Według Instytutu Upraw, Nawożenia i Gleboznawstwa z brakiem wody nadal boryka się sześć województw. Susza z okresowego zjawiska zamieniła się w element codziennego życia. Rząd wypłaca rekompensaty rolnikom, ale bez zmian systemowych niewiele się poprawi. Nabór wniosków o odszkodowania za straty spowodowane m.in. przez suszę ruszy 3 października w biurach ARiMR. Pomoc będzie przysługiwać rolnikom, którzy udokumentują m.in. 30-procentowe szkody. Najwyższe odszkodowanie będzie wynosić 1000 zł na hektar w przypadku upraw, w których straty przekroczą 70 proc. Występowanie gwałtownych zjawisk pogodowych jest pokłosiem zmian klimatycznych. – W zakresie gospodarowania wodą głównym problemem w tej chwili jest czas. Jest go bardzo mało, a niekorzystne zjawiska pogodowe się nasilają. Będzie niestety jeszcze gorzej, i to nie za 20-30, lecz za kilka lat – tłumaczy dr Jerzy Kupiec z Katedry Ekologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
W poszukiwaniu wody
Woda, której tak w Polsce brakuje (średnio na mieszkańca przypada 1,6-1,8 tys. m sześc. wody, co plasuje nas na jednym z ostatnich miejsc w Europie), jednocześnie jest niezbędną częścią produkcji żywności. – Już widzimy galopujące ceny owoców i warzyw. Część rolników nawadnia plantacje, wykorzystując wody głębinowe. Jednak i to lada moment się zmieni, bo ceny wody poszybują gwałtownie w górę. Od wody uzależniona jest również produkcja zwierzęca, będziemy obserwować wzrost jej kosztów, a co za tym idzie – wzrost cen produktów odzwierzęcych – podkreśla dr Kupiec.
Coraz większą uwagę zwraca się na ślad wodny w produkcji rolniczej. Jest to suma pośredniego i bezpośredniego zużycia wody, która pokazuje, jak gigantyczne zasoby są nie tylko potrzebne, ale też marnowane, jeśli weźmie się pod uwagę, ile wyprodukowanej żywności ostatecznie ląduje na śmietniku. Według raportu Federacji Polskich Banków Żywności w Polsce marnuje się 9 mln ton jedzenia rocznie, a do jego wyrzucania przyznaje się 42 proc. badanych. W skali Unii Europejskiej jest to 53 proc. – Wyprodukowanie 1 kg wołowiny wiąże się ze zużyciem 13-15 tys. litrów wody. Wytworzenie 1 kg ryżu wymaga zużycia 1-3 tys. litrów wody. To mało popularne twierdzenie, ale żywność obecnie jest za tania – mówi dr Kupiec. Zdaniem eksperta złotym środkiem byłaby produkcja lepszej jakościowo żywności przy jednoczesnej większej dbałości o warunki, także środowiskowe.
Retencja i oczka wodne
We wrześniu rząd przyjął założenia do programu przeciwdziałania niedoborowi wody na lata 2021-2027, które dotyczą zarówno dużej, jak i małej retencji. Na 94 inwestycje w tym obszarze chce wydać ok. 10 mld zł. Nie do przecenienia jest jednak to, co można (i trzeba) zrobić w skali mikro. Zmiana praktyk rolniczych powinna dotyczyć dostosowania uprawy gleby do warunków klimatycznych, przekształcenia części gruntów ornych w użytki zielone, utrzymania małych zbiorników retencyjnych (takich jak stawy, oczka, nawet torfowiska) czy lepszego gospodarowania nawozami. W skali makro z kolei zmiany wymaga samo podejście do melioracji, która przez lata była prowadzona tak, jakby nad obiegiem wody dało się w stu procentach panować, ale nie tędy droga. – Uregulowaliśmy rzeki, prostując je i obwałowując, przez co woda szybciej odpływa z terenu. Nie pozwalamy im rozlać się na obszarach rolnych, co kiedyś stanowiło jeden z elementów naturalnego obiegu wody, a także nawożenia i poprawy jakości gleb. Budujemy coraz wyższe wały, przez co woda w rzece nabiera siły i rozpędu, zwiększa się ryzyko powodzi w dolnym jej biegu. Zbudowaliśmy system gęstych melioracji, osuszając całe połacie terenu, co obniżyło poziom wód gruntowych – wylicza dr Kupiec.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.