"Narodziny nie są zbrodnią, więc życie nie musi się kończyć wyrokiem śmierci" - napisał Robert Ettinger, autor "Perspektyw nieśmiertelności", założyciel i prezes Cryonics Institute. We wrześniu 1990 r. 46-letni matematyk Thomas Donaldson domagał się od sądu w Santa Barbara zgody na zamrożenie przed śmiercią swojej głowy. Donaldson cierpiał na nieuleczalnego raka mózgu, więc chciał zamrozić głowę, zanim nowotwór zniszczy jego mózg. Sędzia Ronald Stevens odrzucił możliwość zamrożenia głowy przed oficjalnym stwierdzeniem śmierci. Podobnie jak Donaldson już ponad 100 tys. Amerykanów i Europejczyków chce, by ich ciała nie spoczęły na cmentarzu, lecz w sarkofagach z płynnym azotem (w temperaturze minus 196 stopni C). Mają oni nadzieję, że za 50-100 lat zmartwychwstaną.
Musimy być śmiertelni, żeby ludzkość była nieśmiertelna
Narodziny nie są zbrodnią, więc życie nie musi się kończyć wyrokiem śmierci" - napisał Robert Ettinger, autor "Perspektyw nieśmiertelności", założyciel i prezes Cryonics Institute. We wrześniu 1990 r. 46-letni matematyk Thomas Donaldson domagał się od sądu w Santa Barbara zgody na zamrożenie przed śmiercią swojej głowy. Donaldson cierpiał na nieuleczalnego raka mózgu, więc chciał zamrozić głowę, zanim nowotwór zniszczy jego mózg. Sędzia Ronald Stevens odrzucił możliwość zamrożenia głowy przed oficjalnym stwierdzeniem śmierci. Podobnie jak Donaldson już ponad 100 tys. Amerykanów i Europejczyków chce, by ich ciała nie spoczęły na cmentarzu, lecz w sarkofagach z płynnym azotem (w temperaturze minus 196°C). Mają oni nadzieję, że za 50-100 lat zmartwychwstaną.
Prawie 2 tysiące lat temu, w piątek przed świętem Paschy, Jezus umarł ukrzyżowany przez rzymskich żołnierzy. Dwa dni później o świcie jego ciała nie znaleziono w grobie. Tego samego dnia znowu pojawił się wśród ludzi. Ci, których zwłoki spoczywają (na przykład zmarły w ubiegłym roku baseballista Ted Williams czy znany przed laty maratończyk Richard Marsh) lub dopiero mają spocząć w płynnym azocie, raczej nie wierzyli i rzadko wierzą w cud zmartwychwstania. Wierzą, że do życia przywróci ich biotechnologia.
Nieśmiertelni z lodu
Nowe techniki zamrażania i hodowli tkanek, klonowanie czy naprawianie organów za pomocą tzw. komórek macierzystych mają zapewnić choćby namiastkę biologicznej nieśmiertelności, czyli na razie przedłużenie życia do 120-150 lat. "To nowa odmiana scjentystycznej religii XXI wieku" - uważa prof. Michael Shermer, komentator "Scientific American". Wyznawcy tej religii to transhumanitarianie - ludzie, którzy po dwóch tysiącleciach od ukrzyżowania Jezusa usiłują pokonać ograniczenia natury. Wierzą oni, że w przyszłości dzięki zamrażaniu astronauci będą mogli odbywać długie podróże międzyplanetarne, a życie będzie można rozłożyć na raty - na kilkaset lat, a nawet na kilka tysiącleci. Tkanki, narządy i całe ciało człowieka będzie można bowiem odmrażać i regenerować.
W 1967 r. swoje zwłoki postanowił zamrozić James Bedford, profesor psychologii Uniwersytetu Kalifornijskiego. Od tego czasu w silosach z płynnym azotem pochowano ponad dwieście osób. Ponad 5 tys. chętnych czeka w kolejce na natychmiastowe zamrożenie po śmierci. W krypcie zamku Preuil nad Loarą jego właściciel Remy Martinot zamroził w ubiegłym roku swego ojca Raymonda Martinota, pioniera kriogeniki w Europie. Jego ciało znajduje się w tej samej zamrażarce, w której dwadzieścia lat wcześniej francuski lekarz pochował zmarłą na raka żonę Monique. Wspomniany prof. Robert Ettinger zamroził własną matkę i pierwszą żonę. "Nadzieja na ożywienie po śmierci pozbawiła mnie lęku przed śmiercią" - wyznał 84-letni uczony.
