Poleci, nie poleci
Było jednak nieprzyjemnie. Atmosferę zepsuł bałagan na kolei, który zapanował po wprowadzeniu nowego rozkładu jazdy pociągów. Nie dość, że plan został ogłoszony z miesięcznym opóźnieniem, to jeszcze rozsadził internetową wyszukiwarkę połączeń i rozjechał się z informacjami, których udzielano na dworcach. W Katowicach pasażerów odsyłano na peron widmo, a w Warszawie sprzedawano bilety na nieistniejące miejsca. Do tego doszedł atak zimy – jeden z pociągów przyjechał z 13-godzinnym opóźnieniem, inny nie miał ogrzewania i zamarzł od środka. Grabarczyk sobie nie radził. Zamiast odwołać winnych prezesów spółek, odebrał im roczne premie, które – jak się później okazało – nigdy nie zostały przyznane. Kompromitacja na całej linii.
Cała sala nerwowo mówiła o przyszłości ministra. Utrzyma się czy się nie utrzyma? Jeśli premier go zdymisjonuje, to będzie katastrofa – szeptano. Razem z nim polecą działacze łódzkiej PO i ludzie z nią związani pozatrudniani w kontrolowanych przez resort spółkach i agencjach.
Ilu dokładnie ich jest, tego pewnie nie wie nawet Grabarczyk. Wiadomo, że desant liczy kilkaset osób.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.