Najbliższe 15 lat będzie epoką superterroryzmu" - napisali autorzy opracowania "Terror 2000", przygotowanego w 1995 r. dla Departamentu Obrony USA. Przewidzieli to nie tylko na podstawie raportów organizacji wywiadowczych, lecz przede wszystkim na podstawie psychologicznych studiów terroryzmu. "Człowiek staje się terrorystą, gdy jego umysł zamyka się na wszelkie informacje i wartości różniące się od tych, które sam wyznaje" - zauważa prof. Gaston Bouthol, francuski ekspert terroryzmu.
Najbliższe 15 lat będzie epoką superterroryzmu" - napisali autorzy opracowania "Terror 2000", przygotowanego w 1995 r. dla Departamentu Obrony USA. Przewidzieli to nie tylko na podstawie raportów organizacji wywiadowczych, lecz przede wszystkim na podstawie psychologicznych studiów terroryzmu. "Człowiek staje się terrorystą, gdy jego umysł zamyka się na wszelkie informacje i wartości różniące się od tych, które sam wyznaje" - zauważa prof. Gaston Bouthol, francuski ekspert terroryzmu. Zamknięte umysły wyprodukowały lewicowa ideologia, nacjonalizm oraz religijny fanatyzm.
Większość ugrupowań terrorystycznych odwołuje się do różnych form lewactwa (do trockizmu m.in. Ludowo-Demokratyczny Front Wyzwolenia Palestyny czy Front Wyzwolenia Quebecu, do maoizmu - peruwiański Świetlisty Szlak czy argentyńskie Rewolucyjne Siły Ludowe, do Che Guevary - urugwajskie Tupamaros). Drugie tyle organizacji walczy pod hasłami "prawdziwej wiary". Pod tymi sztandarami próbują występować nawet Polacy. Kilka tygodni temu na lotnisku w Balicach funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali poszukiwanego przez Interpol Algierczyka Mourada A. Kilkanaście dni temu dotarli do jego wspólnika - Polaka. Przyznał on, że przeszedł na islam, odbył szkolenie, jak organizować zamachy terrorystyczne, a nawet zgodził się, by użyto go do zamachu samobójczego.
"Uderzyć jednego, by wpłynąć na stu" - według tej strategii, ogłoszonej w 1973 r., działały włoskie Czerwone Brygady i mogłoby to być motto wszystkich organizacji terrorystycznych.
Rak demokracji
Terroryzm nie jest wynalazkiem XX wieku ani tym bardziej wieku XXI. To jednak współcześnie jest najdotkliwiej odczuwany. "Skutki terroryzmu są wprost proporcjonalne do poziomu rozwoju demokracji. Terroryzm nie jest wrogiem państw totalitarnych, dlatego tak często był przez nie używany jako narzędzie polityki. Tak naprawdę terroryzm zagraża demokracji, bo uderza w jej podstawy: wolność, zaufanie, swobodny obrót gospodarczy. Terroryzm jest więc dla współczesnej cywilizacji czymś w rodzaju raka bądź AIDS. Nic dziwnego, że wojna z terroryzmem stała się najważniejszym politycznym celem współczesnych demokracji" - napisał w eseju "Terroryzm a wolność" prof. Samuel Huntington, amerykański politolog i socjolog. Nie jest też przypadkiem, że pierwsza fala masowego terroryzmu przypada na koniec XIX i początek XX wieku, kiedy tworzyły się nowoczesne państwa demokratyczne. Terroryzm jest po prostu antytezą demokracji.
Terroryzm we współczesnym sensie stosowali już tzw. sykariusze, w I wieku po Chrystusie walczący o wyzwolenie Palestyny spod rzymskiego panowania. Tysiąc lat później terroryzmem posługiwał się Hasan ibn Sabbah, twórca szyickiego odłamu islamu. Ludzie Sabbaha, tzw. assasyni, walczyli z kalifatem bagdadzkim i sułtanami seldżuckimi. Po 1092 r. assasyni dokonali wielu zabójstw, m.in. wielkiego wezyra Nizam al-Mulka oraz emira Dżanaha al-Daula. W następnych latach zamierzali oni wymordować przywódców krucjat podbijających Ziemię Świętą. Nowoczes-ną formą religijnego terroryzmu spod znaku sykariuszy są działania organizacji, które pojawiły się po 1980 r., związane z rewolucją islamską w Iranie. W tym okresie powstały m.in. szyicka al-Dawa i Komitet Obrony Rewolucji Islamskiej, a potem m.in. Hezbollah (Partia Boga), Hamas (Islamski Ruch Oporu), Dżamaa Islamija (Grupa Islamska) czy GIA (Zbrojna Grupa Islamska).
