Awantura w holenderskim parlamencie miała związek z PZU. Holendrzy posunęli się do szantażu: w obronie interesów prywatnej firmy zagrozili nam zablokowaniem akcesu do UE! Niedawna awantura w holenderskim parlamencie miała ścisły związek z PZU. Tamtejsi politycy - znajdując sojuszników wśród niektórych oficjeli UE - posunęli się do otwartego szantażu: w obronie interesów prywatnej firmy zagrozili Polsce zablokowaniem akcesu do Unii Europejskiej! Gra toczy się o przekazanie grupy PZU portugalsko-holenderskiemu konsorcjum Eureko. - Oczekujemy, że rząd polski zakończy sprawę, nim powiesimy bombki na choince - bez ogródek stwierdził w ubiegłym tygodniu w Warszawie holenderski minister handlu Joop Wijn. Walka o jedną z największych polskich grup kapitałowych, a zarazem 60 proc. polskiego rynku ubezpieczeń majątkowych i przeszło połowę na życie, osiągnęła apogeum. A stawka w tej batalii jest niezwykle wysoka: 26 mld zł - tyle są warte aktywa grupy PZU. W sprawie PZU interweniowali u polskich władz (nieoficjalnie) szef Komisji Europejskiej Romano Prodi i były socjalistyczny premier Portugalii Antonio Guterres. O Eureko upominali się unijny komisarz ds. rozszerzenia Günter Verheugen i komisarz ds. rynku wewnętrznego Frederik Bolkestein. Za sprzedanie w listopadzie 1999 r. 30 proc. akcji firmy po zaniżonej cenie odpowiedzialni są przede wszystkim - według naszych informatorów - Marian Krzaklewski i Emil Wąsacz.
Mysz chce połknąć słonia z błogosławieństwem Opus Dei
Od dawna skarb państwa nosił się z zamiarem znalezienia dla największego w Polsce towarzystwa ubezpieczeniowego partnera zagranicznego, który umocniłby polską firmę i po 2004 r. wprowadził ją na konkurencyjny rynek unijny. Dlaczego więc trzy lata temu sprzedano 30 proc. akcji PZU słabemu sojuszowi Eureko (20 proc.) i BIG Banku Gdańskiego (10 proc.)? Eureko BV - firma zarejestrowana w Holandii - to mikroskopijny gracz w sektorze ubezpieczeń; z udziałem zaledwie 1,5 proc. w europejskim rynku jest dwa razy mniejsza od PZU. Spółka została założona dziesięć lat temu, ale najważniejsze aktywa udało się jej pozyskać dopiero w latach 1999-2000 - dzięki przejęciu do spółki z BIG BG za 3 mld zł udziałów w PZU SA. "Myślimy globalnie, działamy lokalnie" - tak brzmi firmowy slogan Eureko. Zaledwie drugi człon hasła ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Grupę Eureko BV tworzy bowiem kilka słabo zintegrowanych firm ubezpieczeniowych, z których każda działa pod własną marką, oferując lokalne produkty. Nie do końca wiadomo, kto kontroluje Eureko BV. Głównym udziałowcem jest stowarzyszenie prawa holenderskiego, którego członkami są Jorge M. Jardim, prezes portugalskiego Banco Comercial Portugues (w Polsce bank jest głównym akcjonariuszem BIG BG), i osoby prywatne związane z finansową grupą Achmea. BCP jest dziełem jednego człowieka - Jardama Goncalvesa, jednego z najbardziej znanych w Portugalii przedstawicieli Opus Dei (także członka rady nadzorczej BIG BG). To on decyduje, czy będzie dalej finansował Eureko.
Sezonowa obniżka
- Gdy podejmowałem decyzję o prywatyzacji, PZU trudno było zaliczyć do sreber narodowych. W latach 1996-1997 firma ponosiła duże straty. W 1997 r. nie sprywatyzowano jej, gdyż brakowało inwestorów - broni się były minister skarbu Emil Wąsacz. - Eureko oferowało cenę o 230 proc. wyższą od maksymalnej wyceny firmy - dodaje. Trudno się z tym zgodzić. Aktywa grupy PZU SA (w tym PZU Życie i innych spółek kontrolowanych przez ubezpieczyciela) warte są dziś 26 mld zł; w 1999 r. warte były 21 mld zł. W 2001 r. grupa wypracowała 1,063 mld zł zysku, a dwa lat wcześniej - 453 mln zł. Trzecią część udziałów w takiej firmie sprzedano zaledwie za 3 mld zł! Do tego dochodzi kwestia bezpieczeństwa państwa. Grupa PZU ulokowała w polskich obligacjach około 14 mld zł. Łatwo sobie wyobrazić, że po dokończeniu prywatyzacji nowy szef PZU wzywa do siebie premiera RP i mówi, że portugalscy bądź holenderscy akcjonariusze wolą inwestować na przykład w pewniejsze papiery niemieckie. Firma rzuca wszystkie posiadane przez siebie obligacje na rynek i wywołuje krach finansowy podobny do argentyńskiego.
