W ciężkim stanie wrócił do kraju El Sol del Peru. Ponoć mu dysk wypadł i z tego powodu nie mógł pojechać napić się winka do Concha y Torro. Po tak męczącej podróży powinien niezwłocznie udać się na kilkudniowy urlop.
Nie tylko nam się takie skojarzenia rodzą. Ot, taka scenka. Miejsce akcji: centrum handlowe na warszawskim Okęciu. Czas akcji: środa, dzień po powrocie premiera, ok. 13.00. Akcja: nad centrum przelatuje rządowy samolot. Komentarz jednego z klientów: „O, słoneczko już do Gdańska na długi weekend leci? No tak, po 12.00, więc już zdążył wstać". Gwoli sprawiedliwości dodajmy, że Tusk nigdzie nie leciał, prezydent zresztą też nie. To kto, u licha, nam samolot zwędził?!
Do ojczyzny z dalekich Andów wrócił również Księżyc Peru, redaktor minister Arabski. Ciekawe, czy Sławkowi Nowakowi jakąś czapeczkę w prezencie przywiózł?
A w kraju Donalda ominął warszawski Marsz Wyzwolenia Konopi. Niestety, organizatorzy nie potrafili się zachować i nie zostawili w kancelarii premiera odpowiedniej petycji do szefa rządu. A powinni. Koniecznie z fifką.
Andyjskie tournÉe premiera odbiło się szerokim echem zwłaszcza na notowaniach PO. Teraz, żeby je poprawić, platforma zarządziła „przyspieszenie". Ma ono sprawić, iż Polacy uznają rząd Tuska za pracowity. E, spoko, to się da osiągnąć. Pod warunkiem że z tych Andów prócz czapeczek woreczek koki przywieźliście. Na głowę mieszkańca.
Program „Tanie państwo" będzie kontynuowany – oznajmił w telewizorze wicepremier Schetyna. Jak rozumiemy, teraz w podróże premier będzie się udawał niedrogim, używanym balonem.
A wicepremier wystąpił w TVN 24. To był niesamowity widok: Grześ, dotychczas panicznie bojący się dziennikarzy, teraz świetnie zbriefowany, pamiętał o tym, że ma się uśmiechać, żartować i być wyluzowany. Na razie wypada to sztucznie na maksa, ale na miejscu Tuska zaczęlibyśmy się bać. Wspomnisz, Donek, nasze słowa, on cię wygryzie.
Weszliśmy sobie na stronę www.platformaobywatelska.pl. No i jak państwo myślą, kto jest najważniejszą postacią w tej partii: Tusk, Schetyna, może Komorowski czy Bartoszewski? Pudło. Najważniejszy jest Brzozowski. Konkretnie Piotr Brzozowski, 24-letni członek PO spod Szczecina, geniusz zupełny, który jako pięciolatek uczył kolegów w przedszkolu liczyć po angielsku. On jest najważniejszy, bo to jego strona. Ten Szczecin ma coś w sobie, w końcu to stamtąd był Krzysztof Jarzyna, szef wszystkich szefów.
Ze dwa miesiące będzie, jak nie pisaliśmy o PSL. A teraz napiszemy. Ponoć zbliża się kongres czy inny zjazd chłopów i Waldek Pawlak panikuje, że go spuszczą na szczaw. To całkowicie niemożliwe, ale Waldek wie swoje i podejrzewa, że Kalinowski knuje, Piechociński ryje, a Grzeszczak dołki kopie. Walduś, waleriana i koniecznie trzeba wietrzyć pokój przed zaśnięciem.
Tymczasem prasa codzienna doniosła (który to już raz?), że PSL nie jest tak całkiem bezinteresowne i posad nabrało co niemiara. Atak został przypuszczony frontalnie, a posłom PSL zarzucono, że zatrudniają braci. I to dowód na antyrodzinną politykę polskojęzycznych mediów. Braci zatrudnić nie można, ale gdyby to byli kochankowie posłów, to wuala, tak? Chamstwo.
Nic dziwnego, że z tych nerwów wszystko się poplątało ministrowi Sawickiemu od rolnictwa, który oskarżył dziennikarzy o polityczny rasizm. Panie Marku, daj se pan siana, wy zieloni tak naprawdę nie jesteście, to się tylko tak mówi. Przenośnia, kumasz pan?
