Anatolij Marczenko miał 20 lat, kiedy w 1958 r. trafił do sowieckiego więzienia. Oskarżony o wywołanie bójki, w której nie brał nawet udziału, znalazł się w łagrze. Uciekł tuż przed nadejściem decyzji o przedterminowym zwolnieniu. Za próbę nielegalnego przekroczenia granicy ponownie trafił do łagru, w którym spędził sześć kolejnych lat. Doświadczenia z tego okresu opisał w książce „Moje zeznania", za której sprawą ten prosty, niewykształcony chłopak z kolejarskiej rodziny stał się jednym z najbardziej znanych rosyjskich dysydentów. Do łagrów trafiał jeszcze pięciokrotnie. Po raz ostatni w 1981 r., gdy określił partię komunistyczną i nękające go KGB mianem organizacji przestępczych. Dziesięcioletniego wyroku, który za to otrzymał, nie odsiedział do końca. Zmarł w grudniu 1986 r. po trwającej prawie cztery miesiące głodówce. Pięć dni po jego pogrzebie Michaił Gorbaczow zadzwonił do przebywającego na zesłaniu w Gorkim Andrieja Sacharowa, co zapoczątkowało w ZSRR proces uwalniania więźniów politycznych.
Więcej możesz przeczytać w 22/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.