„Wałęsa wykazał wielki talent w zacieraniu śladów i wywoływaniu napięć międzyludzkich". Jest „nieobliczalny, nieodpowiedzialny, niepoprawny, a przede wszystkim nieudolny". Co gorsza, „nie jest w stanie uczyć się na własnych błędach, gdyż jest przekonany, że ich nigdy nie popełnił”. Poza tym „szkodzi Polsce”, gdyż „szerzy jej obraz jako niestabilnego kraju, pełnego niekończących się konfliktów”. Jest przy tym „niebezpieczny”, bo „ideałem Wałęsy jest przejęcie pełnej władzy bez odpowiedzialności”, a „jego polityczne ambicje mogą doprowadzić Polskę do katastrofy”.
Nie są to cytaty z owianej tajemnicą książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka – rzekomego paszkwilu IPN na byłego przywódcę „Solidarności". Pochodzą z eseju Adama Michnika, który opublikowały w listopadzie 1990 r. niemiecki dziennik „Die Tageszeitung" i francuski „La Libération”. Michnik wywodzi, dlaczego nie widzi słynnego elektryka w roli prezydenta RP. Ceni go za taktykę w stanie wojennym, ale Wałęsa „z symbolu polskiej demokracji stał się jej groteskową karykaturą”, a „»Solidarność« służy mu jedynie jako środek do realizacji własnych ambicji”. W ocenie Michnika Wałęsa „wyłączył wszystkich mogących stanąć mu na drodze – aby to osiągnąć, uznał za stosowne lżyć ich publicznie, nazywając »jajogłowymi« i »Żydami«”. A „jego niewiedza w sprawach gospodarki i międzynarodowych straszy i paraliżuje Polaków i zagranicznych partnerów”. Gdyby Wałęsa wygrał, byłby „czynnikiem destabilizacji i nieładu, izolującym Polskę od reszty świata”.
Michnik „nie mógł dłużej milczeć, gdyż Wałęsa zapowiada, że będzie ignorował prawo i procedury demokratyczne", co wróży „odwet na przeciwnikach politycznych, dyletanckie reformy i nieudolny rząd". Swego czasu, jak przypomniał sam autor eseju z propagandowej tuby nowej lewicy „La Libération” i kartoflanego „taz”, Wałęsa zareagował na krytykę prasową słowami: „Pióra niektórych ludzi sięgają bardzo daleko”. Już wtedy obaj panowie mieli sporo racji.
Dziś Michnik wspiera autorytetem Wałęsę, który zapomniał o swym oświadczeniu dla PAP, że podpisał kiedyś parę esbeckich lojalek i pamięta tylko pokwitowanie sznurówek. Wczorajszy antagonista elektryka intryganta podpisał niedawno panegiryk w jego obronie, w którym dziwi się: „Trudno pojąć intencje instytucji i ludzi, którzy podejmują obecnie kampanię oskarżeń i zniesławień wobec Lecha Wałęsy" (…) „gwałcą prawdę, naruszają fundamentalne zasady etyczne" i „szkodzą Polsce”, bo byłemu prezydentowi należy się „najwyższy szacunek, zaufane i solidarność”.
Nie są to cytaty z owianej tajemnicą książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka – rzekomego paszkwilu IPN na byłego przywódcę „Solidarności". Pochodzą z eseju Adama Michnika, który opublikowały w listopadzie 1990 r. niemiecki dziennik „Die Tageszeitung" i francuski „La Libération”. Michnik wywodzi, dlaczego nie widzi słynnego elektryka w roli prezydenta RP. Ceni go za taktykę w stanie wojennym, ale Wałęsa „z symbolu polskiej demokracji stał się jej groteskową karykaturą”, a „»Solidarność« służy mu jedynie jako środek do realizacji własnych ambicji”. W ocenie Michnika Wałęsa „wyłączył wszystkich mogących stanąć mu na drodze – aby to osiągnąć, uznał za stosowne lżyć ich publicznie, nazywając »jajogłowymi« i »Żydami«”. A „jego niewiedza w sprawach gospodarki i międzynarodowych straszy i paraliżuje Polaków i zagranicznych partnerów”. Gdyby Wałęsa wygrał, byłby „czynnikiem destabilizacji i nieładu, izolującym Polskę od reszty świata”.
Michnik „nie mógł dłużej milczeć, gdyż Wałęsa zapowiada, że będzie ignorował prawo i procedury demokratyczne", co wróży „odwet na przeciwnikach politycznych, dyletanckie reformy i nieudolny rząd". Swego czasu, jak przypomniał sam autor eseju z propagandowej tuby nowej lewicy „La Libération” i kartoflanego „taz”, Wałęsa zareagował na krytykę prasową słowami: „Pióra niektórych ludzi sięgają bardzo daleko”. Już wtedy obaj panowie mieli sporo racji.
Dziś Michnik wspiera autorytetem Wałęsę, który zapomniał o swym oświadczeniu dla PAP, że podpisał kiedyś parę esbeckich lojalek i pamięta tylko pokwitowanie sznurówek. Wczorajszy antagonista elektryka intryganta podpisał niedawno panegiryk w jego obronie, w którym dziwi się: „Trudno pojąć intencje instytucji i ludzi, którzy podejmują obecnie kampanię oskarżeń i zniesławień wobec Lecha Wałęsy" (…) „gwałcą prawdę, naruszają fundamentalne zasady etyczne" i „szkodzą Polsce”, bo byłemu prezydentowi należy się „najwyższy szacunek, zaufane i solidarność”.
Więcej możesz przeczytać w 22/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.