Czy ostatnio iskrzy między panem a prezesem Jarosławem Kaczyńskim?
Nie. Jesteśmy w stałym kontakcie. Widujemy się prawie co tydzień. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek z jednej czy drugiej strony padły jakieś zarzuty.
Skrytykował pan pomysł PiS na zamianę ordynacji wyborczej.
Gdybym miał we wszystkich sprawach takie poglądy, jak Jarosław Kaczyński, to dawno wstąpiłbym do PiS. A gdybym chciał być w partii wyłącznie z tymi, z którymi zgadzam się we wszystkim, to byłaby to partia jednoosobowa, zapewne i tak od czasu do czasu targana wewnętrznymi sprzecznościami.
Co się panu nie podoba w propozycjach zmian w ordynacji?
Zakaz kandydowania na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast dla tych polityków, którzy już sprawowali te funkcje przez dwie kadencje. Moim zdaniem to sprzeczne z konstytucją i z fundamentalną dla cywilizacji Zachodu zasadą niedziałania prawa wstecz. W 2014 r. w obozie zjednoczonej prawicy wypracowaliśmy wspólny program samorządowy. I PiS, i Polska Razem zgodziły się na wprowadzenie dwukadencyjności w wyborach na wójtów, burmistrzów i prezydentów, a także wydłużenie kadencji samorządów z czterech do pięciu lat. Zakładaliśmy jednak, że te nowe rozwiązania będą obowiązywały w przyszłości.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.