Początki międzynarodowego terroryzmu wiążą się z porwaniem w lipcu 1968 r. przez Palestyńczyków z Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny samolotu należącego do izraelskich linii El-Al, lecącego z Rzymu do Tel Awiwu. Po raz pierwszy samolot został przez terrorystów wybrany jako symbol państwa (izraelskiego). Potem była już prawdziwa lawina - tylko w latach 1969-1970 uprowadzono 156 samolotów należących do firm z 52 państw.
Z terroryzmem na masową skalę żyjemy praktycznie od końca lat 60., kiedy zaczęły działać włoskie Czerwone Brygady, niemiecka Frakcja Czerwonej Armii czy Japońska Czerwona Armia. Nie przypadkiem terroryści rekrutowali swoich zwolenników głównie na lewicowych uniwersytetach w Rzymie, Bolonii, Berlinie, Hamburgu czy Frankfurcie. W latach 70. nasiliła się działalność takich organizacji jak hiszpańska ETA (Kraj Basków i Wolności). Wtedy ożywiły się powstała już w 1919 r. Irlandzka Armia Republikańska oraz nękający francuskie miasta zamachami bombowymi Front Wyzwolenia Korsyki. We Francji już pod koniec lat 50. szalał terror OAS (Organizacja Tajnej Armii), organizacji przeciwnej polityce de Gaulle'a w Algierii. W latach 70. prym wiodła lewacka Action Directe (Akcja Bezpośrednia). Kłamie więc ten, kto terroryzm łączy z konfliktem palestyńsko-izraelskim czy polityką USA wobec państw tzw. osi zła. Terroryzm jest w dużej mierze produktem lewicowej europejskiej inteligencji.
Człowiek epoki agrarnej i przemysłowej
Jak mówi "Wprost" Judith Kipper, dyrektor w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie, "terroryzm staje się takim samym, a może ważniejszym czynnikiem kształtowania jednostki i społeczeństwa, jakim w przeszłości był na przykład wynalazek druku, maszyny parowej, radia czy broni masowej zagłady". Ten czynnik trzeba brać pod uwagę, zakładając rodzinę, decydując się na dzieci, prowadząc firmę czy zajmując się międzynarodowym handlem.
Człowiek współczesny jest w pewnym sensie człowiekiem epoki terrorystycznej. Człowiek epoki agrarnej musiał być silny fizycznie, więc był krępy. Kiedy zaczął prowadzić osiadły tryb życia, uprawiać pola, stracił większość swoich łowieckich umiejętności, przestał się dobrze orientować w terenie, osłabł jego instynkt przetrwania. Jego zmysły były nastawione na postrzeganie zmian w najbliższym otoczeniu, czas płynął wolno
- w rytmie następstwa pór roku oraz w rytmie świąt kościelnych. Najważniejszym dobrem była dla tego człowieka ziemia.
Człowiek epoki przemysłowej, której szczyt przypada na przełom XIX i XX wieku, musiał się przystosować do życia w społeczeństwie masowym, co wyrobiło u niego umiejętności społeczne. Najważniejsze były dla niego surowce i środki produkcji. "Masowa produkcja, masowa konsumpcja, masowa edukacja, masowe środki komunikacji łączyły się ściśle z sobą, a na ich potrzeby powstawały wyspecjalizowane instytucje: szkoły, ugrupowania ekonomiczne, partie" - napisał Alvin Toffler w "Trzeciej fali". Człowiek epoki przemysłowej musiał się nauczyć wytwarzać standardowe produkty, co przyczyniło się do uniformizacji życia: od urbanistyki i architektury po kulturę i obyczaje. Człowiek epoki przemysłowej był wyższy od człowieka epoki agrarnej, bo nie potrzebował tyle siły fizycznej. To w tej epoce człowiek zaczął wykorzystywać przedłużenia zmysłów w świecie zewnętrznym - telegraf, telefon i prasa, a potem radio i telewizja stały się przedłużeniem jego zmysłów wzroku i słuchu.
