjawia co roku 150 tys. turystów, zapewniając możliwość godziwego życia rolnikom gospodarującym na tarasowatych, wiecznie spragnionych wody skrawkach pól.
Materialny skutek wyczynu siedmiu Polaków ocenia się w Peru wysoko. Wdzięczność okazują wszyscy witający zdobywców, w tym alcalde Oscar Condori, burmistrz miasta Chivay, stolicy prowincji Caylloma, gdzie znajduje się kanion, a także burmistrz Huambo Saul Alvarez Pari. Mówili zgodnie: "To dzięki wam żyjemy dzisiaj lepiej niż przez stulecia". Słyszałem, a może mi się tylko tak zdawało, jak ktoś w świętującym tłumie w Chevay zawołał: "Kanion Colca - kanion Polka!"
Bieda wszelako nie wyparowała stąd całkiem. Malownicza Plaza de Armas w Arequipie pełna jest żebraków. Słynny pisarz peruwiański Mario Vargas Llosa, który tu się urodził, pisał: "Wydawało się, że feudałowie z Arequipy (...) nie zdają sobie sprawy z tego, jak nieprzyzwoita jest demonstracja bogactwa w otoczeniu skrajnej nędzy".
Polskie ślady
W Peru, kraju wspaniałych pamiątek indiańskiej przeszłości, egzotyki, oryginalnych obyczajów i folkloru, jest niemało istotnych śladów obecności Polaków. Pisałem kiedyś o Edwardzie Habichu, wielkim polsko-peruwiańskim uczonym, i o Erneście Malinowskim, sławnym konstruktorze podniebnej kolei andyjskiej. Miałem okazję poznać architekta Ryszarda Jaxę-Małachowskiego, projektanta i budowniczego pałacu prezydenta państwa oraz pałacu arcybiskupów w Limie. Premierem Peru jest obecnie Pedro Paulo Kuczyński, urodzony w Peru, świetnie wykształcony w Anglii i Ameryce syn Polaka i francuskojęzycznej Szwajcarki.
Do Peru znad Wisły docierali przeważnie ludzie twórczy, odważni, utalentowani. Pojawiali się dociekliwi archeologowie - jak teraz grupa naukowców pod kierunkiem prof. Mariusza Ziółkowskiego. Peruwiańczycy pamiętają, że wysłaliśmy do ich kraju znacznie więcej niż siedmiu wspaniałych.
Canion de los Polacos
Arequipa, drugie co do wielkości (po Limie) miasto Peru, wpisane przez UNESCO na listę światowego dziedzictwa ludzkości, jest główną bazą łowców przygód z całego świata. Stąd ruszają w okoliczne góry i kaniony, w tym do najgłębszego kanionu świata - Colca, dwukrotnie głębszego niż słynny kanion Kolorado. Ćwierć wieku temu pierwszymi zdobywcami Colki byli śmiałkowie z Polski. Ich wyczyn - przepłynięcie kanionu na kajakach - jest przyrównywany do pierwszego w historii wejścia na Mount Everest. Niedawno, po upływie 25 lat od brawurowego spływu, jego uczestnicy spotkali się w Arequipie, by upamiętnić to wydarzenie. Towarzyszyły im rodziny, grupa przyjaciół, dziennikarze.
Siedmiu studentów z Krakowa przepłynęło i zbadało ponadstukilometrowy odcinek wiecznie spienionej groźnej rzeki, pełnej głazów i piętrowych spadków, zamkniętej w kleszczach skał o wysokości tysięcy metrów, na dnie głębokiego rowu tektonicznego. Dokonali tego "na podszytych wiatrem" kajakach i lekkim jak oddech pontonie. Byli to: Jacek Bogucki, Zbigniew Bzdak, Piotr Chmieliński, Stefan Danielski, Krzysztof Kraśniewski, Jerzy Majcherczyk, Andrzej Piętowski (kierownik wyprawy).
