Drogi Przyjacielu! Mój pobyt w Lublinie był bardzo krótki, ale wystarczyło czasu, by dać się oczarować bogactwem kultury kulinarnej tamtego regionu.
Zacząłem spokojnie. W Hadesie odpuściłem okazję pobiesiadowania przy słynnej golonce ? la Grześkowiak i zadowoliłem się nie mniej słynnym tatarem z grubo siekanego mięsa, z kaparami. Potem był zorganizowany przez środowisko lubelskich smakoszy w Chacie Swojska Strawa konkurs nalewek, czemu towarzyszyły: przepyszny piróg biłgorajski, czyli ludowy placek z kaszy gryczanej, posypany po wierzchu makiem, słony (słodkie też bywają), oszałamiająco delikatne prosię pieczone, także z uwielbianą tu kaszą gryczaną, domowe kiełbasy i salcesony, a nawet kresowe sało! Konkurs wygrała cudowna pigwówka, a ja przy okazji poznałem redaktorów niezwykle fajnego rocznika "Lubelski przewodnik kulinarny - Lublin od kuchni".
Oprócz zwyczajnego przewodnika po knajpach i lokalnych przepisów (m.in. na psiochę, kozibrodę, portfele, duszone wróble i szpaki, zupę z mózgu dla chorego) publikują tam bardzo ciekawe materiały historyczne, etnograficzne i archiwalne fotografie. Ale bodaj najciekawsze są spisane z nagrań magnetofonowych kulinarne wspomnienia rozmaitych lublinian, którzy sami z siebie pewnie by za pióro nie chwycili. I moglibyśmy stracić taką cudną anegdotę:
"Kiedy przyjechałam z Radzynia, prędziutko zrobiłam tort, i to tort z chleba razowego. Aby zrobić taki tort, suszy się chleb razowy, dobry chleb razowy. Później miele się tak jak kaszę mannę i zamiast mąki daje się chleb. Proszę sobie wyobrazić, że tort wypadł bardzo dobrze. Wujenka była dobrą gospodynią i poprosiła mnie o przepis. Kiedy jej dyktowałam, ona w pewnym momencie przestała pisać i powiedziała: I tak nie wyjdzie mi to, bo ja wiem, że jak ktoś zrobi coś dobrego, to daje taki przepis, by nie wyszło".
Postanowiłem, że na późnoletnie wakacje wybiorę się do jakiejś leśniczówki w okolicach Janowa Lubelskiego, gdzie organizują coroczny Festiwal Kasz, Święto Lasu i Dzień Grzybów. Może dasz się namówić na wspólny tydzień, lub dwa, wypatrywania ptaków i zbierania grzybów?
Piotrusiu!
Miał rację marszałek Piłsudski, mówiąc, że Polska jest jak obwarzanek - pusta w środku i wartościowa po brzegach. Lubelszczyzna urzeka i mnie, czuć tam jeszcze smaki tej Polski, która umarła pod ciosami Stalina, spełniającego stary endecki sen o państwie jednorodnym etnicznie i kulturalnie zuniformizowanym. Lubelszczyzna - wedle statystyk ekonomicznych - to Polska B, lecz kulturowo i kulinarnie to ekstraklasa. Ludzie mili, otwarci i serdeczni, dumni ze swych tradycji, pielęgnujący lokalną kuchnię, która ostatnimi czasy poczyna kwitnąć pięknie jak nenufary na czystym stawie. Też kilka razy miałem okazję dobitnie się o tym przekonać i muszę Ci powiedzieć, że teraz sam szukam okazji, by wybrać się w okolice Lublina. "Lublin od kuchni" też mam w domu. I popatrz, co by szkodziło mieć od tej strony również inne miasta?
A w Lublinie działa również Kresowa Akademia Smaku, kierowana przez redaktora Waldemara Sulisza, skupiająca grono zacne, sprawom kultury stołu i kultury w ogóle oddane niezwykle. My o tym wszystkim wiemy, ale bez jeżdżenia po Polsce tej wiedzy zdobyć nie sposób. Centralne periodyki w centralnie zarządzanym kraju informują o kolejnym cymbalstwie polityka, nowej fryzurze gwiazdki, bankietach na polach golfowych, lecz prawdziwe życie jest gdzie indziej. Przecież dla kraju jeden konkurs nalewek znaczy stokroć więcej niźli cały dorobek polityczny Jaskierni lub kompletna dyskografia Piaska. My o tym wszystkim wiemy. Czy wiedzą to inni? W Lublinie z pewnością tak.
Placek babuni z buraka cukrowego (według pani Danieli Grzybowskiej, za: "Lublin od kuchni 2002") 2 buraki cukrowe, 3 jajka, 1 kostka masła, 1 kg mąki, pół szklanki maku, 1 szklanka 18-procentowej śmietany, 5 dkg drożdży, cukier, sól 1 Znaleźć buraki cukrowe; najwięcej występuje jesienią w czasie kampanii cukrowniczej na drogach dojazdowych do cukrowni (na ul. Kunickiego, Krochmalnej, Wolskiej, pl. Bychawskim i in.). Oczyścić je z ziemi i błota, bardzo dokładnie umyć, pokroić na kawałki (dla szybszego gotowania), ugotować do miękkości. Ostudzić, a następnie obrać ze skórki, zetrzeć na tarce (drobne lub średnie oczka). 2 Mak sparzyć i opłukać. 3 Wszystkie składniki dokładnie wymieszać z sobą i dobrze zagnieść na jednolite ciasto. Włożyć do dużej blaszki wysmarowanej uprzednio tłuszczem i odstawić na pół godziny w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Wstawić do piekarnika i piec, aż będzie dobre. 4 Najlepiej smakuje ze świeżym masłem." |
Więcej możesz przeczytać w 1/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.