Polaków już stać na prawdziwy luksus?
Polski klient ma dużą wiedzę na temat marek selektywnych, ma już swoje preferencje, rozumie, jak kupuje się luksus. Ale jako społeczeństwo wciąż dojrzewamy do tego, by za niego zapłacić. Mamy w W.KRUK w ofercie kolie brylantowe i najbardziej luksusowe szwajcarskie zegarki: Rolex, Cartier czy Chopard, które kosztują po kilkadziesiąt tysięcy złotych za egzemplarz, choć dziś jako ogólnopolska sieć jubilerska nie jesteśmy w stanie skoncentrować się tylko na produktach z tego przedziału. Brakuje nam wystarczającej liczby klientów z zasobnym portfelem. W Polsce mieszka tylko 116 tys. osób z majątkiem netto liczonym w płynnych środkach finansowych przekraczającym milion dolarów. Wprawdzie to więcej niż w Czechach, Finlandii i Grecji, ale dużo mniej niż w Wielkiej Brytanii, Niemczech i we Francji, gdzie takich konsumentów jest ponad 2 mln, w każdym z tych krajów. Dlatego marki luksusowe są u nas obecne z ograniczoną liczbą salonów – Louis Vuitton ma tylko jeden sklep, Rolex – dziewięć i na dziś to wystarczy. Na wiele prestiżowych brandów czekamy: nie mamy Bvlgari czy Tiffany’ego.
Ktoś tam jednak do was zagląda. W listopadzie w hotelu Raffles Europejski w Warszawie swój pierwszy butik otworzył kultowy Hermès Paris.
Tak, bo rynek choć młody, prężnie się rozwija. Wejście Hermès to krok milowy w rozwoju polskiego segmentu dóbr luksusowych. Kolejny. W.KRUK zrobił podobny w 2004 r., kiedy został otwarty pierwszy salon Rolexa. To punkty zwrotne dla rynku. Sam Raffles Europejski to nowa jakość, zresztą my też tam jesteśmy z najbardziej ekskluzywnymi markami. Polacy chcą luksusu. Coraz częściej płacą za niego w kraju, a nie za granicą, co jeszcze do niedawna było normą. Zakupy w Paryżu były okazją do nabycia jakościowego produktu i przy okazji dowodem na to, że jesteśmy obywatelami świata, którzy jeżdżą na shopping do europejskich stolic mody. Dziś nie mamy już potrzeby niczego udowadniać. Można robić udane zakupy w Polsce, a wyjazdy zagraniczne są chlebem powszednim.
Parę lat temu na łamach „Wprost” Jerzy Mazgaj, jeden z właścicieli W.KRUKA, mówił, że jak u nas ktoś założy zegarek za 10 tys. zł, to jest już luksusowy. Żeby był takim na Zachodzie, trzeba wydać jakieś cztery razy więcej. To nadal aktualne?
Tak, choć i to się stopniowo zmienia. Coraz więcej klientów jest skłonnych wydać trochę więcej, żeby wejść w wyższą półkę produktową. Do naszych sklepów przychodzą klienci z określonym budżetem. Kiedy się dowiadują, że wystarczy dołożyć np. 10-15 proc. więcej, żeby mieć bardziej luksusowy produkt, chętniej sięgają do portfela.
Dlatego szkolicie sprzedawców w Szwajcarii, żeby przekonać Polaka do wydania 20 tys. zł na zegarek?
Taka cena z założenia wymaga precyzyjnego uzasadnienia. Każda wielka marka zegarmistrzowska ma swoją historię i charakter. Żeby je zrozumieć, trzeba trochę z nią pobyć. I nie mówimy tu o marketingu, ale o szwajcarskich manufakturach zegarmistrzowskich, precyzji ręcznej pracy, niewiarygodnej dbałości o detal, wieloetapowym testowaniu czasomierzy, patentach wytwórczych. Kto raz był w fabryce Rolexa, nigdy nie poda w wątpliwość jego wartości. To mistrzostwo rzemiosła i innowacji.
To jak już mam szwajcarski zegarek, a do tego piękny dom i drogi samochód, to co dalej? Humidor do cygar, prywatna kolekcja whisky?