Teraz tych siedmiu wspaniałych mogło po raz pierwszy popatrzeć na miejsce swojego wyczynu z pokładu samolotu. Gdzieś dymiły wulkany, inne świeciły z daleka pokrywą śnieżną. Bliżej, nad krainą kanionów, pozbawione źdźbła zieleni, surowe grzbiety górskie ułożyły się obok siebie niby nieruchome, wpatrujące się w czerń dolin, gigantyczne krokodyle. Na cześć zdobywców najgłębszy fragment przełomu rzeki, ze stromizną wznoszącą się prawie 4200 m ponad lustro wody, został nazwany kanionem Polaków (Canion de los Polacos).
Kanion Colca - kanion Polka
Spacerując po rynku Arequipy, zwanym - jak w każdym niemal mieście Peru - Plaza de Armas, ćwiczyłem oddychanie na wysokości równej najwyższym szczytom Polski. Podziwiałem arkady z trzech stron placu, malowniczy tłum na środku pięknego skweru wypełnionego palmami, araukariami i kwiatami. Pod arkadami tłoczą się sklepiki, knajpki, hoteliki. A także biura podróży - w surrealistycznej liczbie prawie 150! Dominowały oferty wypraw do kanionu Colca. To największa atrakcja w tym rejonie Peru. Nadal najwięcej turystów melduje się w pobliskim Cuzco i Machu Picchu, ale już jezioro Titicaca ze swoimi sztucznymi wyspami, a także sławna Nazca z tajemniczymi rysunkami, ustępują Colce. W głębokim kanionie zjawia co roku 150 tys. turystów, zapewniając możliwość godziwego życia rolnikom gospodarującym na tarasowatych, wiecznie spragnionych wody skrawkach pól.
Materialny skutek wyczynu siedmiu Polaków ocenia się w Peru wysoko. Wdzięczność okazują wszyscy witający zdobywców, w tym alcalde Oscar Condori, burmistrz miasta Chivay, stolicy prowincji Caylloma, gdzie znajduje się kanion, a także burmistrz Huambo Saul Alvarez Pari. Mówili zgodnie: "To dzięki wam żyjemy dzisiaj lepiej niż przez stulecia". Słyszałem, a może mi się tylko tak zdawało, jak ktoś w świętującym tłumie w Chevay zawołał: "Kanion Colca - kanion Polka!"
Bieda wszelako nie wyparowała stąd całkiem. Malownicza Plaza de Armas w Arequipie pełna jest żebraków. Słynny pisarz peruwiański Mario Vargas Llosa, który tu się urodził, pisał: "Wydawało się, że feudałowie z Arequipy (...) nie zdają sobie sprawy z tego, jak nieprzyzwoita jest demonstracja bogactwa w otoczeniu skrajnej nędzy".
Polskie ślady
W Peru, kraju wspaniałych pamiątek indiańskiej przeszłości, egzotyki, oryginalnych obyczajów i folkloru, jest niemało istotnych śladów obecności Polaków. Pisałem kiedyś o Edwardzie Habichu, wielkim polsko-peruwiańskim uczonym, i o Erneście Malinowskim, sławnym konstruktorze podniebnej kolei andyjskiej. Miałem okazję poznać architekta Ryszarda Jaxę-Małachowskiego, projektanta i budowniczego pałacu prezydenta państwa oraz pałacu arcybiskupów w Limie. Premierem Peru jest obecnie Pedro Paulo Kuczyński, urodzony w Peru, świetnie wykształcony w Anglii i Ameryce syn Polaka i francuskojęzycznej Szwajcarki.
Do Peru znad Wisły docierali przeważnie ludzie twórczy, odważni, utalentowani. Pojawiali się dociekliwi archeologowie - jak teraz grupa naukowców pod kierunkiem prof. Mariusza Ziółkowskiego. Peruwiańczycy pamiętają, że wysłaliśmy do ich kraju znacznie więcej niż siedmiu wspaniałych.
Więcej możesz przeczytać w 29/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.