Dla rosyjskich władz Basajew był idealnym przeciwnikiem
Rosjanie informowali o śmierci Szamila Basajewa przy każdej okazji. Miał zginąć w Budionnowsku w 1995 r., później podczas oblężenia Groznego w 2000 r., gdy stracił nogę. Wychodził cało z Nalczyka i Stawropola, gdy żenił się z miejscową Kozaczką. Był nieśmiertelny. Jedni mówili o jego nadprzyrodzonych zdolnościach, inni - o przyjaciołach na szczytach władzy w Moskwie. Tym razem zginął naprawdę. Wyleciał w powietrze z ciężarówką trotylu, którą szykował do kolejnego zamachu terrorystycznego. Zabrał do grobu wiele tajemnic Kaukazu i dzisiejszej Rosji.
Uchodził w Rosji za terrorystę numer jeden, ale jego śmierć była przypadkowa. Nie zginął w wyniku operacji sił specjalnych, jak poinformowała rosyjska telewizja. - Stał się ofiarą rosyjskiego państwa w takim znaczeniu, że ciężarówka wybuchła po wjechaniu w koleinę. A koleina była, bo ukradli pieniądze i nie skończyli remontu drogi - mówi z ironią Julia Łatynina, dziennikarka i autorka książek o Kaukazie. Dodaje, że taki sposób walki z terroryzmem jest mało efektywny.
Kreml obwieścił śmierć Basajewa jako swój sukces. Szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew meldował o tym prezydentowi ze wzruszeniem. "Lepszego prezentu wyobrazić sobie nie mogłem" - stwierdził Patruszew, który właśnie obchodził 55. urodziny. Władimir Putin obiecał wcześniej 10 mln dolarów każdemu, kto przyczyni się do schwytania Basajewa lub dostarczy dowodów na to, że nie żyje. Putin potrzebował takiego sukcesu, by potwierdzić, że Rosja prowadzi skuteczną walkę z terroryzmem. Tym bardziej że - jak twierdził Nikołaj Patruszew - Basajew szykował zamach podczas szczytu G-8 w Petersburgu.
Pod sztandarem proroka
Czeczeńscy separatyści przygotowywali jednak zamach dużo bliżej. Celem był budynek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Inguszetii. Basajew zginął niedaleko Nazrania. Udało mu się przeprowadzić ciężarówkę z materiałem wybuchowym do inguszeckiej stolicy, gdzie teoretycznie kontrolowana jest każda droga, pałac prezydenta i wszystkie ministerstwa. Basajew wielokrotnie ośmieszał jednak rosyjską armię.
Tak było w Budionnowsku w 1995 r., gdy oddział Basajewa zajął miejscowy szpital. Rosjanie zapewniali, że teren jest otoczony. Oddział przedostał się jednak do Czeczenii. Śmiała akcja praktycznie zakończyła pierwszą wojnę czeczeńską. Rosjanie wycofali wojska. - Pamiętam, jak z szacunkiem wymawiano imię Szamila, był bohaterem większym niż Dudajew i Maschadow - opowiada czeczeński dziennikarz Musa Muradow.
Mieszkańcy Czeczenii kochali Basajewa, jednak na prezydenta wybrali mniej błyskotliwego, ale bardziej przewidywalnego Asłana Maschadowa. Basajew nigdy się z tym nie pogodził. To przecież on był symbolem wojny o wyzwolenie Czeczenii. Było tak nawet wtedy, gdy jego oddział zajął kilka wiosek w sąsiednim Dagestanie w 1999 r. - Już wtedy Basajew nie myślał w kategoriach wojny narodowej w Czeczenii, jego celem był islamski kalifat na Kaukazie, a środkiem do osiągnięcia tego celu - rewolucja pod sztandarem proroka - uważa Muradow. Jego zdaniem, Basajew uwierzył, że jest mężem opatrznościowym muzułmanów Kaukazu.
Operacja Basajewa zakończyła się jednak całkowitą klęską. Ta akcja stała się też dla Kremla pretekstem do rozpętania nowej wojny. Rosyjskie wojska weszły do Czeczenii. Wybuchła druga wojna czeczeńska, która jako działania partyzanckie trwa do dziś. Szamil Basajew przestał być bohaterem, ludzie ze strachem i niechęcią patrzyli na czarne jeepy "brodaczy".
