Doradca szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz grupa byłych prokuratorów, funkcjonariuszy policji i służb specjalnych przygotowują materiały, które mają skompromitować polityków. Przygotowują je dla Andrzeja Leppera - w powołanym przez niego Centrum Informacji Aferalnej. W pierwszych tygodniach nowego roku Lepper ma na tej podstawie uderzyć w politycznych przeciwników. Szef Samoobrony zaplanował dawkowanie kompromitujących materiałów, tak aby wystarczyło ich do przyszłorocznej kampanii wyborczej. Obecność weteranów służb specjalnych w CIA Andrzeja Leppera jest gwarancją, że nie uderzy on w ważnych rządzących polityków, lecz przede wszystkim w centroprawicową opozycję. Jeśli postanowi zaatakować SLD i rząd, ABW będzie uprzedzona o planach szefa Samoobrony.
Lepper, który korzysta z usług profesjonalnych doradców, wie, że merytoryczne dyskusje z udziałem ekspertów i rzeczowe prezentowanie programów nie są jego mocną stroną. Najlepiej wypada w roli postrachu elit III RP. Od sierpnia na rzecz lidera Samoobrony pracuje specjalna komórka wywiadowczo-analityczno-śledcza, która gromadzi informacje o aferach z udziałem polityków. Obecność w otoczeniu Leppera byłych pracowników służb specjalnych, znanych dotychczas z bliskich związków z SLD, świadczy o tym, że ich mocodawcy chcą w porę wiedzieć, kto może się znaleźć na celowniku, i odpowiednio temu przeciwdziałać.
Andrzej Lepper zapowiada, że już w styczniu opinia publiczna dowie się o aferze w wielkopolskim oddziale Agencji Rynku Rolnego. Twierdzi, że umówił się w prokuraturze, by złożyć zeznania w tej sprawie.
Tajny agent Jerzy Konieczny
Centrum Informacji Aferalnej powstało po skandalu z talibami lądującymi w Klewkach i nie udokumentowanymi zarzutami łapownictwa skierowanymi pod adresem Jerzego Szmajdzińskiego (SLD) i Pawła Piskorskiego (PO). CIA zbiera aferalne informacje, które następnie sprawdza i analizuje sztab ekspertów. Lider Samoobrony twierdzi, że najwięcej zgłoszeń o aferach dotyczy polityków SLD i Platformy Obywatelskiej. Najczęściej chodzi o korupcję w samorządach, wśród byłych i obecnych parlamentarzystów, a także w rządzie. Lepper mówi, że wiele zarzutów potwierdzono, inne są sprawdzane. - Pracuje dla nas zespół prawników, sporo osób z tego grona kilka lat temu pracowało w policji i służbach specjalnych - potwierdza Andrzej Lepper w rozmowie z "Wprost". Odmawia jednak ujawnienia nazwisk.
Według informacji, które uzyskaliśmy z wiarygodnych źródeł, działalność CIA wspiera prof. Jerzy Konieczny, doradca szefa centralnego ośrodka szkolenia Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W latach 1992-1994 Konieczny kierował Urzędem Ochrony Państwa, a na przełomie 1995--1996 r. był ministrem spraw wewnętrznych. Jego współpraca z Lepperem jest o tyle zaskakująca, że to Konieczny w 1993 r. skierował do ówczes-nej premier Hanny Suchockiej wniosek o delegalizację Samoobrony. Kierowany przez niego UOP uznał ją za organizację zagrażającą porządkowi konstytucyjnemu państwa.
Zarówno Lepper, jak i Konieczny zaprzeczają, jakoby utrzymywali jakiekolwiek kontakty czy współpracowali w ramach CIA. - Profesor Konieczny był moim wykładowcą na Wydziale Prawa Uniwersytetu Śląskiego, ale ja o jego działalności dla CIA nic nie wiem. Jeś-li rzeczywiście coś robi, to wie o tym tylko przewodniczący - mówi koordynator CIA, mecenas Andrzej Dolniak z Katowic.
Fakt współpracy Koniecznego z Lepperem potwierdzili nam jednak ludzie z otoczenia przewodniczącego Samoobrony. Według ich informacji, Andrzej Lepper udzielił specjalnych pełnomocnictw Koniecznemu w sprawie organizacji Centrum Informacji Aferalnej.
Konieczny ma pomagać inicjatywie Leppera z drugiego szeregu, kamuflując swoją pracę dla CIA. Spytaliśmy o to Andrzeja Grzesika, posła Samoobrony, członka sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. - Nie mogę wypowiadać się na ten temat, ponieważ zabrania mi tego ustawa o ochronie informacji niejawnych - stwierdził Grzesik. Z kolei rzecznik ABW mjr Magdalena Stańczyk, za pośrednictwem której spytaliśmy szefa ABW Andrzeja Barcikowskiego, czy jego doradca pracuje dla Leppera, nie udzieliła nam odpowiedzi.