Nie tylko nam się takie skojarzenia rodzą. Ot, taka scenka. Miejsce akcji: centrum handlowe na warszawskim Okęciu. Czas akcji: środa, dzień po powrocie premiera, ok. 13.00. Akcja: nad centrum przelatuje rządowy samolot. Komentarz jednego z klientów: „O, słoneczko już do Gdańska na długi weekend leci? No tak, po 12.00, więc już zdążył wstać". Gwoli sprawiedliwości dodajmy, że Tusk nigdzie nie leciał, prezydent zresztą też nie. To kto, u licha, nam samolot zwędził?!
Do ojczyzny z dalekich Andów wrócił również Księżyc Peru, redaktor minister Arabski. Ciekawe, czy Sławkowi Nowakowi jakąś czapeczkę w prezencie przywiózł?
A w kraju Donalda ominął warszawski Marsz Wyzwolenia Konopi. Niestety, organizatorzy nie potrafili się zachować i nie zostawili w kancelarii premiera odpowiedniej petycji do szefa rządu. A powinni. Koniecznie z fifką.
Andyjskie tournÉe premiera odbiło się szerokim echem zwłaszcza na notowaniach PO. Teraz, żeby je poprawić, platforma zarządziła „przyspieszenie". Ma ono sprawić, iż Polacy uznają rząd Tuska za pracowity. E, spoko, to się da osiągnąć. Pod warunkiem że z tych Andów prócz czapeczek woreczek koki przywieźliście. Na głowę mieszkańca.
Program „Tanie państwo" będzie kontynuowany – oznajmił w telewizorze wicepremier Schetyna. Jak rozumiemy, teraz w podróże premier będzie się udawał niedrogim, używanym balonem.
A wicepremier wystąpił w TVN 24. To był niesamowity widok: Grześ, dotychczas panicznie bojący się dziennikarzy, teraz świetnie zbriefowany, pamiętał o tym, że ma się uśmiechać, żartować i być wyluzowany. Na razie wypada to sztucznie na maksa, ale na miejscu Tuska zaczęlibyśmy się bać. Wspomnisz, Donek, nasze słowa, on cię wygryzie.
Weszliśmy sobie na stronę www.platformaobywatelska.pl. No i jak państwo myślą, kto jest najważniejszą postacią w tej partii: Tusk, Schetyna, może Komorowski czy Bartoszewski? Pudło. Najważniejszy jest Brzozowski. Konkretnie Piotr Brzozowski, 24-letni członek PO spod Szczecina, geniusz zupełny, który jako pięciolatek uczył kolegów w przedszkolu liczyć po angielsku. On jest najważniejszy, bo to jego strona. Ten Szczecin ma coś w sobie, w końcu to stamtąd był Krzysztof Jarzyna, szef wszystkich szefów.
Ze dwa miesiące będzie, jak nie pisaliśmy o PSL. A teraz napiszemy. Ponoć zbliża się kongres czy inny zjazd chłopów i Waldek Pawlak panikuje, że go spuszczą na szczaw. To całkowicie niemożliwe, ale Waldek wie swoje i podejrzewa, że Kalinowski knuje, Piechociński ryje, a Grzeszczak dołki kopie. Walduś, waleriana i koniecznie trzeba wietrzyć pokój przed zaśnięciem.
Tymczasem prasa codzienna doniosła (który to już raz?), że PSL nie jest tak całkiem bezinteresowne i posad nabrało co niemiara. Atak został przypuszczony frontalnie, a posłom PSL zarzucono, że zatrudniają braci. I to dowód na antyrodzinną politykę polskojęzycznych mediów. Braci zatrudnić nie można, ale gdyby to byli kochankowie posłów, to wuala, tak? Chamstwo.
Nic dziwnego, że z tych nerwów wszystko się poplątało ministrowi Sawickiemu od rolnictwa, który oskarżył dziennikarzy o polityczny rasizm. Panie Marku, daj se pan siana, wy zieloni tak naprawdę nie jesteście, to się tylko tak mówi. Przenośnia, kumasz pan?
Więcej możesz przeczytać w 22/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.