R elacje między Polską a Białorusią od lat przypominają sinusoidę pełną wzlotów i nadziei, konfliktów i rozczarowań. Pod koniec lat 90. klimat wzajemnych stosunków bardzo odbiegał nie tylko od litery, ale i od ducha traktatu „o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy” podpisanego między naszymi krajami w 1992 r. Polska, aspirująca wówczas do NATO i UE, potępiała nasilenie autorytarnych tendencji, nagminne łamanie praw człowieka i zasad demokratycznego państwa prawa. Polskie władze musiały być jednak dość elastyczne wobec Łukaszenki, mając na względzie ochronę interesów kilkuset tysięcy Polaków mieszkających na Białorusi. Kwestią otwartą pozostaje pytanie, czy chroniły je skutecznie. Moim zdaniem nie.
Z kolei polityczne deklaracje Łukaszenki wobec Polski były i nadal są niejednoznaczne. Ulegały też częstym zmianom, zwłaszcza po przystąpieniu Polski do UE w 2004 r. Warszawa znalazła się wtedy w polu rażenia antyzachodniej retoryki władz w Mińsku. Łukaszenka często zarzucał jej podporządkowanie się Zachodowi, niesamodzielną politykę zagraniczną, bezkrytyczne wypełnianie poleceń Brukseli i Waszyngtonu.
Pytanie, czy rozmawiać z Łukaszenką, czy go izolować, wracało jak mantra i nadal jest aktualne. Aleksander Kwaśniewski już na początku swojej pierwszej kadencji prezydenckiej, w 1995 r., dążył – na ile było to możliwe – do poprawy relacji z Białorusią. Świadomy swej politycznej proweniencji obawiał się, że jego ewentualna wizyta w Mińsku może zostać źle odebrana przez opozycję postsolidarnościową, a w konsekwencji nadwerężyć jego wizerunek jako orędownika wejścia Polski do NATO i UE. Pomimo tych obiekcji spotkał się z Łukaszenką 30 marca 1996 r., na kilka dni przed podpisaniem układu stowarzyszeniowego pomiędzy Rosją i Białorusią (2 kwietnia 1996 r.). Głównym przesłaniem tej wizyty było uświadomienie białoruskiemu przywódcy, że nie jest skazany na Moskwę. Spotkanie odbyło się w Wiskulach, blisko granicy z Polską, potem zaś w Mińsku prezydent Kwaśniewski spotkał się z przedstawicielami białoruskiej opozycji.
W puszczy z Łukaszenką
Jechałem do Wiskul jako rzecznik prasowy prezydenta, pełen obaw, czy Łukaszenka rzeczywiście jest gotów na dialog i czy nie jest to przypadkiem jego kolejny ruch w rozgrywkach z Moskwą. Rozmowy odbywały się w pałacyku wybudowanym w latach 60. z polecenia Chruszczowa, który po polowaniu z Josipem Broz-Titą zauważył, że nie ma gdzie przyjmować gości w Puszczy Białowieskiej. W tym właśnie pałacyku w grudniu 1991 r. ówcześni przywódcy Białorusi, Ukrainy i Rosji przypieczętowali upadek sowieckiej Rosji.
Spotkanie Kwaśniewskiego z Łukaszenką zaczęło się od wymiany poglądów w cztery oczy. Ochrona gospodarzy z ponurym KGB-istą o nazwisku Załamaja na czele zabraniała nam wstępu do pokoju, gdzie prezydenci rozmawiali. Strefą zero była również toaleta, do której dopiero po awanturach wpuszczano nas za potrzebą.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.