Ettinger i inni zwolennicy hibernacji powołują się m.in. na ożywienie w latach 80. bakterii odkrytej na Syberii, która przez 3 mln lat znajdowała się w temperaturze minus 10°C. Kilka godzin po odmrożeniu w laboratorium Rosyjskiej Akademii Nauk w Moskwie znowu zaczęła się dzielić. Pod koniec 2000 r. badacze Uniwersytetu West Chester w Pensylwanii ożywili bakterię sprzed 250 mln lat. Japońscy naukowcy Kinji Asahina i Akira Aoki zamrozili na jedną dobę larwy owada Cnidocampa flavescens w temperaturze minus 30°C, a następnie umieścili je w płynnym tlenie, w temperaturze minus 180°C (na trzy doby). Wszelkie procesy życiowe larw zamarły, lecz po wyciągnięciu z pojemnika udało się przywrócić niektóre z nich do życia. Zaczęły się one nawet rozwijać, lecz tylko do fazy imago - żadna nie przeszła metamorfozy do końca.
W eksperymentach ze ssakami największym osiągnięciem było dotychczas ożywienie psa, którego ciało schłodzono do temperatury 2°C. Po stopniowym ogrzaniu narządów wewnętrznych, a potem całego ciała, serce psa ponownie zaczęło bić. W 1992 r. specjaliści z BioTime w Berkeley, firmy zajmującej się zamrażaniem ludzi, podobnie przywrócili do życia pawiana: na godzinę schłodzili jego ciało do temperatury 1°C, a potem stopniowo zaczęli je ogrzewać. W 1962 r. w Norwegii pod pięcioletnim Erikiem załamał się lód i przez 25 minut przebywał on pod lodem. Po dwuipółgodzinnej reanimacji przywrócono go do życia - chłopiec nie miał żadnych trwałych zmian w mózgu, choć zachodzą one już po pięciu minutach niedotlenienia. 42-letni szwajcarski alpinista aż 5 godzin przeleżał pod siedmiometrową warstwą śniegu. Gdy lekarze kliniki uniwersytetu w Bernie otworzyli jego klatkę piersiową, by go reanimować, serce było "twarde jak kawałek stali". Powoli ogrzewali je, wpompowując świeżą krew - po 20 minutach serce zaczęło bić. Większość naukowców jednak powątpiewa, by kiedykolwiek było możliwe przywrócenie do życia zamrożonych ludzi. "Takie nadzieje można przyrównać do wiary w uzyskanie żywej krowy z zamrożonego hamburgera" - twierdzi prof. Arthur Rowe z Uniwersytetu Nowojorskiego.
Jakie geny mieli bogowie?
"Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także nasza wiara" - pisał w liście do Koryntian św. Paweł. Zarówno chrześcijaństwo, jak i islam głoszą wiarę w zmartwychwstanie. Według doktryny chrześcijańskiej, zmartwychwstając, człowiek otrzyma nowe ciało w pełni przemienione, czyli różniące się od obecnego. Ciała zmartwychwstałych będą pozbawione wszelkich wad, nie będą odczuwać cierpienia, nie będą się starzeć. Takie same wizje odnowionego ciała snują obecnie biotechnolodzy. Do tego, by osiągnąć nieśmiertelność, nie jest bowiem potrzebna tożsamość ciała. "Ciało i krew nie mogą posiąść Królestwa Bożego" - głosił św. Paweł. Tej tożsamości nie mamy zresztą już za życia, bo mniej więcej co siedem lat materia naszego ciała podlega całkowitej wymianie. De facto cieleśnie stajemy się innymi ludźmi. Przekształca się też nasz mózg. Kilka lat temu udokumentowano, że komórki mózgu mogą się regenerować. Cały czas powstają też nowe synapsy, czyli połączenia między neuronami. Stymuluje je na przykład intensywne uczenie się. Innymi słowy: częste używanie mózgu nie prowadzi do jego zużycia, lecz przeciwnie - do częściowej regeneracji.
Alan F. Alford, badacz bliskowschodnich mitologii, autor m.in. "Bogów nowego milenium" oraz "Gdy bogowie zstąpili z niebios", twierdzi, że w mezopotamskich mitach przywoływanych często w Biblii pojawiają się sugestie, iż bogowie już przed tysiącami lat potrafili poprawiać swój kod genetyczny (oczywiście, używano innych terminów), co zapewniało im praktycznie nieśmiertelność. Te ulepszone geny mieszały się wyłącznie w obrębie ograniczonej grupy bóstw. Bóg Enlil był na przykład potomkiem boga Anu (ojca wszystkich bogów) i jego przyrodniej siostry. Zwyczaj żenienia się z siostrami był czymś normalnym w starożytnych kulturach Egiptu, Mezopotamii czy południowej Ameryki. Abraham był dumny z tego, że wziął za żonę własną siostrę. Z siostrami żenili się również egipscy faraonowie i władcy Inków.
