Piotr Szlanta
Historyk, doktorant na Uniwersytecie Warszawskim, zajmuje się dziejami Niemiec (XIX i XX w.)
Rzesza musi przywyknąć do nieco większej dawki socjalizmu" - stwierdził pod koniec lat 70. XIX wieku Otto von Bismarck, zwany żelaznym kanclerzem. W ten sposób chciał on rozbroić rosnący w siłę ruch socjaldemokratyczny. Socjaldemokraci domagali się wówczas nacjonalizacji przemysłu, parcelacji majątków ziemskich, likwidacji armii i wprowadzenia w jej miejsce milicji ludowej. Chcąc uniknąć powtórki z Komuny Paryskiej, Bismarck stworzył podstawy państwa opiekuńczego. Do dziś większość krajów Zachodu nie może się uwolnić od tego wynalazku żelaznego kanclerza.
Olej socjalny
W 1878 r. doszło do dwóch zamachów na cesarza Wilhelma I (nieudanych). O ich sprowokowanie oskarżono socjalistów. Bismarck wykorzystał to jako pretekst do osłabienia wpływów socjalistów. Czasowo zdelegalizował partię socjaldemokratyczną, ale postanowił też wprowadzić w życie część jej postulatów. Pod koniec XIX stulecia zaczął realizować swoją koncepcję państwa, które "musi dostać kilka kropel oleju socjalnego na receptę". Te kilka kropel to ustawy o obowiązkowych ubezpieczeniach emerytalnych, ubezpieczenia od nieszczęśliwych wypadków, inwalidzkie i zdrowotne. Stworzony przez Bismarcka system opieki społecznej był rozbudowywany przez jego następców. Wkrótce Rzesza Niemiecka stała się najbardziej opiekuńczym państwem ówczesnego świata. Jeszcze przed I wojną światową wprowadzono w Niemczech obowiązkowy odpoczynek niedzielny, renty dla wdów i sierot oraz ubezpieczenia dla pracowników umysłowych. W latach 1885--1913 wydatki na ubezpieczenia społeczne wzrosły dziesięciokrotnie. W 1919 r. opieką ze strony państwa objęto kobiety w ciąży - po hekatombie wojny światowej Niemcy potrzebowały nowych obywateli. Temu samemu celowi służyła sieć punktów poradnictwa rodzinnego i placówek opieki zdrowotnej nad dziećmi. Następnym etapem budowy państwa opiekuńczego było - w czasach Republiki Weimarskiej - przyznanie szerokich uprawnień związkom zawodowym. Uzyskały one ustawowe prawo negocjowania z pracodawcami układów zbiorowych. W firmach zatrudniających powyżej 20 osób powoływano rady zakładowe, które ograniczały swobodę działania właściciela. Państwo stało się też stroną w negocjacjach płacowych w głównych branżach przemysłu. Rok 1927 przyniósł z kolei ustawę o ubezpieczeniach od bezrobocia. Na jej podstawie powstał Urząd Rzeszy ds. Pośrednictwa Pracy i Ubezpieczeń od Bezrobocia. Osoby, które traciły pracę, miały otrzymywać zasiłek w wysokości 50-70 proc. swojej ostatniej pensji. Zasiłki dla bezrobotnych wypłacano, choć w okrojonej formie, już od 1918 r. W okresie międzywojennym poza Niemcami tylko w Wielkiej Brytanii obowiązywała podobna regulacja.
Hitler opiekuńczy Po przejęciu władzy przez Adolfa Hitlera (w 1933 r.) nie tylko nie zerwano z państwem opiekuńczym, ale znacznie je rozbudowano. "Gdzie byśmy doszli, gdyby tak jak w innych krajach szalały u nas strajki i lokauty? Gdzie byłyby dzisiaj Niemcy, gdyby pozwolić każdemu sądzić, że może swoją płacę i swój zysk określać według własnego uznania?" - grzmiał przywódca III Rzeszy. Na jego polecenie wprowadzono ustawowe ograniczenie czasu pracy oraz wyższe stawki za nadgodziny i pracę w nocy. Nazistowskie państwo kontrolowało wysokość czynszów, ceny prądu i ogrzewania. Młode małżeństwa otrzymywały nie oprocentowane pożyczki, które po urodzeniu dziecka częściowo umarzano. Szczególną opiekę objęto rodziny wielodzietne. Powołana w miejsce związków zawodowych organizacja Siła przez Radość zajęła się organizowaniem urlopów dla tysięcy najuboższych Niemców. Wtedy właśnie odkryto walory turystyczne Mazur, gdzie kierowano urlopowiczów. Po wojnie, gdy powstały dwa państwa niemieckie, powodem przyznawania kolejnych przywilejów socjalnych była rywalizacja z komunistycznym Wschodem. W zachodnioniemieckiej konstytucji pojawiło się określenie "socjalne państwo prawa". Wyznaczonym przez Niemcy kursem poszły inne kraje europejskie.