Pamiętajmy, że przez ostatnie 30 lat Polacy mieli spore zaległości do nadrobienia. W pierwszej kolejności kupowaliśmy nieruchomości, potem drogie auta. Ale dotarliśmy już do takiego momentu, że coraz bardziej interesujemy się luksusowymi rzeczami, biżuterią i zegarkami. W.KRUK sprzedaje coraz więcej złotych zegarków. Nasi klienci nie poprzestają też na jednym modelu, ale kupują kolejne, coraz droższe. Tworzą własne kolekcje. Sprzedajemy też coraz więcej jednokaratowych brylantów, które kosztują ok. 33 tys. zł w zależności od koloru.
W badaniach o polskim rynku dóbr luksusowych zaskoczyło mnie to, że najmłodsi konsumenci sięgają po luksus zdecydowanie częściej niż osoby po pięćdziesiątce. Młodych stać na więcej niż starszych?
Mówimy o dwóch różnych pokoleniach konsumentów. Starsi wychowali się w świecie analogowym, młodsi pełnym technologii. Dziś marki luksusowe są tak wszechobecne, choćby w mediach społecznościowych, że stają się konsumentom bliższe. Dystans się skraca, szczególnie dla młodych osób. Oni żyją bardziej kosmopolitycznie. Przeskakują granice, również w obszarach zakupowych. Mają inne niż starsi podejście do życia i konsumpcji. Nie zainwestują w mieszkanie, które będzie trzymało ich w kraju. Kupią drogi zegarek i polecą z nim na koniec świata.
Luksus to tylko ta chęć pokazania się?
Chodzi raczej o to, żeby podkreślić swój status społeczny, pasje, przynależność. Luksusowe mechaniczne zegarki to dziś bardziej biżuteria i prestiż niż czasomierz. Jak ktoś chce zobaczyć, która godzina, to patrzy na telefon, a zegarek nosi się jako osobisty dodatek, który coś o nas mówi. Luksusowe rzeczy mają też charakter kolekcjonerski. Są szczęśliwcy, którzy znaleźli Rolexa, który przeleżał pół wieku w mieszkaniu dziadków, jest oryginalnie zapakowany i ma wszystkie papiery. To skarb. Taki zegarek jest dziś o wiele więcej wart niż pół wieku temu. Zresztą nawet teraz wiele modeli Rolexa, szczególnie z ostatnich linii, których już się nie wznawia, zyskuje na wartości kilkanaście do kilkudziesięciu procent, jak tylko przekroczy się próg sklepu. Są gratką dla kolekcjonerów, którzy jeżdżą od sklepu do sklepu po całym świecie, próbując je kupić. Dobrą inwestycją mogą być też brylanty.
Dlaczego?
Według ekspertów rynku diamentowego naturalne zasoby się kończą, wiele kopalni, kiedyś niezwykle dochodowych, wyczerpało lub jest bliskie wyczerpania swoich zasobów. Potencjalnie w długim okresie cena brylantów będzie więc rosła.
Galeria:
W.KRUK
W ubiegłym roku zaczęliście sprzedawać diamenty tworzone przez człowieka.
Zdecydowaliśmy, że jako najbardziej doświadczony na krajowym rynku jubiler musimy być w tej kategorii pierwsi. Ale najpierw wnikliwie obserwowaliśmy ten – dziś już światowy – trend. Analizowaliśmy, czy tworzone w laboratorium kamienie pasują do W.KRUK, czy nasi klienci będą zainteresowani tą kategorią i czy podzielą nasze innowacyjne myślenie o biżuterii.
Dlaczego miałabym wybrać diament z laboratorium?
