****
Nawet jeśli ktoś uważa, że grupa Deep Purple to dinozaury, nie może odmówić jej miejsca w rockowym panteonie. Członkowie tego długowiecznego brytyjskiego zespołu, tak ważnego dla hard rocka, nie tylko zajmują się odcinaniem kuponów od swej muzycznej przeszłości. Wkrótce ma się ukazać ich nowy album, z premierowym materiałem. Na razie warto sięgnąć po płytę DVD z zapisem występów najsłynniejszego, najważniejszego składu grupy (Gillan - Blackmore - Lord - Glover - Paice), i to z okresu największych sukcesów. "Live in Concert 1972/73" zawiera czarno-biały materiał z Kopenhagi (1972) i kolorowy z Nowego Jorku (1973). Realizacja jest na poziomie ówczesnych realizacji telewizyjnych, nie ma tu wystudiowanych kadrów i gry świateł. Jest muzyka, która świetnie broni się po latach - i na pewno nie tylko dlatego, że stała się częścią rockowego kanonu (nie zabrakło "Smoke on the Water", "Child in Time" czy "Strange Kind of Woman"). Krótko mówiąc: mamy do czynienia ze zwykłą ekranową rejestracją koncertu niezwykłego zespołu, nadal mogącego robić elektryzujące wrażenie i imponować warsztatem. Na pewno nie jest to rockowy cyrk, chociaż Ritchie Blackmore w pewnym momencie wysoko podrzuca gitarę.
Wiesław Królikowski
Deep Purple "Live In Concert 1972/73" (EMI)
Nawet jeśli ktoś uważa, że grupa Deep Purple to dinozaury, nie może odmówić jej miejsca w rockowym panteonie. Członkowie tego długowiecznego brytyjskiego zespołu, tak ważnego dla hard rocka, nie tylko zajmują się odcinaniem kuponów od swej muzycznej przeszłości. Wkrótce ma się ukazać ich nowy album, z premierowym materiałem. Na razie warto sięgnąć po płytę DVD z zapisem występów najsłynniejszego, najważniejszego składu grupy (Gillan - Blackmore - Lord - Glover - Paice), i to z okresu największych sukcesów. "Live in Concert 1972/73" zawiera czarno-biały materiał z Kopenhagi (1972) i kolorowy z Nowego Jorku (1973). Realizacja jest na poziomie ówczesnych realizacji telewizyjnych, nie ma tu wystudiowanych kadrów i gry świateł. Jest muzyka, która świetnie broni się po latach - i na pewno nie tylko dlatego, że stała się częścią rockowego kanonu (nie zabrakło "Smoke on the Water", "Child in Time" czy "Strange Kind of Woman"). Krótko mówiąc: mamy do czynienia ze zwykłą ekranową rejestracją koncertu niezwykłego zespołu, nadal mogącego robić elektryzujące wrażenie i imponować warsztatem. Na pewno nie jest to rockowy cyrk, chociaż Ritchie Blackmore w pewnym momencie wysoko podrzuca gitarę.
Wiesław Królikowski
Deep Purple "Live In Concert 1972/73" (EMI)
Więcej możesz przeczytać w 31/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.