Gdy Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, ogłosił, że skieruje do Trybunału Konstytucyjnego skargę na tryb wyboru trzech sędziów w 2010 r., Jarosław Kaczyński tego samego dnia odciął się od tego pomysłu. Pojawiły się spekulacje, że Ziobro wyszedł przed szereg i popadł z tego powodu w niełaskę. – Nic takiego nie miało miejsca – śmieje się polityk z obozu rządzącego. – To była klasyczna ustawka. Zły policjant, czyli Ziobro, podjął kontrowersyjną decyzję, a dobry, czyli Kaczyński, się od tego odciął, sprawiając wrażenie, że nie chce kolejnej awantury. A tak naprawdę chodzi o zmuszenie Trybunału, żeby uznał wybór PiS-owskich sędziów, aby raz na zawsze można było zamknąć problem kwestionowanego przez opozycję wyboru sędziów w 2015 r. I żeby ewentualne złe emocje z tym związane obciążyły Ziobrę. Jeżeli to prawda, to znak, że Kaczyński nieustannie prowadzi grę z opozycję i opinią publiczną, której ważnym elementem jest kreowanie rzeczywistości i narzucanie własnej narracji.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.