Bo może mieć pani większy kamień w tej samej cenie, co mniejszy, kopalniany. Bo może pani kupić diament o doskonałych parametrach i w unikalnym kolorze, jak różowy, którego wydobycie w naturze jest wyłącznie kwestią szczęścia. Cena białych diamentów stworzonych przez człowieka jest o 20-30 proc. niższa. Na przykład jednokaratowy z laboratorium kosztuje ok. 24 tys. zł, takiej samej wielkości z kopalni – ok. 33 tys. zł. Te różnice są jeszcze większe, jeśli chodzi o kolorowe kamienie. Nie bez znaczenia jest też ekologia. Wszystkie diamenty, które osadzamy w biżuterii W.KRUK, są pozyskiwane od najlepszych, certyfikowanych dostawców z Antwerpii. Są jednak klienci, którzy nie chcą nosić biżuterii z kamieniami wydobytymi w kopalni. I właśnie m.in. dla nich są diamenty New Diamond by W.KRUK. Oczywiście, wprowadzając je na rynek, nie mogliśmy mieć stuprocentowej pewności powodzenia.
I co się okazało?
To, że w kategorii jubilerskiej Polacy są otwarci na technologie. Bardzo uważnie śledziliśmy pierwsze reakcje na ten kamień i wszyscy klienci, którzy słyszeli, że jest efektem pracy człowieka, nie mieli z tym żadnego problemu. Dzisiaj nawet dobro luksusowe stworzone w laboratorium to zrozumiały dla konsumentów proces. Nie tylko dla najmłodszych, wychowanych na technologiach.
W tym roku W.KRUK obchodzi 180-lecie. Co ważnego wydarzyło się w ostatnich latach?
Jeszcze 10 lat temu W.KRUK to były głównie brylanty i klasyka. Pięć lat temu, obchodząc jubileusz 175-lecia, dużo mówiliśmy o tym dziedzictwie. A od tego czasu zrobiliśmy taki krok w rozwoju produktowym, że w tym roku, przy okazji 180-lecia marki, głównie mówimy o innowacjach i nowatorskich kolekcjach biżuterii. Do ich współtworzenia zapraszamy ambasadorki, znane kobiety cieszące się autorytetem. Przykładem sukcesu jednego z tych projektów jest „Freedom” Martyny Wojciechowskiej, najlepiej sprzedająca się kolekcja biżuterii w historii W.KRUK. Nasze wzory są unikatowe, dużo eksperymentujemy. Łączymy pracę złotniczo-rzemieślniczą z nowoczesnymi technologiami. Oferujemy kolekcje biżuterii klasycznej, nowoczesnej, malowanej ręcznie emalią, a nawet takiej, w której kruszce występują w kolorach zielonym, różowym i granatowym. Wyróżnia nas odwaga w projektowaniu. Mamy własną manufakturę, projektujemy akcesoria: skórzane torby, jedwabne chusty i inne dodatki. W zeszłym roku wprowadziliśmy własną linię zapachów dla kobiet i mężczyzn. Dzięki temu w ostatnich latach do W.KRUK zaczęli zaglądać zupełnie nowi klienci.
To kim dzisiaj jest wasz klient?
Każdy zainteresowany biżuterią. Głównie kobiety, z oczywistych względów, i w różnych przedziałach wiekowych. Dzięki zakupom online dotarliśmy tam, gdzie nie ma jeszcze naszych salonów stacjonarnych. Dość oczywiste w dobie e-commerce, ale w jubilerstwie to dorobek ostatnich lat. Nasz kanał sprzedaży internetowej stanowi już kilkanaście procent całości. Oczywiście, mamy klientów, którzy są z nami od wielu pokoleń. Są bardzo przywiązani do marki i często postrzegają nas przez pryzmat kolekcji ponadczasowych, klasycznych. Przychodzą po zaręczynowy pierścionek „Jedyny” i po złote obrączki. Zdarza się nawet, że próbują kupić same brązowe pudełka W.KRUK ze złotą wstążką, żeby włożyć do nich inną biżuterię. Bardzo cieszy, że marka jest kojarzona z wyjątkową jakością, choć samych pudełek nie sprzedajemy. A w tym roku, który jest jubileuszowy, zamieniliśmy je na różowe. Klienci otrzymają je między innymi, kupując biżuterię z naszej jubileuszowej kolekcji Blask.
Blask jest też hasłem naszej najnowszej kampanii, do której zaprosiliśmy jedną z najbardziej utalentowanych polskich aktorek Joannę Kulig i m.in. pisarkę Joannę Bator, lekkoatletkę Joannę Fiodorow oraz nauczycielkę roku 2019 – Zytę Czechowską. W roku jubileuszowym celebrujemy kobiecość.