Samoobrona Konsalnetu
Konieczny formalnie nie ma nic wspólnego z SLD. Jedyna partia, z którą w ostatnich latach utrzymywał bliższy kontakt, to Stronnictwo Demokratyczne (dawny satelita PZPR). Reanimował je Andrzej Arendarski, minister współpracy gospodarczej z zagranicą w rządzie Hanny Suchockiej i biznesowy partner Koniecznego. Właśnie działalność w biznesie Koniecznego wydaje się kluczem do zrozumienia jego zaangażowania w inicjatywę Samoobrony.
Konieczny ze służbami tajnymi rozstał się oficjalnie w 1994 r. Wspólnie z Arendarskim założył wtedy agencję ochrony Konsalnet, która przekształciła się następnie w grupę kapitałową. Składają się na nią firmy świadczące usługi w zakresie szeroko rozumianego bezpieczeństwa biznesu (wywiad gospodarczy, wykrywanie podsłuchów, monitoring obiektów i po-jazdów itp.). Firma, w której Konieczny pełni funkcję szefa rady nadzorczej, jest idealnym partnerem dla Centrum Informacji Aferalnej Leppera. Pracownicy Konsalnetu, często byli funkcjonariusze tajnych służb, dysponując sprzętem i techniką, mogą ułatwić weryfikację informacji napływających do CIA.
O tym, że pracownicy Konsalnetu wykonywali zadania typowych służb specjalnych, świadczą działania samego Koniecznego. Kilka lat temu ówczesny wicemarszałek Sejmu Dariusz Wójcik (KPN) ujawnił, że Konieczny, pracując w Konsalnecie, wykonywał specjalne zlecenia dla UOP - jako tzw. oficer drugiej linii, czyli zatrudniony na niejawnym etacie. Obecnie Konsalnetem kierują byli oficerowie Wydziału XI Departamentu I (wywiad) MSW, który w latach 80. był komórką zajmującą się infiltracją środowisk polonijnych i zagranicznych struktur podziemnej "Solidarności". Prezes Wiesław Bednarz i szef należącego do grupy Konsalnet Instytutu Bezpieczeństwa Biznesu płk Aleksander Makowski zostali negatywnie zweryfikowani w 1990 r. Do UOP nie przyjęto też wtedy wiceprezesa Konsalnetu Tomasza Banaszkiewicza, który tak jak Bednarz i Makowski szpiegował w USA.
Samoobrona SLD
Pojawienie się w CIA Leppera byłych pracowników służb specjalnych oznacza możliwość kontrolowania strumienia informacji napływających do szefa Samoobrony. Pomagając Lepperowi, byli oficerowie specsłużb, sympatyzujący tradycyjnie z SLD, mogą przy okazji zbierać też dane o jego planach i działaniach. Mogą zawczasu uprzedzić liderów SLD o mających wybuchnąć skandalach, które uderzą w rząd Leszka Millera. Mogą także podrzucać Lepperowi sfabrykowane "haki" na polityków obecnej opozycji, by w dogodnym momencie odwrócić uwagę opinii publicznej od prawdziwych afer. CIA jest więc wygodne i dla rządzących, i dla służb specjalnych. Bezpośrednie infiltrowanie CIA Samoobrony przez służby specjalne groziłoby skandalem, bo prawo zakazuje inwigilacji legalnych partii. W latach 90., gdy nie było wiadomo, czy Samoobrona przekształci się w partię lub związek zawodowy, czy też w organizację wywrotową, rozpoznać ją próbowały z miernym skutkiem UOP i WSI. Pośrednim śladem zainteresowania partią Leppera ze strony WSI była obecność wśród ekspertów sejmowych Samoobrony ppłk. Marka Nockiewicza, byłego attaché wojskowego RP w Rydze. Dzięki Centrum Informacji Aferalnej wprowadzenie do bliskiego otoczenia Andrzeja Leppera osób mogących wykonywać zadania dla służb specjalnych stało się łatwiejsze. Spytaliśmy lidera Samoobrony, czy ma świadomość, że może być w ten sposób inwigilowany i inspirowany. - Nie ma obaw. Niektóre sprawy trafiają wyłącznie do jednej osoby, do której mam absolutne zaufanie. Poza tym niekiedy na pewne ryzyko trzeba się odważyć - twierdzi Lepper.
Prawdziwym zabezpieczeniem może być tylko brak sprzeczności między działaniami CIA Leppera a strategicznymi interesami SLD i służbami kierowanymi przez polityków sojuszu. CIA powinni bać się głównie Jan Rokita i Jarosław Kaczyński, których osłabienie jest na rękę i SLD, i Samoobronie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.