Według Biblii, cały rodzaj ludzki pochodzi od jednej pary - Adama i Ewy. Zatem pierwsi ludzie płodzili dzieci z członkami najbliższej rodziny. A ponieważ byli długowieczni (Adam miał żyć 930 lat), początkowa sekwencja genów - odpowiadających za długowieczność - nie zmieniała się. Geny Adama i Ewy zostały przekazane w niewiele zmienionym stanie dziewięciu pierwszym pokoleniom patriarchów - od Adama do Noego. Pierwsi patriarchowie żyli równie długo jak Adam: Set - 912 lat, Enoch - 905, Kenan - 910, Mahalaleel - 895, Jared - 962, Henoch - 365, Matuzalem - 969, Lamech - 777, Noe - 950. Z czasem geny patriarchów zaczęły się jednak degenerować, co doprowadziło do błędów w kopiowaniu DNA. Wraz z szybkim wzrostem liczby mieszkańców Ziemi, mutacje genetyczne były coraz częstsze i ogarnęły całą populację. W ten sposób skracała się przeciętna długość życia. W średniowieczu wynosiła ona zaledwie 33 lata, w 1850 r. ludzie dożywali czterdziestu lat, zaś sto lat temu średnia długość życia wynosiła 50 lat. Dopiero pod koniec XX wieku kobiety często dożywają osiemdziesiątki. Proces zaczął się więc odwracać, lecz jedynie jednostki dożywają 120 lat (na przykład zmarła kilka lat temu Jeanne Calment, znajoma Vincenta van Gogha, żyła 122 lata). Marzenie o nieśmiertelności, poparte osiągnięciami biotechnologii, jest zatem próbą powrotu do stanu z czasów patriarchów.
Nieśmiertelność w bankach genów
Obecnie realną namiastką nieśmiertelności są powstające na całym świecie banki genów, gdzie przechowuje się w niskiej temperaturze tkanki roślin, zwierząt i ludzi. Za kilka lat w takich bankach będzie można wybrać dowolną komórkę, by ponownie ją ożywić i wykorzystać do leczenia ludzi chorych, ale także do sklonowania człowieka, psa lub kota. Biolodzy potrafią się już posługiwać materiałami biologicznymi zastrzeżonymi dotychczas wyłącznie dla Boga i natury: komórkami jajowymi, plemnikami, jądrem komórkowym i DNA. Teraz chcą od podstaw zmodyfikować naturę i przedłużyć lub nawet cofnąć ewolucję.
Biolodzy z amerykańskiej firmy Advanced Cell Technology sklonowali niezwykle rzadkiego krewniaka bawołu (o nazwie banteng) ze skóry samca przechowywanej przez 20 lat w zamrażarce w ogrodzie zoologicznym w San Diego. Australijscy biolodzy uzyskali DNA wymarłego przed prawie 70 laty wilka workowatego (tasmańskiego). Wkrótce ma być przeprowadzona pierwsza próba uzyskania komórki jajowej wilka i wszczepienia jej do narządów rodnych diabła tasmańskiego (spokrewnionego z nim torbacza, który nadal żyje w Australii).
"Nawet w zabalsamowanym ciele Lenina mogło się zachować DNA i dlatego teoretycznie można byłoby go sklonować" - twierdzi członek rosyjskiej Akademii Nauk Medycznych, prof. Ilja Zbarski, syn Borysa Zbarskiego, jednego z naukowców, którzy 56 dni po śmierci Lenina zabalsamowali jego ciało. Podobnie można by sklonować Marilyn Monroe czy Freddiego Mercury'ego, wokalistę grypy Queen, jeśli tylko zachowały się próbki ich tkanek, na przykład włosów. Na razie nie ma nadziei na zmartwychwstanie praprzodka człowieka. Wprawdzie prof. Svante Pääbo z Uniwersytetu Monachijskiego wykrył pochodzące sprzed 100 tys. lat DNA neandertalczyka, ale jest ono uszkodzone - nadaje się wyłącznie do badań porównawczych genetycznego pokrewieństwa tego gatunku z homo sapiens.
Nieśmiertelność przez regenerację
Biolodzy powściągliwie odnoszą się do koncepcji unieśmiertelnienia człowieka w postaci pliku informacji. Dla nich zarówno życie, jak i inteligencja są nierozerwalnie związane z fizykalnym, a do tego ożywionym ciałem. Obiecują oni nieśmiertelność dzięki tzw. medycynie regeneracyjnej. "Choroby serca, nowotwory, choroby Alzheimera, a nawet proces starzenia się, staną się jedynie przykrymi wspomnieniami gatunku ludzkiego. Jedyną przyczyną śmierci będą powodujące zniszczenie całego ciała nieszczęśliwe wypadki, morderstwa i wojny" - twierdzi prof. William Haseltine, szef zajmującej się rozszyfrowaniem genomu ludzkiego firmy biotechnologicznej Human Genome Sciences. Według Haseltine'a, jeszcze w tym stuleciu ludzie będą mogli co dziesięć lat otrzymywać dawkę komórek macierzystych regenerujących uszkodzone lub zużywające się tkanki i narządy.