A co z mężczyznami? Zostają im tylko zegarki?
Mężczyźni mają też swoje kolekcje. Są bransolety, sygnety, dużą kategorią są męskie spinki. I łańcuszki. Być może wkrótce pojawią się męskie kolczyki, bo taka moda jest już na Zachodzie i niedługo pewnie kolczyki zaczną mieć serie dla panów. No i oczywiście mamy wspomniany wybór zegarków.
À propos zegarków – czy te inteligentne, smartwatche, są zagrożeniem dla szwajcarskich zegarków? W ubiegłym roku Apple sprzedał jakieś 31 mln zegarków, o 10 mln więcej niż cały szwajcarski przemysł zegarmistrzowski razem wzięty.
To prawda, że sam Apple sprzedał ponoć porównywalną liczbę zegarków co cała Szwajcaria. Ten trend nie jest gwałtowny, ale postępujący, i uderza w zegarki marek, którym brakowało tożsamości. I w niskie przedziały cenowe. Wydaje się, że dzisiaj nie ma zagrożenia dla drogich zegarków i dla marek z charakterem.
A co jeśli marketingowcom Apple’a uda się zrobić ze smartwatcha produkt luksusowy? Amerykanie już współpracują z francuskim domem mody Hermès, który dostarcza im paski i bransoletki do zegarków i projektuje cyfrowe tarcze.
Szwajcarzy na pewno odpowiedzą na ten trend. Na przykład marka Tag Heuer już produkuje modele elektroniczne i wkłada do nich nowoczesne chipy, które komunikują się z telefonem, choć zegarki wyglądają jak mechaniczne. Poza tym smartwatch to raczej zegarek na dzień, a na specjalne okazje, wieczorami, klienci będą nadal potrzebowali tych bardziej klasycznych. Śledzimy te trendy w W.KRUK i reagujemy na nie wraz z naszymi partnerami. Jeśli zegarki elektroniczne rzeczywiście będą wypierać mechaniczne, z pewnością nasi eksperci zegarkowi będą przygotowani.
Mistrzowie nowoczesnego jubilerstwa
W.KRUK jest ekspertem rynku jubilerskiego z najdłuższym doświadczeniem w Polsce. W tym roku obchodzi 180 lat. Do firmy należy położona pod Poznaniem Manufaktura, w której powstaje znacząca część biżuterii trafiającej do salonów firmowych. Marka jest znana z kolekcji autorskich i rękodzieła, ale też z innowacyjnej biżuterii, w tym z diamentami New Diamond by W.KRUK tworzonymi w laboratoriach. Od 2008 r. W.KRUK należy do grupy kapitałowej VRG (dawniej Vistula). Ostatnie pięć lat to czas znacznego rozwoju sieci sprzedaży (dziś ponad 140 salonów, wzrost niemal trzykrotny w minionych 10 latach) i rewitalizacji konceptu salonów firmowych. Od 2016 r. marka rozwija nowe kategorie produktów poza jubilerskich: torebki skórzane, chusty jedwabne, wody perfumowane. W.KRUK jest też ekspertem w dziedzinie zegarków. Od 2004 r. jest przedstawicielem marki Rolex. Portfolio zegarków W.KRUK obejmuje dziś najlepsze, luksusowe i najbardziej popularne marki szwajcarskich zegarków.
Radosław Jakociuk – Z VRG (dawniej Grupa Vistula) związany od 2012 r. Od 2014 r. prezes zarządu W.KRUK SA odpowiedzialny przede wszystkim za obszary sprzedaży, produktu i marketingu. Wcześniej wiceprezes Vistula Group odpowiedzialny za obszar operacyjny i marketingowy. Z rynkiem retail związany od 1999 r., głównie z branżą fashion jako dyrektor sprzedaży i marketingu. Absolwent Politechniki Gdańskiej na Wydziale Zarządzania i Ekonomii, kierunek Zarządzanie i Marketing. Absolwent podyplomowych studiów menedżerskich MBA – Gdańska Fundacja Kształcenia Menedżerów.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.