List od czytelnika
Głos milczącej większości
Jak to możliwe, że wszystkie nasze rządy są tak miękkie i ulegają związkowcom? Przecież większość społeczeństwa związkowców nie popiera. Jakim cudem górnicy wywalczyli utrzymanie wszystkich przywilejów? Czy ktoś kiedyś poniesie odpowiedzialność za trwonienie miliardów, które można było zainwestować w rozwój kraju? Czy rząd jest na tyle oderwany od rzeczywistości, że spełniając księżycowe postulaty górników, myśli, iż w ten sposób uzyska "spokój społeczny"?
Uważam, że więcej głosów poparcia zyskałby poprzez twardą rozprawę z tzw. związkowcami. Miliony ludzi odetchnęłoby z ulgą (wreszcie ktoś się rozprawił z tymi świętymi krowami). Niech władza się dowie, że świadomość ekonomiczna Polaków jest coraz większa, a zmianę nastawienia można wyczuć w codziennych rozmowach. Ludzie są przekonani, że kolejne miliardy złotych wpakowane w czarną dziurę górnictwa znikną. Zostaną rozdane w postaci trzynastek, czternastek i deputatów węglowych. Te miliardy mogłyby pomóc uniwersytetom i gimnazjom, czyli ośrodkom rozwojowym. Niech się znajdzie wreszcie jakaś ekipa, która będzie miała długookresową wizję i będzie w stanie ją realizować. Niech ktoś wytyczy program rozwojowy nastawiony na edukację, infrastrukturę i wolność przedsiębiorców.
Podobno krzycząca jest zawsze mniejszość, a milcząca - większość. Niech więc będzie to głos milczącej większości: są gałęzie gospodarki ciągnące nas wszystkich na dno. Nie chcemy ich dłużej utrzymywać! Oczekujemy likwidacji nieuzasadnionych przywilejów. Szanowni politycy, miejcie odwagę umieścić ten postulat w swoich programach.
MAREK JAGIEŁA
Bartoszyce
Dwunastu wspaniałych
Przepraszam panów Jacka Kaspszyka i Waldemara Świerzego za karygodne pomylenie ich wizerunków. Na zdjęciu opublikowanym w notce "Dwunastu wspaniałych" (Menu, nr 51/52) znanego dyrygenta Jacka Kaspszyka podpisano jako grafika i plakacistę Waldemara Świerzego. To tak, jakby pomylić Mozarta z Goethem.
Wiesław Chełminiak
kierownik działu Kultura
Zwyciężył niezwyciężonych
Nie jestem przedsiębiorcą, ale z ogromną satysfakcją przyjąłem "zwycięstwo Kluski" opisane w artykule "Zwyciężył niezwyciężonych" (nr 49). Dziś usłyszałem z pewnym rozbawieniem wypowiedź naczelnika krakowskiej izby skarbowej tłumaczącego, że nie zgadzają się z opinią sądu, ale rezygnują z dalszej walki. Chwilę później moje rozbawienie przeszło w przerażenie. Otóż wysoki urzędnik państwowy stwierdził (cytat prawie dosłowny): "Interesy urzędu skarbowego i przedsiębiorców są naturalnie (sic!) sprzeczne".
Otóż szanowny panie naczelniku: państwo polskie jest organizacją skupiającą obywateli w celu zaspokojenia wspólnych potrzeb i interesów. Państwo istnieje tylko po to, by zapewnić prawa (Sejm), ich egzekucję (sądy), bezpieczeństwo wewnętrzne (policja) i zewnętrzne (wojsko). Konia z rzędem temu, kto znajdzie wśród przedsiębiorców osobę, która nie jest zainteresowana uczciwą, zgodną z prawem i bezpieczną działalnością. I obowiązkiem państwa jest wywiązanie się z tych zadań. Z chwilą jednak, gdy urzędnicy, funkcjonariusze służby publicznej przestają działać w interesie państwa, a działają w interesie własnym lub grup z sobą związanych, stają się nie organami Rzeczypospolitej, ale mafią żerującą na państwie.
Wtedy to właśnie, panie naczelniku, interesy pana i obywateli rzeczywiście stają się sprzeczne. Muszę jednak dodać, że wtedy także obowiązkiem uczciwego państwa jest pozbycie się wrzodu, który na nim rośnie. Z pomocą prokuratury, policji i sądu. Czego sobie i współobywatelom życzę.
