Skoro już jesteśmy przy telewizji, to ostatnio nie wychodzi z niej Leszek Miller. Otwiera. Przecina. Wręcza. Wygłasza. Wysłuchuje. Ściska (się serce), jak premier się pochyla. A za nim, patataj, patataj, miejscowy notabl SLD i kandydat na prezydenta miasta. I tak dzięki temu Marek Balicki nie tylko na jakiś koncert się załapał, ale i fabrykę traktorów w Ursusie zwiedził. Podobno obaj z Millerem dostali w prezencie po żeliwnym odlewie Wrzodaka.
W kampanię samorządową zaangażował się również Aleksander Kwaśniewski. Wystąpił w reklamówce telewizyjnej Balickiego. Siedział i narzekał, że nic im się nie udało zrobić. A Sławomirowi Pietrasowi (Poznań) zezwolił na kolportowanie zdjęcia z sobą. Rozumiemy, że Kwaśniewski pozazdrościł Wałęsie i chce się fotografować z kandydatami, ale żeby to nie poszło zbyt daleko. Bo Kwaśniewskiego z Matką Boską w klapie jeszcze przeżyjemy. Ale co będzie, jak - nie daj Boże - wąsy zapuści?!
Doprawdy czepiają się ludzie bez powodu. Ot, chociażby "Rzeczpospolita". Doniosła, że zaprzyjaźniona z panią Millerową firma za 1,5 mln zł wyremontuje bez przetargu willę dla premiera. Pozbawiony niedawno lustracyjnych trosk szef kancelarii premiera Marek Wagner energicznie zabrał się do wyjaśniania, że Leszkowi Millerowi podoba się jego (znaczy Millera, nie Wagnera) dom, że wcale w remontowanej willi nie zamieszka, a poza tym te 1,5 mln zł wystarczy też na remont oficyny. Jasne, a w ramach oszczędności ministrowie sami udekorują wnętrza. Wreszcie się taki wielki facet jak Pol do czegoś przyda. Może wieszać firanki.
Do łez wzruszył nas jednak w "Monitorze Wiadomości" (najlepszy program rozrywkowy w telewizji, polecamy) nie Wagner (woli cięższy repertuar, cóż, nazwisko zobowiązuje), ale szołmen Marek Czyż. Najpierw przeprosił, że w ogóle zada jakieś pytanie, bo on przecież wścibski nie jest, by potem spijać słowa z karminowych ust ministra Wagnera. A wszystko zakończył puentą: "I tak właśnie jest, o czym przekonywał państwa minister Marek Wagner". Brakowało tylko, by ze szlochem rzucił mu się w objęcia.
Ale to w ogóle cud, że o tym mówili. Bo ani TVN-owskie "Fakty", ani "Informacje" w Polsacie się na temat willi nie zająknęły. Proszę sobie jednak nie myśleć, że chodzi o jakieś naciski polityczne. Widać to wyjątkowo nudny temat...
Do ciepłych krajów odlatują gęsi, a do opozycji Bogdan Pęk. Zacny ludowiec pożegnał się z PSL (i z tą częścią naszej rubryki), bo nie podoba mu się, że chłopy boją się każdego grymasu SLD. Mówił też coś o balansowaniu "między młotem a Charybdą". Nie dosłyszeliśmy co, bo byliśmy wtedy między Scyllą a kowadłem.
Wzorzec niezależności dziennikarskiej - Andrzej Kwiatkowski z TVP - jest szefem sztabu kandydatki na wójta podwarszawskiej Lesznowoli Marii Batyckiej-Wąsik. Pani Marii nie dziwimy się ani trochę, sami się w nim skrycie podkochujemy. Ech, człowiek o żółtych włosach podbił już niejedno serce.
Są ludzie, którzy obiecują gruszki na wierzbie, to prawda, ale nie Krzysztof Jagiełło. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", SLD-owski prezydent Łodzi i ponowny kandydat na ten urząd zapewnia, że zna wszystkie kłopoty łodzian, a "co ważniejsze wiem, jak owe problemy wcielić w życie". Patrząc na Łódź, to już się musiał nieźle naharować i nawcielał, oj nawcielał.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.