Rozmowa z Eugeniuszem Kłopotkiem, posłem PSL, mistrzem w pchnięciu kulą
Jaki jest pana rekord w podnoszeniu ciężarów?
W 2000 r. na olimpiadzie Sydney 2000 w Świeciu zdobyłem złoty medal w wyciskaniu sztangielki o wadze 17,5 kg, podnosząc ją 231 razy do góry lewą ręką. To mój rekord. Wśród napakowanych zawodników prezentowałem się średnio. Oni wyciskali po 90 razy sztangielkę. Nagle 47-letni poseł w garniturze wskakuje w krótkie spodenki i zdobywa złoty medal.
Miał pan jeszcze jakieś inne sukcesy sportowe?
W 1971 r. byłem mistrzem powiatu świeckiego w biegach przełajowych i pchnięciu kulą. Zdobyłem także pięciokrotnie medale na Igrzyskach Olimpijskich Sportowców Wiejskich.
Czy rywalizował pan z kimś, kto grał nie fair?
W młodości, gdy byłem w zespole piłki ręcznej AZS Bydgoszcz, biegliśmy w przełaju z Władysławowa do Pucka. Prowadziłem, aż tu nagle w połowie drogi zaczęło wyprzedzać mnie dwóch zawodników. Okazało się, że zostali podrzuceni autem do połowy trasy, ale w końcu i tak ich dopadłem.
Udaje się panu łączyć sport z polityką?
W 2001 r. w mistrzostwach parlamentu zdobyłem brązowy medal w tenisie stołowym, a dwa lata później wygrałem mistrzostwa parlamentu w slalomie gigancie w Szczyrku. W 2005 r. zostałem mistrzem parlamentarzystów w podnoszeniu ciężarów.
Weźmie pan udział w następnych zawodach parlamentarnych?
Tak, ale teraz nie wiem, czy wygram. Nie wiadomo, ilu osiłków z Sejmu zdecyduje się startować.
Kiedy następne zawody?
Pewnie pod koniec kadencji.
Obawia się pan Janusza Dzięcioła lub Ryszarda Kalisza?
To są na pewno dobrzy zawodnicy. Jak witam się z Dzięciołem, czuję żyłę w jego ręku. To będzie trudny zawodnik.
W 2000 r. na olimpiadzie Sydney 2000 w Świeciu zdobyłem złoty medal w wyciskaniu sztangielki o wadze 17,5 kg, podnosząc ją 231 razy do góry lewą ręką. To mój rekord. Wśród napakowanych zawodników prezentowałem się średnio. Oni wyciskali po 90 razy sztangielkę. Nagle 47-letni poseł w garniturze wskakuje w krótkie spodenki i zdobywa złoty medal.
Miał pan jeszcze jakieś inne sukcesy sportowe?
W 1971 r. byłem mistrzem powiatu świeckiego w biegach przełajowych i pchnięciu kulą. Zdobyłem także pięciokrotnie medale na Igrzyskach Olimpijskich Sportowców Wiejskich.
Czy rywalizował pan z kimś, kto grał nie fair?
W młodości, gdy byłem w zespole piłki ręcznej AZS Bydgoszcz, biegliśmy w przełaju z Władysławowa do Pucka. Prowadziłem, aż tu nagle w połowie drogi zaczęło wyprzedzać mnie dwóch zawodników. Okazało się, że zostali podrzuceni autem do połowy trasy, ale w końcu i tak ich dopadłem.
Udaje się panu łączyć sport z polityką?
W 2001 r. w mistrzostwach parlamentu zdobyłem brązowy medal w tenisie stołowym, a dwa lata później wygrałem mistrzostwa parlamentu w slalomie gigancie w Szczyrku. W 2005 r. zostałem mistrzem parlamentarzystów w podnoszeniu ciężarów.
Weźmie pan udział w następnych zawodach parlamentarnych?
Tak, ale teraz nie wiem, czy wygram. Nie wiadomo, ilu osiłków z Sejmu zdecyduje się startować.
Kiedy następne zawody?
Pewnie pod koniec kadencji.
Obawia się pan Janusza Dzięcioła lub Ryszarda Kalisza?
To są na pewno dobrzy zawodnicy. Jak witam się z Dzięciołem, czuję żyłę w jego ręku. To będzie trudny zawodnik.
Więcej możesz przeczytać w 22/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.