Przepaść między stronami bliskowschodniego konfliktu jest dziś głębsza niż kiedykolwiek
Problemy były nawet z datą. Wielokrotnie odkładaną bliskowschodnią konferencję pokojową w Annapolis w amerykańskim stanie Maryland w końcu udało się wyznaczyć na koniec listopada 2007 r. Wszystko jednak wskazuje na to, że żądni sukcesu, sfrustrowani politycy znowu robią dobrą minę do ryzykownej gry, jaką jest zaklinanie bliskowschodniej rzeczywistości. Przypomina o niej to, że Palestyńczycy mogliby dzisiaj obchodzić siódmą rocznicę utworzenia własnego państwa. Ale mając do wyboru przejęcie 96 proc. okupowanych terenów lub kontynuowanie żmudnych pertraktacji, wybrali intifadę. Reszta jest już historią. W takich najważniejszych sprawach jak Jerozolima, uchodźcy, osiedla i granice, przepaść między stronami jest teraz głębsza niż kiedykolwiek. Również Izraelczycy są mniej skłonni do ustępstw. Z ostatnich sondaży wynika, że 70 proc. respondentów nie tylko sprzeciwia się podziałowi Jerozolimy, ale również rezygnacji z jej arabskich peryferii, które w ciągu ostatnich trzech tysięcy lat nie znajdowały się na liście żydowskich marzeń.
Więcej możesz przeczytać w 48/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.