Szpital Brytania
"Nie zostaliśmy wybrani po to, aby pozszywać stary system, ale po to, by stworzyć coś nowego. Naszym zadaniem nie był zreformowany kapitalizm, ale demokratyczny socjalizm" - napisał we wspomnieniach Clement Attlee, który w 1945 r. został szefem brytyjskiego rządu. Kontrolowana przez laburzystów Izba Gmin przyjęła ustawy o powszechnym ubezpieczeniu społecznym, pomocy dla najuboższych, zasiłku na dzieci czy o bezpłatnej publicznej służbie zdrowia. Najgorsze skutki forsowanie modelu państwa opiekuńczego miało właśnie w służbie zdrowia. W latach 60. prawie połowa szpitali pamiętała jeszcze czasy królowej Wiktorii. Mówiono, że Wielka Brytania jest jedynym krajem na świecie, w którym wierzy się, iż szpital jest jak wino - im starszy tym lepszy. Obawiając się konkurencji, lekarze przeforsowali ograniczenie naboru kandydatów na studia medyczne. Lobby medyczne wywalczyło także zakaz umieszczania tabliczek informujących pacjentów o godzinach przyjęć i specjalizacji danego lekarza. Związek lekarzy był jedną z ponad 600 brytyjskich organizacji związkowych, które wymuszały na kolejnych rządach rozbudowę systemu świadczeń socjalnych. "Nigdzie na świecie ludzie nie wszczynali strajków w sprawach tak dziwacznych, jak w Wielkiej Brytanii" - zauważył historyk Walter Laquer. Powoływał się on na przykład strajku powszechnego, który proklamowano, nie mogąc się porozumieć co do godziny rozpoczęcia przerwy śniadaniowej. Absurdy państwa opiekuńczego w latach 70. XX wieku wykpił Lindsay Anderson w filmie "Szpital Brytania". Kres wszechwładzy związkowców, która doprowadziła angielską gospodarkę na krawędź przepaści, położyła dopiero w latach 80. Margaret Thatcher.
Prawo do lenistwa Państwo opiekuńcze miało wspomagać najuboższych, a równocześnie gwarantować stabilizację systemu politycznego. Stopniowo obejmowało jednak coraz więcej obywateli. Budżety państw opiekuńczych stawały się budżetami socjalnymi. W ciągu ostatnich czterdziestu lat wydatki na cele socjalne w krajach Europy Zachodniej wzrosły z jednej dziesiątej PKB do jednej trzeciej PKB. Niedawno kanclerz Gerhard Schröder odważył się przypomnieć swoim rodakom, że w Niemczech nie ma prawa do lenistwa. Mimo rekordowego bezrobocia w Niemczech istnieje kilka milionów miejsc pracy, ale Niemcy nie chcą na tych stanowiskach pracować. Po prostu można żyć na koszt państwa, czyli pozostałych podatników. Otto von Bismarck zakładał, że większa dawka polityki socjalnej wytworzy u biedniejszych Niemców "konserwatywne nastawienie", bo dzięki prawu do emerytury będą mieli poczucie bezpieczeństwa. Okazało się, że przyznanie przez państwo pomocy socjalnej prowadzi do eskalacji żądań. Szybko się też potwierdziło, że lawinowy wzrost kosztów utrzymania państwa socjalnego (opiekuńczego) zagraża bytowi państwa w ogóle. Wynalazek Bismarcka jest więc zemstą zza grobu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.