Słowa „budujemy” oraz „elektrownię atomową” są w Polsce jak dwa protony w jądrze atomowym. Wzajemnie się odpychają. Powodem są pieniądze. Ileż to już lat mówimy o polskiej elektrowni atomowej? W 1989 r. miał działać w Żarnowcu pierwszy blok energetyczny o mocy 465 MW. Budowa ruszyła 1982 r. i nigdy się skończyła – do dziś wystają w tym miejscu betonowo -stalowe kikuty naszej potęgi atomowej. Wiadomo, projekt ten nie miał szczęścia. Zdarzył się Czarnobyl, były protesty ekologów i ogólne zwątpienie mieszkańców, czy to rzeczywiście będzie bezpieczne. Dziś jednak te obawy są przeszłością. 61 proc. Polaków jest za budową elektrowni jądrowej w naszym kraju. To najwyższy wynik w historii badania. Badania, które przeprowadza samo Ministerstwo Energii. W porównaniu z 2015 r. odsetek zwolenników budowy elektrowni jądrowej wzrósł o 10 pkt proc. Wiadomo też, że potrzebujemy tych elektrowni atomowych, pokłady węgla są coraz głębiej, jego wydobycie będzie więc droższe i będzie go mniej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.