J an Komasa nie patyczkuje się z widzem. Niemal w pierwszej scenie wrzuca go w sam środek polskiego piekła. Warszawa, okolice ronda de Gaulle’a. Ekran czerwony od rac. Wśród kłębów dymu powiewają flagi. Tłum równo skanduje: „Śmierć wrogom ojczyzny”.
W tej rzeczywistości w dorosłość wchodzi Tomek. Przyjechał z małej miejscowości, postanowił w mieście zawalczyć o lepsze życie. Punktem odniesienia staje się dla niego zaprzyjaźniona warszawska rodzina, która niegdyś spędzała wakacje w gospodarstwie jego rodziców. Chłopak jest niemal obsesyjnie zakochany w córce zamożnego i wpływowego małżeństwa.
Komasa pokazuje jednak, jak grube są mury warstw społecznych. Potrafi dostrzec niuanse, które sprawiają, że relacja między Krasuckimi a Tomkiem pozostanie naznaczona protekcjonalnym politowaniem. Bo chociaż „chłopak ambitny, z takiej wiochy i z takiej rodziny, a dostał się na prawo”, wszystko zdradza jego słownictwo, sposób, w jaki zwraca się do innych, przesadna dbałość o etykietę. Dziewczyna z dobrego domu nawet w narkotycznym stuporze będzie tu wyżej w hierarchii niż on, „wystrojony i wyperfumowany”. A, niestety, bohater jest wystarczająco inteligentny, aby zdawać sobie z tego sprawę. Dlatego, gdy zatrudni się w agencji PR-owej wyspecjalizowanej w kampaniach negatywnych, postanowi zniszczyć popieranego przez Krasuckich kandydata na prezydenta miasta. Symbolicznie zdeptać ich wartości. Czy, jak twierdzi Komasa: – Wpłynąć na realia tak, aby to reszta świata dostosowała się do niego. Niczym strażak, który podpala, żeby móc ugasić pożar, przekracza kolejne etyczne granice.
„Sala samobójców. Hejter” nie jest kontynuacją dawnego filmu z Jakubem Gierszałem. Choć pojawia się tu nawiązanie do fabuły z 2011 r., reżyser opowiada o innych bohaterach. A przede wszystkim: o innym momencie najnowszej historii. To analiza resentymentu, który przeradza się w nienawiść i w coraz większym stopniu kształtuje rzeczywistość. Bo choć Jan Komasa kojarzy się z kinem efektownym i sprawnie opowiedzianym, jest też bacznym obserwatorem podziałów społecznych. A ich przemiany pokazuje z perspektywy ludzi, którzy dopiero muszą znaleźć swoje miejsce w świecie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.