Człowiek epoki terrorystycznej
Dla człowieka epoki terrorystycznej najważniejsza stała się informacja i wiedza. Człowiek epoki terrorystycznej rozbudowuje przede wszystkim systemy informacji przedłużające zmysły. Już około 2 mld osób ma dostęp do telefonii komórkowej, co sprawia, że są oni uchwytni praktycznie przez całą dobę. Przebywając w domu czy pracy, człowiek epoki terrorystycznej korzysta z informacji pochodzących z radia, telewizji, Internetu - o wszystkim, co istotne w świecie i otoczeniu, dowiaduje się niemal w czasie rzeczywistym. Jesteśmy otoczeni przez systemy wszelkiego rodzaju czujników: dymu, ognia, tlenku i dwutlenku węgla (większość współczes-nych grzejników i kuchenek ma czujniki odcinające dopływ gazu), materiałów radioaktywnych, gazów i substancji trujących, czujników sygnalizujących otwarcie bądź zamknięcie drzwi, odległość od przeszkód, a nawet stan zmęczenia organizmu.
Mieszkańcy Kalifornii wkrótce nie będą musieli nosić z sobą dokumentów. Policja i pogotowie będą dysponowały czytnikami chipów wszczepianych pod skórę przedramienia (tych, którzy się na to zgodzą). Na razie chipy wszczepiło sobie ponad sto osób. Dzięki takim chipom, gdy ktoś straci przytomność, można błyskawicznie sprawdzić, czy jest uczulony na wybrany lek. Laboratoria pracują też już nad wszczepianymi chipami identyfikacyjnymi z odbiornikiem GPS. Zainteresowani nimi są rodzice obawiający się o bezpieczeństwo swoich dzieci, a także instytucje zajmujące się opieką nad chorymi na Alzheimera. Zastosowanie wszczepianego chipa z GPS-em rozważają także uczestnicy misji pokojowych ONZ, którzy mogliby liczyć na szybką pomoc podczas ryzykownych przedsięwzięć. Osobę z takim GPS-em będzie można namierzyć praktycznie na całym świecie.
Chorzy na terror
Społeczeństwem na co dzień żyjącym z zagrożeniem terroryzmem są Izraelczycy. Ponad jedna trzecia obywateli cierpi tam na nerwice i depresje z powodu częstych zamachów (przed 20 laty odsetek ten był trzyipółkrotnie niższy). W Jerozolimie podejrzliwość budzi każda osoba ubrana w płaszcz, kobiety o podejrzanie grubej talii (mogą być opasane ładunkami wybuchowymi). Każda instytucja oraz większość restauracji, dyskotek czy sklepów jest specjalnie chroniona. Do policji i służb bezpieczeństwa dziennie wpływa ponad tysiąc sygnałów o porzuconych pakunkach, dziwnie zaparkowanych samochodach czy nieznajomych kręcących się po osiedlach.
Z brzemieniem strachu przed terrorem żyje wielu moskwian - po tym jak w ubiegłym roku doszło do kilku zamachów samobójczych. Sprawiły one, że w Moskwie każda osoba o śniadej skórze traktowana jest jak potencjalny zamachowiec. Moskwianie przechodzą na drugą stronę ulicy, gdy widzą ludzi wyglądających jak Czeczeni. Prawie codziennie na moskiewskich bazarach dochodzi do ugodzenia nożem kogoś, kto przypomina przybysza z Kaukazu lub zachowuje się nietypowo. W miejscowości Mineralne Wody na południu Rosji tłum zlinczował Czeczena, który nie chciał pokazać, co ma w paczce. Okazało się, że niósł w niej szczeniaki.
Znakiem epoki terrorystycznej jest nowa choroba, zwana PTSD (potraumatyczny rozstrój nerwowy). Tę nową jednostkę chorobową zarejestrowano w 1989 r., po wieloletnich badaniach stanu zdrowia weteranów wojny wietnamskiej. Po zamachach na WTC miliony Amerykanów zaczęły mieć objawy tej choroby. Według danych amerykańskiego Narodowego Centrum Zdrowia, w 2003 r. na PTSD cierpiało 5,2 mln Amerykanów. PTSD zaczyna się od kłopotów ze snem i koncentracją. Potem pojawiają się nerwowe tiki, wybuchy niczym nie uzasadnionej agresji. Może to skutkować ucieczką z metropolii, lękiem przed przebywaniem w wieżowcach czy lataniem samolotami. Mogą się też pojawić akty agresji wobec obcych. Wielu ludzi próbuje sobie z tym radzić, sięgając po alkohol i narkotyki. Na PTSD zapadają także mieszkańcy miast położonych daleko od Nowego Jorku. Miliony innych ludzi żyje w permanentnym strachu. Według sondażu przeprowadzonego w 2003 r. w Kanadzie przez instytut Ipsos-Reid, po zamachu na WTC dwie trzecie mieszkańców tego kraju odczuwa chroniczny lęk, a co szósty ma kłopoty z zasypianiem.