Niebezpieczne związki
W gazecie "Moskowskij Komsomolec" opublikowano zapis rozmowy telefonicznej Basajewa z Borysem Bieriezowskim, biznesmenem i doradcą prezydenta Jelcyna. Czeczeński komendant miał pretensję o to, że w Dagestanie oddział napotkał opór. "Nie taka była umowa" - mówił. Na Kremlu zwycięska wojna była bardzo potrzebna. Nowy kandydat na prezydenta, nikomu nie znany Władimir Putin, potrzebował popularności. Nic nie mogło mu tego skuteczniej zapewnić niż "zwycięska kampania antyterrorystyczna w Czeczenii", a nie mogło być lepszego pretekstu niż to, co zrobił Basajew - uważa Łatynina.
To nie pierwsze dziwne związki czeczeńskiego dowódcy z Rosjanami. Świat usłyszał o nim na początku lat 90. Basajew stał wtedy na czele oddziału Konfederacji Narodów Kaukazu. Walczył z Abchazami przeciw Gruzji. Powstanie w Abchazji, zbuntowanej gruzińskiej prowincji, popierała Moskwa. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że to Rosjanie sprowadzili Basajewa. Pewny tego jest Musa Muradow. - Basajew - mówi - był wtedy agentem GRU, rosyjskiego wywiadu wojskowego. Jego towarzysz broni Asłanbek Ismaiłow opowiadał, jak Czeczeni byli szkoleni w tajnych bazach wywiadu.
Jaką grę prowadził Basajew, a jaką Kreml? Dla Moskwy Basajew był przeciwnikiem idealnym. Gdy trzeba było udowodnić, że czeczeńscy separatyści biorą dzieci jako zakładników, wystarczyło przypomnieć zajęcie szkoły
w Biesłanie, do którego przyznał się Basajew. Aby dowieść ich związków z Al-Kaidą, przytaczano pochwały Basajewa pod adresem bin Ladena. Basajew przyznał się do zamachów terrorystycznych w moskiewskim metrze i zajęcia teatru na Dubrowce.
- Z bojownika o wolność stał się watażką, a później islamskim terrorystą i jeśli nawet nie wszystkie zamachy, które mu przypisują, to jego dzieło, ma na sumieniu wielu niewinnych ludzi - uważa Muradow. Basajew dbał o wizerunek islamskiego terrorysty. Nazwał się emirem Kaukazu, używał imienia Abdullah Szamil Abu-Idrys, podkreślał, że islamska rewolucja powinna się rozlać po całym regionie a jego przeciwnikiem jest każdy Rosjanin, który tam się znajduje.
Kaukaz po emirze
"Jeśli jest winny śmierci dzieci w Biesłanie, to dobrze się stało" - skomentował śmierć Basajewa George W. Bush. Podobnie mogli pomyśleć czeczeńscy separatyści. Dla władz Czeczenii Basajew od dawna stanowił kłopot. Emisariusz na Zachodzie Ahmed Zakajew potępiał jego kolejne krwawe zamachy, ale z drugiej strony Basajew do końca sprawował wysokie stanowiska w czeczeńskim rządzie. Basajew jako jedyny dysponował realną siłą. Dzięki ogromnym pieniądzom, brawurze i kontaktom był chyba jedyną osobą, która mogła zorganizować dużą akcję zbrojną. Dlatego Maschadow oficjalnie go potępiał, ale ściśle z nim współpracował. Pamiętano też Budionnowsk - na taką akcję czekał pewnie też Maschadow.
Śmierć Basajewa osłabi separatystów, tym bardziej że wcześniej zginęli już inni komendanci z pierwszego okresu walki o niepodległość. "Śmierć Basajewa niewiele zmieni" - uważa Aleksiej Małaszenko z moskiewskiego Centrum Carnegie. "Część ludzi Basajewa przejdzie na służbę prorosyjskich władz" - dodaje.
