Marek Bankowicz
Profesor politologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, autor książek "Kulisy totalitaryzmu" oraz "Demokraci i dyktatorzy. Przywódcy polityczni współczesnego świata"
Duce, jak kazał się nazywać Benito Mussolini, najpierw był radykalnym lewakiem, pacyfistą i antyklerykałem, potem skrajnym nacjonalistą, entuzjastą wojny i architektem historycznego porozumienia z Kościołem katolickim. Przed osiemdziesięciu laty w wyniku tak zwanego marszu na Rzym, który był czymś pośrednim między zamachem stanu a manifestacją siły, Benito Mussolini przejął władzę we Włoszech.
Pojętny uczeń wodza bolszewików
Kowal Alessandro Mussolini, w którego rodzinie przyszedł na świat przyszły dyktator, był awanturnikiem, socjalistą o skłonnościach anarchistycznych, często miewającym kłopoty z prawem. Swemu synowi nadał imię na cześć meksykańskiego rewolucjonisty Benito Juareza i wychował go w nienawiści do religii oraz Kościoła. W szkole Benito miał opinię ucznia krnąbrnego i niezdyscyplinowanego. Te cechy nie przeszkodziły mu jednak w ukończeniu kolegium nauczycielskiego i podjęciu pracy w szkole. Zagrożony poborem do wojska Mussolini porzucił nauczanie i wyjechał do Szwajcarii. Przystał tam do grupy anarchistów, z którymi wędrował po kraju, nawołując do kontestowania wszelkiej władzy. W 1904 r. został aresztowany za włóczęgostwo i wydalony ze Szwajcarii bez prawa powrotu. Pod koniec 1922 r., gdy już jako premier Włoch przygotowywał się do wyjazdu na konferencję w Lozannie, szwajcarskie władze w ekspresowym tempie zniosły wydany przed laty zakaz. W 1909 r. Mussolini znalazł się w austriackim wówczas Trydencie, gdzie pisywał do lokalnych gazet socjalistycznych, specjalizując się w tematyce antyklerykalnej (artykuły te wydał później w książce "Trydent w oczach socjalisty"). W tamtych latach napisał też swoją jedyną powieść - "Claudia Particella, czyli kochanka kardynała" (również o wymowie antykościelnej). Co ciekawe, po dojściu do władzy obie publikacje sam umieścił na indeksie książek zakazanych. "Dla nas ojczyzna to fikcja, mistyfikacja, utarte kłamstwo" - tak w 1911 r. uzasadniał Mussolini swój sprzeciw wobec wojny włosko-tureckiej o Libię. Twierdził, że ta wojna to imperialistyczna awantura. Za antywojenną agitację i zorganizowanie strajku w Forli został skazany na rok więzienia. Jako redaktor naczelny dziennika "L'Avanti" (oficjalnego organu partii socjalistycznej) kilkakrotnie był chwalony przez Włodzimierza Lenina. Przywódca bolszewików uważał, że duce jest prawdziwym rewolucjonistą i socjalistą.
Marsz na Rzym
Po wybuchu I wojny światowej Mussolini bardzo szybko stał się zwolennikiem przystąpienia Włoch do wojny po stronie ententy. Zmuszony do opuszczenia redakcji "L'Avanti" i wykluczony z szeregów socjalistów założył własny dziennik - "Il Popolo d'Italia". Środki potrzebne na uruchomienie pisma uzyskał od francuskiego wywiadu. Na froncie Mussolini spędził kilka miesięcy. Ciężko ranny - ale nie w bitwie, lecz podczas ćwiczeń - został zwolniony do cywila. W 1919 r. w Mediolanie wraz z grupką zwolenników powołał Związek Włoskich Kombatantów (Fasci Italiani di Combattimento). Organizacja ta była - jak głosił Mussolini - antypartią, a jej celem miało być zburzenie świata tradycyjnej polityki drogą faszystowskiej rewolucji. Start faszystów w wyborach parlamentarnych (w listopadzie 1919 r.) zakończył się klęską - uzyskali jeden mandat w Genui. Sam Mussolini przepadł z kretesem w okręgu wyborczym w Mediolanie. Jednak pogłębiający się chaos polityczny i kryzys gospodarczy sprawił, że dwa lata później faszyści mieli już w parlamencie 38 deputowanych. Tym razem na Mussoliniego głosowało prawie 200 tys. mediolańczyków. "Świat idzie na prawo, a wiek XX nie będzie demokratyczny, lecz arystokratyczny" - głosił wówczas lider faszystów. Rosła sympatia dla faszyzmu w wojsku. Włoska królowa matka Małgorzata wyrażała się o Mussolinim w samych superlatywach, a nowy papież Pius XI z zadowoleniem obserwował postępy ruchu, który mógł się rozprawić z odwiecznym wrogiem Kościoła - liberalnym państwem. 28 października 1922 r. ponad dwadzieścia tysięcy faszystów ruszyło na Rzym. Sam Mussolini przezornie pozostał w Mediolanie, by w razie ewentualnego niepowodzenia uciec za granicę. Słaby rząd Luigiego Facty niespodziewanie okazał twardość i przygotował dekret o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Teraz wszystko zależało od króla. Wiktor Emanuel III odmówił podpisania dekretu, gdyż obawiał się wojny domowej, a jeszcze bardziej detronizacji w wypadku zwycięstwa faszystów. Kryzys doprowadził do dymisji rządu Facty, co z kolei otworzyło Mussoliniemu drogę do stanowiska premiera. 31 października król i 39-letni Mussolini wspólnie przyjmowali defiladę triumfujących oddziałów faszystowskich.
