Przeciętny Polak ma poczucie, że zbrodniarzy niemieckich ścigano w Polsce z całą surowością, a tu nagle publikacja kompletnej listy członków załogi KL Auschwitz wywołuje taką sensację. Dlaczego?
Po wojnie osądzono większość kadry kierowniczej, co budzi przekonanie, że dokonano rozliczenia tej zbrodni. Jednak przed polskimi i zagranicznymi sądami stanęło tylko około 700 z 8,5 tys. członków załogi Auschwitz. W Polsce procesy zakończyły się na przełomie lat 40. i 50. Zinstytucjonalizowana działalność zmierzająca do pociągnięcia do odpowiedzialności jak największej liczby członków załogi KL Auschwitz zakończyła się w 1949 r., gdy przestała działać Główna Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce. Potem był dekret amnestyjny z 1956 r., który skutkował zaprzestaniem ścigania zbrodniarzy niemieckich z wyjątkiem tych, którym można było zarzucić zabójstwa. Niektóre postępowania wznowiono w latach 60., zbierając dowody dla niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, który w ramach tzw. procesów frankfurckich zabrał się za sądzenie Niemców, którzy zresztą nawet nie kryli się ze swoją przeszłością.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.