To, co się wydarzyło w związku z koronawirusem, prawdopodobnie nigdy wcześniej nie miało miejsca w historii świata. Zamarło życie niemal na całej kuli ziemskiej. W bardzo wielu krajach, w tym prawie w całej Europie, pochowaliśmy się po domach, powodowani panicznym strachem. Dzięki temu przeżyjemy. Ale nie można tego powiedzieć o gospodarce, ani tym bardziej – o naszych biznesach.
Odcięcie firmy od przychodów, choćby na miesiąc, ma podobny skutek jak pozbawienie mózgu dostępu do tlenu: już po paru minutach obumiera kora mózgowa i są to zmiany nieodwracalne. Podobnie będzie niemal z każdym przedsiębiorstwem średniej wielkości, które generuje co miesiąc kilkaset tysięcy złotych kosztów (czasem znacznie więcej), a pozbawi się tę firmę na jakiś czas przychodów.
Chwała bohaterom. Śmierć przedsiębiorcom
Słuchając wypowiedzi przedstawicieli naszych władz tak bohatersko walczących z pandemią, dochodzimy do wniosku, iż osoby zarządzające tymi działaniami zupełnie nie rozumieją, na czym polega prowadzenie biznesu. Jakby nie dostrzegały, że jest to proces ciągły. Oraz że spadek obrotów nawet o kilka procent czasem oznacza dla danej firmy zagrożenie upadłością. A co dopiero, jeśli przychody spadną niemal do zera. To trochę tak jak ze szklanką: upuść na ziemię, a jak się potłucze – spróbuj ją posklejać. Potem nalej sobie doń gorącej herbaty. Takich metod zdecydowanie nie polecam.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.