Każdy może być ofiarą
W epoce terrorystycznej ofiarą zamachu może być każdy z nas, a bomba może wybuchnąć wszędzie. Bruce Hoffmann, autor bestsellera "Oblicza terroryzmu", opisuje ewolucję terroryzmu w ciągu ostatnich 150 lat. Grupom terrorystycznym w XIX wieku, takim jak rosyjska Narodna Wola, wystarczało zgładzenie jednej osoby. Lewackie grupy w rodzaju Czerwonych Brygad bądź Frakcji Czerwonej Armii zabijały przede wszystkim ludzi establishmentu. Od liczby ofiar ważniejsze było zaistnienie w mediach. Dopiero terroryści palestyńscy organizowali zamachy wedle zasady: im więcej ofiar, tym lepiej. "Zabijajcie jak najwięcej Amerykanów. Bóg tego chce" - nawoływał swoich zwolenników Osama bin Laden. Z danych Departamentu Stanu USA wynika, że w latach 70. tylko w 17 proc. aktów terroru ginęli ludzie, podczas gdy w 1995 r. już w 29 proc. zamachów, zaś w 2003 r. - aż w 60 proc.
Zamach na dyskotekę na wyspie Bali (w jednym z turystycznych rajów) w 2002 r. potwierdził, że nie ma na świecie miejsc bezpiecznych. Mimo że od tej pory bezpieczeństwa na Bali strzeże pięć razy więcej niż poprzednio policjantów i agentów po cywilnemu, większość mieszkańców i turystów żyje w przekonaniu, że koszmar może się w każdej chwili powtórzyć. Nie są bezpieczne nawet kraje, z których wywodzą się terroryści - jak Arabia Saudyjska.
Podatek od terroryzmu
Terroryzm nakłada na przedsiębiorców i konsumentów specjalny podatek - od podwyższonego ryzyka. Terroryzm podnosi koszt obrotu gospodarczego, bo wszystkie transakcje stają się bardziej ryzykowne, a operacje droższe. Firmy coraz więcej inwestują w zabezpieczenia: od budynków przez transfery elektroniczne po sprawdzanie operacji giełdowych. Ze względu na zagrożenie terroryzmem tegoroczne igrzyska olimpijskie w Atenach będą najdroższe w historii. Tylko do ochrony 10,5 tys. sportowców organizatorzy zatrudnią 45 tys. funkcjonariuszy różnych sił porządkowych.
Zagrożenie terroryzmem powoduje wymierne straty: w USA z tego powodu zbankrutowało 8 proc. firm ubezpieczeniowych. O ponad 30 proc. wzrosły składki ubezpieczeniowe przedsiębiorstw lotniczych, budowlanych, transportowych i turystycznych. Wydatki firm ubezpieczeniowych w związku z zamachem na WTC
- szacowane na 30-58 mld USD - były największe w historii ludzkości. Dla przykładu huragan "Andrew", który spustoszył Florydę w 1992 r., "kosztował" tylko 27,4 mld USD.
Jak obliczają autorzy raportu przygotowanego w Center for Automation Research Uniwersytetu Michigan, przywrócenie ścisłych kontroli granicznych podwyższy koszty handlu międzynarodowego o 20-30 proc. Już zdrożał transport lotniczy: koszty przewozu kilograma ładunku wzrosły o połowę.
W ostatnich pięciu miesiącach na jednej z głównych ulic Jerozolimy - Ben Yehuda - zamknięto ponad 50 sklepów i restauracji. Po każdym zamachu w Tel Awiwie na kilka dni wyludniają się centra handlowe. - Terroryzm zniechęca do inwestycji, do tworzenia nowych przedsiębiorstw. Ludzie myślą, po co zamrażać pieniądze, które następnego dnia mogą pójść z dymem - mówi "Wprost" David Frum z American Enterprise Institute.
Bezpieczeństwo za wolność
Człowiek epoki terrorystycznej nie ma wyboru: poświęci dużą część swojej wolności na rzecz bezpieczeństwa. Już obecnie ponad połowa Amerykanów opowiada się za ograniczeniem wolności w zamian za ochronę przed atakami terrorystycznymi. Strach przed terroryzmem reaktywuje też różne formy cenzury. Na początku tego roku trzydziestu największych wydawców pism i książek naukowych (m.in. czasopism "Lancet", "Nature", "Science") zdecydowało się na wstrzymanie druku lub przeredagowanie wielu tekstów, których zawartość mogłaby zostać wykorzystana przez bioterrorystów.
