„Dlaczego chce mi pan zrobić zdjęcie? Jestem grubym i łysym facetem!". „Jest pan dobrze ubranym grubym i łysym facetem” – odpowiada Scott Schuman, założyciel kultowego bloga „The Sartorialist”. Scott Schuman jest jednym z najbardziej wpływowych ludzi mody na świecie, choć nie jest redaktorem naczelnym żadnego magazynu, nie zatrudnia modelek, nie wydał nawet dolara na sesję zdjęciową, do której wcześniej musiałby pieczołowicie wybierać stroje od najlepszych projektantów. Scott Schuman po prostu fotografuje na ulicy dobrze ubranych ludzi, a zdjęcia publikuje w sieci – na swoim blogu „The Sartorialist” (czyli dobrze skrojony), który codziennie ogląda nawet ponad 70 tys. internautów. Niektóre edycje prestiżowych tytułów piszących o modzie mają mniej czytelników w ciągu miesiąca.
Schuman wychowywał się w stanie Indiana na amerykańskim Środkowym Zachodzie. W liceum realizował się jako sportowiec. W żadnym wypadku nie marzył o karierze fotografa, a modą zainteresował się, kiedy zauważył, że to idealny sposób na podrywanie dziewczyn. I po prostu zaczął robić zdjęcia. Nieoczekiwanie dla niego samego temat na tyle go wciągnął, że zaczął się przyglądać fotografiom modelek i modeli w pismach „Vouge" oraz „GQ”. Magazyny o modzie – kawałek wielkiego świata dostępny także na prowincji – dostawał od właściciela butiku z włoskimi strojami w rodzinnym miasteczku. W jego ręce trafił nawet egzemplarz „L’Uomo Vogue” z autografem samego Giorgio Armaniego. Nie oddał go sklepikarzowi, choć tamten nalegał na zwrot pamiątki. Dziś Schuman mówi, że ten magazyn to był jego „samorodek złota”.
Narodziny trendsettera
Dla swojej pasji Scott przeprowadził się do Nowego Jorku. Pracował w działach marketingu wielkich domów mody, m.in. u Valentino oraz w Onward Kashiyama Corporation, firmie reprezentującej wtedy Helmuta Langa i Jeana-Paula Gaultiera. W końcu założył showroom lansujący młodych projektantów. I kto wie, czy nie poprzestałby na roli sprzedawcy, gdyby nie jego dwie córeczki. – Jestem otwarty na zaskakujące rozwiązania i uwielbiam, kiedy ludzie wyłamują się ze stereotypów – mówi Schumann. – Sam zrobiłem to kilka lat temu. Zrezygnowałem z biznesu na rzecz bycia ojcem na pełen etat. Od tego czasu odwozi swoje dwie córki, dzisiaj dziewięcioletnią Claudię i 12-letnią Isabel, do szkoły, przygotowuje im lunch, odrabia z nimi lekcje. I fotografuje. Oczywiście modę.
Przechodzień na wybiegu
Kiedy pierwszy raz wyszedł na ulicę Nowego Jorku z aparatem cyfrowym, uświadomił sobie, że jedyne, co go naprawdę interesuje, to dobrze ubrani ludzie. I „dobrze ubrani" wcale nie oznacza strojów sygnowanych przez znanych projektantów, ale jedynie smak, styl, niepowtarzalność. – Na początku zamieszczałem zdjęcia w internecie, żeby po prostu podzielić się nimi z innymi – wspomina Schuman. Potem zaczął je zestawiać w bardziej przemyślany sposób. Tak w 2005 r. powstał „thesartorialist.blogspot.com". Przy zdjęciach pojawiają się refleksje na temat sfotografowanych osób. Schuman czasem tłumaczy, co w ich wyglądzie go porusza. Zza opisu stroju wyłania się jego wiedza o charakterze modela czy zmianach, jakie zaszły w jego życiu. Na jego blogu podziwiamy więc koszykarzy z Brooklynu czy Carine Roitfeld, do niedawna charyzmatyczną naczelną paryskiej edycji magazynu „Vogue”. Swoje prace traktuje bardziej jak socjologiczny eksperyment, a nie dokumentację tego, co modne.
Zainteresowanie blogiem rośnie lawinowo. Cztery lata temu autor „The Sartorialist" znalazł się na liście 100 najbardziej wpływowych osób w modzie i designie magazynu „Time”. Współpracę zaproponowały mu magazyn „GQ” oraz portal Style.com. Kolejne magazyny publikują fotografie autorstwa Schumana oraz materiały dotyczące jego samego. Możemy się z nich dowiedzieć, że guru mody swój styl określa jako mieszankę włoskiej elegancji z amerykańską wygodą. Na otwarcia swoich wystaw zakłada garnitur od Ralpha Laurena, ale kiedy rusza do pracy, nie pogardzi wygodnymi conversami.