Eksport islamskiej rewolucji, przynajmniej częściowo, Basajewowi się udał. Dziś sytuacja w Dagestannie czy Inguszetii jest dużo bardziej niestabilna niż w samej Czeczenii. Ostatnie wydarzenia w Nalczyku, stolicy Kabardyno-Bałkarii, pokazują, że do antyrosyjskiego powstania może dojść w każdym punkcie na Kaukazie.
Uchodził w Rosji za terrorystę numer jeden, ale jego śmierć była przypadkowa. Nie zginął w wyniku operacji sił specjalnych, jak poinformowała rosyjska telewizja. - Stał się ofiarą rosyjskiego państwa w takim znaczeniu, że ciężarówka wybuchła po wjechaniu w koleinę. A koleina była, bo ukradli pieniądze i nie skończyli remontu drogi - mówi z ironią Julia Łatynina, dziennikarka i autorka książek o Kaukazie. Dodaje, że taki sposób walki z terroryzmem jest mało efektywny.
Kreml obwieścił śmierć Basajewa jako swój sukces. Szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew meldował o tym prezydentowi ze wzruszeniem. "Lepszego prezentu wyobrazić sobie nie mogłem" - stwierdził Patruszew, który właśnie obchodził 55. urodziny. Władimir Putin obiecał wcześniej 10 mln dolarów każdemu, kto przyczyni się do schwytania Basajewa lub dostarczy dowodów na to, że nie żyje. Putin potrzebował takiego sukcesu, by potwierdzić, że Rosja prowadzi skuteczną walkę z terroryzmem. Tym bardziej że - jak twierdził Nikołaj Patruszew - Basajew szykował zamach podczas szczytu G-8 w Petersburgu.
Pod sztandarem proroka
Czeczeńscy separatyści przygotowywali jednak zamach dużo bliżej. Celem był budynek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Inguszetii. Basajew zginął niedaleko Nazrania. Udało mu się przeprowadzić ciężarówkę z materiałem wybuchowym do inguszeckiej stolicy, gdzie teoretycznie kontrolowana jest każda droga, pałac prezydenta i wszystkie ministerstwa. Basajew wielokrotnie ośmieszał jednak rosyjską armię.
Tak było w Budionnowsku w 1995 r., gdy oddział Basajewa zajął miejscowy szpital. Rosjanie zapewniali, że teren jest otoczony. Oddział przedostał się jednak do Czeczenii. Śmiała akcja praktycznie zakończyła pierwszą wojnę czeczeńską. Rosjanie wycofali wojska. - Pamiętam, jak z szacunkiem wymawiano imię Szamila, był bohaterem większym niż Dudajew i Maschadow - opowiada czeczeński dziennikarz Musa Muradow.
Mieszkańcy Czeczenii kochali Basajewa, jednak na prezydenta wybrali mniej błyskotliwego, ale bardziej przewidywalnego Asłana Maschadowa. Basajew nigdy się z tym nie pogodził. To przecież on był symbolem wojny o wyzwolenie Czeczenii. Było tak nawet wtedy, gdy jego oddział zajął kilka wiosek w sąsiednim Dagestanie w 1999 r. - Już wtedy Basajew nie myślał w kategoriach wojny narodowej w Czeczenii, jego celem był islamski kalifat na Kaukazie, a środkiem do osiągnięcia tego celu - rewolucja pod sztandarem proroka - uważa Muradow. Jego zdaniem, Basajew uwierzył, że jest mężem opatrznościowym muzułmanów Kaukazu.
Operacja Basajewa zakończyła się jednak całkowitą klęską. Ta akcja stała się też dla Kremla pretekstem do rozpętania nowej wojny. Rosyjskie wojska weszły do Czeczenii. Wybuchła druga wojna czeczeńska, która jako działania partyzanckie trwa do dziś. Szamil Basajew przestał być bohaterem, ludzie ze strachem i niechęcią patrzyli na czarne jeepy "brodaczy".
Niebezpieczne związki
W gazecie "Moskowskij Komsomolec" opublikowano zapis rozmowy telefonicznej Basajewa z Borysem Bieriezowskim, biznesmenem i doradcą prezydenta Jelcyna. Czeczeński komendant miał pretensję o to, że w Dagestanie oddział napotkał opór. "Nie taka była umowa" - mówił. Na Kremlu zwycięska wojna była bardzo potrzebna. Nowy kandydat na prezydenta, nikomu nie znany Władimir Putin, potrzebował popularności. Nic nie mogło mu tego skuteczniej zapewnić niż "zwycięska kampania antyterrorystyczna w Czeczenii", a nie mogło być lepszego pretekstu niż to, co zrobił Basajew - uważa Łatynina.
