Zabójczo piękna i zabójczo wredna jest Rebecca Romijn-Stamos, tytułowa "kobieta fatalna" z najnowszego filmu Briana De Palmy. Nie dziwi, że sam Antonio Banderas traci dla niej głowę. Sam reżyser zapowiadał swój film jako "triumfalny powrót femme fatale". Nie przesadził. Szkoda tylko, że sensacyjną intrygę sprowadził tylko do porcji ogranych schematów. Oryginalna jest tylko 30-letnia Rebecca, okrzyknięta następczynią Sharon Stone.
Od biblijnej Ewy do Poli Negri
Już biblijna Ewa miała w sobie coś z kobiety fatalnej. Gdyby nie ona, poczciwy Adam do dziś wygrzewałby się w raju. Ale czy byłby szczęśliwy, nie poznając smaku zakazanego owocu? Jak wart on grzechu, od wieków przekonują coraz bardziej wyrafinowane kobiety fatalne. Niektóre, jak królowa Egiptu Kleopatra czy cesarzowa Mesalina, są wręcz ich archetypem. Nigdzie jednak urok femme fatale nie objawił się z taką siłą jak w kinie. Jedną z pierwszych była nasza rodaczka Pola Negri, gwiazda takich przebojów niemego kina jak "Niewolnica zmysłów" czy "Bestia". Nie były to filmy wybitne ale Negri zdobyła sławę femme fatale (uwiodła m.in. amanta ówczesnego kina, Rudolfa Valentino). Wraz z rozwojem kina dźwiękowego skończyła się jednak jej kariera.
Dietrich, Garbo, Hayworth
Zaczęła się natomiast kariera Grety Garbo, nazywanej "białym płomieniem Szwecji". Dla wizerunku kobiety fatalnej na ekranie boska Greta uczyniła to, co wiele lat potem Clint Eastwood dla postaci samotnego mściciela. Wysubtelniła ją i wzbogaciła o poczucie godności. "Patrząc zza firanek swoich słynnych rzęs, emanuje tajemniczością i kusi. Nie sposób jej się oprzeć. A że potem niszczy i porzuca? Od tego właśnie kino ma femme fatale!" - pisano po premierze "Kusicielki" Uwodzenie i porzucanie leżało też w zwyczaju głównej konkurentki Garbo - Marleny Dietrich. To ona - po roli szansonistki w "Błękitnym Aniele" - stała się pierwszym wampem kina. Bohaterki Garbo, zimne i wyrachowane, miały w sobie tajemnicę, którą mężczyźni bezskutecznie próbowali rozwikłać. Femme fatale w wydaniu Dietrich to ekshibicjonistka łamiąca kolejne tabu, emanująca agresywnym erotyzmem. Dietrich w przeciwieństwie do Garbo kobietą fatalną była także w prywatnym życiu. Stracili dla niej głowę i zostali porzuceni m.in. Ernest Hemingway, Jean Gabin, John Wayne oraz Erich Maria Remarque. W latach 40. minionego wieku pojawiło się nowe wcielenie wampa - Rita Hayworth, rudowłosa bogini o kształtach Wenus z Milo. Słynna scena z "Gildy", w której Rita ściąga czarną rękawiczkę, uważana jest za najbardziej erotyczną w historii kina. Kiedy rzeźbę przedstawiającą boginię zatapiano u brzegów Florydy (by ludzkość dowiedziała się, jak ponętne były kobiety XX wieku), do wody skoczyło wielu wielbicieli. Kilku nie wypłynęło. W latach 50. i 60. kobieta fatalna pozostawała na obrzeżach zainteresowań kina. Miast uwodzić mężczyzn, panie postanowiły się do nich upodobnić. Seksualnie wyzwolone kpiły sobie z uwodzicielskich spojrzeń mężczyzn. Femme fatale stała się przeżytkiem. Marilyn Monroe, choć była symbolem seksu, musiała udawać słodką idiotkę. Sophii Loren i Liz Taylor kazano przywdziewać kostiumy z minionych epok albo udawać dziewczyny z sąsiedztwa. Erotyzm spod znaku Nowej Fali uosabiały Brigitte Bardot i Sylvia Kristel. Jedynie Stanley Kubrick, ekranizując "Lolitę" Nabokowa przypomniał panom o sile oddziaływania femme fatale.
Kobieta modliszka
Kobieta fatalna z całym ekwipunkiem (ten szyk, ten styl, paskudny charakter) wróciła na ekrany na przełomie lat 80. i 90., gdy publiczność znudziła się kinem społecznym i wojującymi feministkami. Była jednak odmieniona, przekonana, że seks winien jej służyć głównie jako narzędzie do osiągania celów. Nie miała w sobie łagodności "boskiej Grety", wolała dominować. Taką właśnie była Sharon Stone w roli ekscentrycznej pisarki w "Nagim instynkcie" Paula Verhoevena. Eros i Tanatos splatają się tu w sposób, jakiego przedtem kino nie znało. Po "Nagim instynkcie" femme fatale wróciła do łask. Hołdy składa jej w swoich filmach David Lynch. Dość wspomnieć Isabellę Rossellini w "Blue Velvet" czy bohaterki serialu "Twin Peaks". Dwie z nich - Sherilyn Fenn i Lara Flynn Boyle - stały się etatowymi odtwórczyniami ról kobiet fatalnych. Jednak największe szanse na tytuł pierwszej femme fatale ma Włoszka Monica Bellucci, po filmie "MalŻna" okrzyknięta "najbardziej zmysłową kobietą XXI wieku". Rebecca Romijn-Stamos chce ją zdetronizować. Adrian Lyne, twórca "Dziewięciu i pół tygodnia", zapowiada obsadzenie jej w filmie "arcyerotycznym" i pokazującym pełen zestaw chwytów stosowanych przez femme fatale. Zanosi się na kolejne ofiary wśród mężczyzn - jak w czasach Rity Hayworth.
Piękne i zwodnicze Liz Taylor |
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.