Od trzech lat kardiolodzy regenerują serca ludzi po zawale, wstrzykując im dawkę komórek macierzystych. W lutym tego roku podobną metodą amerykańscy lekarze przeprowadzili u szesnastoletniego chłopca pierwszą na świecie próbę zregenerowania uszkodzonego mięśnia sercowego. Jeszcze w tym roku zostaną przeprowadzone pierwsze próby regenerowania mózgu u osób po udarze lub po operacji wycięcia guza mózgu. Podobnie będzie można leczyć cukrzycę i usuwać uszkodzenia rdzenia kręgowego powodujące paraliż (takiej operacji ma być poddany aktor Christopher Reeve).
Nieśmiertelność w cyberprzestrzeni
Szukanie nieśmiertelności w postępach biotechnologii może być pułapką. Może zmartwychwstanie człowieka nie jest w ogóle kwestią biologii? "Ożywienia ludzi umożliwia nanotechnologia" - twierdzi prof. Eric Drexler, jeden z twórców tej dziedziny nauki. Jego zdaniem, podczas rozmrażania wprowadzone do wnętrza ciała mikroroboty będą w stanie naprawić wszelkie powstałe uszkodzenia na poziomie molekularnym - komórka po komórce, jak w filmie "Podróż fantastyczna". Jeśli jednak okaże się to niemożliwe, nanotechnologia pozwoli przenieść duszę (świadomość) umierającego człowieka do rzeczywistości wirtualnej, tak jak to opisał William Gibson w powieści "Neuromancer".
Na początku lat 90. XX wieku ciało 39-letniego mordercy, skazanego w Teksasie na karę śmierci, oraz zmarłej na zawał serca 59-letniej kobiety za ich zgodą prześwietlono tomografem i rezonansem magnetycznym, a potem pocięto na milimetrowej grubości plasterki, sfotografowano i przetworzono na zapis cyfrowy. Z tak uzyskanych danych powstała pierwsza trójwymiarowa komputerowa kopia budowy anatomicznej ludzi obojga płci. "W przyszłości miniroboty do skanowania ludzkiego ciała będą otwierać czaszki umierających ludzi i kopiować ich mózg, wykorzystując do tego nowej generacji aparaty do rezonansu magnetycznego, tomografy komputerowe i ultrasonografy" - twierdzi prof. Hans Moravec z Carnegie Mellon University w książce "Mind Children". Ray Kurzweil, najwybitniejszy obecnie w USA badacz sztucznej inteligencji, twierdzi, że to nanoroboty wprowadzone do mózgu przeskanują jego zawartość do komputera. Nasz umysł, a raczej twardy dysk z danymi z mózgu, będzie się mógł wiecznie przemieszczać - jak starohinduski Awatar - do robotów, klonów bądź ciał.
Klęska nieśmiertelności
"Trudno dziś przedstawić sobie unieśmiertelnienie jako odwrócenie w czasie biegu normalnych procesów biologicznych, które otworzyłyby nam drogę do nieśmiertelności. Gdyby taki zamysł mógł się powieść, byłby to największy triumf człowieka, będący jednocześnie zwycięstwem nad podstawowymi regułami ewolucji" - twierdzi Stanisław Lem w książce "Okamgnienie".
Jednak śmierć, będąca zagładą osobników i gatunków, jest jednocześnie motorem ewolucji. W przeciwnym razie na Ziemi wciąż żyłyby tylko bakterie.
Z biologicznego punktu widzenia zbyt długie życie jest nieopłacalne. Gdyby organizmy żyły wiecznie lub bardzo długo, ich komórkom trzeba by zapewnić bardzo kosztowny serwis. Nawet gdyby udało się przedłużyć życie człowieka do 150 lat, to około 120. roku życia wszyscy cierpieliby na nowotwory, które nie ujawniają się tylko dlatego, że zdążymy już umrzeć. Niektórzy biolodzy twierdzą, że nowotwór nie jest błędem natury, lecz jej swoistym bezpiecznikiem - przed skutkami ludzkiego dążenia do nieśmiertelności.
Śmiertelność jest też siłą napędową cywilizacji: mając świadomość jej nieuchronności, chronimy przeszłość i tworzymy przyszłość. Bez śmiertelności nie byłoby więc historii, kultury - nie byłoby zatem ludzkości.