Nieodległa wydaje się przyszłość, gdy służby specjalne będą monitorować wszystkie rozmowy telefoniczne, SMS-y
czy e-maile. Będą sprawdzać, jakie strony WWW odwiedzamy i o czym rozmawiamy na internetowych czatach. Już dziś w USA i Wielkiej Brytanii funkcjonuje namiastka takiego systemu - Echelon. Podobne systemy powstają w Europie i Azji. Niebawem w USA i Europie zaczną obowiązywać nowe, plastikowe paszporty z chipami zawierającymi zaszyfrowane zdjęcie, skan tęczówki i linii papilarnych.
Pod pełną kontrolą znajdą się nasze pieniądze, bo państwa będą chciały skuteczniej zwalczać pranie pieniędzy i blokować finansowanie organizacji terrorystycznych. Karty płatnicze zostaną wyposażone w radiochipy, które można odczytać nawet z odległości kilku metrów. Takie rozwiązanie od ponad roku testują MasterCard i American Express. Od 2005 r. radiochipy miałyby się znaleźć w banknotach euro o wyższych nominałach. Dzięki temu służby specjalne i policja będą mogły śledzić praktycznie każdy większy wydatek.
Chcąc się zabezpieczyć przed zatruciem żywności, najprawdopodobniej przestaniemy kupować produkty, które nie będą opakowane i zabezpieczone. Już opracowano antyterrorystyczny radiochip, dzięki któremu można będzie wykrywać groźne dla zdrowia substancje w żywności. Jeśli terroryści dodadzą na przykład zarazki wąg-lika do mleka albo toksyny jadu kiełbasianego do mięsa, specjalna nalepka na opakowaniu ostrzeże nas, zmieniając kolor. Technologię tę już od półtora roku testuje m.in. firma Golden State Foods, jeden z głównych dostawców sieci McDonald's.
Już za kilka dni obcokrajowiec, który będzie chciał się znaleźć w Stanach Zjednoczonych, będzie musiał się poddać skanowaniu odcisków palców. Specjalna kamera zrobi cyfrowe zdjęcie jego twarzy i porówna je z portretami terrorystów i przestępców. Wkrótce do użytku wejdą kamery terahercowe, prześwietlające bez uszczerbku dla zdrowia. Dzięki temu będzie można zobaczyć każdy przedmiot przytroczony do ciała bądź ukryty pod skórą.
"Paradoksalnie lekarstwem na terroryzm nie jest wcale ograniczenie demokracji, lecz jej szerzenie tam, gdzie jej brakuje. Demokracja to rodzaj terapii otwierającej głowy, a w otwartych głowach terroryzm może być co najwyżej krótką infekcją, nigdy chorobą przewlekłą"
- twierdzi prof. Samuel Huntington.
<SPAN style=""color: " #ff3333?>Na celowniku <SPAN style=""color: " #ff0000?>Potencjalne cele ataków terrorystycznych CENTRA DUŻYCH MIAST Użycie środków chemicznych lub biologicznych może wywołać straty wśród ludności i masową ucieczkę z metropolii. Skutkiem pośrednim będzie erozja zaufania do rządu i służb bezpieczeństwa. AMBASADY áChoć atak na przedstawicielstwa dyplomatyczne ma głównie znaczenie propagandowe, chodzi też o uderzenie w morale zarówno zaatakowanego państwa, jak i kraju, na którego terenie znajduje się placówka. Atak utrudniłby funkcjonowanie dyplomacji. ELEKTROWNIE JĄDROWE áEwentualne uszkodzenie spowoduje katastrofę ekologiczną, zakłócenia w zaopatrzeniu w energię oraz zbiorową panikę. CENTRA PRZEMYSŁOWE áAtak grozi zakłóceniami funkcjonowania gospodarki oraz rynków finansowych. Zniszczenie zakładów chemicznych może wywołać katastrofę ekologiczną. UPRAWY I HODOWLA Rozprzestrzenienie patogenów lub zarazków może spowodować straty gospodarcze, a także wymusić migracje ze wsi do miast. Na dużych obszarach mogą też zostać wywołane epidemie. WIEŻOWCE áUderzenie wiązałoby się z poważnymi stratami gospodarczymi i dużą liczbą ofiar. MOSTY, METRO I TUNELE KOMUNIKACYJNE Można w ten sposób wywołać paraliż transportu i komunikacji oraz utrudnić funkcjonowanie służb państwowych. |
Więcej możesz przeczytać w 1/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.