ARTUR KRIL
Jak to możliwe, że wszystkie nasze rządy są tak miękkie i ulegają związkowcom? Przecież większość społeczeństwa związkowców nie popiera. Jakim cudem górnicy wywalczyli utrzymanie wszystkich przywilejów? Czy ktoś kiedyś poniesie odpowiedzialność za trwonienie miliardów, które można było zainwestować w rozwój kraju? Czy rząd jest na tyle oderwany od rzeczywistości, że spełniając księżycowe postulaty górników, myśli, iż w ten sposób uzyska "spokój społeczny"?
Uważam, że więcej głosów poparcia zyskałby poprzez twardą rozprawę z tzw. związkowcami. Miliony ludzi odetchnęłoby z ulgą (wreszcie ktoś się rozprawił z tymi świętymi krowami). Niech władza się dowie, że świadomość ekonomiczna Polaków jest coraz większa, a zmianę nastawienia można wyczuć w codziennych rozmowach. Ludzie są przekonani, że kolejne miliardy złotych wpakowane w czarną dziurę górnictwa znikną. Zostaną rozdane w postaci trzynastek, czternastek i deputatów węglowych. Te miliardy mogłyby pomóc uniwersytetom i gimnazjom, czyli ośrodkom rozwojowym. Niech się znajdzie wreszcie jakaś ekipa, która będzie miała długookresową wizję i będzie w stanie ją realizować. Niech ktoś wytyczy program rozwojowy nastawiony na edukację, infrastrukturę i wolność przedsiębiorców.
Podobno krzycząca jest zawsze mniejszość, a milcząca - większość. Niech więc będzie to głos milczącej większości: są gałęzie gospodarki ciągnące nas wszystkich na dno. Nie chcemy ich dłużej utrzymywać! Oczekujemy likwidacji nieuzasadnionych przywilejów. Szanowni politycy, miejcie odwagę umieścić ten postulat w swoich programach.
MAREK JAGIEŁA
Bartoszyce
Dwunastu wspaniałych
Przepraszam panów Jacka Kaspszyka i Waldemara Świerzego za karygodne pomylenie ich wizerunków. Na zdjęciu opublikowanym w notce "Dwunastu wspaniałych" (Menu, nr 51/52) znanego dyrygenta Jacka Kaspszyka podpisano jako grafika i plakacistę Waldemara Świerzego. To tak, jakby pomylić Mozarta z Goethem.
Wiesław Chełminiak
kierownik działu Kultura
Zwyciężył niezwyciężonych
Nie jestem przedsiębiorcą, ale z ogromną satysfakcją przyjąłem "zwycięstwo Kluski" opisane w artykule "Zwyciężył niezwyciężonych" (nr 49). Dziś usłyszałem z pewnym rozbawieniem wypowiedź naczelnika krakowskiej izby skarbowej tłumaczącego, że nie zgadzają się z opinią sądu, ale rezygnują z dalszej walki. Chwilę później moje rozbawienie przeszło w przerażenie. Otóż wysoki urzędnik państwowy stwierdził (cytat prawie dosłowny): "Interesy urzędu skarbowego i przedsiębiorców są naturalnie (sic!) sprzeczne".
Otóż szanowny panie naczelniku: państwo polskie jest organizacją skupiającą obywateli w celu zaspokojenia wspólnych potrzeb i interesów. Państwo istnieje tylko po to, by zapewnić prawa (Sejm), ich egzekucję (sądy), bezpieczeństwo wewnętrzne (policja) i zewnętrzne (wojsko). Konia z rzędem temu, kto znajdzie wśród przedsiębiorców osobę, która nie jest zainteresowana uczciwą, zgodną z prawem i bezpieczną działalnością. I obowiązkiem państwa jest wywiązanie się z tych zadań. Z chwilą jednak, gdy urzędnicy, funkcjonariusze służby publicznej przestają działać w interesie państwa, a działają w interesie własnym lub grup z sobą związanych, stają się nie organami Rzeczypospolitej, ale mafią żerującą na państwie.
Wtedy to właśnie, panie naczelniku, interesy pana i obywateli rzeczywiście stają się sprzeczne. Muszę jednak dodać, że wtedy także obowiązkiem uczciwego państwa jest pozbycie się wrzodu, który na nim rośnie. Z pomocą prokuratury, policji i sądu. Czego sobie i współobywatelom życzę.
ARTUR KRIL
Więcej możesz przeczytać w 1/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.