„Katastrofa” Artura Żmijewskiego opowiada o tych samych wydarzeniach co „Solidarni 2010” Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego. Po obejrzeniu obu filmów trudno w to jednak uwierzyć.
W Polsce jak dotąd „Katastrofę" pokazano tylko raz, 17 grudnia w warszawskiej Zachęcie. Godzinny film przedstawia tłumy Polaków modlących się, oddających hołd, protestujących, snujących teorie spiskowe i wyśmiewających je, głównie pod Pałacem Prezydenckim, w dniach po katastrofie smoleńskiej. Trudno o tych ludziach powiedzieć, że są z sobą solidarni. „Polacy powinni się dowiedzieć, że to był zamach stanu”, „Takich idiotów nie należy słuchać”, „Im się ta zbrodnia nie opłaci”, „Miejscem dla krzyża jest kościół i cmentarz” – to tylko kilka wypowiedzi cytowanych w filmie. Bohaterom „Katastrofy” patronują politycy przemawiający z trybuny sejmowej i ojciec Rydzyk z kościelnej ambony: „To ciąg dalszy bolszewickiej rewolucji”.
– Gdy tylko dowiedziałem się o katastrofie tupolewa, po jakichś dwóch godzinach doszło do mnie, że powinienem filmować to, co się dzieje – mówi Żmijewski.
Więcej możesz przeczytać w 1/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.