– Znalazłem niszę – mówi Schumann. Trudno się z tym nie zgodzić. To, co zawsze było traktowane jako elitarne, Scott pokazał jako całkowicie demokratyczne, dostępne, codzienne i zależne od każdego z nas, gdziekolwiek jesteśmy. Dlatego też choć zaczął od fotografowania mieszkańców Nowego Jorku (najczęściej można go spotkać w Soho i na Lower East Side), dzisiaj zaczaja się na mieszkańców Mediolanu, Paryża, Rzymu, Barcelony czy Kopenhagi. Pod koniec czerwca znów podróżował po Europie. Sprawdź na blogu – może stałaś się jedną z jego modelek? thesartorialist.blogspot.com/
Schuman wychowywał się w stanie Indiana na amerykańskim Środkowym Zachodzie. W liceum realizował się jako sportowiec. W żadnym wypadku nie marzył o karierze fotografa, a modą zainteresował się, kiedy zauważył, że to idealny sposób na podrywanie dziewczyn. I po prostu zaczął robić zdjęcia. Nieoczekiwanie dla niego samego temat na tyle go wciągnął, że zaczął się przyglądać fotografiom modelek i modeli w pismach „Vouge" oraz „GQ”. Magazyny o modzie – kawałek wielkiego świata dostępny także na prowincji – dostawał od właściciela butiku z włoskimi strojami w rodzinnym miasteczku. W jego ręce trafił nawet egzemplarz „L’Uomo Vogue” z autografem samego Giorgio Armaniego. Nie oddał go sklepikarzowi, choć tamten nalegał na zwrot pamiątki. Dziś Schuman mówi, że ten magazyn to był jego „samorodek złota”.
Narodziny trendsettera
Dla swojej pasji Scott przeprowadził się do Nowego Jorku. Pracował w działach marketingu wielkich domów mody, m.in. u Valentino oraz w Onward Kashiyama Corporation, firmie reprezentującej wtedy Helmuta Langa i Jeana-Paula Gaultiera. W końcu założył showroom lansujący młodych projektantów. I kto wie, czy nie poprzestałby na roli sprzedawcy, gdyby nie jego dwie córeczki. – Jestem otwarty na zaskakujące rozwiązania i uwielbiam, kiedy ludzie wyłamują się ze stereotypów – mówi Schumann. – Sam zrobiłem to kilka lat temu. Zrezygnowałem z biznesu na rzecz bycia ojcem na pełen etat. Od tego czasu odwozi swoje dwie córki, dzisiaj dziewięcioletnią Claudię i 12-letnią Isabel, do szkoły, przygotowuje im lunch, odrabia z nimi lekcje. I fotografuje. Oczywiście modę.
Przechodzień na wybiegu
Kiedy pierwszy raz wyszedł na ulicę Nowego Jorku z aparatem cyfrowym, uświadomił sobie, że jedyne, co go naprawdę interesuje, to dobrze ubrani ludzie. I „dobrze ubrani" wcale nie oznacza strojów sygnowanych przez znanych projektantów, ale jedynie smak, styl, niepowtarzalność. – Na początku zamieszczałem zdjęcia w internecie, żeby po prostu podzielić się nimi z innymi – wspomina Schuman. Potem zaczął je zestawiać w bardziej przemyślany sposób. Tak w 2005 r. powstał „thesartorialist.blogspot.com". Przy zdjęciach pojawiają się refleksje na temat sfotografowanych osób. Schuman czasem tłumaczy, co w ich wyglądzie go porusza. Zza opisu stroju wyłania się jego wiedza o charakterze modela czy zmianach, jakie zaszły w jego życiu. Na jego blogu podziwiamy więc koszykarzy z Brooklynu czy Carine Roitfeld, do niedawna charyzmatyczną naczelną paryskiej edycji magazynu „Vogue”. Swoje prace traktuje bardziej jak socjologiczny eksperyment, a nie dokumentację tego, co modne.
Zainteresowanie blogiem rośnie lawinowo. Cztery lata temu autor „The Sartorialist" znalazł się na liście 100 najbardziej wpływowych osób w modzie i designie magazynu „Time”. Współpracę zaproponowały mu magazyn „GQ” oraz portal Style.com. Kolejne magazyny publikują fotografie autorstwa Schumana oraz materiały dotyczące jego samego. Możemy się z nich dowiedzieć, że guru mody swój styl określa jako mieszankę włoskiej elegancji z amerykańską wygodą. Na otwarcia swoich wystaw zakłada garnitur od Ralpha Laurena, ale kiedy rusza do pracy, nie pogardzi wygodnymi conversami.
– Znalazłem niszę – mówi Schumann. Trudno się z tym nie zgodzić. To, co zawsze było traktowane jako elitarne, Scott pokazał jako całkowicie demokratyczne, dostępne, codzienne i zależne od każdego z nas, gdziekolwiek jesteśmy. Dlatego też choć zaczął od fotografowania mieszkańców Nowego Jorku (najczęściej można go spotkać w Soho i na Lower East Side), dzisiaj zaczaja się na mieszkańców Mediolanu, Paryża, Rzymu, Barcelony czy Kopenhagi. Pod koniec czerwca znów podróżował po Europie. Sprawdź na blogu – może stałaś się jedną z jego modelek? thesartorialist.blogspot.com/
Więcej możesz przeczytać w 27/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.