To nie pierwsze dziwne związki czeczeńskiego dowódcy z Rosjanami. Świat usłyszał o nim na początku lat 90. Basajew stał wtedy na czele oddziału Konfederacji Narodów Kaukazu. Walczył z Abchazami przeciw Gruzji. Powstanie w Abchazji, zbuntowanej gruzińskiej prowincji, popierała Moskwa. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że to Rosjanie sprowadzili Basajewa. Pewny tego jest Musa Muradow. - Basajew - mówi - był wtedy agentem GRU, rosyjskiego wywiadu wojskowego. Jego towarzysz broni Asłanbek Ismaiłow opowiadał, jak Czeczeni byli szkoleni w tajnych bazach wywiadu.
Jaką grę prowadził Basajew, a jaką Kreml? Dla Moskwy Basajew był przeciwnikiem idealnym. Gdy trzeba było udowodnić, że czeczeńscy separatyści biorą dzieci jako zakładników, wystarczyło przypomnieć zajęcie szkoły
w Biesłanie, do którego przyznał się Basajew. Aby dowieść ich związków z Al-Kaidą, przytaczano pochwały Basajewa pod adresem bin Ladena. Basajew przyznał się do zamachów terrorystycznych w moskiewskim metrze i zajęcia teatru na Dubrowce.
- Z bojownika o wolność stał się watażką, a później islamskim terrorystą i jeśli nawet nie wszystkie zamachy, które mu przypisują, to jego dzieło, ma na sumieniu wielu niewinnych ludzi - uważa Muradow. Basajew dbał o wizerunek islamskiego terrorysty. Nazwał się emirem Kaukazu, używał imienia Abdullah Szamil Abu-Idrys, podkreślał, że islamska rewolucja powinna się rozlać po całym regionie a jego przeciwnikiem jest każdy Rosjanin, który tam się znajduje.
Kaukaz po emirze
"Jeśli jest winny śmierci dzieci w Biesłanie, to dobrze się stało" - skomentował śmierć Basajewa George W. Bush. Podobnie mogli pomyśleć czeczeńscy separatyści. Dla władz Czeczenii Basajew od dawna stanowił kłopot. Emisariusz na Zachodzie Ahmed Zakajew potępiał jego kolejne krwawe zamachy, ale z drugiej strony Basajew do końca sprawował wysokie stanowiska w czeczeńskim rządzie. Basajew jako jedyny dysponował realną siłą. Dzięki ogromnym pieniądzom, brawurze i kontaktom był chyba jedyną osobą, która mogła zorganizować dużą akcję zbrojną. Dlatego Maschadow oficjalnie go potępiał, ale ściśle z nim współpracował. Pamiętano też Budionnowsk - na taką akcję czekał pewnie też Maschadow.
Śmierć Basajewa osłabi separatystów, tym bardziej że wcześniej zginęli już inni komendanci z pierwszego okresu walki o niepodległość. "Śmierć Basajewa niewiele zmieni" - uważa Aleksiej Małaszenko z moskiewskiego Centrum Carnegie. "Część ludzi Basajewa przejdzie na służbę prorosyjskich władz" - dodaje.
Eksport islamskiej rewolucji, przynajmniej częściowo, Basajewowi się udał. Dziś sytuacja w Dagestannie czy Inguszetii jest dużo bardziej niestabilna niż w samej Czeczenii. Ostatnie wydarzenia w Nalczyku, stolicy Kabardyno-Bałkarii, pokazują, że do antyrosyjskiego powstania może dojść w każdym punkcie na Kaukazie.
CZARNA LEGENDA KOMENDANTA |
---|
CZERWIEC 1995 R. 2 LISTOPADA 2002 R. 9 MAJA 2004 R. 24 SIERPNIA 2004 R. 31 SIERPNIA 2004 R. WRZESIEŃ 2004 R. |
Więcej możesz przeczytać w 29/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.