Mariusz Szczygieł, pisarz i dziennikarz, wiele tygodni był na diecie pudełkowej. Pozostało mu po niej ponad 300 plastikowych pudełek, które wrzucił do kontenera. Ich dalszy los nie dawał mu jednak spokoju, bo tyle się słyszy, że opakowania plastikowe trafiają do mórz i oceanów. Rozmawiając z ekologami i ekspertami rynku recyklingu, ustalił, że prawdopodobnie pudełka zyskały drugie życie: przetopiono je na granulat, z którego robi się doniczki, skrzynki, wiadra itp. Reportaż Szczygła w „Dużym Formacie” nie tylko sprowokował pytania o konsumpcję jednorazowych naczyń i biegnący za nią z zadyszką recykling, który nie ma szans jej dogonić. Pisarz pochylił się też nad przyszłościąpudełek w cateringu dietetycznym. Bo branża „pudełkowa” musi pokonać kilka problemów, zanim przejdzie na opakowania całkowicie biodegradowalne.
Pla, czyli polimer biodegradowalny
– Problem materiałów do produkcji opakowań spożywczych jest dużo bardziej złożony. Świadoma decyzja o wdrożeniu rozwiązań biodegradowalnych wymaga kompleksowego spojrzenia na cały cykl życia produktu: ile czasu, energii i wody zostanie użyte, aby go wyprodukować, jaki pozostawi ślad węglowy i wreszcie – czy będzie bezpieczny dla zdrowia i życia klientów – tłumaczy Maciej Lubiak, prezes największej w Polsce firmy dostarczającej catering dietetyczny Maczfit. Na rynku jest wiele pseudoekologicznych opakowań, które wciąż zawierają tworzywa sztuczne, a hasło „biodegradowalne” jest tylko trikiem marketingowym. To tzw. miksy z PLA, czyli plastiku z biodegradowalnym poliestrem, pozyskiwanym z surowców naturalnych. Problemem jest też wysoka cena nowoczesnych, w pełni kompostowalnych opakowań. O ile duże firmy jak Maczfit, które dzięki efektowi skali (wydaje 35 tys. posiłków dziennie) są w stanie wynegocjować z dostawcami korzystne ceny, o tyle małe firmy cateringowe nie są w stanie udźwignąć nawet pięcio-, sześciokrotnie wyższego kosztu bioopakowania. Dlatego na początku najprawdopodobniej zaoferują droższe pudełko jako opcję dla ekoklientów.
Ekosztućce, biotacki
Wszystko to powoduje, że firmy z branży cateringu dietetycznego potrzebują sporo czasu, aby całkowicie przejść na ekoopakowania. Sprawdza się przy tym zasada, że duży może więcej, dlatego np. Maczfit już nie dodaje do każdego zestawu sztućców (są dla chętnych i tylko biodegradowalne). A na początku przyszłego roku firma planuje wprowadzić do użytku biotacki z biodegradowalną folią. – Jesteśmy w trakcie testów różnych opakowań biodegradowalnych, a od roku sprawdzamy każdą nowość, która pojawi się na rynku, żeby wybrać tę, która najbardziej zadowoli klientów. Jako lider rynku chcemy wprowadzać wszystko pierwsi i najszybciej. Jednak ze względu na liczbę klientów musimy podejść do tego mądrze, zachować dużą rozwagę i wykonać wszystkie niezbędne testy jakości i bezpieczeństwa danego opakowania – zapewnia Anna Maciejewska, Quality Manager w Maczficie. Firma pracuje nad optymalną wersją biopudełka, najprawdopodobniej zdecyduje się na opakowania wytwarzane z biodegradowalnej pulpy trzciny cukrowej, co ma zapewnić najwyższą jakość posiłków i bezpieczeństwo dla klientów. Opakowania są całkowicie kompostowalne, a ich rozkład trwa 12 tygodni. Tacki można podgrzewać oraz mrozić. A po spożyciu zakopać… w ogródku. I o to przecież chodzi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.