"Skończy się historia człowieka i narodzi się nowa istota" - prognozuje Francis Fukuyama w książce "Our Posthuman Future" ("Koniec człowieka"). Jego zdaniem, medycyna regeneracyjna i manipulacje genetyczne doprowadzą do udoskonalenia człowieka, a następnie do powstania nowego gatunku homo sapiens. Czy będzie to istota nieśmiertelna? Jeśli tak, czekają nas kłopoty, o jakich nawet się nam nie śniło. Jeśli człowiek będzie żył na przykład 200 lat, jaka będzie wówczas prawna granica dorosłości? Kiedy będziemy zakładać rodziny, kiedy zyskamy prawa wyborcze, kiedy będziemy przechodzić na emeryturę, jak się ubezpieczać?
Narodziny nie są zbrodnią, więc życie nie musi się kończyć wyrokiem śmierci" - napisał Robert Ettinger, autor "Perspektyw nieśmiertelności", założyciel i prezes Cryonics Institute. We wrześniu 1990 r. 46-letni matematyk Thomas Donaldson domagał się od sądu w Santa Barbara zgody na zamrożenie przed śmiercią swojej głowy. Donaldson cierpiał na nieuleczalnego raka mózgu, więc chciał zamrozić głowę, zanim nowotwór zniszczy jego mózg. Sędzia Ronald Stevens odrzucił możliwość zamrożenia głowy przed oficjalnym stwierdzeniem śmierci. Podobnie jak Donaldson już ponad 100 tys. Amerykanów i Europejczyków chce, by ich ciała nie spoczęły na cmentarzu, lecz w sarkofagach z płynnym azotem (w temperaturze minus 196°C). Mają oni nadzieję, że za 50-100 lat zmartwychwstaną.
Prawie 2 tysiące lat temu, w piątek przed świętem Paschy, Jezus umarł ukrzyżowany przez rzymskich żołnierzy. Dwa dni później o świcie jego ciała nie znaleziono w grobie. Tego samego dnia znowu pojawił się wśród ludzi. Ci, których zwłoki spoczywają (na przykład zmarły w ubiegłym roku baseballista Ted Williams czy znany przed laty maratończyk Richard Marsh) lub dopiero mają spocząć w płynnym azocie, raczej nie wierzyli i rzadko wierzą w cud zmartwychwstania. Wierzą, że do życia przywróci ich biotechnologia.
Nieśmiertelni z lodu
Nowe techniki zamrażania i hodowli tkanek, klonowanie czy naprawianie organów za pomocą tzw. komórek macierzystych mają zapewnić choćby namiastkę biologicznej nieśmiertelności, czyli na razie przedłużenie życia do 120-150 lat. "To nowa odmiana scjentystycznej religii XXI wieku" - uważa prof. Michael Shermer, komentator "Scientific American". Wyznawcy tej religii to transhumanitarianie - ludzie, którzy po dwóch tysiącleciach od ukrzyżowania Jezusa usiłują pokonać ograniczenia natury. Wierzą oni, że w przyszłości dzięki zamrażaniu astronauci będą mogli odbywać długie podróże międzyplanetarne, a życie będzie można rozłożyć na raty - na kilkaset lat, a nawet na kilka tysiącleci. Tkanki, narządy i całe ciało człowieka będzie można bowiem odmrażać i regenerować.
W 1967 r. swoje zwłoki postanowił zamrozić James Bedford, profesor psychologii Uniwersytetu Kalifornijskiego. Od tego czasu w silosach z płynnym azotem pochowano ponad dwieście osób. Ponad 5 tys. chętnych czeka w kolejce na natychmiastowe zamrożenie po śmierci. W krypcie zamku Preuil nad Loarą jego właściciel Remy Martinot zamroził w ubiegłym roku swego ojca Raymonda Martinota, pioniera kriogeniki w Europie. Jego ciało znajduje się w tej samej zamrażarce, w której dwadzieścia lat wcześniej francuski lekarz pochował zmarłą na raka żonę Monique. Wspomniany prof. Robert Ettinger zamroził własną matkę i pierwszą żonę. "Nadzieja na ożywienie po śmierci pozbawiła mnie lęku przed śmiercią" - wyznał 84-letni uczony.
Ettinger i inni zwolennicy hibernacji powołują się m.in. na ożywienie w latach 80. bakterii odkrytej na Syberii, która przez 3 mln lat znajdowała się w temperaturze minus 10°C. Kilka godzin po odmrożeniu w laboratorium Rosyjskiej Akademii Nauk w Moskwie znowu zaczęła się dzielić. Pod koniec 2000 r. badacze Uniwersytetu West Chester w Pensylwanii ożywili bakterię sprzed 250 mln lat. Japońscy naukowcy Kinji Asahina i Akira Aoki zamrozili na jedną dobę larwy owada Cnidocampa flavescens w temperaturze minus 30°C, a następnie umieścili je w płynnym tlenie, w temperaturze minus 180°C (na trzy doby). Wszelkie procesy życiowe larw zamarły, lecz po wyciągnięciu z pojemnika udało się przywrócić niektóre z nich do życia. Zaczęły się one nawet rozwijać, lecz tylko do fazy imago - żadna nie przeszła metamorfozy do końca.