Na stole i pod stołem?
W sierpniu 1999 r. Marian Krzaklewski, wówczas przewodniczący Klubu Parlamentarnego AWS, spotkał się w Portugalii z Joao Ramalho Talone, szefem Eureko. Miesiąc później skarb państwa podpisał umowę sprzedaży 30 proc. akcji PZU konsorcjum Eureko-BIG BG, mimo że podobne warunki proponował gigant ubezpieczeniowy - francuska Axa. O PZU starało się też konsorcjum SwissRe i Winterthur. - Szwajcarzy zrezygnowali, gdy zorientowali się, że na stole nie ma nic, a pod stołem jest wszystko - twierdzi jeden z naszych informatorów. Minister skarbu miał w przyszłości wspierać starania Eureko o nabycie kontrolnego pakietu akcji PZU, wyraził zgodę na rekomendowanie po czterech członków rady nadzorczej przez resort i konsorcjum Eureko-BIG BG. Zgodził się także, by przewodniczącego rady nadzorczej wybierano wyłącznie w porozumieniu z inwestorami, a zmiany składu zarządu odbywały się większością dwóch trzecich głosów rady. Powtórzymy - to wszystko za 3 mld zł i dla konsorcjum posiadającego mniejszościowy pakiet 30 proc. akcji. - Gdyby francuska Axa wiedziała, że wynegocjuje takie warunki jak Eureko, zaproponowałaby znacznie wyższą cenę za PZU SA - mówi jeden z naszych informatorów. A tak Francuzi przepadli w przetargu, bo proponowali cenę adekwatną do wartości "gołych" 30 proc. akcji. Umowa prywatyzacyjna, protokoły negocjacyjne i późniejsza ugoda mają status tajnych dokumentów. Last but not least do transakcji doszło mimo zastrzeżeń UOP, który pięć dni przed podpisaniem umowy jednoznacznie stwierdził, że jest ona niekorzystna dla skarbu państwa i powinna zostać odrzucona. 5 listopada 1999 r. minister Wąsacz jednak ją podpisał.
Gorące fotele
Sprawa PZU była przyczyną dymisji awuesowskich ministrów skarbu Emila Wąsacza i Andrzeja Chronowskiego. Pierwszy stracił fotel dlatego, że parł do wepchnięcia PZU w ramiona Eureko. Drugi ustąpił, wcześniej składając wniosek o unieważnienie umowy z Eureko. Tajemnicą poliszynela jest to, że na wymianę Chronowskiego naciskała zagranica. I rzeczywiście - 27 lutego Chronowski podał się do dymisji, tydzień później do Warszawy przybył Romano Prodi, a następczynią Chronowskiego została Aldona Kamela-Sowińska, która funkcję objęła - według naszych informatorów - między innymi po to, by dokończyć prywatyzację PZU. Za jej kadencji ludzie z PZU sprzyjający Eureko otrzymywali wsparcie. Były prezes PZU SA Jerzy Zdrzałka, do którego Chronowski "utracił zaufanie", otrzymał od przedstawicieli skarbu państwa zasiadających w radzie nadzorczej PZU poparcie przy głosowaniu nad udzieleniem absolutorium. Dziś Zdrzałka jest pracownikiem Eureko. Kamela-Sowińska wycofała też wniosek o unieważnienie umowy, który sama wcześniej przygotowywała (będąc wiceministrem u Chronowskiego) i podpisała nową - przewidującą, że do końca 2001 r. (wraz z wejściem PZU na giełdę) rząd sprzeda Eureko pakiet kolejnych 21 proc. akcji spółki. - Bardzo żałuję, że nie dokończono prywatyzacji PZU. Podpisałam bardzo korzystną umowę - mówi "Wprost" była minister skarbu. Do transakcji nie doszło, bo szef MSWiA Marek Biernacki "nie zdążył" przez 4 miesiące wydać zezwolenia potrzebnego do sprzedaży ziemi i budynków obcokrajowcom.
