Politycy PiS okropnie zżymali się na PO i Konfederację, że zmusiły wszystkich, by głosowanie nad zmianami w regulaminie Sejmu odbyło się w gmachu parlamentu. Ale jeszcze większe pretensje mieli do wicepremiera, ministra nauki Jarosława Gowina, i prezydenta Andrzeja Dudy. To przecież Gowin jako pierwszy zaczął marudzić, że zdalne głosowanie nad zmianą regulaminu będzie niezgodne z Konstytucją, a prezydent po cichu mu wtórował, irytuje się poseł Zjednoczonej Prawicy. I dodaje: „Z Andrzejem Dudą będziemy mieli kłopot, gdy zostanie ponownie prezydentem. Już nam nie pomaga, tylko zaczyna szkodzić”.
Posłowie zjechali na Wiejską z pewną obawą. Bali się przybyć na głosowanie, ale bali się też odmówić, z jednej strony naczelnik, który może wyrzucić z partii, a z drugiej żona, która może wyrzucić z domu, nie wiadomo, kogo posłuchać — śmieje się polityk związany ze Zjednoczoną Prawicą. Inny z naszych rozmówców zapewnia jednak, że w obozie PiS humory dopisywały, choć na sali, w której głosował on sam (deputowani byli rozmieszczeni w kilku salach, żeby mogli zachować bezpieczną odległość od drugiej osoby), część posłów była w maskach, a niektórzy z płynami dezynfekcyjnymi.
Nasz rozmówca zżymał się natomiast na techniczną stronę głosowania. Nie było możliwości zorganizowania zdalnego głosowania, nie w każdej sali był podgląd, żeby można było na bieżąco śledzić, kto jak głosuje, a na wyniki za każdym razem trzeba było czekać około 10 minut, jak w XIX w. mówi oburzony polityk PiS.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.