W eksperymentach ze ssakami największym osiągnięciem było dotychczas ożywienie psa, którego ciało schłodzono do temperatury 2°C. Po stopniowym ogrzaniu narządów wewnętrznych, a potem całego ciała, serce psa ponownie zaczęło bić. W 1992 r. specjaliści z BioTime w Berkeley, firmy zajmującej się zamrażaniem ludzi, podobnie przywrócili do życia pawiana: na godzinę schłodzili jego ciało do temperatury 1°C, a potem stopniowo zaczęli je ogrzewać. W 1962 r. w Norwegii pod pięcioletnim Erikiem załamał się lód i przez 25 minut przebywał on pod lodem. Po dwuipółgodzinnej reanimacji przywrócono go do życia - chłopiec nie miał żadnych trwałych zmian w mózgu, choć zachodzą one już po pięciu minutach niedotlenienia. 42-letni szwajcarski alpinista aż 5 godzin przeleżał pod siedmiometrową warstwą śniegu. Gdy lekarze kliniki uniwersytetu w Bernie otworzyli jego klatkę piersiową, by go reanimować, serce było "twarde jak kawałek stali". Powoli ogrzewali je, wpompowując świeżą krew - po 20 minutach serce zaczęło bić. Większość naukowców jednak powątpiewa, by kiedykolwiek było możliwe przywrócenie do życia zamrożonych ludzi. "Takie nadzieje można przyrównać do wiary w uzyskanie żywej krowy z zamrożonego hamburgera" - twierdzi prof. Arthur Rowe z Uniwersytetu Nowojorskiego.
Jakie geny mieli bogowie?
"Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także nasza wiara" - pisał w liście do Koryntian św. Paweł. Zarówno chrześcijaństwo, jak i islam głoszą wiarę w zmartwychwstanie. Według doktryny chrześcijańskiej, zmartwychwstając, człowiek otrzyma nowe ciało w pełni przemienione, czyli różniące się od obecnego. Ciała zmartwychwstałych będą pozbawione wszelkich wad, nie będą odczuwać cierpienia, nie będą się starzeć. Takie same wizje odnowionego ciała snują obecnie biotechnolodzy. Do tego, by osiągnąć nieśmiertelność, nie jest bowiem potrzebna tożsamość ciała. "Ciało i krew nie mogą posiąść Królestwa Bożego" - głosił św. Paweł. Tej tożsamości nie mamy zresztą już za życia, bo mniej więcej co siedem lat materia naszego ciała podlega całkowitej wymianie. De facto cieleśnie stajemy się innymi ludźmi. Przekształca się też nasz mózg. Kilka lat temu udokumentowano, że komórki mózgu mogą się regenerować. Cały czas powstają też nowe synapsy, czyli połączenia między neuronami. Stymuluje je na przykład intensywne uczenie się. Innymi słowy: częste używanie mózgu nie prowadzi do jego zużycia, lecz przeciwnie - do częściowej regeneracji.
Alan F. Alford, badacz bliskowschodnich mitologii, autor m.in. "Bogów nowego milenium" oraz "Gdy bogowie zstąpili z niebios", twierdzi, że w mezopotamskich mitach przywoływanych często w Biblii pojawiają się sugestie, iż bogowie już przed tysiącami lat potrafili poprawiać swój kod genetyczny (oczywiście, używano innych terminów), co zapewniało im praktycznie nieśmiertelność. Te ulepszone geny mieszały się wyłącznie w obrębie ograniczonej grupy bóstw. Bóg Enlil był na przykład potomkiem boga Anu (ojca wszystkich bogów) i jego przyrodniej siostry. Zwyczaj żenienia się z siostrami był czymś normalnym w starożytnych kulturach Egiptu, Mezopotamii czy południowej Ameryki. Abraham był dumny z tego, że wziął za żonę własną siostrę. Z siostrami żenili się również egipscy faraonowie i władcy Inków.