Specjaliści od relacji
Eureko do dziś nie pokonało ostatecznie oporu polskiego rządu, ale ma znakomitych fachowców od lobbingu. W obronę swych interesów firma potrafiła zaangażować szefa Komisji Europejskiej, dwóch komisarzy, rząd Holandii i premiera Portugalii Antonio Guterresa. Jeszcze w listopadzie 2000 r. pojawił się artykuł w "The Wall Street Journal", gdzie prywatyzację PZU SA porównano do "anarchii panującej w biznesie w Rosji". Kilkakrotnie o sprawie pisał brytyjski dziennik ekonomiczny "Financial Times". W lutym Eureko oznajmiło, że wysłało formalną skargę do Komisji Europejskiej z prośbą o ochronę swych interesów w Polsce. Potem upominał nasz kraj komisarz ds. rozszerzenia Günter Verheugen. W marcu formalne upomnienie Polski - za dyskryminację zagranicznych inwestorów - stało się jednym z warunków zgody kilku państw unii na zamknięcie negocjacji w sprawie przepływu kapitału. Piętnastka zleciła też Komisji Europejskiej, by sporządziła w tej sprawie raport. Domagał się tego przede wszystkim rząd holenderski. W maju komisja zakończyła pracę nad raportem i wezwała polski rząd do lepszego traktowania zagranicznych inwestorów. Gdy w kwietniu szef resortu skarbu Wiesław Kaczmarek wypowiedział umowę o sprzedaży Eureko 21 proc. akcji PZU przy okazji publicznej emisji walorów firmy (rząd SLD-PSL argumentował, że "jej założenia były niekorzystne dla skarbu państwa"), do sprawy nawiązał unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego Holender Frederik Bolkestein w rozmowie z premierem Millerem. Wrócił do Brukseli uspokojony, bo usłyszał zapewnienie, że "konsorcjum Eureko będzie mogło nabyć ten pakiet akcji PZU w ofercie publicznej", której termin przesunięto na jesień 2003 r. Oznacza to jednak, że Eureko nie dostanie od skarbu państwa 21 proc. akcji z chwilą wejścia PZU na giełdę, lecz będzie je musiało kupić w ofercie publicznej lub na parkiecie. W październiku współrządzący Holandią liberałowie dali do zrozumienia, że sprawa Eureko jest jedną z przyczyn ich sprzeciwu wobec polskiego członkostwa w unii! Gdy 23 października, mimo intensywnego lobbingu, holenderski parlament zgodził się na rozszerzenie UE o Polskę, Eureko ogłosiło, że będzie dążyć do międzynarodowego arbitrażu (w grę wchodzi sąd w Sztokholmie) w sporze z polskim rządem o PZU. Konsorcjum podnosi bowiem teraz, że rząd i przedstawiciele skarbu państwa opóźniają wprowadzenie spółki na giełdę, by zablokować mu możliwość przejęcia PZU. Przy czym godzi się zauważyć, że wejście PZU na warszawski parkiet obecnie nie ma - w warunkach głębokiej bessy - żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Mogłoby wręcz narazić władze państwowe na słuszny zarzut niegospodarności!
Węzeł gordyjski
W PZU podjazdowa wojna między Eureko a skarbem państwa wciąż trwa. Z naszych informacji wynika, że Eureko nie zamierza rezygnować - odkupiło około 8 proc. akcji od pracowników; ma więc w sumie, razem z BIG BG, 38 proc. towarzystwa. Kiedy PZU wejdzie na giełdę, Eureko będzie miało prawo dokupić pozostałe (brakujące do przejęcia kontroli nad firmą) w ofercie publicznej. Zadłużona po uszy grupa Eureko, która pożyczyła między innymi 1,6 mld euro na kupno udziałów w PZU, do 2004 r. musi spłacić zobowiązania. Jeśli nie znajdzie pieniędzy, może się rozpaść. - Zawiązanie węzła gordyjskiego zawdzięczamy działaniom minister Kameli-Sowińskiej. Nie widzę podstaw prawnych do zaskarżenia obecnej umowy z Eureko - mówi minister skarbu Wiesław Kaczmarek. - Chcemy, by PZU wszedł na giełdę w drugiej połowie 2003 r. - dodaje Kaczmarek. Wtedy Eureko będzie mogło przejąć nad kontrolę nad firmą. Czy tak się stanie? Czas to pieniądz, a im później PZU wejdzie na giełdę, tym mniej jest prawdopodobne, że Eureko kupi sobie polisę na życie.
Historia choroby |
---|
marzec 1999 r. Rada Ministrów zgadza się na prywatyzację PZU SA i akceptuje strategię prywatyzacji. kwiecień 1999 r. maj 1999 r. czerwiec 1999 r. lipiec 1999 r. sierpień 1999 r. wrzesień 1999 r. październik 1999 r. listopad 1999 r. maj 2000 r. czerwiec 2000 r. sierpień 2000 r. listopad 2000 r. luty 2001 r. marzec 2001 r. kwiecień 2001 r. październik 2001 r. kwiecień 2002 r. |
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.