Duce ma zawsze rację
Po przejęciu władzy przez Mussoliniego parlament szybko został zredukowany do roli organu zatwierdzającego rządowe dekrety. W wyborach w 1929 r. można było głosować tylko na jedną listę - faszystowską. Oficjalnie poparło ją ponad 98 proc. wyborców. Mussolini skupił w swoich rękach olbrzymią władzę, bo będąc premierem, równocześnie stał na czele aż ośmiu resortów. Oficjalną dewizą stało się hasło: "Duce ma zawsze rację". W 1926 r., po kilku nieudanych zamachach na jego życie (w jednym z nich został lekko ranny w nos), zlikwidowano wszystkie partie (poza faszystowską) i zdelegalizowano niefaszystowskie związki zawodowe. Mussolini ogłosił zasady narodowej polityki: "Nic przeciw państwu, nic poza państwem, nic bez państwa". Jego dyktatura nie była - zwłaszcza na tle nazistowskiej czy bolszewickiej - szczególnie krwawa. Osoby oskarżone o działalność antypaństwową trafiały przed oblicze specjalnego trybunału. Do 1940 r. na karę śmierci skazano dziewięć osób, zaś w latach 1940-1943 - siedemnaście. Zdarzały się również skrytobójcze mordy. Ofiarą najgłośniejszego z nich był socjalistyczny poseł Giacomo Matteotti, zamordowany w 1924 r., kiedy oskarżył faszystów o sfałszowanie wyborów.
Zakładnik Hitlera
Adolf Hitler przez wiele lat darzył Mussoliniego szacunkiem i uważał go za swego politycznego mistrza. Mussolini z kolei długo nie miał do Hitlera zaufania. Jeszcze w latach 20. odmówił mu wysłania swojej fotografii z autografem, a później wielokrotnie powtarzał, że niemiecki nazizm jest "parodią faszyzmu". W drugiej połowie lat 30. Mussolini musiał się już liczyć z Hitlerem, gdyż potencjał III Rzeszy znacznie przewyższał możliwości Włoch. Pod wpływem Hitlera w 1938 r. Mussolini ogłosił koncepcję "włoskiego rasizmu", czemu towarzyszyło wprowadzenie antyżydowskiego ustawodawstwa. Zazdroszcząc Niemcom zbrojnych podbojów i chcąc nawiązać do imperialnej tradycji starożytnego Rzymu, w czerwcu 1940 r. Mussolini wsparł zbrojnie Hitlera. Wojenne działania włoskiej armii były pasmem klęsk. Zachwiało to faszystowskim reżimem i podkopało autorytet duce. 25 lipca 1943 r. Wielka Rada Faszystowska pozbawiła Mussoliniego władzy, a król Wiktor Emanuel III polecił go aresztować. Z więzienia na górze Gran Sasso w Apeninach uwolnił duce oddział niemieckich komandosów, dowodzony przez płk. Ottona Skorzennego.
Obywatel Republiki Salo
W północnych Włoszech, na terenach kontrolowanych przez wojska niemieckie, Mussolini powołał Włoską Republikę Socjalną - marionetkowe, w pełni podporządkowane Niemcom państewko (ze stolicą w Salo, miejscowości położonej nad jeziorem Garda). Pod koniec kwietnia 1945 r., kiedy klęska Niemiec była już przesądzona, włoski dyktator, eskortowany przez oddział SS, podjął próbę ucieczki do Szwajcarii. Kolumna została zatrzymana w pobliżu granicy przez włoskich partyzantów. Mussoliniego rozpoznano i zatrzymano. Następnego dnia wraz ze swą kochanką Clarettą Petacci został rozstrzelany w Como. Ich ciała powieszono za nogi i wystawiono na widok publiczny na Piazzale Loreto w Mediolanie. Ten makabryczny spektakl był powtórzeniem praktyk samych faszystów, którzy wieszali w ten sposób zabitych partyzantów. Nie jest przypadkiem, że Lenin, Mussolini i Hitler zbudowali zbrodnicze systemy inspirowani lewicową ideologią. Posługując się nią, zdołali zmobilizować żądny odwetu lumpenproletariat, który przeprowadził rewolucję. Ten lumpenproletariat został zdradzony, gdy tylko wykonał brudną robotę.
Spotkanie z Duce |
---|
Ernest Hemingway: "Dyktator oznajmił, że przyjmie prasę. Zjawili się wszyscy. Wcisnęliśmy się do sali. Mussolini siedział przy biurku i czytał książkę. Twarz jego była wykrzywiona w ów słynny mars. Robił dyktatora. Sam będąc eksdziennikarzem, wiedział, do ilu czytelników dotrą relacje, które znajdujący się w sali ludzie napiszą. Dalej był pogrążony w swojej książce. W myśli odczytywał już słowa dwóch tysięcy dzienników obsługiwanych przez tych dwustu korespondentów: 'Kiedy weszliśmy do sali, Dyktator w Czarnej Koszuli nie podniósł wzroku znad książki, którą czytał, gdyż tak silna była jego koncentracja' itd. Podszedłem na palcach, aby zobaczyć, jaką to książkę czytał z tak zachłannym zainteresowaniem. Był to słownik francusko-angielski - trzymany 'do góry nogami'". |
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.