Według Biblii, cały rodzaj ludzki pochodzi od jednej pary - Adama i Ewy. Zatem pierwsi ludzie płodzili dzieci z członkami najbliższej rodziny. A ponieważ byli długowieczni (Adam miał żyć 930 lat), początkowa sekwencja genów - odpowiadających za długowieczność - nie zmieniała się. Geny Adama i Ewy zostały przekazane w niewiele zmienionym stanie dziewięciu pierwszym pokoleniom patriarchów - od Adama do Noego. Pierwsi patriarchowie żyli równie długo jak Adam: Set - 912 lat, Enoch - 905, Kenan - 910, Mahalaleel - 895, Jared - 962, Henoch - 365, Matuzalem - 969, Lamech - 777, Noe - 950. Z czasem geny patriarchów zaczęły się jednak degenerować, co doprowadziło do błędów w kopiowaniu DNA. Wraz z szybkim wzrostem liczby mieszkańców Ziemi, mutacje genetyczne były coraz częstsze i ogarnęły całą populację. W ten sposób skracała się przeciętna długość życia. W średniowieczu wynosiła ona zaledwie 33 lata, w 1850 r. ludzie dożywali czterdziestu lat, zaś sto lat temu średnia długość życia wynosiła 50 lat. Dopiero pod koniec XX wieku kobiety często dożywają osiemdziesiątki. Proces zaczął się więc odwracać, lecz jedynie jednostki dożywają 120 lat (na przykład zmarła kilka lat temu Jeanne Calment, znajoma Vincenta van Gogha, żyła 122 lata). Marzenie o nieśmiertelności, poparte osiągnięciami biotechnologii, jest zatem próbą powrotu do stanu z czasów patriarchów.
Nieśmiertelność w bankach genów
Obecnie realną namiastką nieśmiertelności są powstające na całym świecie banki genów, gdzie przechowuje się w niskiej temperaturze tkanki roślin, zwierząt i ludzi. Za kilka lat w takich bankach będzie można wybrać dowolną komórkę, by ponownie ją ożywić i wykorzystać do leczenia ludzi chorych, ale także do sklonowania człowieka, psa lub kota. Biolodzy potrafią się już posługiwać materiałami biologicznymi zastrzeżonymi dotychczas wyłącznie dla Boga i natury: komórkami jajowymi, plemnikami, jądrem komórkowym i DNA. Teraz chcą od podstaw zmodyfikować naturę i przedłużyć lub nawet cofnąć ewolucję.
Biolodzy z amerykańskiej firmy Advanced Cell Technology sklonowali niezwykle rzadkiego krewniaka bawołu (o nazwie banteng) ze skóry samca przechowywanej przez 20 lat w zamrażarce w ogrodzie zoologicznym w San Diego. Australijscy biolodzy uzyskali DNA wymarłego przed prawie 70 laty wilka workowatego (tasmańskiego). Wkrótce ma być przeprowadzona pierwsza próba uzyskania komórki jajowej wilka i wszczepienia jej do narządów rodnych diabła tasmańskiego (spokrewnionego z nim torbacza, który nadal żyje w Australii).
"Nawet w zabalsamowanym ciele Lenina mogło się zachować DNA i dlatego teoretycznie można byłoby go sklonować" - twierdzi członek rosyjskiej Akademii Nauk Medycznych, prof. Ilja Zbarski, syn Borysa Zbarskiego, jednego z naukowców, którzy 56 dni po śmierci Lenina zabalsamowali jego ciało. Podobnie można by sklonować Marilyn Monroe czy Freddiego Mercury'ego, wokalistę grypy Queen, jeśli tylko zachowały się próbki ich tkanek, na przykład włosów. Na razie nie ma nadziei na zmartwychwstanie praprzodka człowieka. Wprawdzie prof. Svante Pääbo z Uniwersytetu Monachijskiego wykrył pochodzące sprzed 100 tys. lat DNA neandertalczyka, ale jest ono uszkodzone - nadaje się wyłącznie do badań porównawczych genetycznego pokrewieństwa tego gatunku z homo sapiens.
Nieśmiertelność przez regenerację
Biolodzy powściągliwie odnoszą się do koncepcji unieśmiertelnienia człowieka w postaci pliku informacji. Dla nich zarówno życie, jak i inteligencja są nierozerwalnie związane z fizykalnym, a do tego ożywionym ciałem. Obiecują oni nieśmiertelność dzięki tzw. medycynie regeneracyjnej. "Choroby serca, nowotwory, choroby Alzheimera, a nawet proces starzenia się, staną się jedynie przykrymi wspomnieniami gatunku ludzkiego. Jedyną przyczyną śmierci będą powodujące zniszczenie całego ciała nieszczęśliwe wypadki, morderstwa i wojny" - twierdzi prof. William Haseltine, szef zajmującej się rozszyfrowaniem genomu ludzkiego firmy biotechnologicznej Human Genome Sciences. Według Haseltine'a, jeszcze w tym stuleciu ludzie będą mogli co dziesięć lat otrzymywać dawkę komórek macierzystych regenerujących uszkodzone lub zużywające się tkanki i narządy.
