Krzysztof Trębski: Był pan członkiem rządowej komisji Harza, która opracowała projekt reformy prawa i rynku pracy w Niemczech. Wierzy pan, że państwo może skutecznie likwidować bezrobocie?
Hanns-Eberhardt Schleyer: Państwo powinno wspierać walkę z bezrobociem, lecz wymaga to ogromnych pieniędzy. Dlatego komisja proponuje m.in. proste usprawnienia systemu kierowania bezrobotnych do pracy, co nie wymaga dodatkowych pieniędzy z budżetu. Średni czas pozostawania bez pracy w UE wynosi 22 miesiące, ale u nas jest znacznie dłuższy. Jeśli osiągniemy chociaż średnią unijną, uratujemy setki tysięcy miejsc pracy, a Federalny Urząd Pracy oszczędzi 10 mld euro. Chcemy też wspierać czasowe formy zatrudnienia.
- Skoro pańscy rodacy tyle czasu pozostają na zasiłku, może im to odpowiada. Może Niemcom wcale nie chce się pracować?
- Rzeczywiście, zbyt szczelna ochrona socjalna stwarza pole do nadużyć i rozleniwia. Dotychczas bezrobotny Niemiec mógł odmówić przyjęcia przedstawionej mu oferty pracy, jeśli uznał, że zajęcie nie odpowiada jego kwalifikacjom lub że pensja jest za niska. Chcemy, by każda praca była "do przyjęcia" i by nie można jej było odrzucić.
- Na świecie najskuteczniejszą metodą walki z bezrobociem jest wysoki wzrost gospodarczy. W Niemczech nie przekroczy on w tym roku nawet procentu. Czy Niemcy mogą się stać "chorym człowiekiem" Europy?
- Wzrost PKB jest konieczny, bo tworzy nowe możliwości inwestowania, powstają firmy i miejsca pracy. Oprócz reformowania publicznego systemu zwalczania bezrobocia musimy więc zmieniać otoczenie biznesu - obniżać podatki, ciąć wydatki i zmniejszać składki na ubezpieczenia społeczne, znosić biurokratyczne bariery. W ostatniej dekadzie nie zrobiliśmy w tym kierunku wiele, gdyż byliśmy zbyt zaangażowani w proces odbudowy wschodnich landów.
- Wspomniał pan o ograniczeniu wydatków na cele społeczne.
- Nawet bogatej RFN nie stać na utrzymywanie tak rozbudowanych przywilejów, jakie gwarantuje się dzisiaj. Powinniśmy m.in. ograniczyć renty i emerytury do świadczeń minimalnych. Nie chcemy jednak pozostawiać obywateli bez zabezpieczenia, dlatego szukamy niekonwencjonalnych rozwiązań. Komisja Harza proponuje, by każdy pracował w tygodniu "za darmo" godzinę dłużej, niż to wynika z układów zbiorowych. Należne za to pieniądze byłyby odkładane na specjalnym koncie (i uprzywilejowane podatkowo), a po 30 latach pracy stanowiłyby dodatek do państwowej emerytury. To interesujące zwłaszcza dla ludzi młodych, których nie stać jeszcze na polisę w III filarze.
- Czyżby koniec mirażu "społecznej gospodarki rynkowej", słynnego niemieckiego wynalazku, był bliski?
- Nie sądzę. Jesteśmy bardzo przywiązani do tego modelu. Od początku opierał się on na rozbudowanej sferze socjalnej przy zachowaniu efektywności gospodarki, ale żyło nam się tak dobrze, że z czasem nadmiernie rozwinęliśmy część socjalną. Teraz wystarczy przywrócić między obiema częściami równowagę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.