Zaczynała jako gazowa księżniczka, potem była Joanną d’Arc pomarańczowej rewolucji i dwukrotnym premierem. Teraz Julii Tymoszenko grozi 10 lat więzienia i koniec kariery politycznej.
W niewielkiej sali sądu peczorskiego w Kijowie panuje nieludzki zaduch. Pocą się obecni na sali dyplomaci, dziennikarze, pocą się obrońcy i prokuratorzy. Najbardziej jednak poci się sędzia Rodion Kirejew, nerwowo ociera czoło. Ale bardziej niż z gorąca sędzia poci się z powodu tego, co słyszy z ławy oskarżonych. –
Uważam pana za marionetkę administracji prezydenta. Nie ma pan doświadczenia ani wiedzy, żeby prowadzić tę sprawę, ale został pan specjalnym dekretem miesiąc temu przeniesiony do tego sądu, by rozpatrywać sprawy na polityczne zamówienie – mówi zdecydowanym głosem oskarżona. Jej starannie upudrowana twarz okolona nad czołem charakterystycznym, grubo splecionym warkoczem wydaje się odporna na upał. Gdy sędzia wchodzi na kolejną rozprawę, oskarżona ostentacyjnie siedzi. – Wstaje się przed sądem, a to jest farsa, nie sąd – rzuca twardo. Gdy Kirejew pyta ją o nazwisko, odparowuje: – Masz mój paszport, przeczytaj sobie.
Uważam pana za marionetkę administracji prezydenta. Nie ma pan doświadczenia ani wiedzy, żeby prowadzić tę sprawę, ale został pan specjalnym dekretem miesiąc temu przeniesiony do tego sądu, by rozpatrywać sprawy na polityczne zamówienie – mówi zdecydowanym głosem oskarżona. Jej starannie upudrowana twarz okolona nad czołem charakterystycznym, grubo splecionym warkoczem wydaje się odporna na upał. Gdy sędzia wchodzi na kolejną rozprawę, oskarżona ostentacyjnie siedzi. – Wstaje się przed sądem, a to jest farsa, nie sąd – rzuca twardo. Gdy Kirejew pyta ją o nazwisko, odparowuje: – Masz mój paszport, przeczytaj sobie.
Więcej możesz przeczytać w 27/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.