Od trzech lat kardiolodzy regenerują serca ludzi po zawale, wstrzykując im dawkę komórek macierzystych. W lutym tego roku podobną metodą amerykańscy lekarze przeprowadzili u szesnastoletniego chłopca pierwszą na świecie próbę zregenerowania uszkodzonego mięśnia sercowego. Jeszcze w tym roku zostaną przeprowadzone pierwsze próby regenerowania mózgu u osób po udarze lub po operacji wycięcia guza mózgu. Podobnie będzie można leczyć cukrzycę i usuwać uszkodzenia rdzenia kręgowego powodujące paraliż (takiej operacji ma być poddany aktor Christopher Reeve).
Nieśmiertelność w cyberprzestrzeni
Szukanie nieśmiertelności w postępach biotechnologii może być pułapką. Może zmartwychwstanie człowieka nie jest w ogóle kwestią biologii? "Ożywienia ludzi umożliwia nanotechnologia" - twierdzi prof. Eric Drexler, jeden z twórców tej dziedziny nauki. Jego zdaniem, podczas rozmrażania wprowadzone do wnętrza ciała mikroroboty będą w stanie naprawić wszelkie powstałe uszkodzenia na poziomie molekularnym - komórka po komórce, jak w filmie "Podróż fantastyczna". Jeśli jednak okaże się to niemożliwe, nanotechnologia pozwoli przenieść duszę (świadomość) umierającego człowieka do rzeczywistości wirtualnej, tak jak to opisał William Gibson w powieści "Neuromancer".
Na początku lat 90. XX wieku ciało 39-letniego mordercy, skazanego w Teksasie na karę śmierci, oraz zmarłej na zawał serca 59-letniej kobiety za ich zgodą prześwietlono tomografem i rezonansem magnetycznym, a potem pocięto na milimetrowej grubości plasterki, sfotografowano i przetworzono na zapis cyfrowy. Z tak uzyskanych danych powstała pierwsza trójwymiarowa komputerowa kopia budowy anatomicznej ludzi obojga płci. "W przyszłości miniroboty do skanowania ludzkiego ciała będą otwierać czaszki umierających ludzi i kopiować ich mózg, wykorzystując do tego nowej generacji aparaty do rezonansu magnetycznego, tomografy komputerowe i ultrasonografy" - twierdzi prof. Hans Moravec z Carnegie Mellon University w książce "Mind Children". Ray Kurzweil, najwybitniejszy obecnie w USA badacz sztucznej inteligencji, twierdzi, że to nanoroboty wprowadzone do mózgu przeskanują jego zawartość do komputera. Nasz umysł, a raczej twardy dysk z danymi z mózgu, będzie się mógł wiecznie przemieszczać - jak starohinduski Awatar - do robotów, klonów bądź ciał.
Klęska nieśmiertelności
"Trudno dziś przedstawić sobie unieśmiertelnienie jako odwrócenie w czasie biegu normalnych procesów biologicznych, które otworzyłyby nam drogę do nieśmiertelności. Gdyby taki zamysł mógł się powieść, byłby to największy triumf człowieka, będący jednocześnie zwycięstwem nad podstawowymi regułami ewolucji" - twierdzi Stanisław Lem w książce "Okamgnienie".
Jednak śmierć, będąca zagładą osobników i gatunków, jest jednocześnie motorem ewolucji. W przeciwnym razie na Ziemi wciąż żyłyby tylko bakterie.
Z biologicznego punktu widzenia zbyt długie życie jest nieopłacalne. Gdyby organizmy żyły wiecznie lub bardzo długo, ich komórkom trzeba by zapewnić bardzo kosztowny serwis. Nawet gdyby udało się przedłużyć życie człowieka do 150 lat, to około 120. roku życia wszyscy cierpieliby na nowotwory, które nie ujawniają się tylko dlatego, że zdążymy już umrzeć. Niektórzy biolodzy twierdzą, że nowotwór nie jest błędem natury, lecz jej swoistym bezpiecznikiem - przed skutkami ludzkiego dążenia do nieśmiertelności.
Śmiertelność jest też siłą napędową cywilizacji: mając świadomość jej nieuchronności, chronimy przeszłość i tworzymy przyszłość. Bez śmiertelności nie byłoby więc historii, kultury - nie byłoby zatem ludzkości.
"Skończy się historia człowieka i narodzi się nowa istota" - prognozuje Francis Fukuyama w książce "Our Posthuman Future" ("Koniec człowieka"). Jego zdaniem, medycyna regeneracyjna i manipulacje genetyczne doprowadzą do udoskonalenia człowieka, a następnie do powstania nowego gatunku homo sapiens. Czy będzie to istota nieśmiertelna? Jeśli tak, czekają nas kłopoty, o jakich nawet się nam nie śniło. Jeśli człowiek będzie żył na przykład 200 lat, jaka będzie wówczas prawna granica dorosłości? Kiedy będziemy zakładać rodziny, kiedy zyskamy prawa wyborcze, kiedy będziemy przechodzić na emeryturę, jak się ubezpieczać?
Więcej możesz przeczytać w 16/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.